Special 2 (Akt II) - GT Rewritten

Logo projektu GT Rewritten
Symbol GT Rewritten Wiki
Książka FWDB
Flaga Polski
Flaga Stanów Zjednoczonych
Logo projektu GT Rewritten
Symbol GT Rewritten Wiki
Książka FWDB
Przejdź do treści

Nowości

  • 5 VII 2022: Nowa wersja prologu jest dostępna do czytania!

  • 9 VIII 2022: Prolog doczekał się plakatu!

    • 22 V 2022: Akt II drugiego Rozdziału specjalnego został napisany!

      • 18 IV 2022: Bananowy Doktor informuje czytelników, że Special nr 2 będzie miał trzy akty zamiast dwóch!

        Rozdział specjalny 2: Ostatni Tsufurianin (Akt II/III)



        Zanim zaczniesz czytać...
        Koniecznie przypomnij sobie wydarzenia z Aktu I, gdyż poniższa historia stanowi ich bezpośrednią kontynuację!




        Zanim zaczniesz czytać...
        Przez obszerność poniższego Rozdziału wyróżniono w nim kilka miejsc, gdzie można przerwać czytanie przed jego końcem. Te momenty możesz rozpoznać przez komunikat KONIEC FRAGMENTU X.
        Jeśli wracasz tu, aby kontynuować czytanie, poniższe linki zaprowadzą Cię na początek danego fragmentu. Wchodzisz w nie na własną odpowiedzialność!






        Akt II
        Z dziejów pewnej planety


        * * *

        Trudno określić czas, jaki upłynął od kiedy Myuu zasnął. Obrazy, jakie zostaną teraz opisane, stanowią coś na rodzaj wizji. Obraz i dźwięk są nieostre, kolory blade.
        Widoczny staje się doktor Raichi, ewidentnie wystraszony. Na jego twarzy widać ślady uderzeń. Powoli cofa się.

        RAICHI
        jąkając się
        D-Dlaczego-o... to r-robicie?! Marszałek obiecał, że będę bezpieczny!

        JEDEN Z GŁOSÓW
        śmieje się
        Jakbyś nie zauważył, marszałka tutaj nie ma! A w takiej sytuacji żołnierze rządzą sami sobą!

        DRUGI Z GŁOSÓW
        do pierwszego
        Dobrze powiedziałeś!

        RAICHI
        w rozpaczy, zamyka oczy
        Co ja wam zrobiłem...? Poddałem się, nie stawiałem oporu...

        TRZECI Z GŁOSÓW
        zirytowany
        Denerwuje mnie już ten dziadyga! Uciszmy go wreszcie!

        PIERWSZY Z GŁOSÓW
        jakby z lekkim zawahaniem
        Hmm... Skoro nalegasz...

        DRUGI Z GŁOSÓW
        podekscytowany
        Tylko nie żałujcie kopniaków!

        RAICHI
        krzyczy
        Zaczekajcie...! Zrobię wszystko, tylko...

        Na doktora sypie się grad ciosów. Jego głos zostaje stłumiony bólem i zastąpiony przez bolesne stęknięcia, które wkrótce przechodzą w coraz okropniejszy krzyk.

        RAICHI
        w bólu
        Ugh! Argh! Ekh...

        Jęki Raichiego mieszają się z odgłosami jakby syreny alarmowej i szumem stopniowo przybierającym na głośności. Wizja staje się mniej wyraźna.

        RAICHI
        coraz mniej wyraźnie
        Aaaaaaaaa...! Aaaargh...! Zostawcie-e...!!!

        Szum i wycie syreny zlewają się w jedno z coraz bardziej rozpaczliwymi odgłosami doktora, tak jakby wołał on wniebogłosy. Wizja całkowicie traci ostrość i powoli zaciemnia się. Równocześnie hałas staje się nie do wytrzymania, towarzyszyć zaczyna mu niespotykany pisk.
        Całkowicie niespodziewanie doktor Myuu budzi się.

        MYUU
        zrywa się z pozycji leżącej do pozycji siedzącej
        AAAAAAAAAAAAAAAAAA...!

        Doktor zamiera i rozgląda się dookoła siebie. Jego otoczenie jest mu całkowicie obce. Wygląd pomieszczenia jednoznacznie sugeruje, że jest to laboratorium. Myuu patrzy na swoje dłonie - ich skóra jest bladoniebieska. Myuu jest też od pasa w dół przykryty białym materiałem. To wszystko wprowadza Tsufurianina w całkowite osłupienie.

        MYUU
        znacznie ciszej niż przed chwilą
        Aaaa...?

        Nagle ktoś szybkim krokiem wchodzi do pomieszczenia. To kosmita, znacznie wyższy od Myuu, jednak nie wyglądający z tego powodu groźnie, głownie z racji na to, że osobnik ten jest bardzo chudy i do tego przygarbiony. Na nosie ma coś, co można nazwać okularami. Nosi granatowy, dość elegancko wyglądający uniform. Jego skóra jest bladoniebieska, podobnie jak dłonie doktora.

        TUBYLEC
        spokojnie, bez entuzjazmu
        Oho. Wreszcie się obudziłeś.

        MYUU
        głośno, z irytacją
        Co się tu dzieje?!

        TUBYLEC
        unosi brew
        Hmph. Myślałem, że to ty mi powiesz...
        przechodzi do krzesła znajdującego się naprzeciw Myuu i siada na nim; spogląda Tsufurianinowi w oczy
        Nazywam się Tung. Jestem naukowcem.

        MYUU
        rozemocjonowany, rozgląda się gwałtownie
        Be'ebi... Gdzie jest Be'ebi...?

        TUNG
        wzdycha
        Może najpierw się przedstawisz?

        MYUU
        krzyczy
        Jestem doktor Myuu! Pochodzę z planety Tsufuru i...

        TUNG
        wstaje
        No, od tego mogłeś zacząć...
        przechodzi do jednego ze stołów, podnosi z niego kubek i wypija duszkiem jego zawartość

        MYUU
        agresywnie
        Gdzie jest Be'ebi?! Co to za miejsce?! Co ze mną zrobiłeś?! Jak...?!

        TUNG
        mierzy Myuu chłodnym spojrzeniem
        Pytania polecam zadawać pojedynczo.
        po chwili milczenia, z trudem
        Be'ebi... Leciał z tobą, prawda?

        MYUU
        marszczy brwi
        Tak...

        TUNG
        odwraca się od Myuu
        Nie cierpiał.

        MYUU
        zdumiony
        Co...? Chcesz powiedzieć, że... Be'ebi zginął?

        TUNG
        ponownie odwraca się do Myuu
        W zasadzie to... jak zdążyłem ustalić, nie żył już w momencie rozbicia się twojej kapsuły na tej planecie...

        MYUU
        zaczyna trząść się pod wpływem emocji
        Rozbicia się...?! Co się stało?! Opowiadaj!

        TUNG
        poprawia swoje okulary
        Twoja kapsuła była uszkodzona i... powiem tak: nie wiem, kto wpadł na to, żeby system regulacji temperatury wewnątrz pojazdu kosmicznego był oparty na gazie, który w określonym stężeniu może być trujący dla organizmów żywych, ale... w każdym razie nie był to dobry pomysł.

        MYUU
        z niedowierzaniem, opuszcza głowę
        Przecież... kapsułę budował doktor Raichi...

        TUNG
        odzyskuje pełen spokój
        Nie znam żadnego Raichiego. Może opowiesz mi o nim później. Zresztą... nieważne. Zgaduję, że ten ktoś wiedział, co robi i nie zaprzeczam temu, bo system na pewno pierwotnie był sprawny i szczelny, ale kapsuła została czymś trafiona z zewnątrz. Wgniecenie wpłynęło też na instalacje wewnątrz maszyny i... w tym leży przyczyna katastrofy, a także śmierci twojego towarzysza.

        MYUU
        No tak, saiyański pocisk energetyczny...
        podnosi wzrok na Tunga
        Ale jeśli nastąpiła kolizja, to jak ja przeżyłem?

        TUNG
        powoli i niechętnie zaczyna okazywać empatię
        Tutaj przechodzimy do części pod tytułem "Co ze mną zrobiłeś?!"... O tym, że nie zatrułeś się całkowicie zadecydowały minuty, może godziny. Twój towarzysz miał takiego pecha, że przysiadł sobie tuż przy miejscu, z którego uchodził gaz...

        MYUU
        Coś mi się przypomina...

        TUNG
        Na tym jednak nie koniec. Powiem tak... z kolizji kapsuły z planetą również nie wyszedłeś bez szwanku. A mówiąc precyzyjniej, wyszła z niej tylko połowa ciebie... ta górna, oczywiście. Inaczej raczej byśmy teraz nie rozmawiali.

        MYUU
        zszokowany
        Ale...!

        TUNG
        uśmiecha się
        Co tam będę gadał, lepiej zrzuć ten pled.

        Myuu strwożony, niepewną ręką ściąga pled z dolnej połowy ciała. Jego oczom ukazuje się jednak całkowicie zdrowa para nóg, na dodatek ubranych w czyste spodnie i buty.

        MYUU
        powoli ruszając nogami
        Jak to... przecież mam nogi!

        TUNG
        z dumą
        Ale to nie są twoje... dotychczasowe nogi.

        MYUU
        oczarowany
        Nie są też prostetyczne. Przecież czuję dotyk ubrania, mogę nimi ruszać...

        TUNG
        zadowolony
        To właśnie magia tutejszej nauki, a dokładniej czegoś, co nazywamy maszynomutacją! "Magia" dlatego, że wciąż nie do końca ją rozumiemy, ale w gruncie rzeczy to wciąż niezaprzeczalnie nauka...

        MYUU
        z przejęciem
        Opowiedz mi więcej.

        TUNG
        poważnie, ale z pewną dumą
        Maszynomutacja to nasze największe osiągnięcie. Dzięki niej jesteśmy w stanie sztucznie wytwarzać zastępcze części ciała lub nawet całe...

        Z oddali dochodzą odgłosy kroków. Osoba, która zbliża się do miejsca przebywania Myuu woła do Tunga.

        GŁOS
        woła, zaciekawiony
        Hej, Tung! Z kim rozmawiasz?

        TUNG
        również woła
        Nasz gość się obudził! Zaraz go przyprowadzę!
        ciszej, zwraca się do Myuu
        Na razie musimy zakończyć tę rozmowę. Spodziewaliśmy się, że dzisiaj odzyskasz przytomność i z racji na to przygotowano dla ciebie powitanie.

        MYUU
        zaskoczony
        Dla mnie? Z jakiej okazji?

        TUNG
        zakłopotany
        To przez gościnność gubernatora. Po prostu staraj się być miły...

        GŁOS
        woła
        Idziecie czy nie?

        TUNG
        również woła, mówiąc nieszczerze
        Cierpliwości! Z nowymi nogami nie jest mu tak łatwo!
        ponownie zwraca się do Myuu
        No, wstawaj. O maszynomutacji opowiem ci jeszcze później... I tak spędzisz u nas sporo czasu.

        MYUU
        ku własnemu zdziwieniu z łatwością schodzi z kozetki i staje na ziemi
        "U nas", czyli gdzie?

        TUNG
        uśmiecha się lekko
        No tak, byłbym zapomniał... Witaj na Metaregii.

        * * *

        Myuu w towarzystwie Tunga wychodzi z budynku. Okazuje się, że była to dość wysoka, czarna wieża. Jej uderzająco ponury wygląd zaskakująco kontrastuje z żywym otoczeniem. Słońce świeci jasno, a niebo jest błękitne i niemal bezchmurne. Wszędzie, jak tylko okiem sięgnąć, widać budynki mieszkalne i spacerujących w ich okolicy kosmitów z rasy Tunga. Tuż przed wejściem do wieży zebrał się sporej wielkości tłum, z którego wyróżniają się dwie osoby: barczysty, podstarzały i elegancko ubrany jegomość z okazałym wąsem oraz drugi mężczyzna, znacznie młodszy, dobrze zbudowany i bardzo wysoki, ubrany w metalową, czerwono-żółtą zbroję.

        JEGOMOŚĆ
        z entuzjazmem
        Planeta Metaregia wita szanownego gościa!
        rozkłada ręce w geście otwartości
        Jako gubernator, mam nadzieję, że przebywanie wśród moich ludzi wynagrodzi panu wszelkie szkody, których doznał pan w strasznym wypadku, jaki pana spotkał... Nazywam się Erhamm. Można na mnie liczyć.
        uśmiecha się szczerze

        MĘŻCZYZNA W ZBROI
        robi krok do przodu, wykonuje ukłon i mówi bardzo chłodno i formalnie
        Ja, generał Sten, przywódca sił zbrojnych Metaregii, witam szanownego przybysza na naszej planecie w imieniu swoim i moich podkomendnych.

        ERHAMM
        z przejęciem
        Składam też szczere kondolencje z powodu śmierci pańskiego towarzysza. Na własny koszt zadbałem o jego pochówek. Będzie pan mógł odwiedzić jego grób kiedy tylko pan zechce...

        MYUU
        zmieszany
        D-Dziękuję... Bardzo dziękuję.
        pewniej
        Ja... nazywam się Myuu. Jestem naukowcem z planety Tsufuru. Uzyskałem tam tytuł doktora.
        jeszcze pewniej, próbując nadać swojej wypowiedzi patos na przekór zagubieniu w zaistniałej sytuacji
        Dobrze jest wreszcie trafić do miejsca, w którym jest się przyjaźnie traktowanym. W ostatnich latach nie było to dla mnie takie oczywiste... Moja planeta była pochłonięta wojną, którą moi ludzie przegrali z barbarzyńskim plemieniem Saiyan... Być może, w obliczu śmierci mojego towarzysza podróży, Be'ebiego, jestem ostatnim żyjącym przedstawicielem mojej rasy.
        z udawanym przejęciem
        Postaram się... wnieść w waszą społeczność jak najwięcej... dobra. Tak, jak najwięcej dobra.

        ERHAMM
        kulejąc lekko podchodzi do Myuu
        A my postaramy się przyjąć pana jak swojego.
        podaje Myuu rękę

        MYUU
        podaje dłoń Erhammowi; myśli, patrząc na nią
        Wciąż nie mogę się przyzwyczaić do tej niebieskiej skóry. Muszę zapytać o to tego doktora Tunga...
        mówi do Erhamma
        Bardzo dziękuję.

        TUNG
        podchodzi do gubernatora i Myuu, po czym mówi śmiało, lecz spokojnie
        Proszę wybaczyć, ale doktor Myuu dopiero niedawno odzyskał przytomność. Powinienem go poddać dalszej obserwacji...

        ERHAMM
        z uśmiechem
        Oczywiście, jest to zrozumiałe.
        zwracając się wyraźnie tylko do Myuu
        Kiedy przyjdzie pan do siebie, zapraszam na przechadzkę po głównej, targowej ulicy.

        MYUU
        już wyraźnie zniecierpliwiony
        Z pewnością się pojawię... Do widzenia...

        STEN
        mierzy Myuu surowym spojrzeniem

        MYUU
        odpowiada Stenowi tym samym

        TUNG
        zauważając napięcie między Stenem a Myuu, kładzie drugiemu z nich rękę na ramieniu
        Dobrze, chodźmy już, panie doktorze...

        MYUU
        nie przestając patrzeć na Stena
        Naturalnie, już idę.

        Myuu i Tung idą z powrotem do wieży. Zebrany tłum zaczyna się rozpraszać.

        ERHAMM
        wzdycha i mówi cicho, pod nosem
        I po stresie... Jak ja nienawidzę tego ceremoniału...

        MYUU
        zbliżając się do wejścia do wieży; bardzo cicho, do Tunga
        Ten Sten to chyba wielki gbur.

        TUNG
        również cicho, do Myuu
        Nie inaczej... Przepraszam za niego. To mój brat.

        MYUU
        myśli, zaskoczony
        A to ciekawostka...

        STEN
        myśli, odprowadzając wzrokiem Tunga i Myuu przekraczających już próg wieży
        Ostatni Tsufurianin, tak? Ciekawe, czy mówił prawdę... A może zmyślił to wszystko? Będę go miał na oku.

        * * *

        Chwilę później. Myuu wchodzi przodem do tego samego pomieszczenia, w którym się przebudził. Tung wchodzi tuż za nim i zatrzaskuje za sobą drzwi.

        TUNG
        wzdycha
        Nareszcie koniec...

        MYUU
        zbywającym tonem
        Tak, koniec. Dajmy już temu spokój.
        słyszalnie bardziej podekscytowany
        Lepiej, abyśmy zajęli się teraz naszą poprzednio przerwaną rozmową.

        TUNG
        unosi brew
        A więc tak interesuje cię maszynomutacja?

        MYUU
        gwałtownie
        A kogóż by nie interesowała?! Mówisz, że straciłem nogi, tymczasem mam je, choć nie te same, co poprzednio. I jeszcze do tego mają być syntetyczne? Przecież nie czuję najmniejszej różnicy...

        TUNG
        pod nosem, ale słyszalnie dla Myuu
        Teraz dopiero zauważyłem, że przeszliśmy na "ty" bardzo spontanicznie i naturalnie, od samego początku...
        chrząka głośno, po czym przemawia wyraźnie
        Maszynomutacja to proces, z okiełznania którego Metaregianie są bardzo dumni, choć każdemu przyznamy szczerze, że tak naprawdę wciąż go nie rozumiemy...

        Tung ze stoickim spokojem podchodzi do stolika, podnosi z niego igłę i lekko przekłuwa sobie palec, następnie przejeżdża nim po kartce papieru.

        TUNG
        pewnie, do Myuu
        Podejdź tutaj.

        MYUU
        podchodząc do Tunga
        Wygląda na to, że krew odgrywa w tym wszystkim znaczną rolę...

        TUNG
        spokojnie
        Nie inaczej.
        podnosi zakrwawioną kartkę
        Przypatrz się uważnie.

        Pozostawiona na kartce krew powoli znika, ujawniając połyskujące, metaliczne ślady.

        MYUU
        zafascynowany
        Papier zmienił właściwości...

        TUNG
        z pasją
        To już nawet nie jest papier! Ta substancja wykazuje wszelkie właściwości metalu. Odznacza się również niezwykłą wytrzymałością. Każde ciało stałe, które wejdzie w kontakt z krwią Metaregianina, nie licząc żywych tkanek innych Metaregian, całkowicie przemienia się w tę fascynującą substancję, zachowując jednocześnie swój kształt. Przypuszczamy, że przy odpowiednim przygotowaniu podobnie można uczynić z niektórymi cieczami i gazami. Na tym jednak nie koniec...
        podchodzi do innego stolika i podnosi z niego dwie duże klisze***
        Zgadnij, co przedstawiają te zdjęcia. Uprzedzam, że zostały wykonane w dużym przybliżeniu.

        MYUU
        jakby nieco zakłopotany
        Wygląda... jak jakieś tkanki zwierzęce...

        TUNG
        potrząsa kliszą w swojej lewej dłoni
        Jeśli chodzi o to, masz rację. To komórka jednego z Metaregian, którego kiedyś badaliśmy.
        teraz potrząsa kliszą w drugiej dłoni
        Natomiast to jest przybliżenie fragmentu substancji powstałej w wyniku kontaktu krwi tego samego Metaregianina z kawałkiem drewna.

        MYUU
        bardzo zafascynowany, mruży oczy
        Niesłychane... Więc ten "metal", to żywa tkanka lub coś, co potencjalnie mogłoby się nią stać!

        TUNG
        odkłada klisze i sięga po opatrunek, aby zatrzymać krwawienie z palca
        I tutaj dochodzimy do sedna maszynomutacji. Stosując wyprodukowane z naszej krwi tkanki jesteśmy w stanie wytworzyć sztuczne kończyny, organy wewnętrzne do transplantacji, a nawet...

        MYUU
        jakby nie dowierzając własnym słowom
        Całe żywe organizmy...?

        TUNG
        nieco zakłopotany
        Tak... Nazywamy je Maszynomutantami. Z zewnątrz wyglądają jak najzwyklejsze roboty, ale dzięki inżynierii genetycznej i niezwykłym właściwościom naszej krwi nauczyliśmy je czuć... i myśleć.

        MYUU
        myśli
        Gdyby tylko doktor Raichi tu był i mógł o tym usłyszeć...
        mówi do Tunga, trochę prześmiewczo
        Powiedziałbym, że bawicie się w bogów, gdybym tylko w jakichś wierzył.

        TUNG
        nieoczekiwanie odzywa się ponuro
        Tak, lepiej bym tego nie określił. Maszynomutanci to wspaniałe stworzenia, ale Metaregianie uważają się za lepszych od nich, tylko dlatego, że ich tworzą. Tymczasem oni posiadają taką samą, a niejednokrotnie wyższą inteligencję niż przeciętny przedstawiciel naszej rasy...

        MYUU
        gwałtownie przerywa Tungowi
        Przecież żartowałem tylko. Niestety, nigdy nie byłem w tym dobry...
        po chwili milczenia, nienaturalnie zmieniając temat
        Jak to się stało, że nie widziałem jeszcze żadnego z Mutantów?

        TUNG
        mierząc Myuu badawczym spojrzeniem
        Jak już mówiłem, są traktowani jak gorsze istoty, więc zasadniczo mieszkają osobno lub usługują nam przy różnego rodzaju pracach. Jeśli chcesz, mogę ci pokazać jednego...
        robi krok w stronę drzwi

        MYUU
        zatrzymuje Tunga
        Zanim pójdziesz... jeszcze jedno pytanie... Nurtuje mnie już dłuższą chwilę.
        pokazuje swoje dłonie
        Dlaczego moja skóra miejscami stała się niebieska?

        TUNG
        beztrosko pokazuje również swoją dłoń
        Dopiero teraz to zauważyłeś czy przez to całe zamieszanie zapomniałeś zapytać? To skutek uboczny operacji, jaką na tobie przeprowadziliśmy. Twój materiał genetyczny połączył się z tym pochodzącym od metaregiańskiego dawcy, który przechowywaliśmy w laboratorium. My, Metaregianie mamy właśnie niebieską skórę... I to jest całe wytłumaczenie. Myślałem, że sam się domyślisz, kiedy tylko mnie zobaczysz. Cóż... I tak radzisz sobie nieźle jak na kogoś, kto dopiero przebudził się ze śpiączki.
        wymija Myuu, otwiera drzwi, ale zanim przez nie przechodzi, mówi do Tsufurianina
        Aha. Warto, żebyś wiedział, że twoja skóra nie jest miejscami niebieska. Cały jesteś niebieski, tylko nie zdążyłeś jeszcze się przeglądnąć...
        wychodząc
        Do zobaczenia za chwilę!

        MYUU
        nie odpowiadając Tungowi dobiega do jednego z metalowych stołów i przegląda się w jego wypolerowanym blacie
        Cholera...

        Skóra Myuu faktycznie jest cała niebieska, jedynie włosy zachowały dawny jaskrawo pomarańczowy kolor. Ponadto przez środek źrenicy i tęczówki każdego z jego oczu przechodzą dwie cienkie, czarne, prostopadłe linie.

        MYUU
        do siebie
        Chyba powinienem się cieszyć, że w ogóle żyję, ale trudno będzie się do tego przyzwyczaić...

        * * *

        Tung przechodzi na korytarz wewnętrzny wieży i próbuje przedostać się do innego pomieszczenia. Niespodziewanie zza rogu wychodzi jego brat, generał Sten, i zachodzi mu drogę.

        TUNG
        chłodno
        Sten... Co ty tutaj robisz?

        STEN
        również bez entuzjazmu
        Pilnuję porządku.

        TUNG
        ironicznie
        Sam generał pilnuje porządku? Hmph... Mogłeś tu przysłać kogoś z twoich podwładnych.

        STEN
        surowo, ale z pewną troską
        Nie byłoby mnie tutaj, gdyby nie ten...

        TUNG
        marszczy brwi z niedowierzaniem
        Chodzi... o doktora Myuu? Ale...

        STEN
        ciszej, dyskretnie
        Tak, właśnie o niego. Jego zachowanie budzi we mnie wielkie obawy...

        TUNG
        też ciszej
        Nie przesadzasz...? Dopiero niedawno przebudził się ze śpiączki, stracił towarzysza i swój dom... Sam nie może się odnaleźć w potoku pytań, jakie przychodzą mu na myśl.

        STEN
        cicho, ale gniewnie, jakby cedząc słowa przez zęby
        Właśnie o to chodzi. Nie wydaje ci się to nienormalne? Jeśli ja straciłbym towarzysza, nawet gdybym poprzednio niezbyt za nim przepadał, nie zwlekałbym z oddaniem mu czci przy jego grobie po dowiedzeniu się o jego zgonie. A on? Wyciąga od ciebie informacje na temat maszynomutacji!

        TUNG
        rozzłoszczony
        Podsłuchiwałeś nas!

        STEN
        pod nosem
        Można to tak określić...
        spokojnie, patrząc Tungowi w oczy
        Słuchaj - wiem, że nie układa nam się najlepiej, ale tym razem uwierz mi. Uważaj na tego... Tsufurianina i nie mów mu za dużo. Kto wie, czy coś mu się nie poprzewracało w głowie po tym wypadku...

        TUNG
        wzdycha
        Może lepiej by się nam układało, gdybyś darował sobie taką podejrzliwość...

        STEN
        kładzie rękę na ramieniu Tunga
        Bezpieczeństwo to podstawa. Obserwuj go nieustannie i ukrywaj przed nim choć część faktów, o które będzie pytał. Teraz jesteśmy zmuszeni wierzyć w prawdziwość jego historii, ale co jeśli w końcu ktoś po niego przybędzie...

        TUNG
        kręcąc głową
        Ależ Sten, gdyby nawet metoda maszynomutacji wyszła poza tę planetę, to nikomu na nic się nie przyda. Potrzeba przecież naszej krwi...

        STEN
        śmiertelnie poważny
        Można ją bardzo łatwo uzyskać... Krzywdząc nas, nasze kobiety, dzieci...

        TUNG
        ledwo powstrzymując się od krzyku
        Nonsens! On jest całkowicie bezbronny! To, o czym mówisz... Czy to nie jest bliższe szaleństwu od tego, co robi Myuu?! Zajmij się wreszcie czymś normalnym, bo zatruwasz nie tylko swoje życie, ale również moje i - jak mogę się z dużą pewnością domyślać - swoich podwładnych!

        STEN
        odwraca wzrok w bezsilnej złości, ale szybko opanowuje się i mówi do Tunga
        Chciałeś mu pokazać Maszynomutanta, prawda?

        TUNG
        unikając kontaktu wzrokowego ze Stenem
        Tak...

        STEN
        odzyskawszy niemal pełnię spokoju
        Teraz już musisz to zrobić. Nie możemy wzbudzać jego podejrzeń...

        TUNG
        wzdycha głośno i wymownie

        STEN
        uprzedzając słowa brata
        Dobrze, już dobrze. Chciałem tylko powiedzieć, że będziesz mógł to zrobić podczas przechadzki po targowej ulicy, na którą zapraszał Erhamm. Nasz gubernator akurat jeszcze jest dostępny i bardzo chce zamienić parę słów z tym Myuu. Ja również będę wam towarzyszył i takim sposobem zdołam dyskretnie obserwować rozwój wydarzeń...

        TUNG
        podnosząc nieco głos
        Powiedziałem przecież, że Myuu musi jeszcze odpocząć i że muszę go zbadać...!

        STEN
        westchnąwszy
        Spokojnie. Zadbam o to, żebyś nie wyszedł na kłamcę.

        TUNG
        zaskoczony
        Ale...

        STEN
        chłodno, przerywa Tungowi
        Wiem, że nie mam władzy nad tobą, ale potraktuj to jak rozkaz.
        spogląda bratu w oczy
        I błagam, ufajmy sobie... Tak jak kiedyś.

        TUNG
        ze spuszczoną głową
        No dobrze, już po niego idę... Tylko ty też obiecaj, że nie będziesz już snuł tych niedorzecznych, czarnych scenariuszy...

        STEN
        poważnie
        Obiecuję. A teraz idź już. Ja sprowadzę Erhamma...

        Sten i Tung odchodzą w dwie przeciwne strony - Sten wychodzi z wieży, kierując się ku siedzibie gubernatora, a Tung idzie do pracowni, w której zostawił Myuu.

        * * *

        Niedługo później. Erhamm stoi przed wejściem do wieży, wspierając się na eleganckiej, rzeźbionej lasce. Towarzyszy mu generał Sten. Po chwili ich oczom ukazują się Myuu i Tung wychodzący z budynku.

        MYUU
        do Tunga, próbując zachować dyskrecję
        Czy to naprawdę konieczne...?

        TUNG
        nie odwracając się do Myuu
        Nie teraz...
        pogodnie, do Erhamma
        Witam ponownie, panie gubernatorze... Nasz gość... okazał się być gotowym na przechadzkę.

        ERHAMM
        wesoło
        Bardzo się cieszę!
        do doktora Myuu
        Z wielką chęcią pokażę panu Metaregię! Widzi pan, może się wydawać inaczej, ale tylko niewielka część planety jest przez nas zamieszkiwana...

        TUNG
        bardzo cicho, do Myuu
        Przygotuj się na długi wykład...

        STEN
        marszczy brwi i znacząco szturcha Tunga, uciszając go

        MYUU
        zaskakująco swobodnie, do Erhamma
        Doprawdy? Szacunkowo, jaka to część jej powierzchni?

        ERHAMM
        nieco zakłopotany
        Panie Tung, proszę mnie poratować... Jak to było...?

        TUNG
        formalnie
        Dwadzieścia siedem i pięćset czterdzieści siedem tysięcznych procenta.

        ERHAMM
        niemrawo, do Myuu
        Widzi pan... tyle, ile powiedział pan Tung... Lepiej chodźmy już!

        MYUU
        z udawanym entuzjazmem
        Niech i tak będzie!

        Erhamm idzie przodem, tuż za nim obok siebie kroczą Myuu i Tung, a na końcu Sten. Myuu jest wciąż zagubiony w zaistniałej sytuacji i bardzo szybkim tempie, jakie od początku narzucono mu na Metaregii, ale robi wszystko, co może, aby nie było tego po nim widać.
        Grupa przechodzi dwie uliczki, mijając zwykłych metaregiańskich przechodniów, którzy przyglądają się przybyszowi z innej planety oraz swojemu gubernatorowi. W końcu docierają do szerokiej, targowej ulicy, która zgodnie z wcześniejszymi sugestiami faktycznie sprawia wrażenie centrum życia publicznego lokalnej społeczności. Po obu stronach drogi aż roi się od sprzedawców i należących do nich straganów. Niektórzy z nich to Metaregianie, ale widać też wielu przybyszów z innych planet.

        ERHAMM
        ze słyszalną satysfakcją kontynuuje swoją opowieść
        Jako że zajmujemy tylko część planety, całe nasze państwo przypomina jedno, scentralizowane miasto... Im dalej od centrum, tym mniejsze... zagęszczenie populacji. Tak to się mówi, panie Tung?

        TUNG
        spokojnie, ewidentnie przyzwyczajony do podobnych pytań
        Tak właśnie się mówi.

        ERHAMM
        zadowolony z siebie
        Doskonale...
        kontynuuje opowieść
        Póki to było możliwe, poszerzaliśmy zamieszkiwany przez nasz obszar, ale w pewnym momencie okazało, się że warunki do życia na pozostałej części naszej planety są nieodpowiednie dla takich istot jak my. Wtedy nastąpił koniec... procesu tworzenia się... ma się rozumieć... naszego państwa.

        MYUU
        z ciekawością, tym razem szczerą
        Z tego opisu wnioskuję, że moja kapsuła raczej nie rozbiła się w centrum waszego siedliska.

        TUNG
        siląc się na formalną wypowiedź pod adresem Myuu
        I jest to bardzo dobry wniosek. Kapsuła uderzyła na obrzeżach, szczęśliwie omijając kwatery Metaregian. Został pan stamtąd przetransportowany do głównej siedziby naukowców, w celu przeprowadzenia zabiegu ratującego życie.

        ERHAMM
        uśmiecha się
        Pan Tung ma, znając życie, rację.
        ciągnie dalej swoim zwyczajnym tonem
        Jak zapewne widać, nasza główna ulica jest miejscem, gdzie kwitnie handel. W dzień targowy, taki jak dzisiejszy, można tu spotkać nie tylko naszych metaregiańskich sprzedawców, ale również gości, przede wszystkim z... jak to było? Już wiem! Planety Imegga! Tam mieszka, zdaje się, dużo kupców. Proszę tylko posłuchać, jaki panuje tutaj gwar. Muzyka dla moich uszu!

        KUPCY I SPRZEDAWCY
        wykrzykują
        Bułki, bułki, świeże bułki! - Tanie części do silników, części! - A pani może przydałby się nowy kapelusz? - Hej, oddawaj to! Za to się płaci!
        któryś z kupców; śpiewnie
        Hej, ty tam, za parawanem! Kup se loda, będziesz panem!***

        ERHAMM
        wydaje z siebie tęskne westchnienie
        Ach, mógłbym tutaj przebywać cały dzień...

        MYUU
        wykorzystując moment nieuwagi Erhamma, mówi cicho do Tunga
        I gdzie ci Mutanci, o których mówiłeś?

        TUNG
        również cicho
        Wszędzie. Wystarczy, że podejdziesz do któregoś stra-...

        STEN
        ponownie wymownie szturcha Tunga

        TUNG
        ...-ganu...
        milknie

        MYUU
        udając zainteresowanie asortymentem jednego ze sprzedawców podchodzi do kramu
        Dzień dobry. Cóż takiego pan sprzedaje...?

        SPRZEDAWCA-METAREGIANIN
        wyraźnie zaskoczony pytaniem
        Jak widać, psze pana... Warzywa i owoce.

        MYUU
        wyciąga rękę po któryś owoców, ale ostatecznie nie dotyka go
        Można dotknąć? Jeszcze czegoś takiego nie widziałem. Przybywam z daleka i...

        SPRZEDAWCA-METAREGIANIN
        wesoło
        Mój pomocnik zaraz panu usłuży.
        odwraca się
        Jesteś, DB5750Y311TD?

        DB5750Y311TD
        woła z daleka metalicznym głosem
        Pędzę, pędzę...!

        Niespodziewanie dla Myuu na blat przed sprzedawcą wyskakuje robot lub raczej coś wyglądającego na robota. Jest szaro-błękitny, ma długie ramiona oraz nogi, oraz bardzo małe ciało, zwieńczone z góry czerwonym sensorem, pełniącym zapewne funkcję oczu.

        MYUU
        myśli
        To chyba przedstawiciel rodzaju Maszynomutantów...
        prowokacyjnie, do sprzedawcy
        Cóż za sprytnie skonstruowany robocik!

        DB5750Y311TD
        urażony, do Myuu
        Pan nietutejszy, prawda?

        MYUU
        z bardzo wymuszonym uśmiechem
        Niestety tak. Jestem tutaj pierwszy raz.

        SPRZEDAWCA-METAREGIANIN
        klepiąc DB5750Y311TD po przyjacielsku, mówi pogodnie
        Słyszysz, mój pomocniku? Pan ma prawo nie wiedzieć.
        do Myuu
        Widzi pan, on wygląda jak robot, ale to jest... no... żywa istota!

        MYUU
        słyszalnie podekscytowany
        Mogę dotknąć?

        DB5750Y311TD
        z niezadowoleniem
        Emm...

        SPRZEDAWCA-METAREGIANIN
        drapiąc się po głowie
        No dobrze... Tylko nie za długo, bo dla mojego kompana to dość niecodzienna sytuacja...

        MYUU
        wyciąga ręce po Maszynomutanta i chwyta go oburącz; mówi do siebie, jakby nikt go nie słyszał
        W dotyku jest naprawdę jak z metalu...
        porusza rękami Mutanta
        Jest dokładnie tak, jakbym dotykał robota.

        DB5750Y311TD
        tłumiąc śmiech
        Proszę pana... P-Proszę przestać! To ł-łask-kocze-e!

        MYUU
        wykrzykuje, budząc konsternację Erhamma, Tunga, Stena, sprzedawcy i innych zgromadzonych na targowisku
        Czyżby naprawdę czuł?! To niebywałe!

        STEN
        bardzo surowo, do Myuu
        Doktorze Myuu, chyba się pan zapomniał. Gubernator czeka. Będziemy kontynuować zwiedzanie.

        MYUU
        odkłada Maszynomutanta, po czym odwraca się do Stena, rzucając mu nieprzyjemne spojrzenie; mówi do niego
        Proszę wybaczyć... generale...
        podchodzi do Tunga i mówi spokojnie do Erhamma
        Możemy iść.

        ERHAMM
        zmieszany, do Stena
        Generale, proszę nie być tak surowym wobec naszego gościa... Mam sporo cierpliwości, a jego widocznie zainteresowały osiągnięcia naszej nauki.
        chrząka
        No cóż, kontynuujmy nasz pochód. Główna ulica jest bardzo długa.
        idzie dalej wzdłuż ulicy

        Sten, Tung i Myuu podążają za Erhammem wzdłuż ulicy.

        DB5750Y311TD
        z pewnym niedowierzaniem
        Że też takie dziwaki mieszkają w tym naszym biednym Wszechświecie...

        SPRZEDAWCA-METAREGIANIN
        wzdycha ciężko
        Dlatego właśnie nie lubię podróżować. Nie ma to jak Metaregia i Metaregianie!
        niespodziewanie odzywa się do swojego pomocnika surowo
        A ty lepiej wracaj do swojego zajęcia! Nie zapominaj, że twoim przeznaczeniem jest praca...!

        Erhamm dalej kroczy przodem, a Myuu i pozostała część delegacji - tuż za nim. Na dalszym odcinku targowej ulicy stragany występują rzadziej. Pojawiają się za to niewielkie pojazdy kosmiczne kupców typowo wędrownych, którzy wystawiają swoje towary tylko na kilka godzin, aby później móc szybko wyruszyć w dalszą drogę. Ci sprzedawcy najczęściej handlują żywym inwentarzem (zwierzętami) lub towarami, które nie mogą być długo przechowywane na powietrzu, np. surowym mięsem.

        HANDLARZ
        do Metaregianina-rolnika
        Uhuhu... Co tam pan masz tym worku?

        METAREGIANIN-ROLNIK
        zadowolony z siebie, wyciągając przed siebie worek z ewidentnie żywą i ruchliwą zawartością
        Ano... coś, czego poza Metaregią nie można dostać nawet za największą fortunę!

        ZAWARTOŚĆ WORKA
        ewidentnie spanikowana
        Giru-Giru! Gir-r-ru-u!

        HANDLARZ
        skonsternowany
        No dobrze, a powie pan w końcu, co to takiego?

        METAREGIANIN-ROLNIK
        przybliża się do handlarza i szepcze mu kilka słów do ucha, następnie trochę się cofa i kontynuuje głośniej
        Wie pan, denerwuje mnie tym swoim ciągłym gaworzeniem. To chyba jakiś defekt. Mimo wszystko jest sprawny... Może komuś się przyda. Jego możliwości są znaczne...

        HANDLARZ
        rozgląda się dookoła nerwowo
        Dobrze! Jestem zainteresowany. Przejdźmy za mój statek, tam pan wszystko opowie i ustalimy cenę...

        MYUU
        wraz z towarzyszami drogi mija powyższą scenę całkowicie niezainteresowany; mówi do Tunga szeptem
        Długo jeszcze będzie się to ciągnąć? Nie macie niczego ciekawszego do pokazania?

        TUNG
        też szeptem
        Prawdę mówiąc, zdaniem Erhamma to jest chyba najciekawsza część naszej planety...

        STEN
        nieoczekiwanie wcina się w wymianę zdań Tunga i Myuu, również szeptając
        Jakby faktycznie wam zależało na rozrywce, to zwrócilibyście uwagę na Zbrojownię, którą właśnie mijamy. Jest po naszej prawej...

        MYUU
        obraca się w prawo, mówi do siebie
        Faktycznie, imponująca budowla...
        zwraca się do Erhamma
        Panie gubernatorze, cóż to za gmach w oddali, po naszej prawej stronie?

        ERHAMM
        jakby wyrwany z transu, zwraca się w stronę wskazaną przez Myuu i odpowiada mu
        Ach, to? To jest Zbrojownia, chyba najważniejszy budynek naszego ludu... Miałem zamiar pokazać ją panu później.

        TUNG
        bezskutecznie próbuje powstrzymać Myuu przed odezwaniem się za pomocą gestów

        MYUU
        uprzejmie, lecz stanowczo
        Nie moglibyśmy zobaczyć jej teraz?

        ERHAMM
        wyraźnie rozczarowany
        Liczyłem, że najpierw w całości przejdziemy targową ulicę...

        TUNG
        nieco podenerwowany
        Panie gubernatorze, z pewnością zrobimy to w inny dzień, choćby i jutro!

        ERHAMM
        odzyskując pogodę ducha
        Skoro tak wolicie, to niech będzie! Obierzemy kurs na najbliższą boczną uliczkę po naszej prawej stronie i w mgnieniu oka znajdziemy się pod Zbrojownią!
        kontynuuje marsz

        TUNG
        patrząc na Myuu i Stena
        Gubernator zniósł to... bardzo dobrze.

        STEN
        chłodno
        Lepiej idźcie już, zanim Erhamm zniknie wam z oczu.

        TUNG
        uśmiecha się nieznacznie
        Słuszna uwaga...

        MYUU
        w milczeniu i szybkim krokiem podąża za Erhammem

        TUNG
        korzystając z oddalenia się Myuu, zwraca się cicho do Stena
        Nagle ci zależy na wrażeniach naszego gościa?

        STEN
        poważnie
        Już za dużo czasu spędził przyglądając się naszej technologii. Lepiej skierować teraz jego uwagę na naszą kulturę. Może wtedy nabierze do nas szacunku.

        TUNG
        zaskoczony
        Sądzisz, że Myuu nas nie szanuje?

        STEN
        ponuro
        Szanuje czy nie szanuje... W każdym razie nie zaszkodzi, żeby szanował bardziej niż obecnie.

        Tung i Sten wyruszają śladem doktora Myuu i gubernatora Erhamma. Wkrótce ich doganiają. Grupa posuwa się do przodu między budynkami mieszkalnymi Metaregian. Zwraca to uwagę Myuu i przywołuje wspomnienia z rodzinnej planety, jednak doktor nie daje tego po sobie poznać.

        MYUU
        myśli
        Tyle ich tutaj jest... Miasta Tsufurian też były kiedyś tak żywe... Przeklęci Saiyanie!

        Pochłonięty gorzkimi rozmyślaniami Myuu nawet nie zauważa, jak szybko przeszedł całą drogę od głównej ulicy do Zbrojowni.

        ERHAMM
        uradowany, stuka swoją laską w ziemię
        No! Dotarliśmy! Możemy wchodzić. Jest pan gotowy, panie Myuu?

        MYUU
        otrząsa się z zamyślenia
        Ekhm... Tak. Chętnie zwiedzę wnętrze... Zbrojowni.

        ERHAMM
        zadowolony
        Generał Sten na pewno wiele nam opowie. W końcu to miejsce to oczko w głowie naszej armii.

        STEN
        zdumiony
        O-Oczywiście, panie gubernatorze...!

        TUNG
        szturcha Stena i mówi do niego cicho
        Masz za swoje!

        Gubernator jako pierwszy wkracza do budynku, za nim pozostali. Zbrojownia z zewnątrz jest złocistobrązowa i skąpo zdobiona, za to zwieńczona imponującą kopułą. W środku dominują te same kolory, ale zdobienia są dużo bogatsze. Trzy z czterech ścian gmachu są gęsto zapisane symbolami przypominającymi pismo. Czwarta ściana, znajdująca się naprzeciwko wejścia, jest pozbawiona zdobień, ale na środku ma wypukłą sylwetkę postaci, mającej około dwa metry wzrostu lub więcej. Wydaje się, że jest to płaskorzeźba. Budynek nie ma żadnych okien. Światło wpada do wewnątrz tylko przez wejście - dostarczają go również pochodnie. Wewnątrz znajduje się tylko dwóch wartowników - po jednym po prawej i po lewej stronie tajemniczej "płaskorzeźby". Całość tworzy niepowtarzalny klimat, wyróżniający się z jaskrawej powszedniości i jarmarczności centrum Metaregii.

        ERHAMM
        dumnie
        Doktorze Myuu, oto najstarszy budynek na Metaregii, liczący sobie wieleset lat. Niestety, nie wiemy, ile dokładnie, gdyż nie zachowały się żadne źródła historyczne mówiące o ukończeniu jego budowy.

        MYUU
        ku własnemu zaskoczeniu, autentycznie zainteresowany
        Jaką funkcję pełni... lub pełnił?

        ERHAMM
        puszcza oczko do Stena

        STEN
        zdenerwowany
        Emm... Ekhm... Zmieniało się to na przestrzeni lat. Tuż przez przekształceniem Zbrojowni w miejsce pamięci była ona siedzibą armii i magazynem broni, stąd też jej... jej dzisiejsza nazwa! Jednakże... w najdawniejszej erze dziejów naszej planety, prawdopodobnie była siedzibą przywódcy Metaregian. Nie wiemy... znaczy się... o ile mi wiadomo, nie wiemy, jaki tytuł nosił wtedy nasz władca...

        ERHAMM
        z entuzjazmem
        Jaki by wtedy nie był ten tytuł, z biegiem lat pierwszego z Metaregian zaczęto nazywać cesarzem!

        STEN
        z ulgą
        Dokładnie tak...

        MYUU
        do Erhamma
        A więc skąd urząd gubernatora?

        ERHAMM
        nadal z pasją
        Kiedy nasz ostatni cesarz, Richiumu XXVIII, zmarł bezpotomnie, mieszkańcy Metaregii uznali, że z szacunku dla dawnego monarszego rodu ich następny przywódca, pochodzący z wyboru, ale wybierany na dożywotnią kadencję, nie będzie nosił cesarskiego tytułu. Pierwszego gubernatora wybrano 127 lat temu. Ja jestem zaledwie ósmym z kolei!

        MYUU
        nietypowym dla siebie gawędziarskim tonem
        Naprawdę bardzo ciekawe... Mój lud nie mógłby się pochwalić tak bogatą historią polityki wewnętrznej. Przez całą ciągłość naszej państwowości rządził nami król, zawsze z tego samego rodu. Teraz jednak nikt nami już nie rządzi, bo... niestety...

        ERHAMM
        kładzie dłoń na ramieniu Myuu i mówi z troską
        Proszę przyjąć szczere kondolencje, z powodu tego, co spotkało pana i pańskich współplemieńców. Nigdy nie słyszałem o podobnej zbrodni... Żeby zgładzić cały lud...? Nie do pomyślenia!

        MYUU
        wzdryga się i z dyskomfortem patrzy na Erhamma

        ERHAMM
        zmieszany zabiera dłoń z ramienia Myuu i robi krok w tył

        STEN
        oburzony, marszczy brwi

        MYUU
        widząc negatywny odbiór swojego zachowania, zmienia temat
        A ta sylwetka na ścianie naprzeciw nas? Co ma oznaczać?

        ERHAMM
        odzyskuje wigor
        To... To jest Bohater!

        MYUU
        zdziwiony
        Bohater?

        ERHAMM
        myśląc intensywnie, przypomina sobie, co powinien powiedzieć
        Źródła, jakie zostawili nam przodkowie sprzed... chyba trzystu lat... Te źródła mówią, że to jeden z poprzedników obecnego tutaj generała Stena - dowódca sił zbrojnych Metaregii! Dziwnym trafem jego imię nie zachowało się do naszych czasów, dlatego zwiemy go po prostu "Bohaterem". Otóż... pewnego dnia naszą planetę odwiedził Kosmiczny Wędrowiec, którego nasi kronikarze nazywali mianem "Bihr-ursah". Podobno w tamtych czasach wielu nazywało go bogiem, lecz on stanowczo tego zabraniał, twierdząc, że jest daleki od prawdziwej boskości.

        MYUU
        lekko rozbawiony opowieścią Erhamma
        Nie był to może... "bóg destrukcji"?

        ERHAMM
        lekko zmieszany
        Tego niestety nie wiem...
        ciągnie dalej zwyczajnym tonem
        Tak czy inaczej, ów "Bihr-ursah" uznał naszego ówczesnego generała za najsilniejszego wojownika w znanym Wszechświecie i zaoferował mu udanie się z nim w podróż po kosmosie, która przyniosłaby mu wielką chwałę. I tutaj najlepsza część - nasz Bohater, pomimo tak wspaniałej oferty jeszcze wspanialszego gościa, pragnął pozostać na Metaregii. Wędrowiec zgodził się pozwolić na to generałowi pod jednym warunkiem - da on się uśpić tak, by mógł przeżyć do przyszłej, wyznaczonej chwili, kiedy Bihr-ursah powróci i nareszcie zabierze go na przyrzeczoną podróż.

        TUNG
        poważnie
        Stan, w jakim znajduje się Bohater można określić terminem naukowym "hibernacja".

        MYUU
        ze zwykłym sobie sceptycyzmem, ale bez bezczelnego tonu w głosie
        Jesteście pewni, że on się tam znajduje? A co jeśli to tylko grobowiec lub rzeźba, którą uświetniono intrygującą, lecz zmyśloną legendą?

        STEN
        wzburzony, chce się odezwać

        ERHAMM
        spokojnie
        Być może masz rację, doktorze Myuu, ale na Metaregii szanujemy wolę naszych przodków. Oni zaś powiedzieli, żeby trzymać wartę przed miejscem odpoczynku Bohatera, aby Bihr-ursah został godnie przywitany, kiedy tylko zechce się zjawić. Tak więc nawet dziś, dwaj żołnierze od wschodu do zachodu naszego słońca, w skrupulatnie przestrzeganym milczeniu stoją u boku swojego wielkiego przodka, wpatrzeni w światło wpadające do Zbrojowni przez otwarte wrota. Wierzymy, że tradycja spaja nasze społeczeństwo i uczy nas kochać naszą własną tożsamość. Zanim generał Sten został zwierzchnikiem wojska, również wielokrotnie pełnił taką wartę. I ja stałem na niej przynajmniej dziesięć razy, kiedy byłem jeszcze w czynnej służbie...

        MYUU
        myśli; ironicznie
        Naprawdę urocze...
        rozglądając się po ścianach, zadaje kolejne pytanie Erhammowi
        A te symbole na pozostałych ścianach? Co oznaczają?

        ERHAMM
        wypowiadając słowa z niezwykłym namaszczeniem, sugerującym szacunek dla opisywanych rzeczy
        To nasze starożytne pismo rytualne. Obecnie stosuje się je tylko do jednego - zapisywania imion zmarłych na nagrobkach. Taka funkcja przypada im również w tym przypadku. Te trzy ściany są z góry na dół zapisane imionami cesarzy Metaregii. Nie wiemy, czy to wszyscy, jacy kiedykolwiek panowali, ale nie znamy wcześniejszych niż ci, których unieśmiertelniono tutaj.

        MYUU
        jak w transie, prawie jakby prowadził monolog
        Nie pamiętam, aby Tsufurianie posiadali takie zabytki własnej historii. Może pałac króla zawierał coś w tym guście, ale większość z nas nie miała tam wstępu. Teraz jednak wszystko i tak przepadło...

        TUNG
        podchodzi do Erhamma i mówi do niego dyskretnie
        Wracają do niego smutne wspomnienia... Myślę, że na dzisiaj wystarczy.

        ERHAMM
        cicho i z zadowoleniem odpowiada Tungowi
        Ach, dobrze... Ja w gruncie rzeczy również się zmęczyłem, więc chętnie wrócę do siebie i się zdrzemnę...

        STEN
        wcina się do rozmowy Tunga i Erhamma, podsłuchawszy ją; mówi do nich głośno, patrząc jednocześnie na Myuu z wyrzutem
        Może doktor Myuu skorzystałby z faktu, że znajduje się w pobliżu cmentarzyska i odwiedzi grób swojego towarzysza?
        spogląda na Erhamma
        Imię tego nieszczęśnika wciąż pozostaje niezapisane. Sam mówiłeś, gubernatorze, że sam doktor Myuu powinien to zrobić, kiedy tylko się przebudzi.

        TUNG
        patrzy na Stena wściekle

        ERHAMM
        łapie się za głowę
        A niech mnie! Na śmierć zapomniałem!
        zwraca się do Myuu
        Doktorze, pogrzebaliśmy pańskiego zmarłego przyjaciela wśród naszych własnych bliskich, ale nie znaliśmy jego imienia. Mamy taki zwyczaj, że najbliżsi zmarłego własnoręcznie zapisują jego imię na nagrobku. Jeśli pan zechce, może pan to zrobić już teraz. Cmentarz jest kilka kroków stąd. Pokażę panu drogę... Wystarczy tylko zapytać grabarza o miejsce, gdzie znajduje się grób, a on da panu rylec...

        MYUU
        próbując jak najszybciej wybrnąć z zaistniałej sytuacji
        Dobrze... Tylko bardzo proszę zostawić mnie samego...

        ERHAMM
        Ależ naturalnie, tylko pokażę drogę! Ja i generał Sten natychmiast się ulotnimy, a pan Tung poczeka tutaj...

        TUNG
        z bezczelnym uśmiechem od ucha do ucha, pewnie robi krok w stronę Myuu
        To miało poczekać do momentu, aż znowu wrócimy do wieży, ale...

        STEN
        myśli, zbulwersowany
        Tung, co ty...?!

        TUNG
        wyciąga z wewnętrznej kieszeni płaszcza plany, które Myuu otrzymał od doktora Raichiego przed ucieczką
        ...lepsza okazja niż chwila obecna już się chyba nie nadarzy. Po katastrofie znaleziono przy tob-... przy panu coś takiego. Czy to pańskie dzieło?

        MYUU
        oczarowany widokiem planów
        Jak to możliwe, że o tym zapomniałem...? Znaczy się... Nie! To nie moje dzieło, lecz mojego mentora, doktora Raichiego.

        TUNG
        uśmiecha się
        A więc pracował pan przy podobnych projektach?

        MYUU
        nie odrywając wzroku od planów
        Tak, współpracowałem z doktorem Raichim odkąd zakończyłem edukację, a nawet wcześniej...

        TUNG
        z wielkim zadowoleniem
        W takim razie proszę pozwolić, że pierwszy raz się w całości przedstawię. Nazywam się Tung i jestem przewodniczącym korpusu naukowców planety Metaregia. Potrzebuję takich ludzi jak pan... jak ty, doktorze Myuu. Czy jesteś zainteresowany pozostaniem na naszej planecie i współpracą ze mną?

        MYUU
        uśmiecha się szczerze
        Ha! Czy mam lepszy wybór? Oczywiście, że jestem zainteresowany!
        podaje rękę Tungowi

        TUNG
        zmuszając się do powagi
        Jestem zaszczycony...

        ERHAMM
        zachwycony
        Ja również! Cieszę się bardzo, że wzbogaci pan swoim doświadczeniem pracę naszych naukowców.

        MYUU
        do Tunga, dziwnie pobudzony
        Dziękuję bardzo... Mam jeszcze jedna prośbę. Czy mógłbym wziąć ze sobą te plany, które przy mnie znaleziono? Stanowią dla mnie... pewną pamiątkę. Z pewnością nie są szczególnie wartościowe...

        TUNG
        z lekkim uśmiechem wręcza Myuu zwiniętą kalkę z planami

        MYUU
        odbiera kalkę i zwraca się do Tunga
        Jeszcze raz dziękuję...
        spogląda również na Erhamma, świadomie unikając wzroku Stena
        A teraz proszę mi wybaczyć, pójdę już odwiedzić ten grób...
        szybkim krokiem opuszcza Zbrojownię

        ERHAMM
        zaskoczony, pędzi za Myuu
        Chwila, moment! Nie wskazałem panu drogi...!
        goniąc doktora, również opuszcza Zbrojownię

        Korzystając z nieobecności Myuu i gubernatora, bracia Tung i Sten zbliżają się do siebie, wyraźnie wściekli. Nic sobie nie robią z obecności strażników, zmuszonych przecież do milczenia.

        TUNG I STEN
        jednocześnie, do siebie nawzajem
        Dlaczego to zrobiłeś?!

        Następuje chwila milczenia.

        TUNG
        surowo
        Ty pierwszy...

        STEN
        krzyczy, rozzłoszczony
        Już nie mogłem znieść tego, jak bardzo nie obchodzi go śmierć kompana! Poza tym... Nie widziałeś jak grubiańsko zachowywał się wobec gubernatora, nawet w tym miejscu?! Chciałem się go wreszcie pozbyć! Jak długo można znosić takie zachowanie?!

        TUNG
        zdejmuje okulary drżącą dłonią
        A nie pomyślałeś, tłumoku, że to może być efekt jego trudnych przeżyć?! Stracił wszystko co znał, zapewne rodzinę... Musi być zagubiony!

        STEN
        krzyżuje ramiona
        Hmph... A jednak tak długo nie uczcił pamięci jedynego ze współplemieńców, którego mogiłę ma możliwość odwiedzić... I kto wie, czy w ogóle by to zrobił, gdyby nie moja uwaga!

        TUNG
        Nie rozumiem, dlaczego aż tak ci na tym zależy! To niepodobne, nawet do ciebie!

        STEN
        Argh! Dość już tych bzdur! Wytłumacz mi lepiej, dlaczego złożyłeś mu swoją propozycję przy mnie?!

        TUNG
        po chwili milczenia nagle i niespodziewanie wybucha śmiechem
        Bo wiedziałem, że cię to urazi! I jak widać, znowu miałem rację!

        STEN
        tupie nogą ze złości
        Ty mały, złośliwy...

        TUNG
        ociera łzę, która popłynęła mu ze śmiechu i znowu ubiera okulary
        Chyba lepiej przerwać tę rozmowę. Idź swoją drogą, a ja zrobię tak samo.

        STEN
        opanowuje emocje
        Ech... Wiesz, coś w tym chyba jest...
        odchodzi, nie oglądając się na brata
        Do zobaczenia.

        TUNG
        wzdycha
        Do zobaczenia, Sten, do zobaczenia...

        * * *

        Kilka minut później. Doktor Myuu przemierza cmentarz w towarzystwie starszego Metaregianina, który jest oczywiście z zawodu grabarzem. Mimo technologicznego rozwinięcia planety, nagrobki okazują się mało imponujące. To luźno położone, wielkie, ciężkie i nieociosane głazy, służące oznaczeniu miejsca zakopania urny z prochami zmarłego. Jest ich całe mnóstwo, a więc cmentarz musiał istnieć przynajmniej kilkadziesiąt lat, a być może i kilkaset. Między niektórymi z nich trudno jest przejść, bo są ustawione bardzo blisko siebie. Na każdym z głazów jest wyryte imię zmarłego w alfabecie, jaki Myuu zobaczył na ścianach Zbrojowni i nic więcej - ani daty narodzin, ani śmierci. W końcu Tsufurianin i jego przewodnik docierają do niewielkiego głazu, na którym nie ma żadnej inskrypcji.

        GRABARZ
        kaszle, po czym odzywa się nieśmiało
        To już tutaj, panie doktorze...

        MYUU
        skłania się
        Dziękuję bardzo. Teraz poproszę o chwilę samotności.

        GRABARZ
        z pochyloną głową
        Tak, tak... Oczywiście...
        grzebiąc w kieszeniach
        Proszę jeszcze tylko to wziąć...
        wyciąga z jednej kieszeni niewielki, podłużny przyrząd
        To jest "rylec". Nie taki jak za dawnych lat... To taki laser, którym wypala się imię zmarłego na nagrobku. Proszę to zrobić, najlepiej ojczystym pismem, i zwrócić mi to narzędzie, kiedy będzie pan doktor wracał. Będę w tej budce, przy wejściu.

        MYUU
        chwyta przyrząd i odwraca wzrok w kierunku grobu Be'ebiego
        To na razie wszystko, czego będę potrzebował. Może pan już iść...

        GRABARZ
        skłania się głęboko
        Do widzenia, panie doktorze.
        odchodzi

        Kiedy grabarz znika z pola widzenia, Myuu robi kilka kroków w kierunku nagrobka. Teraz stoi w mniejszej odległości niż jeden metr od niego.

        MYUU
        prowadząc jakby wyimaginowany dialog z Be'ebim
        Przyszedłem tutaj tylko po to, żeby nie wywołać skandalu, ale zastanowiwszy się chwilę, mogę stwierdzić, że naprawdę mi cię szkoda, Be'ebi.
        podchodzi jeszcze bliżej do nagrobka
        Mam nadzieję, że tak to się pisze...
        włącza laser
        Nawet jeśli się pomylę, kogo to obchodzi?
        wycina na kamieniu cztery znaki - pierwszy z nich przypomina literę "B", drugi - "A", trzeci - również "B", a czwarty - "Y"***
        Ty, Be'ebi, nie istniejesz, a mieszkańcy tej planety nie znają tsufuriańskiego alfabetu.
        robi dwa kroki w tył i przygląda się stygnącemu napisowi na kamieniu
        Na co ci to wszystko było? Mogłeś umrzeć i spoczywać na Tsufuru...
        wściekle
        Zresztą, jakie to ma znaczenie?! Dlaczego ja rozmawiam z trupem?!
        robi głęboki wdech i wydech
        Nie jestem zabobonny, ale... może mi to nie zaszkodzi...?
        uśmiecha się paskudnie
        Dobrze, Be'ebi. Porozmawiam sobie z tobą. To rzecz najbliższa rozmowie z drugim Tsufurianinem, jaką jestem w stanie teraz zrobić. W końcu tylko ja przetrwałem, jako jedyny z naszego rodzaju. Pewnie zabili nawet doktora Raichiego, te wściekłe psy...!
        ciszej
        Nie miałem do tej pory nawet dłuższej chwili na to, żeby zastanowić się, co się właściwie stało. Mam pustkę w głowie. Całkiem jakby mój mózg spodziewał się długiej rekonwalescencji po obrażeniach doznanych w wypadku i był zaskoczony faktem, że właściwie nic takiego nie jest konieczne. Za to zaraz po przebudzeniu rzucono mnie na pożarcie miejscowej elicie...
        podwija swoją lewą nogawkę i zamiast skóry widzi metaliczną, połyskującą powierzchnię
        A może to wszystko przez to, że jestem od pasa w dół Maszynomutantem? Ach, ci Metaregianie...
        opuszcza nogawkę, zaśmiawszy się pod nosem
        No cóż, nie mogę o nich powiedzieć złego słowa. W końcu dali mi nowe nogi, pracę oraz coś, co chyba można nazwać miłym powitaniem i nie oczekują za to żadnej zapłaty.
        nagle pochmurnieje
        Niestety, wciąż nie są dla mnie ważni. Choć nie od razu zdawałem sobie z tego sprawę, jedyne, co naprawdę się dla mnie liczy, odkąd opuściłem Tsufuru, to... zniszczyć Saiyan!
        gniewnie
        Tak! Saiyan należy zniszczyć, aby żaden lud nie podzielił losu Tsufurian! Nawet ty, Be'ebi, zginąłeś z ich winy! Po pierwsze, gdyby nie pośpiech spowodowany ich agresją, doktor Raichi opowiedziałby nam wszystko o kapsule, a po drugie... Po drugie, gdyby nie Saiyanie, nasz wehikuł nawet nie zostałby uszkodzony!
        śmieje się cicho, charcząc nieznacznie, po czym przemawia szeptem
        Ha...! Naprawdę, jeszcze kilka tygodni temu wyśmiałbym podobny plan, ale...
        prostuje się i mówi, cedząc słowa przez zęby
        Przysięgam... Ha! Tak... Przysięgam! Przysięgam, że póki żyję, nie poskąpię wysiłków, aby Saiyanie zapłacili za swoje zbrodnie! Nawet gdybym umarł, zadbam, żeby ta misja zakończyła się sukcesem, choćby miało to oznaczać jedynie śmierć ostatniego Saiyanina.
        śmieje się, teraz już głośno
        A może właśnie to byłoby najlepsze?! Tak! Wygińcie, Saiyanie! Niech ostatni z was cierpi tak, jak ja!
        ciszej, chwyciwszy się za brodę
        Z drugiej strony... odebrałoby mi to przyjemność z zemsty...
        zirytowany
        Za bardzo to analizuję! Może już wystarczy, jak na jeden raz...?
        uśmiecha się
        Tak, na dziś wystarczy. Wrócę tu jednak i to niejednokrotnie! Co prawda nie istniejesz, Be'ebi, ale zaskakująco mało mnie to obchodzi!
        odwraca się na pięcie
        Bez urazy, oczywiście...
        odchodzi w kierunku wyjścia z cmentarza

        Myuu odchodzi, przeciskając się między nagrobkami. Tymczasem napis wycięty na kamieniu jeszcze nie ostygł...

        * * *

        Myuu jest już za bramą cmentarza. Metaregiańskie słońce chyli się ku zachodowi. Doktor z rękami w kieszeniach kieruje się w stronę Zbrojowni, oczekując, że spotka tam Tunga. Idąc, sięga z uśmiechem do wewnętrznej kieszeni swojego kitla, tylko po to, aby ponownie dotknąć planów autorstwa Raichiego, które oczywiście wciąż ma przy sobie.

        MYUU
        myśli, uśmiechnięty nieznacznie
        Niesamowite, że te rysunki przetrwały, a moje nogi nie!

        Myuu ma wejście do Zbrojowni w zasięgu wzroku, gdy nagle niecodzienny dźwięk przykuwa jego uwagę.

        GŁOSY
        dwa z nich melodyjnie recytują poniższe słowa; trzeci zdaje się intensywnie mruczeć
        Enji-hatchi-aaki-laiki-akha-ragha-aaki-yack!

        MYUU
        zwraca się w stronę, z której dobiegają głosy
        Cóż to takiego? Jakiś happening artystyczny...?

        Myuu skuszony własną ciekawością zbliża się do osób stojących za tajemniczymi odgłosami***. Okazuje się, że jest to trzech mężczyzn stojących za Zbrojownią. Stojący na środku, najwyższy jegomość jest odziany w ciemne szaty, które zakrywają całe jego ciało z wyjątkiem oczu i dłoni. Jest krępy, wysoki i ma żółtawą skórę. Po jego obu bokach stoją jego niżsi towarzysze, odziani w podobne szaty, lecz noszący na głowach jednakowe, metalowe hełmy.

        TRZEJ MĘŻCZYŹNI
        dwaj niżsi dalej powtarzają tajemnicze słowa, wyższy początkowo dalej mruczy, a później przyłącza się do towarzyszy
        Enji-hatchi-aaki-laiki-akha-ragha-aaki-yack!
        kontynuują dziwny śpiew, ignorując Myuu

        MYUU
        stoi w pewnej odległości od śpiewających, uśmiechając się szyderczo

        TRZEJ MĘŻCZYŹNI
        Enji-hatchi-aaki-laiki-akha-ragha-aaki-yack! Enji-hatchi-aaki-laiki-akha-ragha-aaki-yack!

        MYUU
        przestaje się uśmiechać i mówi szorstko
        Kim jesteście?

        Trzej śpiewający zauważają Myuu, przerywają swoją mantrę i odwracają się do niego***. Dwaj niscy natychmiast wbijają wzrok w ziemię, a wysoki - zapewne lider grupy - rozkłada ręce na boki z radością, jakby chciał objąć Tsufurianina.

        WYSOKI
        rozradowany
        Witaj, zabłąkana duszo...!

        MYUU
        parska pogardliwie
        Może i wyglądam, jakbym się zgubił, ale chyba nie jak duch?

        WYSOKI
        lekko urażony, opuszcza ręce
        Nie duch, tylko dusza... Każdy z nas ją posiada.

        MYUU
        wzdycha
        Mniejsza o to... Zapytałem przecież, kim jesteście. W gruncie rzeczy nie wiem, czemu tutaj przyszedłem, jakby coś mnie tu przygnało, ale skoro już jestem, chcę się czegoś o was dowiedzieć.

        WYSOKI
        uśmiecha się; widać to tylko po jego oczach
        Z wielką chęcią wszystko opowiem! Jesteśmy wiernymi Wielkiego Wyzwoliciela! Ja jestem nawet jego kapłanem. Nazywam się Mutchy.

        MYUU
        zaskoczony
        Jesteście... kultem religijnym?

        MUTCHY
        z dumą
        Tak! Jesteśmy kultem boga destrukcji, zwanego Hatchiyackiem od stu ośmiu lat jego panowania!

        MYUU
        blednie odrobinę i robi krok w tył; szepta do siebie
        O tym opowiadał mi doktor Raichi...! Że też akurat ich spotkałem...

        MUTCHY
        przechyla głowę na bok, zaintrygowany
        Domyślam się, że chciałeś ukryć przede mną te słowa, ale usłyszałem je i wydaje mi się, że słyszałeś już kiedyś o moim bogu, ale nie spotkałeś nas. To z pewnością znak opieki Wielkiego Wyzwoliciela nad tobą! Chce, abyś i ty oddawał mu cześć...

        MYUU
        dochodzi do siebie i śmieje się
        Nie, dziękuję... Nie wierzę w takie rzeczy!

        MUTCHY
        myśli
        Widzę, że to sceptyk i szyderca... Ale nie takich jeszcze zyskiwałem Wielkiemu Wyzwolicielowi!
        odzywa się do Myuu
        A czy jest coś innego, co moglibyśmy dla ciebie zrobić? Chętnie niesiemy pomoc tym, którzy jej potrzebują.

        MYUU
        myśli
        A to chytry lis... Zapewne przyjmuje taką strategię, bo ma nadzieję, że namówi mnie do wstąpienia do swojego kultu... Mimo wszystko może okazać się przydatny!
        uśmiecha się fałszywie, odzywa się głośno
        Niech no pomyślę... Nie wyglądacie na tutejszych, podobnie jak ja.

        MUTCHY
        skinąwszy głową
        Zgadza się. Na co dzień żyjemy na planecie Hatcha. Metaregię odwiedzamy przelotnie, aby odprawiać modły przebłagalne do prawowitego boga destrukcji za to, że czci się tu pamięć wizyty Bihr-ursaha, obrzydliwego uzur-...

        MYUU
        zniecierpliwiony, przerwa Mutchy'emu
        Wystarczyłoby samo "zgadza się"... Ja natomiast przejdę do rzeczy, gdyż wpadłem na pewien pomysł. Skoro jesteście kultem i możecie podróżować między planetami, to na pewno odwiedzacie ich wiele i zdobywacie tam równie wiele informacji. Trafiłem tutaj, zdaje się, bardzo niedawno i dopiero odnajduję się w nowej rzeczywistości. Nie wiem, czy łatwo tutaj o wiadomości z lokalnego układu planet. Będę tutaj przychodził i się z wami spotykał, kiedy tylko będziecie na Metaregii. Oczekuję, że będziecie mi opowiadać o tym, co dzieje się w tej części galaktyki. W zamian mogę zaoferować wsparcie materialne. Zdaje się, że dostałem się do grona tutejszej elity, dano mi też pracę...
        spogląda Mutchy'emu w oczy
        Myślę, że będę mógł dobrze zapłacić, a jeśli nie, wynagrodzę wam trud w inny sposób.

        MUTCHY
        udając zawstydzenie
        Nawet za darmo mógłbym spełnić twoją prośbę! Przez nasze uszy przelatuje tyle plotek, nawet takich, które nie przystoją kapłanowi i pokornym pątnikom...

        MYUU
        z naciskiem
        Zapamiętajcie jedno. Najbardziej interesują mnie wieści o Saiyanach, rasie z planety Tsufuru. O nich opowiadajcie mi wszystko. Za takie informacje będę płacił dodatkowo.

        MUTCHY
        zaskoczony
        No... dobrze! Nigdy nie słyszałem o Saiyanach, ale jeśli takie jest twoje życzenie, chętnie je spełnię, ku chwale Wielkiego Wyzwoliciela!

        MYUU
        odwraca się
        Jeśli dobrze się wywiążecie z naszej umowy, może nawet zgodzę się posłuchać o tym waszym... bogu destrukcji.
        odchodząc
        Do widzenia. Na mnie już czas. I tak spędziłem tutaj za dużo czasu...

        Myuu wraca tą samą drogą, którą przyszedł. Trzej czciciele boga destrukcji odprowadzają go wzrokiem, aż ten całkowicie ginie im z oczu.

        NISKI #1
        nieśmiało
        Ojcze Mutchy... Czy na pewno warto poświęcać czas temu cynikowi?

        NISKI #2
        kręcąc głową
        Nic dobrego z tego nie wyniknie...!

        MUTCHY
        ożywiony
        Więcej wiary, pątnicy! Wielki Wyzwoliciel ma nas w swojej opiece! Zdajcie się też na moje doświadczenie. Ono mówi mi, że wyjdziemy na tym układzie z wieloma korzyściami!
        spokojniej
        Może to cynik i impertynent, ale wbrew pozorom, tacy zachodzą najdalej w naszym obecnym, złym Wszechświecie.
        wznosi ręce ku niebu
        Och, powróć, Wielki Wyzwolicielu! Powróć, Hatchiyack!

        * * *

        KONIEC FRAGMENTU 1
        * * *

        ***Wpis z pewnego dziennika.

        ~~ Dzień, w którym do nas przybył, do dziś stanowi dla mnie prawdziwą zagadkę. Przebiegał szybko, chaotycznie i był niezrozumiały - chyba w takim samym stopniu dla nas, jak dla niego. Mimo tego pamiętam go dokładnie - lepiej niż jakikolwiek uporządkowany i dobrze zaplanowany dzień.
        Zachowanie naszego nieoczekiwanego gościa od początku mnie martwiło. Panował w nim wielki nieład. Nieustannie zmieniał tematy, jego nastrój był bardzo niestały. Zdawało się, że każda myśl zaprzątająca mu umysł wydostaje się na zewnątrz i odbija się na jego słowach oraz czynach. Choć nie dawałem tego po sobie poznać, pragnąłem usprawiedliwić Myuu. Tungowi przyszło to tak łatwo, więc czemu nie mnie? Przecież "ostatni Tsufurianin" miał prawo zagubić się we własnych myślach, słowach, czynach - któż miałby ku temu lepszy pretekst niż on? W końcu przebudził się nagle w całkowicie nieznanym środowisku, od razu zmuszono go do wymieniania uprzejmości z gubernatorem. Dodatkowo musiał być pod wrażeniem maszynomutacji i tego, jak ocaliła ona jego zdrowie i życie. Nie można też zapomnieć o traumatycznych wspomnienach z rodzinnej planety. To naprawdę musi być straszne - ujrzeć zagładę własnej cywilizacji i samemu przeżyć. Niestety, im dalej dzień przybycia Myuu odsuwał się w przeszłość, tym bardziej niepokoił mnie ten Tsufurianin. Czułem się tak dlatego, że wbrew wszelkim oczekiwaniom on dalej pozostawał taki sam. W świadomości wszystkich Metaregian taki obraz jego osoby po prostu się utrwalił i przestał kogokolwiek dziwić. Ku własnemu zaskoczeniu odkryłem, że przestał dziwić również mnie. "Myuu to dziwak, neurotyk" - myślałem. Ale czy świadomość tego, że to, co nam pokazał pierwszego dnia (i w mniejszym lub większym stopniu pokazuje do tej pory) stanowi normę nie jest jeszcze gorsza od początkowych przypuszczeń? Jeśli to jest jego naturalne zachowanie, to cóż to za osoba?
        Reprezentuje on najbardziej parszywy rodzaj hipokryty, jaki byłem w stanie napotkać w całym moim życiu. Znalazł szczególne upodobanie w pouczaniu innych (chodzi tu głównie o współpracowników Tunga i własnych) o tym, że prawdziwy naukowiec powinien trzymać się faktów i nie poddawać się emocjom. Nie wnikam w to, czy ma rację. Jeśli ma, tym gorzej dla niego, bo sam nie wypełnia tych słów swoim zachowaniem. Myuu nie tylko jest osobą emocjonalną - to jedna wielka emocja! Szczególnym jego nałogiem był gniew. Kiedy tylko awansował w hierarchii uczonych (dzięki swojemu niewątpliwemu talentowi), zaczął okazywać wyjątkową surowość swoim podwładnym, szczególnie metaregiańskim, gdyż do Maszynomutantów miał niespotykaną u innych naukowców cierpliwość. Najcieplejsze uczucie, jakie jest w stanie z siebie wykrzesać wobec jakiejkolwiek osoby, to całkowita obojętność. Wyjątkiem jest Tung, do którego ma jakiś szczególny sentyment. Na tym jednak jego hipokryzja się nie kończy. Ciągnie się za nim zła sława osoby, która bez zahamowania drwi z tradycji i wierzeń. Bardzo smuci to Erhamma, ale staruszek ma w sobie zbyt wiele uprzejmości, żeby upominać gościa i to jeszcze będącego ofiarą strasznych zbrodni. Co ciekawe, mało kto zauważa, że sam Myuu również wierzy w swego rodzaju "mity". Z niemal religijną czcią podchodzi do rozpamiętywania swoich ostatnich dni na Tsufuru. Jedynie takie myśli są w stanie na dłuższą chwilę zająć jego ponury umysł. Czasami wydaje się nawet, że tak naprawdę nic innego nie ma dla niego znaczenia. Opowiadając o swojej przeszłości, z niezwykłą zajadłością przeklina Saiyan, którzy zgładzili jego rasę (wielokrotnie opowiadał mi o tym Tung). Wyrażając swoją pogardę, sprawia wrażenie, jakby gdzieś w głębi duszy wierzył, że jego słowa mają moc pomścić krzywdę, jaką mu wyrządzono. Ma też swój rytuał. Przynajmniej raz w tygodniu kieruje się w stronę cmentarzyska. Tylko wtedy można go zobaczyć w innym miejscu niż siedziba korpusu naukowców. Nie byłoby w tym nic dziwnego, czci pamięć zmarłego, prawda? Sam tego chciałem... Jednak nie zawsze podchodzi do grobu, a nawet gdy to robi, rozmyśla tam najwyżej przez dziesięć minut. Tymczasem jego jednorazowa nieobecność trwa godzinę, niekiedy dużo dłużej. A więc co robi? Uznałem, że wolę o tym nie myśleć. W końcu Myuu nie krzywdzi nikogo, a już na pewno nie Tunga... Właśnie, Tung. Zawsze uważałem go za optymistę i chyba miałem rację. Mimo swojej wysokiej pozycji zawsze obdarzał innych zbyt wielkim zaufaniem. Tak samo zrobił w przypadku doktora Myuu. Jestem prawie pewien, że uważa się za przyjaciela tego Tsufurianina, mimo że, jak dobrze wiem, nigdy nie został tak przez niego nazwany.
        Nie wiem, co o tym myśleć. Obawiam się, że Myuu ma nas zaledwie za narzędzia, a w najlepszym wypadku za tymczasową rozrywkę. Cały czas zdaje się być czymś zajęty, zamyślony. W ogóle nie interesuje go życie w naszej społeczności. Doktor bardzo ceni swój czas, choć ma go tak wiele, jak może sobie zamarzyć - w końcu jako przybysz z innej planety jest traktowany specjalnie, a dodatkowo maszynomutacja bardzo spowolniła u niego proces starzenia się (nie jestem naukowcem, ale szczerze mnie to zaintrygowało). Każda rzecz, którą robi, każda rozmowa, którą nawiązuje... te rzeczy są przez niego ważone i mierzone, aby mógł zdecydować, czy mu się do czegokolwiek przydadzą. Te spostrzeżenia spędzają mi sen z powiek. Musiałem je w końcu zapisać.

        Tymczasem doktor Myuu jest z nami już trzynaście lat... ~~

        * * *

        Rok 737. Siedziba korpusu naukowców Metaregii, we wnętrzu posępnej, czarnej wieży. W bardzo dobrze oświetlonym pomieszczeniu o białych ścianach znajduje się Tung. Towarzyszy mu doktor Myuu, a także kilku metaregiańskich asystentów. Wszyscy z nich są pochyleni nad blatem, który przypomina stół operacyjny. Tung i Myuu mają na sobie ochronne rękawice i przyłbice***.
        W powietrze co jakiś czas wzlatują iskry. Wszystko wskazuje na to, że naukowcy wykonują jakiś bardzo precyzyjny zabieg.

        TUNG
        z zadowoleniem
        Świetnie, Myuu! Już niewiele zostało.

        MYUU
        zaabsorbowany pracą
        Ale to najtrudniejszy moment przy tworzeniu ciał tego typu...
        odwraca się do asystenta po swojej lewej stronie
        Skalpel laserowy. Natychmiast.

        ASYSTENT
        skłania się głęboko
        Tak jest, doktorze!
        szybkim krokiem, niemal biegiem, podchodzi do szafki nieopodal i podnosi leżące tam narzędzie

        MYUU
        szorstko
        Wolniej, bo jeszcze coś zepsujesz!

        ASYSTENT
        podchodzi do Myuu i z pokorą wręcza mu skalpel
        Sam pan doktor powiedział, że mam to przynieść natychmiast...

        MYUU
        wzdycha
        To hiperbola. I tak nie jesteś w stanie niczego zrobić naprawdę natychmiast...
        ciszej, ale wciąż słyszalnie dla wszystkich
        Zresztą, przed kim ja się tłumaczę...

        ASYSTENT
        ze smutną miną odsuwa się od Myuu

        TUNG
        do asystenta
        Nie zrażaj się. Wiesz doskonale, że doktor Myuu tylko z pozoru jest taki nieprzyjazny. Tymczasem skup się i patrz na operację. Bardzo ci się przyda to doświadczenie.

        ASYSTENT
        nieśmiało podchodzi z powrotem do stołu

        MYUU
        próbuje coś naciąć skalpelem laserowym, oświetlając jednocześnie otoczenie płynącym z niego czerwonym światłem
        Ech...
        zdenerwowany
        Ta meta-tkanka tak łatwo nie ustąpi.
        woła
        Draiscra! Przynieś mi młot pneumatyczny do operacji precyzyjnych! Powinnaś go mieć pod ręką!

        Przez drzwi do sali, w której przeprowadzana jest operacja wychyla się dziewczyna, Metaregianka, ubrana w laboratoryjny kitel. To właśnie Draiscra, jedna z asystentek.

        DRAISCRA
        drapiąc się po głowie
        Molekularny czy mechaniczny?

        MYUU
        uderza pięścią w stół, następnie podnosi przyłbicę i krzyczy do Draiscry
        Tak trudno się domyślić, że molekularny?! Skoro skalpel nie daje rady, to mechaniczny młot tym bardziej nic nie da!

        DRAISCRA
        przewróciwszy oczami
        Spokojnie, doktorze! Przecież nie słyszałam, co mówiłeś przed chwilą. Byłam w pokoju obok i...

        MYUU
        marszczy brwi
        Nie dyskutuj, inaczej napiszę na ciebie skargę do twoich profesorów na Akademii...!

        DRAISCRA
        odwraca się
        Dobrze, dobrze... Już przyniosę.

        Draiscra szybko wraca z zaskakująco niewielkim narzędziem, będącym wielkości niedużej wiertarki. Odbiera je od niej jeden z asystentów i przekazuje Myuu. Doktor szybko uruchamia młot. Jego niesamowicie cienka końcówka rozświetla się bladym, błękitnym światłem. Tsufurianin przymierza się do wykorzystania narzędzia.

        MYUU
        chłodno
        Wszyscy się odsuńcie...

        Tung i asystenci robią dwa kroki w tył. Myuu bierze głęboki wdech, przykłada młot do odpowiedniego miejsca i uruchamia go. Pozwala maszynie wykonać zaledwie jedno uderzenie, które okazuje się być niemal bezgłośne. Zaraz po tym wyłącza ją i z ulgą robi wydech.

        MYUU
        odkłada młot i zdejmuje rękawice; mówi chłodno
        Cóż...

        Tung i asystenci zamierają, patrząc na Myuu z obawą.

        MYUU
        parska drwiąco, prawie jakby chciał się zaśmiać
        Udało się! Nie musicie się tak na mnie gapić.

        TUNG
        podchodzi do stołu i patrzy na rzecz, nad którą pracował Myuu
        Doskonale! Kolejny sprawny Maszynomutant na konto doktora Myuu!

        Na stole leży przypominający dysk Maszynomutant, pozbawiony nóg. Ma on jedynie ręce oraz dwa sensory z przodu.

        TUNG
        uśmiecha się
        Jesteś niezastąpionym członkiem naszego zespołu, Myuu! Podziwiam, że nieustannie stawiasz sobie coraz większe wymagania, modyfikując projekty ciał Mutantów...

        MYUU
        uśmiecha się z wysiłkiem, połowicznie
        Ktoś w końcu musiał zauważyć, że powinny powstać modele o mniejszej inteligencji, lecz o większej liczbie praktycznych funkcji.

        TUNG
        śmieje się
        Ty i twoja skromność!
        podnosi ukończone ciało Maszynomutanta
        Jeśli dobrze pamiętam, ten model może wznosić się na szczególnie duże wysokości, przenosić wyjątkowo ciężkie ciężary i...

        MYUU
        dokańcza wypowiedź Tunga
        ...wysyłać identycznym Mutantom proste komunikaty na duże odległości i to bez użycia słów. Właśnie dzięki temu znalazły zastosowanie przy roznoszeniu poczty.
        prostuje się z pewną dumą

        TUNG
        odkłada Maszynomutanta i ponownie się uśmiecha
        Oczywiście.

        MYUU
        patrzy wymownie na asystentów, a później na Tunga

        TUNG
        odgadnąwszy myśli Myuu, zwraca się do asystentów
        Możecie już iść. Zawołam was, kiedy będziecie potrzebni.

        Asystenci posłusznie opuszczają pomieszczenie, zostawiając Tunga i Myuu sam na sam.

        TUNG
        zakłopotany
        O co chodzi tym razem, Myuu?

        MYUU
        spokojnie
        O nic. Chciałem porozmawiać, a oni mnie denerwują.

        TUNG
        niezadowolony z odpowiedzi Myuu
        Dobrze... Chyba rozumiem.

        MYUU
        milczy chwilę, później odwraca się i mówi, zamyślony
        Pracuję tu już tak wiele lat, a maszynomutacja wciąż mnie zadziwia. To niesłychanie skomplikowany proces sam w sobie. Wytwarzanie i projektowanie przyszłych ciał Maszynomutantów jest jeszcze bardziej zagmatwane, ale jednocześnie napotykam bardzo proste prawidłowości, które zdają się wręcz nie pasować do innych znanych mi faktów... Na przykład, kiedy umieszczę w ciele Maszynomutanta więcej elementów niezmetalizowanych, odbije się to na jego inteligencji, może spowodować, że jego myślenie stanie się bardziej algorytmiczne...

        TUNG
        jest wyraźnie zakłopotany, ale dalej słucha Myuu w milczeniu

        MYUU
        odwraca się do Tunga
        To mi wygląda na zwyczajną odwrotną proporcjonalność, ale... tylko wygląda! To na pewno da się lepiej wytłumaczyć.

        TUNG
        próbuje się uśmiechnąć
        Widzisz, Myuu... Mówiłem ci to już w dniu, w którym po raz pierwszy nas odwiedziłeś - maszynomutacja to coś cudownego, niemal magicznego! Nie wiemy, czy kiedykolwiek będziemy zdolni ją w pełni zrozumieć!

        MYUU
        unosi brew
        Hm? Kiedyś na pewno ją zrozumiemy. Ostatecznie, nauka musi wytłumaczyć wszystko. To nieuniknione.

        TUNG
        wzdycha cicho
        Zadziwia mnie twoja wiara w pełną logiczność rzeczywistości... Pomyśl choćby o Ki! Czy to można wytłumaczyć za pomocą praw i reguł? A przecież istnieje! Używa go Sten i inni starsi żołnierze. Młodsi decydują się coraz częściej na korzystanie z broni, ale...

        MYUU
        śmieje się pod nosem
        Ki... Rzadko widywałem je w sytuacjach, które nie zagrażały bezpośrednio mojemu życiu! Myśląc o tej energii, przypominam sobie...
        nieoczekiwanie staje się rozgniewany
        ...o przeklętych Saiyanach!

        TUNG
        zmartwiony
        Ech... Może powinieneś wziąć na jakiś czas wolne od pracy. Angażujesz się najbardziej ze wszystkich członków korpusu, zasłużyłeś na urlop... Szczególnie, że aż do tej pory nie wykorzystałeś żadnego.

        MYUU
        chłodno, ale z szacunkiem
        To dlatego, że nie mam innego życia poza życiem naukowca. Maszynomutacja pochłonęła mnie bez reszty i pragnę...
        nagle zaczyna okazywać zadowolenie
        Pragnę poznać wszystkie jej sekrety i je wykorzystać!

        TUNG
        pochyla głowę ze zrezygnowaniem
        Ach, Myuu! I tak do niczego nie mogę cię zmusić!

        Nagle zza drzwi dobiega znajomy głos.

        GŁOS
        cicho, jakby ostrożnie
        Tung...? Jesteś tam?

        TUNG
        zaskoczony, odpowiada
        Tak! Daj mi chwilę. Przyjdź do mojego biura i wkrótce do ciebie dołączę.

        MYUU
        niezadowolony
        No cóż. Nie zamierzam stawać między tobą, a twoim...

        TUNG
        spokojnie
        Wkrótce wrócę, Myuu. To musi być pilna sprawa. W międzyczasie możesz zanieść nowe ciało Maszynomutanta, które wykonałeś, na górę. Później tam przyjdę i je ożywię...
        odchodzi, ale tuż przed wyjściem z pomieszczenia odwraca się do Myuu i żegna go
        Widzimy się za kilka chwil.
        wychodzi

        MYUU
        myśli, rozzłoszczony
        Już ja wiem, jakie pilne sprawy może mieć Sten...

        * * *

        Niedługo później. Tung wchodzi do swojego gabinetu i zastaje w nim opartego o ścianę i patrzącego w dal przez okno Stena, swojego brata. Zgodnie z przewidywaniami Myuu, to on był właścicielem owego "znajomego głosu".

        TUNG
        zamykając za sobą drzwi
        Co cię znów sprowadza, Sten? Wojsku potrzebna jest do czegoś praca naukowców?

        STEN
        wciąż opierając się o ścianę, odwraca się do Tunga
        Na razie nie, ale wkrótce może być.

        TUNG
        zmartwiony
        Niech zgadnę... Freeza?

        STEN
        przytakuje skinieniem głowy
        Nie inaczej. Moi informatorzy spośród kupców donoszą, że niedawno w naszym lokalnym układzie planet odbywały się jakieś niecodzienne ruchy jego wojsk. Bardzo niepokoi mnie fakt, że dzieje się to dopiero teraz. Takie manewry przy okazji powstania na Kennokunii przed dwoma laty byłyby zrozumiałe i przewidywalne, ale w chwili obecnej...?

        TUNG
        poważnie
        Są podstawy ku temu, aby wierzyć, że armia Freezy może chcieć zaatakować właśnie nas?

        STEN
        wzdycha
        Trudno powiedzieć. Właśnie ta niepewność jest najgorsza... Na naszej planecie nie ma wielu naturalnych dóbr, które dałoby się wykorzystać, z naszych ludzi byliby raczej marni niewolnicy, ale... Freeza jest nieobliczalny! Nie wiadomo, czy nie dąży po prostu do poszerzania wpływów za wszelką cenę.

        TUNG
        ciszej, jakby zamyślony
        W chwilach takich jak ta, zastanawiam się, co dzieje się z planetą Myuu... Może Freeza również ją podbił?

        STEN
        niezadowolony
        Nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Kupcy czasem pobąkują coś o jakiejś planecie Tsufuru, która teraz niby ma się nazwyać "Vegeta", ale to zwykle bezwartościowe strzępy informacji. Podobno mieszkańcy są bardzo niegościnni i niezainteresowani kupnem jakichkolwiek towarów, więc handlarze międzyplanetarni tam nie goszczą...
        spogląda na Tunga z troską
        Doceniam, że masz w sobie wrażliwość, ale nie myśl tyle o Myuu. On nie dba o ciebie ani w połowie tak bardzo, jak ty o niego.

        TUNG
        zakłopotany
        Masz rację, ale to mój współpracownik. Spędzam z nim całe dnie już od trzynastu lat, a wydarzenia wojny z Saiyanami dalej nie przygasły w jego pamięci. Wraca do tych wspomnień prawie codziennie. Byłbym potworem, gdybym nie traktował tego poważnie.

        STEN
        dalej niezadowolony
        Nie jest dobrze, że ta trauma odcisnęła na nim tak wielkie piętno, lecz to wciąż nie twoja sprawa. Masz dość swoich zmartwień.

        TUNG
        kiwając głową potakująco
        Masz rację, Sten... Spróbuję skierować swoje myśli na coś innego.

        STEN
        uśmiecha się nieznacznie
        Cieszy mnie twoja decyzja... A wracając do poprzedniego tematu, chciałem tylko powiedzieć, że powinieneś być w każdej chwili gotowy do współpracy z armią w razie inwazji Freezy. Przychodzę najpierw do ciebie, bo jesteś moim bratem, a ja, jak dobrze wiesz, bardzo cenię więzy rodzinne. Mimo wszystko muszę jak najszybciej opowiedzieć to wszystko Erhammowi.

        TUNG
        z wigorem
        Rozumiem. W takim razie idź do niego jak najprędzej.

        STEN
        przestaje opierać się o ścianę i kieruje się w stronę wyjścia, ale zatrzymuje się tuż przez Tungiem; mówi cicho
        Jeszcze jedno... dalej ukrywasz przed Myuu to, o co cię prosiłem?

        TUNG
        pochmurnieje
        Tak, Sten. Oczywiście. Odkąd tu pracuje, ani razu nie dopuściłem go do procesu ożywiania Maszynomutantów. Nawet nie wiesz, jak trudna i wyniszczająca jest ta nieszczerość.

        STEN
        klepie Tunga po ramieniu
        Wytrzymasz, Tung. Zawsze byłeś bardziej wytrwały z nas dwojga...
        wychodzi, mówi na odchodnym
        Do zobaczenia.

        TUNG
        nie odwracając się za Stenem
        Do zobaczenia, do zobaczenia...
        myśli
        Ach, Sten! Ile jeszcze lat musi upłynąć, zanim uznasz Myuu za jednego z nas?
        wychodzi z gabinetu i zamyka za sobią drzwi

        * * *

        Tego samego dnia, wieczorem, już po zmroku.
        Doktor Myuu przemyka się przez opustoszałe ulice Metaregii, ubrany w długi płaszcz z kapturem. Nieliczni przechodnie nie zwracają na niego uwagi. Po drodze mija Zbrojownię, a także odwiedza cmentarz, zapewne po to, żeby spędzić chwilę przy grobie Be'ebiego. Pozostaje tam jednak zaledwie kilka minut, po czym udaje się w dalszą drogę. Po przemaszerowaniu słusznej odległości dociera do zapuszczonego budynku wyglądającego na warsztat. Przed wejściem do niego stoi Metaregianin, który zdaje się wypatrywać doktora. Jest bardzo zniecierpliwiony.

        METAREGIANIN
        oprsykliwie
        Spóźniasz się, doktorku! Jeśli naprawdę tak ci zależy na dyskrecji, powinieneś przychodzić punktualnie!

        MYUU
        chłodno
        Jeśli będziesz tak krzyczał, Sutoron, to nawet największa ostrożność z mojej strony nie pomoże...
        wyciąga z wewnętrznej kieszeni płaszcza pakunek
        To są pieniądze za ostatni miesiąc..
        wręcza pakunek Metaregianinowi

        SUTORON
        z błyskiem w oku odbiera pakunek, otwiera go i liczy pieniądze
        Może i przychodzisz za późno, ale zawsze płacisz w terminie... I to niemało! Nie zgodziłbym się na współpracę z tobą, gdyby mi się to po prostu nie opłacało! Samą pracą w warsztacie nigdy bym się tyle nie dorobił.

        MYUU
        parska pogardliwie
        I mówisz to akurat dzisiaj? Zachowujesz się całkiem jakby ktoś cię obserwował i oczekiwał sprawozdania za wiele minionych lat...

        SUTORON
        zawstydzony, chowa pieniądze do kieszeni
        Prawda... Moja gadka jest dzisiaj niedorzeczna. To na pewno ze zmęczenia... Pójdę już do siebie.
        wręcza Myuu klucz
        Zrób tak jak zwykle - pogaś światła, zamknij za sobą drzwi i dopiero zejdź do piwnicy. Przyjdę nad ranem, żeby odebrać klucz.

        MYUU
        wzdycha ciężko
        Dobrze... Lepiej już idź, bo rozum faktycznie odmawia ci posłuszeństwa. Znowu opowiadasz jakieś oczywistości...

        SUTORON
        całkowicie już zbity z tropu
        J-Jasne... W takim razie powodzenia i do zobaczenia jutro.

        MYUU
        uśmiecha się szyderczo
        Do widzenia, do widzenia...

        SUTORON
        odwraca się i myśli, odchodząc
        Niech to szlag, on ma rację! Zachowywałem się dzisiaj, jakbym tłumaczył mu wszystko pierwszy raz. Niby ja sam to robiłem, ale wydaje mi się, jakby ten pomysł nie pochodził... ode mnie. Hmm... Tylko jeśli nie ode mnie, to od kogo innego?

        W międzyczasie doktor Myuu wchodzi do warsztatu, otworzywszy drzwi kluczem. Po omacku, bez zapalania światła, dociera do umieszczonych na przeciwległym końcu warsztatu drzwi, otwiera je, po czym ostrożnym krokiem schodzi po znajdujących się za nimi schodach, dalej niczym sobie nie przyświecając. W końcu dociera do większego pomieszczenia, czyli wspomnianej przez właściciela warsztatu piwnicy. Szybko znajduje na ścianie włącznik światła. W żółtym, nieprzyjemnym i słabym świetle włączonej lampy ukazuje się niesamowity widok. Pozbawiona okien i jakiejkolwiek wentylacji piwnica oprócz rozrzuconych w nieładzie luźnych części zawiera ogromny, ponad trzymetrowy, metalowy szkielet postaci, opleciony różnymi kablami. Do jej głowy jest z przodu doczepiona misternie wykonana metalowa twarz o bardzo surowym wyrazie. Myuu patrzy na ten twór z zadowoleniem.

        MYUU
        cicho, do siebie
        Jak miło znowu wrócić do pracy, na której naprawdę mi zależy...

        Myuu podchodzi do szkieletu i podnosi znajdujący się u jego stóp plan. To ta sama kalka, którą na Tsufuru ofiarował mu doktor Raichi.

        MYUU
        rozwija plan i z zadowoleniem przygląda się mu
        Pracuję nad TF-001 w tajemnicy prawie tak długo, jak przebywam na Metaregii, ale czuję jakbym ledwo posuwał się do przodu.
        odkłada plan na stolik i podnosi wzrok na szkielet
        Zaledwie miesiąc temu ukończyłem budowę układu ruchu 'Hatchiyacka'... Niestety, to wciąż konstrukcja czysto robotyczna, jak zakładał Raichi.
        dotyka szkieletu, następnie jego okablowania
        Dalej za mało wiem o maszynomutacji, a wszystkie części, jakie wykorzystałem, musiałem ukraść Tungowi...
        ponuro
        Robiłbym inaczej, gdyby nie ten przeklęty Sten. Gdybym był szczery, z pewnością uniemożliwiłby mi pracę nad TF-001. On podejrzewa mnie o wszystko, co najgorsze, a przecież ja nie chcę krzywdzić Metaregian...
        uśmiecha się paskudnie
        Chcę tylko zniszczyć Saiyan!

        Myuu zdejmuje swój płaszcz i odkłada go na stolik. Z kieszeni wyciąga niewielki metalowy element, który niezwłocznie przykręca na środku korpusu szkieletu.

        MYUU
        z ulgą
        Pasuje... Całe szczęście!
        ponownie pochmurnieje
        Nie powinienem się cieszyć... Powinienem być wściekły! Trzynaście lat dla czegoś takiego?! To coś ma kiedyś zabijać Saiyan?!
        uspokaja się
        Tak... Tak właśnie będzie! Potrzeba jeszcze tylko trochę cierpliwości i wielu... naprawdę wielu zmian w projekcie. Nie mogę zrobić inaczej, jeśli 'Hatchiyack'-obrońca ma się stać 'Hatchiyackiem'-niszczycielem... Ach, doktorze Raichi! Że też nie mogłeś być bardziej dalekowzroczny!
        patrząc na twarz TF-001
        Twarz ma taką samą, jak zakładał mój mistrz... Ile musiałem się namęczyć, żeby w sekrecie zamówić ją u jednego z rzemieślników! Ech... I tak kiedyś będzie trzeba ją wymienić, jeśli to coś kiedykolwiek ma przemówić, bo to zaledwie metalowy odlew. Na razie jednak tego nie zakładam.

        Myuu segreguje porozrzucane na ziemi części, od czasu do czasu spoglądając na kalkę z planem TF-001.

        MYUU
        wzdycha
        Może kiedyś zaufają mi na tyle, żebym mógł poddać 'Hatchiyacka' metalizacji... Będę potrzebował sporo metaregiańskiej krwi.
        zamyślony
        Tylko jak im wytłumaczę fakt, że tak wiele lat ukrywałem przed nimi ten projekt?
        marszczy brwi
        Zresztą, czy to teraz istotne...? Muszę skupić się na pracy, bo czeka mnie długa noc. I tak nie mam żadnego lepszego zajęcia...

        Myuu oddaje się ciężkiej pracy, raz po raz zaglądająć do planów doktora Raichego.

        * * *

        Kilka dni później. Zwykły, zdawałoby się, poranek na Metaregii. Dwójka młodych żołnierzy patroluje jak zwykle pełną gwaru główną, targową ulicę.

        ŻOŁNIERZ #1
        pogwizduje, trzymając karabin na ramieniu

        ŻOŁNIERZ #2
        do żołnierza #1
        Hej, skup się! Jak masz zamiar zauważyć coś podejrzanego, jeśli będziesz tak rozkojarzony?

        ŻOŁNIERZ #1
        spokojnie, wręcz apatycznie
        O to już się nie martw. Kiedy tylko wydarzy się cokolwiek godnego uwagi, będę pierwszy na miejscu zda-...

        Nagle daje się słyszeć cichy, ale bardzo charakterystyczny odłgos.

        ŻOŁNIERZ #1
        lekko zaskoczony
        ...-rzenia...

        ŻOŁNIERZ #2
        zaniepokojony
        Słyszałeś? Musiałeś słyszeć!

        ŻOŁNIERZ #1
        lekceważąco
        Phi... Pewnie jakiś kupiec z Imeggi ląduje, a ty robisz wiele hałasu o nic...
        znowu zaczyna pogwizdywać

        Odgłosy stają się coraz głośniejsze. Na niebie zaczyna coraz wyraźniej jaśnieć pewien punkt.

        ŻOŁNIERZ #2
        zestresowany, zaczyna się jąkać
        W-Widzisz to?! Statek kosmiczny! To na pewno statek!

        ŻOŁNIERZ #1
        przyglądając się błyszczącemu punktowi na niebie
        Może i tak... Ale to nic nowego. Jak już mówiłem, to pewnie jakiś kupiec...

        ŻOŁNIERZ #2
        wykrzykuje
        Ale zobacz! Ten statek nie zmierza w kierunku lądowiska! Leci prosto na nas!

        Odgłos słychać już bardzo dobrze, a pojazd kosmiczny nieznanych "gości" staje się wyraźnie widoczny. Rzeczywiście, leci on prosto na targową ulicę, pełną rozgadanej gawiedzi, która zdaje się nie zauważać potencjalnego zagrożenia.

        ŻOŁNIERZ #1
        spluwa z niezadowoleniem
        Cholera, masz rację... Biegnij zaraz do gubernatora i generała Stena, żeby ich powiadomić! Ja postaram się zadbać o bezpieczeństwo tutaj.

        ŻOŁNIERZ #2
        z niepewnością w głosie
        Tak zrobię... to znaczy... Już pędzę!
        biegnie w kierunku przeciwnym do tego, w którym szedł jeszcze przed chwilą

        ŻOŁNIERZ #1
        podnosi głos, zachowując jednak względny spokój - chce jedynie być lepiej słyszany
        Metaregianie i wszyscy goście! Słuchajcie! Musicie się usunąć z drogi, a najlepiej wrócić do waszych siedzib!

        GAWIEDŹ
        różne osoby: najpierw zwracają uwagę na żołnierza #1, a później zaczynają przemawiać z obawami
        Atak? - Inwazja Freezy? - Dlaczego właśnie dzisiaj...? - Maaaaaaamo, ja chcę do dooooomu! - I tak zamierzałem się stąd zabierać...

        ŻOŁNIERZ #1
        bardziej stanowczo
        Musicie się pośpieszyć. Zachowajcie też spokój... To z pewnością jedynie nowi goście, którzy nigdy wcześniej nie byli na Metaregii i...

        KTOŚ Z TŁUMU
        wskazuje palcem na nadlatujący statek
        Żołnierz mówi prawdę! Lecą na nas! Ratuj się kto może!

        Gawiedź natychmiast zaczyna rozpraszać się i uciekać wśród wielkiego hałasu, a sprzedawcy nerwowo pakują swoje kramy.

        ŻOŁNIERZ #1
        wzdycha
        Mówiłem, zachowajcie spokój! Za chwilę będzie tu gubernator i naczelny dowódca naszej armii...

        Statek niespodziewanych przybyszy jest już zaledwie kilkanaście metrów nad ziemią. Gwałtownie traci prędkość i zaczyna się powoli opuszczać wśród kłębów dymu i terkotu starego silnika. Okazuje się, że stan statku pozostawia wiele do życzenia. Jest mocno zaniedbany, brudny i porysowany, a jego blacha jest powgniatana.
        Kiedy statek ląduje, na ulicy jest już prawie pusto. Drzwi otwierają się z trudem. Wychodzi przez nie ośmiu groźnie wyglądających kosmitów różnych ras. Są, podobnie jak ich wehikuł, brudni i zaniedbani, ale dodatkowo wyraźnie czymś rozzłoszczeni. Warto jednak zauważyć, że ich uniformy są podobne i stanowią coś na rodzaj ochronnych zbroi. Jeden z nich, podobny nieco do ziemskich gadów mężczyzna o podłużnej twarzy, bladofioletowej skórze i wystających kłach, zdaje się wysuwać naprzód, jakby wskazywał na swoje przywództwo w grupie.

        PRZYWÓDCA
        nonszalancko; z chrypką w głosie
        Powiedziałbym, że przybywamy w pokoju, ale to się jeszcze okaże... Chcę rozmawiać z tutejszym królem, wodzem, prezydentem... czy kogo wy tam macie!

        ŻOŁNIERZ #1
        ostrożnie
        Naszą planetą rządzi... gubernator. Posłałem po niego. Powinien się niedługo pojawić. Jaką macie do niego sprawę?

        PRZYWÓDCA
        śmieje się impertynencko***
        Myślisz, że ci to powiem, pachołku? Będę rozmawiał tylko z tym... no... gubernatorem!

        Kompani owego "przywódcy" zanoszą się śmiechem, jakby usłyszeli jakiś szczególnie zabawny żart. Najwyższy z nich, humanoidalny, masywny kosmita o czerwonej skórze i krótkich rogach na głowie, poklepuje "przywódcę" po ramieniu.

        PRZYWÓDCA
        odtrąca rękę czerwonego i mówi zniecierpliwiony
        Dość już tej szopki! Gdzie jest gubernator?

        ŻOŁNIERZ #1
        z niepokojem
        To starsza osoba, schorowana... Zajmie mu to chwilę, żeby się tutaj dostać...

        PRZYWÓDCA
        rozgniewany
        Oby ta chwila nie potrwała zbyt długo, inaczej sam go tu przyprowadzę i przysięgam, że nie postąpię z nim po dobroci!

        ŻOŁNIERZ #1
        ze spuszczoną głową, myśli
        Coś mi mówi, że to chyba jednak najeźdźcy...

        Da się słyszeć czyjeś wołanie.

        PRZYWÓDCA
        uśmiecha się półgębkiem
        Macie szczęście, że staruszek przyczłapał tak szybko...

        ŻOŁNIERZ #2
        woła***
        Nadchodzę z generałem Stenem i gubernatorem!

        ŻOŁNIERZ #1
        westchnąwszy z ulgą
        Kamień z serca...

        Erhamm i Sten docierają do nieznanych przybyszy w dość krótkim czasie od okrzyku żołnierza #2. Zatrzymują się przed nimi. Erhamm wychodzi o krok do przodu, uśmiechając się niepewnie. Jest co prawda już mocno nadgryziony zębem czasu, ale wbrew słowom żołnierza #1 nie brak mu wigoru. Sten mierzy przybyszy wzrokiem, mając bardzo poważną i groźną minę.

        ERHAMM
        słyszalnie zaniepokojony, ale grający uprzejmego
        Witajcie! Nazywam się Erhamm i witam was na planecie Metaregia! Jestem tutejszym gubernatorem i...

        PRZYWÓDCA
        spluwa i przerywa Erhammowi
        Na razie wystarczy. Ja nazywam się Kiseri i jestem oficerem w armii wielkiego imperatora Freezy!

        Dwaj metaregiańscy żołnierze zamierają ze strachu, zaciskając jednocześnie dłonie na swoich karabinach. Erhamm drżącą dłonią ociera pot z czoła. Jedynie Sten zachowuje zimną krew, przyglądając się uważnie Kiseriemu.

        ERHAMM
        nerwowo przełyka ślinę
        Tak... Słyszałem o Freezie... naprawdę, naprawdę wiele rzeczy... A więc, w jakiej sprawie przybywacie?

        KISERI
        krzyżuje ramiona i mówi z dużą arogancją
        To akurat bardzo proste! Chcę otrzymać dokument z twoim podpisem, gubernatorze. Na tym dokumencie masz stwierdzić przejście twojej planety w posiadanie imperatora Freezy. Jeśli dobrowolnie się poddacie, na waszą planetę spłynie dobrobyt przez nawiązanie relacji handlowych z całym imperium. Natomiast jeśli nie zgodzicie się, straszny los spotka was i cały wasz lud!

        ERHAMM
        blednie i chwyta się za serce
        T-To niemożliwe...! Nie jestem właścicielem Metaregii, nie mogę jej nikomu oddać!

        KISERI
        marszczy brwi
        To nieistotne. Twój podpis i tak wystarczy. I radzę ci go złożyć, bo skorzystasz na tym...

        STEN
        robi krok do przodu, stając tuż obok Erhamma; odzywa się, tłumiąc wielką złość
        Jedyną osobą, która na tym skorzysta będziesz ty!

        KISERI
        lekko zmieszany
        Nie wiem, co ty wygadujesz... Zresztą, czy pytałem cię o zdanie?!

        STEN
        chłodno, z pewną nutą ironii
        Nie interesuje mnie opinia kogoś takiego, jak ty. Nie myślisz chyba, że mógłbym uwierzyć w to, iż prawdziwy oficer Freezy podróżowałby statkiem nadającym się co najwyżej na złom albo że nosiłby brudny strój i śmierdział gorzej niż kupa gnijącej padliny? Nie ma głupich! Mogę się założyć, że ty i twoi kompani jesteście dezerterami, którzy liczą na łatwy sukces, aby móc go wykorzystać jako kartę przetargową do powrotu w łaski imperatora... Trafiliście jednak na niewłaściwą do tego planetę.

        Siedmiu towarzyszy Kiseriego wpada w gniew i zaczynają odgrażać się Metaregianom. Kiseri jednak ucisza ich i szepta czerwonemu dryblasowi, który wcześniej klepał go po ramieniu, kilka słów do ucha. Następnie odwraca się znowu w stronę Stena.

        KISERI
        z pogardą
        Ależ jesteś spostrzegawczy... Mówią ci może "detektywie"?

        ERHAMM
        odzyskawszy pewność siebie
        Nie, to żaden detektyw. To generał Sten, przywódca tutejszych sił zbrojnych!

        Na słowa gubernatora dwaj żołnierze zaczynają mierzyć do dezerterów ze swoich karabinów.

        KISERI
        rozwścieczony, rozkłada ręce i krzyczy
        Tak bardzo wierzycie, że nas pokonacie?! Nas jest ośmiu, a was czterech, w tym jeden starzec! Poddajcie się, póki możecie!

        STEN
        dumnie
        Nas jest czterech, powiadasz? Samych żołnierzy mi podlegających jest wiele ponad tysiąc.

        KISERI
        ponownie spluwa, po czym dalej krzyczy
        Twoi żołnierze są niczym dla wojowników władających energią Ki, takich jak my!

        STEN
        zaskoczony
        Hę? Tacy śmierdziele potrafią korzystać z Ki? No cóż - zaręczam, że nie tylko wy! Jeśli tak bardzo chcecie się przekonać, kto wygra, zapraszam...

        KISERI
        jakby spokojniej
        A więc nie zamierzacie się poddać?

        ERHAMM
        uderza laską w ziemię i mówi stanowczo
        Nie! Metaregia nie jest na sprzedaż, a już na pewno nie oddamy jej za bezcen!

        KISERI
        wściekle
        A więc zapłacicie krwią!
        uwalnia z jednej dłoni żółtą falę Ki w kierunku Erhamma

        Gubernator Metaregii zostaje trafiony falą Kiseriego i na moment zamiera, aby zaledwie po chwili upaść na jedno kolano. Laska wypada mu z ręki. Fakt, że starzec nie upadł od razu zdaje się zaskakiwać dezerterów.

        ERHAMM
        z trudem
        Nie... Nie teraz...!

        STEN
        pochyla się nad Erhammem
        Gubernatorze!

        ERHAMM
        słabnącym głosem
        Sten... nie martw się, tylko... tylko daj mi... popatrzeć na nią jeszcze raz... jeszcze tylko... jeden raz...

        KISERI
        słyszalnie zadowolony z siebie
        W obliczu śmierci tego oto parszywego starca, ogłaszam się jego następcą! Swoim pierwszym dekretem ogłaszam przyłączenie planety Metaregia do imperium Freezy!

        Towarzysze Kiseriego wybuchają głośnym śmiechem. Tymczasem Sten ostrożnie podnosi Erhamma i zwraca go w stronę Zbrojowni, widocznej w dali.

        STEN
        pełen obaw
        Spokojnie, gubernatorze, pomożemy ci i będziesz żył, tylko...

        ERHAMM
        spogląda na widoczną w oddali Zbrojownię i uśmiecha się lekko
        Metaregia... jest piękna... jak zawsze...
        jego głowa powoli opada, aż w końcu zwisa bezwładnie

        STEN
        jak oszołomiony; niepewnie
        Gubernatorze? Erhammie...?!

        Głowa Erhamma dalej zwisa bezwładnie. Sędziwy gubernator Metaregii zmarł, a kiedy Sten i żołnierze stają się tego świadomi, Kiseri i inni dezerterzy śmieją się w głos.

        KISERI
        rechocząc ochryple
        Nie musicie sprawdzać! On nie żyje! Zawsze strzelam tak, żeby śmierć przyszła szybko!

        STEN
        zduszonym, ledwo słyszalnym głosem
        Jaki ze mnie żołnierz, jeśli... jeśli nie byłem w stanie ochronić mojego przełożonego przed...
        zamyka oczy i mocno zaciska pięści
        ...przed tak oczywistym atakiem...?!
        otwiera oczy; spokojnie podtrzymuje ciało Erhamma i zwraca się do żołnierzy
        Zabierzcie stąd gubernatora i powiadomcie Pierwszy Oddział Szturmowy. Więcej nie potrzeba...

        ŻOŁNIERZ #2
        salutuje
        Tak jest, generale...!

        ŻOŁNIERZ #1
        zaniepokojony
        Na pewno nie będziesz potrzebował naszej pomocy, generale?

        STEN
        oschle, splunąwszy na bok
        Nie, dam sobie radę...

        Żołnierze przekładają swoje karabiny na plecy i odchodzą, niosąc ostrożnie ciało Erhamma. Dezerterzy z armii Freezy dalej się śmieją, prawie nie zważając na Metaregian.

        KISERI
        odwraca się w końcu do Stena
        Mówiłeś, że będziecie walczyć! A więc co się dzieje? Uznajesz naszą wyższość czy po prostu się bo-...

        Kiseri nie zdołał dokończyć tych słów. Szybciej niż mógł się zorientować, otrzymał potężny cios pięścią w szczękę. Siła uderzenia wyłamuje wystające kły herszta dezerterów i popycha go na ich statek, powodując przewrócenie i zniszczenie maszyny. Autorem tego ciosu był oczywiście Sten, który stoi teraz naprzeciwko leżącego we wraku kosmicznego pojazdu Kiseriego. Między nim a samozwańczym oficerem armii Freezy stoją pozostali najeźdźcy, gotujący się do uderzenia na osamotnionego generała.

        KISERI
        wstaje z trudem, trzymając się za twarz; sepleni, pozbawiony części uzębienia
        Nafet nie fiesz, na co sie porwałesz, nędzfna kreafuro!***

        STEN
        unosi brew
        "Nędzna kreaturo"? Dziwnie do brzmi w twoich ustach, śmierdzielu.

        KISERI
        w furii
        Afrghf! Sabijfcie gfo, chłofaki! Sabijfcie!***

        Trzech z pozostałych siedmiu dezerterów rzuca się na Stena, podczas gdy Kiseri dochodzi do siebie po potężnym uderzeniu z zaskoczenia. Jeden z nich, najmniejszy i najmniej przypominający człowieka, wyskakuje jako pierwszy, tylko po to, żeby zostać chwyconym mocno za szyję i przebitym błękitnym pociskiem Ki. Ten sam pocisk rani nieznacznie czerwonego osiłka, który był wspominany wcześniej, ale ten nie jest tym wzruszony, więc dalej pędzi, aby zmierzyć się ze Stenem. Sten puszcza martwego liliputa, ale ku swojemu zaskoczeniu zostaje pochwycony przez jeszcze innego z dezerterów, który zdążył przemieścić się za niego. Generał nie może ruszyć z miejsca, co natychmiast wykorzystuje czerwony osiłek, uderzając go kolanem w brzuch.

        STEN
        w bólu
        Ugh...!

        OSIŁEK
        do towarzysza, który podtrzymywał Stena
        Dobra nasza, Chippu! Ten pajac poczuje na własnej skórze, jak wielki błąd zrobił!

        CHIPPU
        z wysiłkiem
        Lepiej przyłóż mu... jeszcze kilka razy, Poppukonie! Długo go nie utrzymam!

        POPPUKON***
        ochoczo
        Się robi!
        uderza Stena pięścią w brzuch

        STEN
        wydaje z siebie stłumione stęknięcie
        Poczekajcie tylko, aż się uwolnię...!

        POPPUKON
        śmieje się swoim tubalnym głosem
        Ha! Uwolnisz się? To ciekawe!
        przymierza się do kolejnego uderzenia

        STEN
        uwalnia swoją Ki, manifestując aurę
        HAAA!

        Energia uwolniona przez Stena przewraca Chippu, pozwalając generałowi się uwolnić. Jednocześnie Poppukon zostaje zmuszony do zrobienia kroku w tył. Sten wymierza Chippu silne kopnięcie, odrzucając go jeszcze bardziej, po czym ściera się z Poppukonem. Osiłek z trudem przytrzymuje Metaregianina, ale po chwili szarpaniny, udaje mu się zmusić adwersarza do odwrócenia się, tak że teraz to Sten stoi plecami do Kiseriego. Herszt bandy dezerterów, doszedłszy do siebie, wykorzystuje ten fakt, atakując generała pociskiem Ki. Ten nie zostaje oczywiście nim przebity, ale wytrącony z równowagi, co pozwala Poppukonowi wymierzyć Stenowi potężny prawy sierpowy i niemal go powalić.

        STEN
        chybocząc się na nogach, trzyma się za szczękę
        Ugh...

        KISERI
        bierze się pod boki i mówi prześmiewczo
        Myflałesz, że pfujdzie ci s nami tfak łatfo? Nie jestefsz na tyle filny, szeby falczyć ze fszystkimi s nas na ras!***

        STEN
        odwraca się do Kiseriego
        To dopiero początek...!
        upada na ziemię zdjęty nagłym bólem
        Argh!

        Okazuje się, że to kopnięcie Poppukona obaliło Stena. W międzyczasie Chippu zdążył już się podnieść i staje tuż obok swojego wielkiego, czerwonego towarzysza.

        KISERI
        zwraca się do pozostałych towarzyszy
        Ja, Poffukon i Cziffu sajmiemy sie tym chojrakfiem, a fy lećcie... sapefnić szpokuj na refcie planety!***

        STEN
        ze złością
        Nawet się nie waż...

        Poppukon ze śmiechem przytrzymuje Stena przy ziemi, podczas gdy pozostali czterej dezerterzy odlatują w stronę czarnej wieży - siedziby korpusu naukowców.

        STEN
        cicho
        Lecą tam, gdzie jest Tung... Niech to...!

        KISERI
        śmieje się, wołając za odlatującymi towarzyszami
        Nie ofcendzajcie nikogo spośrutf tych, któszy stafiom opór!***

        STEN
        wściekle
        Nie opuścicie Metaregii żywi, łajdacy!
        ponownie uwalnia swoją Ki i uwalnia się z uścisku Poppukona, uderzając go łokciem
        Brońcie się, jeśli zdołacie!

        Walka pomiędzy Stenem a trzema dezerterami z armii Freezy trwa, podczas gdy pozostali czterej najeźdźcy niewzruszeni podążają ku bezbronnym metaregiańskim naukowcom, wśród których znajduje się również ostatni Tsufurianin - doktor Myuu.

        * * *

        Od ostatnio przytoczonych wydarzeń upłynęło co najwyżej kilka minut. W siedzibie korpusu naukowców Myuu i Tung zajmują się inną niż wcześniej, lecz również wymagającą precyzji pracą.

        TUNG
        przygotowuje strzykawkę, którą niedługo potem wypełnia jasnożółtą cieczą
        Hmm... Tyle powinno wystarczyć...

        MYUU
        przygląda się czynnościom wykonywanym przez Tunga z wyraźnym grymasem niezadowolenia

        TUNG
        odwraca się do Myuu
        Wiem, że czujesz się źle nie mogąc poznać pełni tajników sposobu ożywiania Maszynomutantów, ale...
        z pewnym trudem
        ...takie są procedury. Możesz być jednak pewien, że kiedyś awansujesz dostatecznie wysoko, aby te sekrety mogły ci zostać w pełni objawione.

        MYUU
        ponuro
        Sądziłem, że przez trzynaście lat można przejść wszystkie możliwe stopnie wtajemniczenia...
        prowokacyjnie
        A poza tym, przecież to ty rządzisz wśród naukowców.

        TUNG
        początkowo zaciska usta, ale po chwili odzywa się
        To nie takie proste. Mówiłem ci już... nad wszystkim czuwa gubernator.

        MYUU
        z niedbale udawanym zaskoczeniem
        Niebywałe... Stary Erhamm mógłby za tym stać?

        TUNG
        nie patrząc na Tsufurianina
        Nigdy bym cię nie okłamał.

        MYUU
        uśmiecha się kwaśno
        Ty byś nie okłamał, to prawda. Tyle sam wiem.

        TUNG
        z westchnieniem odwraca się do towarzysza
        Nie zależy to ode mnie Myuu. Wiesz, że...

        MYUU
        przewraca oczami
        Wiem, wiem... Teraz może już lepiej wyjdę, żebyś wreszcie mógł ożywić moje dzieło...

        TUNG
        opuściwszy wzrok, ciszej
        Dziękuję, Myuu...

        Myuu bez pożegnania wychodzi z pomieszczenia i zamyka za sobą drzwi. Trzymając ręce w kieszeniach kieruje się w stronę schodów, aby zejść na dół wieży.
        Niespodziewanie rozlega się ogromny huk, a do tego budynkiem porusza nagły wstrząs. Tsufurianin traci równowagę, lecz nie upada, tylko wspiera się o pobliską ścianę. Do jego uszu docierają okrzyki i głośny śmiech, jednak już po chwili te odgłosy oddalają się.

        MYUU
        zdezorientowany
        Co... Co się stało?!

        Po raz kolejny słychać huk, a ponowny wstrząs tym razem zwala doktora z nóg. Myuu wspiera się na rękach, na jego twarzy zaczyna widnieć strach.

        MYUU
        zamyka oczy
        Nie, nie...!

        Myuu odczuwa przeszywający ból głowy. Zdaje mu się, jakby widział zatarte obrazy i słyszał głosy sprzed lat.

        GŁOSY
        "Uciekajmy, to się za chwilę zawali!" - "Ktoś tam jest! Strzelajcie tam!"

        MYUU
        otwiera oczy, zrywa się na równe nogi, szybko podbiega do drzwi, przez które niedawno wychodził i mocno w nie bije; woła
        Tung, Tung...! Jesteś tam?!

        TUNG
        odpowiada zza drzwi
        Tak, nic mi...
        kaszle
        ...nic mi nie jest!

        MYUU
        krzyczy
        Na pewno? Co się tam wydarzyło?!

        TUNG
        ciszej
        Chyba zostaliśmy zaatakowani...!

        MYUU
        marszczy brwi
        Ale przez kogo?
        chwyta za klamkę i szarpie za nią
        Zaraz... Zaraz tam do ciebie wejdę!

        TUNG
        głośniej
        Nie, Myuu! Oni mogą myśleć, że zginąłem. Na razie jestem tu bezpieczny, choć sufit częściowo się zwalił i zablokował drzwi. Musisz jak najszybciej wezwać pomoc. Tutaj nikt nie zdoła się obronić! Potrzebujemy wsparcia wojska...

        MYUU
        ponuro
        Sten...

        TUNG
        znowu ciszej
        Szybko, Myuu! Nie ma czasu do stracenia...!

        MYUU
        z nutą niepewności w głosie
        Dobrze...
        bardzo cicho, prawie jakby mówił do siebie
        Tylko nie daj się zabić...

        Myuu zbiega po schodach. Na niższym piętrze zastaje ogromny bałagan. Dokumenty i części do rozmaitych maszyn leżą porozrzucane na ziemi. Da się zauważyć dziury w ścianach, gruz i oberwany tynk, a także kilku asystentów leżących w różnych miejscach bez oznak życia.

        MYUU
        zamiera
        N-Nie...! Nie!
        zaciska pięści, opuszcza głowę i zamyka oczy; drży
        Znowu, znowu...!
        upada na kolana, pochylony uderza ręką w podłogę, wrzeszcząc
        ARGH! Dlaczego mnie to spotyka?!

        Doktorowi ponownie wydaje się, jakby wracały do niego wspomnienia.

        GŁOS
        "Mówiłem ci, Myuu, że w naszym losie nie ma prawidłowości, według której zasługujemy sobie na to, co nam się przytrafia. Rządząca nami konieczność jest bezrozumna. Nie słucha błagań, skarg i płaczów..."

        MYUU
        oddychając głęboko, uspokaja się
        Hmph...
        śmieje się gorzko
        No tak. A więc idę...!

        Tsufurianin powstaje z kolan i szybkim krokiem zmierza ku kolejnym schodom, aby zejść na ostatnie, najniższe piętro wieży.
        W połowie drogi na schodach zatrzymuje się, ponieważ do jego uszu po raz kolejny docierają dzikie okrzyki i śmiechy.

        MYUU
        niemal bezgłośnie, do siebie
        To musi być jakaś barbarzyńska horda... Czyżby...?!

        Do Myuu powracają echa wizji, której doznał będąc nieprzytomnym, tuż przed przebudzeniem.

        GŁOSY
        "Denerwuje mnie już ten dziadyga! Uciszmy go wreszcie!" - "Hmm... Skoro nalegasz..." - "Tylko nie żałujcie kopniaków!"

        MYUU
        wściekle
        Jeśli to wy... Argh! Nie zabierzecie mi drugiego domu!

        Tsufurianin wbiega na parter. Ku jego zdziwieniu, jest tam nawet spokojnie. Nie widać oznak zniszczenia, jednak spoza budynku dobiegają odgłosy eksplozji i krzyki. Myuu kroczy przed siebie niepewnym krokiem.

        MYUU
        rozglądając się dookoła
        Chyba nikogo tu nie ma...

        GŁOS KOBIECY
        cicho, z ciekawością
        Doktor Myuu...?!

        MYUU
        cicho
        Niech to...

        Z jednego z pomieszczeń wychyla się Draiscra, jedna z młodych asystentek, która pomaga Tungowi oraz Myuu... Podbiega do doktora i mocno go obejmuje.

        MYUU
        z pewnym trudem wyrywając się z uścisku wyższej od siebie Metaregianki
        Co ty wyprawiasz?! Puść mnie natychmiast!

        DRAISCRA
        posłusznie robi krok w tył
        Bardzo przepraszam... Bałam się, że pan doktor zginął, kiedy oni ostrzelali szczyt wieży!

        MYUU
        z niezadowoleniem
        Jak widzisz, żyję... Powiedz mi lepiej, kim są ci "oni", o których mówisz.

        DRAISCRA
        z pewnym zawstydzeniem
        W gruncie rzeczy sama nie wiem... Byli podobnie ubrani, ale bardzo różnili się od siebie. Zaatakowali szybko i niespodziewanie, a zaraz po tym odlecieli. Być może uznali, że wszyscy przebywający tutaj zostali zabici...

        MYUU
        do siebie, jakby ignorując Draiscrę
        A więc to nie Saiyanie...
        zaczyna odchodzić w stronę wyjścia, ale nagle zatrzymuje się i odwraca do asystentki
        Potrzebuję twojej pomocy... Musisz zorganizować pomoc dla pana Tunga. Nic mu się nie stało... poza tym, że jest uwięziony w laboratorium na górze. Sufit się zawalił...
        z trudem
        Ja... wierzę w ciebie...
        nie oglądając się wybiega z wieży

        DRAISCRA
        rumieni się
        Pan doktor wierzy... we mnie...?

        * * *

        Kiedy Myuu wychodzi z wieży, jego oczom ukazuje się istny chaos. Pobliskie budynki są ostrzeliwane przez postacie unoszące się w wysoko w powietrzu. Da się zaobserwować zwykłych Metaregian uciekających jak najdalej od głównej ulicy. Temu wszystkiemu towarzyszą krzyki - zarówno agresorów, jak i przerażonych ofiar.

        MYUU
        mówi do siebie, przyglądając się straszliwym scenom
        A niech mnie! Eksplozje zbliżają się do... do warsztatu! W takiej sytuacji TF-001 może być zagrożony!

        Choć jest mocno pobudzony samolubnym impulsem zabezpieczenia swojego trzymanego w sekrecie dzieła, Myuu stara się poruszać dyskretnie. Wybiera boczne, rzadziej uczęszczane ulice. Odwraca wzrok od zniszczonych budynków i nielicznych, leżących w zgliszczach Metaregian. Stara się iść przed siebie ze wzrokiem wbitym w ziemię. Nagle ktoś gwałtownie trąca go w ramię.

        GŁOS MĘSKI
        zdumiony
        Myuu...? Co ty tutaj robisz?!

        Głos należy do Sutorona, właściciela warsztatu i tajnego współpracownika Myuu.

        MYUU
        podnosi wzrok
        Sutoron? Powiedz mi lepiej, co ty tutaj robisz? Właśnie cię poszukiwałem!

        SUTORON
        rozemocjonowany
        Jak to co?! Ukrywam się! Czy nie jest ci miłe życie?

        MYUU
        otrząsnąwszy się nieco, niespodziewanie wbija w swojego rozmówcę chłodny wzrok
        Co z warsztatem?

        SUTORON
        wstrząśnięty
        A kto by się teraz tym przejmował?!

        MYUU
        śmiertelnie poważny
        Ja.

        SUTORON
        zastanowiwszy się chwilę
        No tak...
        ciszej i z dostrzegalnie większym szacunkiem do doktora
        Ja... nie wiem, Myuu. Niestety, uciekałem co sił w nogach, kiedy tylko usłyszałem, co ci najeźdźcy zrobili Erhammowi...

        MYUU
        chwyta Sutorona za ramiona
        Że jak...?! Opowiedz mi więcej!

        SUTORON
        nieco wystraszony
        To same fakty, Myuu... Powiedzieli mi o tym ci, którzy uciekli z centrum. Gubernator nie żyje, gwardziści nieśli jego ciało do bezpiecznego miejsca, ale podobno zostali zaatakowani, odnieśli rany i nie mogli iść dalej. Metaregianie sami ukryli Erhamma. Tymczasem generał Sten walczy sam przeciwko trzem...

        MYUU
        puszcza Sutorona; znowu mówi jakby do siebie
        Ach... Tutejsi kupcy to parszywe szkodniki, ale ich skłonność do plotkowania, jak widać, bywa pomocna.
        myśli
        Muszę strzec TF-001... Za wszelką cenę!
        porzuciwszy rozmówcę, bez słowa zaczyna iść dalej

        SUTORON
        chce wołać, ale ze strachu odzwywa się zduszonym głosem
        I-Idziesz do warsztatu...? Myuu, t-ty wariacie! Nie rób tego!

        MYUU
        początkowo ignoruje słowa Sutorona, ale nagle staje jak wryty

        Dawne wpomnienia ponownie powracają do Tsufurianina.

        GŁOS
        "Ja nie mogę opuścić planety Tsufuru. Kapitan zostaje na tonącym statku..."

        MYUU
        myśli
        Tung jest uwięziony między gruzami, Erhamm nie żyje, Sten... jeśli wyjdzie z tego żywy, to będzie cud...
        krzyczy
        Niech to szlag!
        pod nosem, do siebie
        "Król nie żyje"...

        Myuu odwraca się i zaczyna iść w stronę wieży naukowców. Zatrzymuje się przed Sutoronem.

        MYUU
        chłodno
        Lepiej idź pilnować tego warsztatu, inaczej kiedy to wszystko się skończy, osobiście cię uduszę...
        odchodzi

        SUTORON
        przerażony
        T-Tak j-jest...

        MYUU
        myśli, idąc z powrotem do wieży
        Trzeba znaleźć porządek w tym chaosie. Chyba... mam już nawet pewien pomysł...!
        niespodziewanie skręca w boczną uliczkę między budynkami i znika Sutoronowi z oczu

        SUTORON
        próbując zareagować na nagłą ucieczkę doktora
        Zaraz! Gdzie ty...?!
        wzdycha i ociera dłonią pot z czoła
        Ten szaleniec kiedyś zgubi albo siebie, albo nas wszystkich...

        * * *

        Nasz wzrok ponownie kierujemy na pole walki Stena z Kiserim, Poppukonem i Chippu. Tych czterech śmiałków ściera się ze sobą w całkowitym odosobnieniu. Wszyscy kupcy i przebywający w okolicy Metaregianie uciekli z obawy o swoje życie. Batalia generała z trzema dezerterami jest nadzwyczaj dzika i przesycona agresją. Padają nie tylko ciosy rąk i nóg oraz pociski Ki, ale także rzucane są kamienie, porzucone stragany i kawałki zniszczonych w rezultacie walk budynków. Byli żołnierze Freezy pragną pomszczenia zniewag, jakie wyrządził im Sten, a dzielny Metaregianin walczy o życie w oczekiwaniu na przybycie wsparcia.

        POPPUKON
        stara się trafić Stena wymachując pięściami bez większego ładu
        Niech no cię tylko dostanę, robaku...! Zgniotę ten twój durny łeb na papkę!

        STEN
        zwinnie, ale nie bez trudu unika ciosów Poppukona
        Na twoim miejscu... nie używałbym słowa... "durny"...! W końcu... sam nie grzeszysz rozumem!

        POPPUKON
        rozjuszony
        Grr! Już nie żyjesz, żołnierzyku!

        CHIPPU
        doskakuje do dwójki walczących
        Poppukonie, razem!

        Chippu próbuje podciąć Stena - samo w sobie byłoby to dość nieskuteczne, gdyż Metaregianin utrzymał się na nogach, ale w tej konkretnej sytuacji daje Poppukonowi szansę na wymierzenie generałowi druzgocącego prawego prostego w twarz, którym posyła go prosto na ścianę stojącego nieopodal domu. Zanim Sten się zatrzymał, na drodze jego lotu pojawił się Kiseri, który podskoczył i przydepnął go, a następnie kopnął w miejsce na wysokości żeber.

        STEN
        z twarzą w ziemi
        K-Kch... Ugh...
        próbuje wstać

        KISERI
        przytrzymuje Stena nogą przy ziemi
        Nigfdzie nie pfujdziesz, kolefszko!

        STEN
        leżąc, dotyka dłonią swoich ust

        KISERI
        uśmiecha się szeroko
        No, Poffukonie! Chfciałbyś go dobfić?

        POPPUKON
        z zadowoleniem
        Oczywiście, szefie!

        STEN
        spogląda na swoją dłoń i dostrzega na niej krew
        Hmph...?

        CHIPPU
        do Poppukona
        To na co czekasz? Ja sam chętnie zobaczyłbym już tego rycerzyka martwego!

        POPPUKON
        uśmiecha się, ale widać u niego lekkie zawahanie
        No dobrze...
        wyciąga przed siebie otwartą dłoń i zaczyna ładować pocisk Ki
        Pan generał zaraz dołączy do pana gubernatora!

        STEN
        jakby niewzruszony wypowiedziami dezerterów, zbiera lewą dłonią krew z rozciętej wargi i rozprowadza ją po fragmencie zbroi chroniącej jego prawe przedramię; myśli
        Oby to zadziałało...

        KISERI
        dociska Stena nogą do ziemi, następnie odchodzi kilka kroków na bok, żeby nie znaleźć się w polu rażenia ataku Poppukona
        Nie sflekaj, mój pfyjacielu! Co zrobfimy jefli nasz pszecifnik fstanie?
        zanosi się paskudnym śmiechem

        POPPUKON
        marszczy brwi
        Nie wstanie! Moja w tym głowa!
        dodaje więcej energii ładowanemu pociskowi

        CHIPPU
        lekko zirytowany
        No dalej, Poppukonie! Boisz się?

        STEN
        z udawanym jękiem udaje, że nie może wstać
        U... Ugh...

        POPPUKON
        marszczy brwi
        Ja niczego się nie boję! Nawet samego Freezy!
        dodaje swojemu pociskowi ostatnią porcję energii i uwalnia go w stronę Stena
        Hmph!

        Kiedy pocisk Poppukona leci prosto na metaregiańskiego generała, niespodziewanie dzieje się coś, co wprawia dezerterów w osłupienie.
        Sten z pewnym trudem podnosi się na swojej lewej ręce i w ostatniej chwili uderza zagrażającą mu kulę Ki prawym przedramieniem, odbijając ją. Zaraz po tym traci równowagę i upada, przygryzając sobie rozciętą wargę. Tymczasem odbity pocisk porusza się niezwykle szybko i nie daje czasu na reakcję przeciwnikom Metaregianina. Trafiony zostaje Chippu. Następuje eksplozja, która go odrzuca. Kiedy kurz opada, Kiseri i Poppukon dostrzegają go leżącego na ziemi, osmalonego i martwego.

        POPPUKON
        zdumiony
        C-Co...? J-Jak...?!

        Kiseri i Poppukon równocześnie odwracają się w stronę Stena. Element zbroi, który okrywa prawe przedramię generała, stał się srebrzysty i połyskujący w miejscu pokrytym wcześniej krwią.

        KISERI
        ciszej, jakby pod wrażeniem czynu Stena
        Niesfychane...

        POPPUKON
        z gniewem
        Zabił Chippu! Zapłaci za to... Zapłaci!

        STEN
        ze złośliwym uśmiechem, leżąc na ziemi
        Nie żebym się czepiał, ale ten pocisk to nie było moje dzieło...
        powoli obraca się na plecy

        KISERI
        parska
        Humor falej cie nie opfuszcza? Zobfaczymy, jak bfendziesz gadał, kiedy jefcze trochę cie obfijemy!
        podchodzi do Stena z zamiarem kopnięcia go

        STEN
        myśli
        No dalej, podejdź bliżej... jeszcze trochę...

        KISERI
        składa się do kopnięcia, nachylając się lekko nad Stenem

        STEN
        myśli
        Teraz...!

        Sten podrywa się do góry i spluwa Kiseriemu prosto w twarz. Mieszanka śliny i krwi Metaregianina dostaje się do oczu herszta dezerterów. Generał chwieje się, ale po chwili uzyskuje równowagę i staje na równych nogach, wyprostowawszy się.

        KISERI
        zaskoczony; pocierając oczy, cofa się
        Ar... ghf! Co tfo ma bfyć...?!

        Kiseri przestaje pocierać oczy, ukazując swoją twarz. Jego powieki i fragmenty skóry wokół nich przybrały taki sam kolor, jak zakrwawiona wcześniej przez Stena osłona przedramienia.

        KISERI
        ze strachem w głosie
        Ja... ja... nie mogę otfoszyć oczu!
        krocząc do przodu chybotliwie
        Poffukonie...! Pfomóż mi!

        POPPUKON
        do Stena; rozzłoszczony, ale jednocześnie jakby wystraszony zaistniałą sytuacją
        Co mu zrobiłeś?!

        STEN
        powoli odwraca się do Poppukona, uśmiechając się złośliwie
        Naplułem mu w twarz.

        KISERI
        zrozpaczony; rozgląda się tam i z powrotem, machając rękami na oślep
        P-Poffukonie, gfdzie jefteś?

        POPPUKON
        ignoruje Kiseriego; ze wściekłością zwraca się do Stena
        Uważaj, bo jeszcze ci uwierzę! Od bycia oplutym nikt jeszcze nie oślepł!

        STEN
        udając zaskoczenie
        Oślepł...? Ależ jego oczy działają jak należy...
        wskazuje palcem prawej ręki na swoją rozciętą wargę, prezentując jednocześnie częściowo zmetalizowany fragment zbroi
        No cóż, zraniliście mnie w usta, więc do śliny musiało się dostać trochę mojej krwi - u Metaregian ma ona właściwość przemieniania materii w substancję podobną do wytrzymałego metalu.
        przesadnie drwiącym tonem
        To przecież nie moja wina, że powieki i rzęsy twojego kompana zostały poddane temu procesowi i... zlepiły się. W końcu kiedy widzi się mordę tak szpetną jak u niego, to najbardziej naturalnym odruchem jest naplucie na nią! Gdybym nie działał instynktownie, na pewno pomyślałbym o tym, że w ustach miałem krew, która może wyrządzić taką krzywdę...

        POPPUKON
        rozjuszony, rzuca się na Stena
        RAAARGH! Jesteś martwy, bydlaku!

        STEN
        myśli, przygotowując się do uniku
        Czas na kolejny krok...

        Sprowokowany i zaślepiony gniewem Poppukon z szaleńczym uporem stara się trafić metaregiańskiego generała, który jednak unika jego trzech pierwszych ciosów. Osiłek staje się tak skupiony na Stenie, że nie zauważa, iż stara się on wabić go w określonym kierunku, a dokładniej w stronę zdezorientowanego Kiseriego.
        Kiedy Sten ustawia się tuż przed Kiserim, a Poppukon próbuje wymierzyć mu silny cios, generał uchyla się, sprawiając, że trafiony zostaje przywódca dezerterów. Uderzony z wielką siłą w główę herszt upada.

        KISERI
        oszołomiony; upada jak długi, wydając z siebie głuche stęknięcia
        Errrrghffff...
        leży, straciwszy przytomność

        STEN
        robi krok na bok
        Widzisz, co narobiłeś, tępaku? Skrzywdziłeś własnego sprzymierzeńca! Wygląda na to, że teraz ta potyczka dotyczy tylko nas dwóch...
        z nonszalanckim uśmiechem
        I nie mogę powiedzieć, że mi to nie odpowiada.

        POPPUKON
        wściekły, zaciska pięści
        Ty... Ty...!

        STEN
        z udawaną dumą
        Tak, ja. Do tego jeszcze odrobina myślenia i wiedzy teoretycznej. Powinieneś brać ze mnie przykład!

        POPPUKON
        w furii
        GRRRAAAAAAARGH!

        STEN
        myśli, ustawiając się w bojowej pozycji i przygotowując się na natarcie przeciwnika
        Teraz wystarczy tylko wytrzymać do przybycia posiłków...

        Poppukon zaskakuje Stena silnym kopnięciem, które odrzuca generała. Szczęśliwie w locie szybko odzyskuje on równowagę i ląduje na równych nogach.

        POPPUKON
        przez zęby
        Zrobię z ciebie mokrą plamę...!

        STEN
        myśli, z ironią
        No tak... Tylko do przybycia posiłków. Głupi ja...

        Poppukon szarżuje na Stena. Przez umyślną prowokację Metaregianina osiłek stracił panowanie nad sobą. Ten fakt, w połączeniu z wyeliminowaniem Chippu oraz Kiseriego, zdaje się oznaczać dla generała dużo korzystniejsze warunki dalszej walki, jednak on sam dobrze wie, że narasta w nim zmęczenie. Tymczasem czerwony olbrzym z nadzwyczajną zapalczywością podejmuje kolejne próby uderzeń, poruszając się coraz szybciej i gwałtowniej. Sten, oczekując na przybycie jakiejkolwiek pomocy, z coraz większym trudem unika ataków swojego przeciwnika.

        * * *

        Doktor Myuu skrada się między budynkami. Uliczki, którymi idzie, są całkowicie opustoszałe. Wędrówce Tsufurianina towarzyszą dobiegające z oddali odgłosy wybuchów i huk spadających kawałków gruzu. Naukowiec zdaje się jednak tym nie przejmować. Jest zdeterminowany i skupiony na marszu.

        MYUU
        raz po raz spogląda w górę, krocząc ostrożnie
        Tu ich nie ma... Bardzo dobrze. Powinienem dotrzeć na miejsce lada moment.
        w pewnym momencie gwałtownie skręca w lewo
        Tak, to musi być ta droga. Dawno mnie tu nie było...

        Niespodziewanie do uszu doktora docierają specyficzne odgłosy.

        MYUU
        zatrzymuje się
        A to co? Zdaje mi się, jakbym słyszał miarowe stukanie w blachę...

        Z jednego z okien pobliskich budynków dobiega głos.

        GŁOS
        niepewnie
        Jest tam kto...?

        MYUU
        po chwili milczenia zmusza się do odpowiedzi; w jego głosie da się wyczuć niechęć
        Tak. Nazywam się Myuu. Jestem członkiem korpusu naukowców i...

        Przez okno wyskakuje niewielki Maszynomutant. Ma okrągłe ciało, dwie ręce i dwie nogi. Jest bladożółty, a na środku połączonych głowy i tułowia ma niebieski sensor.

        MASZYNOMUTANT
        z entuzjazmem
        To wspaniale! Na pewno wie pan, co dzieje się w centrum!

        MYUU
        wzdycha, jest zniecierpliwiony
        A ty nie wiesz, mały kolego?

        MASZYNOMUTANT
        wstydliwie chowa ręce za plecy i kieruje swój sensor na ziemię
        Niestety nie... Mój pan uciekł i kazał mi tutaj zostać, żebym pilnował domu.

        MYUU
        z ożywieniem, jakby zbulwersowany
        Ty...? Pilnował? W jaki sposób?

        MASZYNOMUTANT
        unosi sensor na Myuu
        Szczerze... nie mam pojęcia, ale nie śmiałem odmówić, bo bałem się, że w przeciwnym wypadku mój pan mnie sprzeda... albo gorzej...

        MYUU
        marszczy brwi
        Hmph. Dobrze, w takim razie... zostań lepiej tutaj...
        zaczyna iść dalej

        MASZYNOMUTANT
        woła
        Chwileczkę! Nie powiedział mi pan, co się wydarzyło!

        MYUU
        nie odwracając się do Mutanta
        Powiedzmy, że najważniejsze osoby na tej planecie są... niedostępne i ktoś musi wziąć sprawy w swoje ręce. Tą osobą, jak zapewne się domyślasz, jestem ja...

        MASZYNOMUTANT
        zaciekawiony
        A jakie to sprawy?

        MYUU
        bezceremonialnie
        Wygląda na to, że nastąpił atak przybyszów z innej planety.

        MASZYNOMUTANT
        zdumiony
        Atak...? Nic takiego nie miało miejsca od lat... W zasadzie odkąd Konatsanie zrezygnowali z najazdów na swoich sąsiadów.

        MYUU
        zaskoczony, odwraca się do Mutanta
        Znasz... historię tej planety?

        MASZYNOMUTANT
        zakłopotany
        My, Maszynomutanci starego typu, w zasadzie nie różnimy się bardzo od Metaregian, oczywiście za wyjątkiem wyglądu. Mamy całkiem dobrą pamięć, w zasadzie każda zasłyszana rozmowa zostaje w niej utrwalona.

        MYUU
        pod nosem, niesłyszalnie dla Mutanta
        Hmm... Naprawdę, imponująca technologia... Za to niepotrzebna i potencjalnie niebezpieczna. Wystarczy przecież...

        Rozlega się głośny dźwięk eksplozji pocisku Ki.

        MYUU
        głośno
        Szlag! Zbliżają się tutaj!
        zwraca się do Mutanta
        Słuchaj, potrzebuję jak najszybciej dostać się do najbliżej poczty. Potrafisz wskazać mi pewną drogę?

        MASZYNOMUTANT
        ze szczerą ciekawością
        Chce pan nadać przesyłkę...? Teraz?

        MYUU
        wzdycha
        Nie, ale uwierz mi, że wiem co robię.

        MASZYNOMUTANT
        pogodnie
        Oczywiście! A więc, poczta zaledwie parę kroków stąd. Ot, należy jedynie...

        Ponownie rozlega się odgłos eksplozji, tym razem jeszcze głośniej. Słyszalne zaczynają być okrzyki bombardujących Metaregię dezerterów.

        MASZYNOMUTANT
        z wyraźną obawą w głosie
        ...skręcić w prawo przy następnym rozwidleniu ulic i przemknąć pomiędzy domami, aby dostać się do poczty jak najszybciej.

        MYUU
        z niezadowoleniem
        No tak... Mogłem obrać lepszą drogę i już dawno bym tam dotarł...

        MASZYNOMUTANT
        przechyliwszy głowę na bok
        Za to spotkał pan mnie, nieprawdaż?

        MYUU
        początkowo parska, ale zaraz powstrzymuje się i odpowiada
        T-Tak...

        MASZYNOMUTANT
        pogodnie
        Życzę miłego dnia!

        MYUU
        nie patrząc na Mutanta, rozpoczyna dalszy marsz
        Miłego dnia... I lepiej się gdzieś schowaj...

        MASZYNOMUTANT
        Ma się rozumieć!
        wyskakuje wysoko i dostaje się przez okno z powrotem do wnętrza domu, w którym był wcześniej

        MYUU
        mówi cicho, idąc szybkim krokiem
        Phi... Może tutejsza elita ma sporo ogłady, ale reszta Metaregian potrafi zachowywać się jak bydło.
        niepewnie
        Może Tsufurianie też byli tacy...?
        nagle marszczy brwi, jakby rozzłoszczony na samego siebie
        Nie, to niemożliwe! Żaden Tsufurianin nie traktowałby tak przedmiotowo życia, które sam stworzył...

        Przemknąwszy szybko drogą, którą wskazał mu Maszynomutant, Myuu dostrzega oznakowany budynek poczty. On również jest opustoszały, ale to w niczym nie przeszkadza doktorowi. Wchodzi przez otwarte wejście i natychmiast dostrzega terminal.

        MYUU
        zamyślony
        To musi być panel aktywacyjny...
        podchodzi do terminala
        Tak, miałem rację, ale nie musieli go pakować w tak paskudną obudowę. Naprawdę, można mieć lepsze poczucie estetyki...

        Rozlega się straszliwy huk, tak jakby zniszczony został budynek nieopodal poczty. Na doktora sypią się kawałki tynku z sufitu.

        MYUU
        nerwowo stukając palcami w terminal
        Cholera... Nie skupiam się na tym, co istotne!

        Tsufurianin uruchamia terminal i wciska pewną kombinację klawiszy. Zdaje się, że bardzo dobrze zna zasady jego działania. Po chwili doktor przemawia głośno.

        MYUU
        stanowczym tonem
        GZT3546 i GZT3547 - przebudźcie się!

        Otwierają się skrytki na jednej ze ścian budynku, znajdującej się po lewej stronie doktora. Wylatuje z nich dwójka Maszynomutantów, wykonanych według projektu samego Myuu***.

        GZT3546 I GZT3547
        metalicznymi głosami, jednocześnie
        Gotowi do pracy!

        MYUU
        patrząc w terminal
        Mam dla was nietypowe zadanie... Nie będziecie roznosić żadnych przesyłek, ale przyda mi się wasza umiejętność wzajemnej komunikacji na duże odległości...

        GZT3546 I GZT3547
        lewitują po bokach Myuu, kierując swoje sensory na ekran terminala

        MYUU
        szybko wciskając różne przyciski na klawiaturze
        Tak... Adresy posterunków wojskowych tutaj są... Doskonale.
        wybiera inną kombinację niż poprzednio
        Zaraz prześlę dane bezpośrednio wam, tylko odpowiednio je skompiluję i...

        Terminal wydaje z siebie nieprzyjemny dla ucha dźwięk. Zaczyna się świecić czerwona lampka.

        GŁOS Z TERMINALA
        bez emocji
        Nieautoryzowany dostęp. Proszę podać hasło.

        MYUU
        z całej siły uderza pięścią w terminal
        No tak! Oczywiście!
        wstrzymuje na chwilę oddech, po czym mówi do siebie
        No dalej, Myuu. Sam pracowałeś przy tworzeniu tego systemu. Musi być jakaś droga obejścia zabezpieczeń...
        jakby nieśmiało zwraca się do GZT3546 i GZT3547
        Czy znacie hasło, z jakiego korzysta tutejsza obsługa...?

        GZT3546 I GZT3547
        milczą

        MYUU
        wzdycha ciężko
        Ech, z tego wszystkiego zapomniałem, że przecież zaprojektowałem ich jako niezbyt inteligentnych... Nie rozumieją mowy poza z góry ustalonymi sygnałami. Teraz to się na mnie mści...
        resetuje terminal
        Trudno, w takim razie zrobię to w sposób bardziej ryzykowny...
        przechodzi na zaplecze, wraca z dwoma kartkami papieru i kopertami
        Naprawdę... Naprawdę nie wierzę, że to robię!

        Doktor Myuu umieszcza kartkę papieru w stojącym na biurku urządzeniu, ponownie wzdycha, uruchamia wspomnianą maszynę i zaczyna mówić na głos.

        MYUU
        od niechcenia, ponuro, ale bardzo wyraźnie
        Nazywam się... doktor Myuu. Jestem członkiem korpusu naukowców Metaregii. Przesyłam tę wiadomość, ponieważ pilnie potrzebuję pomocy. W centrum zamieszkałej części naszej planety wylądowali obcy przybysze i przystąpili do ataku. Odebrałem doniesienia o śmierci gubernatora Erhamma i trudnej sytuacji...
        przez zęby
        ...trudnej sytuacji generała Stena...
        jak wcześniej, znowu wyraźnie
        Żołnierze - od waszej reakcji zależy dalszy rozwój sytuacji. Zagrożenie należy jak najszybciej zneutralizować. Niewykluczone, że wielu Metaregian poniosło rany lub zostało zabitych.
        z trudem
        L-Liczę na was...
        głośno i stanowczo
        Koniec zapisu. Poproszę dwie kopie.

        Maszyna drukuje wiadomość doktora Myuu w dwóch egzemplarzach, który niedbale pakuje je do kopert.

        MYUU
        cicho
        To się nie może udać, prawda...?
        ponownie podchodzi do terminala i wybiera dwie różne kombinacje klawiszy
        No... jak to mówią... "z raz obranej drogi..."
        zwraca się do GZT3546
        Twoim celem będzie najbliższa siedziba służb porządkowych.
        wręcza GZT3546 jeden egzemplarz wiadomości, po czym zwraca się do GZT3547
        Ty natomiast udasz się do bazy wojskowej umieszczonej na zewnętrznych murach. Już przypisałem wam odpowiednie adresy za pomocą terminalu.
        nagle jeszcze raz przyciska coś na terminalu
        Niech lecą w trybie "ostrożnym". Co prawda nie przenoszą szklanych wazonów, ale lepiej, aby nie zwracali na siebie uwagi.
        mówi głośno i wyraźnie
        GZT3546 i GZT3547 - w drogę!

        GZT3546 I GZT3547
        metalicznym głosem, jednocześnie
        Tak jest.
        wylatują z budynku poczty

        MYUU
        z poczuciem ulgi siada na krześle, po czym mówi z ironią
        Świetnie... Doprawdy, doskonale...! To była tak niedorzeczna decyzja, że nie zdziwię się, jeśli przyniesie mi więcej szkody niż pożytku.
        cicho wzdycha
        Ach, Tsufuru... Gdyby nie pamięć o tobie, pewnie nie robiłbym tego, ale naprawdę nie chcę jeszcze raz przechodzić przez to wszystko...
        po chwili wstaje i zaczyna iść w stronę wyjścia
        W takim razie muszę chyba wrócić do wieży. Kto wie, czy Draiscra poradziła sobie ze swoim zadaniem?
        spluwa gwałtownie
        A niech to! Co za parszywy dzień!

        Doktor Myuu wychodzi i udaje się w kierunku siedziby naukowców. Idzie spokojnym krokiem, ale nie skrada się, całkiem jakby zachowywanie ostrożności już go zmęczyło.

        * * *

        Po raz kolejny spoglądamy na bój pomiędzy generałem Stenem a Poppukonem. Rozwścieczony czerwony kosmita zdecydowanie posiada inicjatywę w wymianie ciosów i ani myśli o oddaniu jej swojemu przeciwnikowi. Dzielny Metaregianin zachowuje spokój, ale jego działania nie są już tak pewne i skuteczne, jak na początku walki z dezerterami. Stara się on za to przedłużać pojedynek, jeszcze bardziej złoszcząc nacierającego osiłka.

        POPPUKON
        wściekle wymachuje pięściami, starając się trafić Stena
        Grr! Możesz uciekać, ile tylko chcesz! W końcu i tak cię dorwę!

        STEN
        skupiony na ruchach przeciwnika
        Może i tak...

        POPPUKON
        niespodziewanie rzuca się na ziemię, ale w ostatniej chwili podpiera się lewą ręką i wyrzuca obie nogi w powietrze, prostując je i trafiając Stena na wysokości klatki piersiowej
        Hmph!

        STEN
        w bólu
        Ekgh...!

        Wyrzucony siłą uderzenia Poppukona Sten uderza o ścianę pobliskiego budynku. Natychmiast zostaje do niej przyparty silnym ramieniem dezertera.

        POPPUKON
        spokojniej, słyszalnie zadowolony z siebie
        I co? Kto tutaj jest durniem...? Dałeś się złapać na starą jak świat sztuczkę!

        STEN
        szczerze zaskoczony
        Starą jak świat? Jak Metaregię kocham, nigdy nie słyszałem o takiej sztuczce!

        POPPUKON
        robiąc niezbyt mądrą minę
        Bo jesteś głupi!
        uśmiecha się błogo
        Całe szczęście, że wiedzę można wbić do głowy.

        STEN
        myśli
        Może być nieciekawie...

        POPPUKON
        lewą ręką dociska Stena do ściany, a drugą uderza go mocno w brzuch
        A masz!

        STEN
        wstrzymując się od krzyku
        Kch...
        myśli
        Jednak jest gorzej niż "nieciekawie"...

        POPPUKON
        ochoczo
        Jeszcze raz!
        przymierza się do następnego uderzenia

        STEN
        pod nosem
        Nic z tego...!

        Sten chwyta obiema dłoniami pięść Poppukona i skutecznie unieruchamia ją.

        POPPUKON
        zirytowany
        Co...?! Jeszcze przychodzi ci do głowy się stawiać?!

        STEN
        z wysiłkiem***
        Uwierz mi... Nie tylko to przychodzi mi do głowy!
        koncentruje Ki w dłoniach i uwalnia z nich silną, żółtą falę
        HAAAAAAAA!

        Poppukon jest zaskoczony posunięciem Stena. Fala Ki odpycha go na odległość kilku metrów, po czym eksploduje wśród jasnego światła, powalając osiłka na ziemię.

        POPPUKON
        zdezorientowany
        J-Jak t-to...?!
        spogląda na swoją prawą rękę, która była w bezpośredniej styczności z dłoniami Stena - jest osmalona, ale sprawna
        Ugh... Niezły z niego skurczybyk, ale musi znać się na Ki...

        STEN
        robi krok do przodu; śmieje się
        Słyszałem ten komentarz! Co prawda nawet mi miło, ale niestety nie jest to prawda. W mojej znajomości tajników kontroli Ki nie ma nic nadzwyczajnego - po prostu twoja jest słaba.

        POPPUKON
        zaciska prawą dłoń w pięść
        Poczekaj tylko aż wstanę...!

        STEN
        dziarsko
        Nie zamierzam!
        wykonuje kolejny krok do przodu i uwalnia w stronę przeciwnika jeden pocisk Ki

        POPPUKON
        dość szybko podnosi się do siadu i odbija pocisk Stena, jednak kierując go w ziemię

        STEN
        zaintrygowany
        Hmm...?

        Pocisk odbity przez Poppukona eksploduje, wzbijając tumany kurzu. Dezerter staje się niewidoczny dla Stena.

        STEN
        myśli
        Może jednak coś na kształt mózgu kryje się w jego durnej łepetynie, ale nie pomyślał o jednym - ja mogę wyczuć jego Ki, a on mojego n-...

        Zanim Sten zdołał dokończyć myśl, został błyskawicznie powalony na ziemię. Poppukon stoi nad generałem, dociskając jego głowę do ziemi i unieruchamiając ją w żelaznym ucisku swojej dłoni.

        STEN
        wzdycha
        Szybko wstałeś...

        POPPUKON
        uśmiecha się rubasznie
        Jeszcze szybciej potrafię zabijać takich gagatków jak ty!

        STEN
        prowokacyjnie
        Phi. Jakoś tego nie widzę.

        POPPUKON
        marszczy brwi
        Nikt nigdy mnie tak nie obrażał jak ty!

        STEN
        spluwa na ziemię***
        Kiedyś musi być ten pierwszy raz...

        POPPUKON
        z dzikim błyskiem w oku podnosi Stena
        Od początku chciałem cię zarżnąć, ale teraz postaram się, żeby to bolało najbardziej jak się da!

        STEN
        nie próbując oswobodzić się z uścisku
        No dalej! Pokaż na co cię stać!

        POPPUKON
        wściekle
        Grr...!
        rzuca Stenem o ziemię i wymierza mu kopnięcie

        STEN
        w bólu
        Argh!

        POPPUKON
        wymierzając kolejne kopnięcia Metaregianinowi
        Co ty wyprawiasz?! Dając się tak okładać, tylko się osłabiasz!

        STEN
        znów prowokacyjne
        A ty... co wyprawiasz?

        POPPUKON
        wykonując kolejne kopnięcie
        Jak to "co"?! Chcę cię zabić!

        STEN
        z pewnym zamyśleniem
        Zabić...?
        chwytając nogę Poppukona
        Nie wątpię!

        POPPUKON
        zaskoczony
        Hę?

        STEN
        wytęża swoje siły, ciągnąć za nogę osiłka i wytrącając go z równowagi
        Jest tylko jeden problem...

        POPPUKON
        próbując wyswobodzić się z chwytu Stena
        N-Niby jaki...?!

        STEN
        z dziką satysfakcją
        Nie wiesz, jak to zrobić!
        jednym, decydującym pociągnięciem za nogę, powala Poppukona

        POPPUKON
        upadając na ziemię
        Ugh...!

        STEN
        wstaje
        Widzisz... Poppukonie...
        krzyżuje ramiona
        Jestem generałem, ale nigdy nie było mi dane walczyć w żadnej wojnie... Zostałem obdarzony życiem w czasach pokoju i cieszę się z tego powodu. Mój tytuł nie wziął się jednak z niczego - zostałem uznany za odpowiednią osobę, by przewodzić wojsku. Przeszedłem niezliczone szkolenia i miałem styczność z niezliczonymi, różniącymi się od siebie osobami, spośród których, jak dotąd, nie rozgryzłem tylko jednej...
        podchodzi do leżącego Poppukona i przypiera go do ziemi nogą
        Moje doświadczenie pozwoliło mi przejrzeć również ciebie i uformować sobie plan walki, który wykorzystywał twoje słabości.

        POPPUKON
        nienawistnie
        Myślisz, że jesteś taki mądry...?!

        STEN
        beztrosko
        Nie. Na tej planecie jest wielu mądrzejszych ode mnie. Mogę jednak z całą pewnością stwierdzić, że potrafię postawić się na cudzym miejscu. Podjąłem ryzyko i przyjąłem, że nie potraficie samodzielnie wyczuwać Ki - nie pomyliłem się. Później moją uwagę przykułeś ty, najsilniejszy, ale prawdopodobnie najmłodszy...

        POPPUKON
        szarpiąc się
        I co z tego?!

        STEN
        cedząc słowa przez zęby
        Nigdy nikogo nie zabiłeś. Co więcej, boisz się to zrobić.

        POPPUKON
        ponownie wpada we wściekłość, chce rzucić się na Stena
        Czekaj tylko, niech cię dostanę w swoje ręce...!

        STEN
        robi krok do tyłu, uwalniając Poppukona
        Jestem do twojej dyspozycji.

        POPPUKON
        zrywa się z ziemi i z krzykiem biegnie na Stena
        Roztrzaskam ci łeb, słyszysz?! Roztrzaskam!

        Sten przyjmuje cios Poppukona prosto w twarz, ale nie traci równowagi. Zadziwia tym swojego przeciwnika, po czym wykorzystuje jego chwilowe otępienie i wymierza mu druzgoczący podbródkowy. Trafiony osiłek chwieje się i cofa kilka kroków do tyłu.

        STEN
        ociera krew z twarzy
        Mówiłeś, że to ja bezsensownie się osłabiam, a tymczasem sam nie masz wiele więcej sił! Zobaczymy, kto się dłużej utrzyma w tej walce!

        POPPUKON
        również ociera krew z twarzy, po czym patrzy na swoją dłoń
        Dopiero teraz udało ci się mnie zranić i jeszcze masz wątpliwości, kto zwycięży?

        STEN
        niespodziewanie zamiera, jakby coś poczuł
        Ach...
        uśmiecha się beztrosko
        No cóż, Poppukonie. Może jeszcze przed chwilą miałem, ale teraz już nie mam.
        odwraca się w lewo, patrząc w stronę czarnej wieży

        POPPUKON
        zirytowany odwraca się w tą samą stronę, co Sten
        Zaraz... co...?!

        Na niebie widać grupę kilkudziesięciu lecących metaregiańskich żołnierzy. Pod nimi kroczą uzbrojeni gwardziści nieużywający energii Ki.

        STEN
        do siebie
        To nie jest tylko Pierwszy Oddział Szturmowy, ale chyba w tym przypadku lepiej przesadzić niż wezwać za mało wsparcia.

        POPPUKON
        będąc w stanie pomiędzy strachem a wściekłością
        Ty... grałeś na zwłokę...! Przechytrzyłeś mnie!

        STEN
        parska
        Wystarczyło od początku uważnie słuchać moich słów. Lepiej jednak zrozumieć coś późno, niż wcale...

        POPPUKON
        chce rzucić cię na Stena
        Zdążę jeszcze cię ukatrupić, inaczej nie nazywam się...!

        Na Poppukona sypie się grad pocisków - zarówno tych z broni strzeleckiej, jak i utworzonych z energii Ki. Rozrywają one zbroję dezertera i ranią go. To żołnierze Metaregii stają w obronie swojego generała.

        POPPUKON
        wciąż trafiany kolejnymi pociskami, słania się na nogach
        N-Nie... Nie!

        STEN
        daje żołnierzom znak ręką

        Na znak Stena wszyscy żołnierze przestają strzelać, a ci, którzy korzystali z techniki latania lądują na ziemi.

        STEN
        podchodzi do Poppukona
        I na co ci to wszystko było?

        POPPUKON
        ciężko ranny, w ostatnim akcie rozpaczy próbuje wymierzyć Stenowi cios pięścią
        K-Kch...!

        STEN
        bez trudu chwyta dłoń Poppukona, zatrzymując uderzenie
        Dam ci jedną radę... Jeśli przyda ci się w następnym życiu...
        spogląda Poppukonowi w oczy
        Nie można wchodzić nieproszonym do cudzego domu, nawet jeśli przez dom rozumiemy całą planetę, i oczekiwać, że ten czyn pozostanie nieukarany. Prędzej czy później, zło dogoni tego, kto je czyni... I naprawdę nie jest potrzebny żaden mściciel, chcący odpłaty za swoje krzywdy.
        z całej siły, wręcz wyskakując w powietrze, uderza Poppukona w głowę

        Znokautowany przez generała dezerter upada bezwładnie na ziemię. W krótkim czasie u boku Stena pojawiają się wezwani żołnierze.

        ŻOŁNIERZ #3
        salutuje
        Czołem, generale! Latający nad naszym miastem agresorzy zostali zestrzeleni! Kapitan Seshium z Pierwszego Oddziału Szturmowego melduje skuteczny przebieg misji ratowniczej!

        STEN
        śmieje się
        Spocznij, kapitanie! Wasz ostrzał pociskami Ki był naprawdę skuteczny, ale przesadzony. Dałbym sobie radę, naprawdę!

        SESHIUM
        zaskoczony
        Depesza, którą otrzymaliśmy, głosiła, że pan generał walczy z trzema przeciwnikami, więc kiedy zobaczyliśmy tylko jednego na własnych nogach i dwóch pokonanych, to...

        STEN
        kładzie rękę na ramieniu kapitana
        Myśleliście, że muszę być wyczerpany? Nic z tych rzeczy! To byli dezerterzy z armii Freezy. Zwykłe oprychy, choć silne, to trzeba przyznać.
        z pewnym żalem
        Gdyby od początku było nas więcej, zostaliby zmiażdżeni jak robaki...

        Żołnierze nie zauważają, że wokół nich zaczyna gromadzić się tłum gapiów, którzy znów poczuli się bezpieczni, widząc przybycie dużej grupy wojskowych.

        SESHIUM
        nieśmiało
        Generale... czuję, że ci intruzi dalej żyją. Jaką karę im przeznaczymy?

        STEN
        po krótkim namyśle
        Niech wracają tam, skąd przyszli - do Piekła!

        SESHIUM
        uśmiecha się
        Nie wyglądają jak przybysze z piekieł...

        STEN
        wzdycha
        Ale tak pachną! Nie wiem, gdzie indziej można przesiąknąć takim straszliwym odorem...

        SESHIUM
        poważnieje
        Kiedy wykonać wyrok?

        STEN
        chłodno
        Natychmiast.

        SESHIUM
        zdumiony
        Bez sądu...?

        STEN
        ponuro
        Gdybyście mieli kiedyś z tego powodu jakieś problemy, to odpowiedzialność przed nowym gubernatorem biorę na siebie.

        SESHIUM
        smutno
        Czyli złe wieści o Erhammie... to prawda?

        STEN
        wzdycha ciężko
        Niestety tak. Wysłałem dwóch oficerów porządkowych, aby ukryli jego ciało. Pogrzeb zapewne odbędzie się wkrótce.

        SESHIUM
        ze spuszczoną głową
        Ach, to może my już przystąpimy do dzieła z tym wyrokiem...

        STEN
        chłodno
        Skoro zestrzeliliście pozostałych, to żyje tylko ten czerwonoskóry i ten z paskudną mordą. Trzeci jest chyba martwy, ale i tak możecie go sprawdzić. Nie zapomnijcie też ich ocucić.
        patrząc w oczy Seshiumowi
        Niech wiedzą, za co ponoszą karę.

        SESHIUM
        po żołniersku
        Tak jest.
        gestem przywołuje podwładnych z oddziału i zaczyna iść w kierunku leżących dezerterów

        STEN
        ponownie chwyta Seshiuma za ramię
        Aha... Jeszcze jedno. Wiecie może, kto was wezwał?

        SESHIUM
        machinalnie
        Tak. Niejaki doktor Myuu z korpusu naukowców...

        STEN
        zdumiony
        Że c-co? Doktor Myuu?!

        SESHIUM
        lekko zakłopotany
        Owszem, właśnie on.

        KTOŚ Z TŁUMU
        wykrzykuje
        Za doktora Myuu! Trzy razy "hurra"!
        zwraca się do zgromadzonych
        Hip-hip...!

        TŁUM
        chórem
        HURRA!

        SESHIUM
        marszczy brwi
        A ci niby kiedy się zeszli?

        KTOŚ Z TŁUMU
        Hip-hip...!

        TŁUM
        HURRA!

        STEN
        przez zęby; zdenerwowany
        Chyba wiem, dokąd to zmierza...

        KTOŚ Z TŁUMU
        Hip-hip...!

        TŁUM
        HURRA!

        KTOŚ Z TŁUMU
        wrzeszczy wniebogłosy
        Dalej, kamraci! Do naszego bohatera, doktora Myuu!

        Cały tłum rusza biegiem w kierunku wieży naukowców, skandując hasła na cześć Myuu lub wydając z siebie nieartykułowane okrzyki.

        SESHIUM
        zaniepokojony
        Zaraz...! Metaregianie, przestańcie!

        Tłum nie zwraca uwagi na napomnienia żołnierzy, lecz pędzi ku uprzednio obranemu celowi.

        STEN
        pod nosem
        Szlag... Muszę tam być przed nimi...!
        niespodziewanie wzbija się w powietrze i odlatuje w stronę wieży

        SESHIUM
        zaskoczony
        Generale...? Gdzie pan leci?

        Sten nie odpowiada i zostawia swoich żołnierzy oraz nieprzytomnych dezerterów za sobą. Szybko mija gawiedź, przelatując nad nią. Dają się słyszeć coraz głośniejsze entuzjastyczne okrzyki, ale ta radość nie udziela się generałowi.

        * * *

        Doktor Myuu ostrożnie zagląda do wnętrza wieży. Na korytarzu nie zauważa nikogo, więc wchodzi do środka. Przeszedłszy krótki dystans we wnętrzu, dociera do schodów i wychodzi po nich na piętro.

        MYUU
        nieśmiało
        Halo...? Jest tam kto?

        Na spotkanie doktora wybiega rozradowana Draiscra.

        DRAISCRA
        ekstatycznie
        Och, nareszcie pan wrócił! Martwiliśmy się, że coś się panu stało!

        MYUU
        wbija wzrok w ziemię
        Szczęśliwie... Szczęśliwie, nie spotkało mnie nic przykrego.
        podnosi wzrok na dziewczynę
        Czy zadanie, które ci powierzyłem, udało się zrealizować?

        DRAISCRA
        uśmiecha się
        Niech pan sam zobaczy!

        Myuu i młoda asystentka wychodzą jeszcze kilka stopni na górę. Kiedy docierają na piętro, okazuje się, że jest tam Tung. Naukowiec jest otoczony grupą kilkunastu sporej wielkości Maszynomutantów.

        DRAISCRA
        z błogim spokojem
        Razem z kilkoma innymi asystentami i tymi Maszynomutantami udało mi się odgarnąć gruz i uwolnić pana Tunga.

        TUNG
        unosi dłoń w geście powitania
        Witaj, Myuu! Chwilę się nie widzieliśmy, nieprawdaż?

        MYUU
        uśmiecha się lekko
        Tung... Dobrze, że wyszedłeś z tego cało...

        TUNG
        pogodnie
        Przecież mówiłem ci od razu, że nic wielkiego się nie stało. Powiem więcej, byłem tam bezpieczniejszy niż na przykład tutaj!
        pochmurnieje
        Przez ten atak, nasz zespół skurczył się trochę...

        DRAISCRA
        podchodzi do Tunga z nieśmiałym uśmiechem
        Całe szczęście to wszystko już się skończyło, panie Tung. Przed chwilą sami widzieliśmy, jak żołnierze generała Stena strącają tych paskudnych zbirów!

        TUNG
        spogląda w stronę okna
        To prawda. Dobrze, że zareagowali względnie szybko.

        MYUU
        uśmiecha się dyskretnie, myśli
        Okazuje się, że Mutanci-pocztowcy poruszają się całkiem szybko nawet wtedy, kiedy każe im się zachowywać ostrożnie...

        TUNG
        podchodzi do Myuu
        Pozwolisz na stronę...?

        MYUU
        lekko zaskoczony
        Oczywiście...

        Dwaj naukowcy przechodzą do innego pomieszczenia, podczas gdy Draiscra odczytuje ich chęć zachowania dyskrecji i odwraca się do okna. Myuu i Tung zatrzymują się w jednej z pracowni, obecnie opustoszałej.

        TUNG
        z ciekawością
        Powiedz mi, Myuu... To ty wezwałeś żołnierzy, prawda?

        MYUU
        trochę zawstydzony
        Cóż, Tung - tak się akurat składa, że to byłem ja...

        TUNG
        z błyskiem w oku
        Wiedziałem, że wykażesz się inicjatywą pod presją! To dość drastyczna sytuacja, ale wspaniale pokazała, jak ważną częścią naszego zespołu się stałeś.

        MYUU
        unikając kontaktu wzrokowego
        Nie pochlebiaj mi... Wiesz, że mam swoje doświadczenia w kwestii ataków barbarzyńców.

        TUNG
        poważniej
        Tak, oczywiście...
        próbując rozluźnić atmosferę
        Jestem ciekaw, Myuu, jak udało ci się powiadomić taką dużą grupę żołnierzy. Musieli stacjonować w odległych od siebie miejscach. To nie mogło być takie proste pod ostrzałem, kiedy wszyscy uciekają z centrum na obrzeża.

        MYUU
        niechętnie
        No dobrze, opowiem ci... Wpadłem na pomysł, aby skorzystać z terminala pocztowego i...

        Da się słyszeć głos z korytarza.

        GŁOS
        zdenerwowany
        Tung! Tung...!

        TUNG
        wzdycha
        Wybacz mi na chwilę, Myuu...

        Zanim Tung zdążył opuścić pracownię, w wyjściu pojawił się właściciel owego głosu, którym był oczywiście Sten - poobijany, zakurzony, z rozciętą wargą.

        TUNG
        zdumiony
        Sten...? Co się stało?
        unosi brew
        I którędy wszedłeś?

        STEN
        widząc Myuu, wpada w zakłopotanie
        Wszedłem tylnym wejściem... Zresztą, opowiem ci później! Mam sprawę nie cierpiącą zwłoki...!

        Nagle do Myuu, Tunga i Stena dołącza zdyszana Draiscra. Dziewczyna dobiega do pracowni i staje tuż obok generała.

        DRAISCRA
        z trudem
        Przepraszam... za ten... brak ogłady, ale... musicie... musicie to zobaczyć!

        Bohaterowie prowadzeni przez młodą asystentkę docierają do jednego z okien. Ku ich zdumieniu przed wieżą stoi nieprzebrany tłum Metaregian poprzetykany gdzieniegdzie kupcami z innych planet. Gawiedź wrzeszczy wniebogłosy, usilnie się czegoś domagając.

        STEN
        zdenerwowany
        No masz ci los...
        zwraca się do Tunga
        Widzisz, to właśnie była ta sprawa nie cierpiąca zwłoki!

        MYUU
        myśli
        Nie podoba mi się to!

        TUNG
        osłupiały
        O co może im chodzić...?

        STEN
        wzdycha
        No tak, ty nie wiesz... Erhamm nie żyje. Zabili go...

        TUNG
        smutnieje
        Ach... Biedny, stary Erhamm.
        nieco żywiej
        Tylko jaki to ma związek z siedzibą naukowców? Czego oni u nas szukają?

        STEN
        zrezygnowany
        Ja dzisiaj miałem już dość wrażeń. Po prostu wsłuchaj się w te ich okrzyki!

        TŁUM
        skanduje
        Myuu! Myuu! Gu-ber-nator! Myuu! Myuu! Gu-ber-nator!

        MYUU
        blednie
        Tam do licha..
        .!

        DRAISCRA
        z niedowierzaniem
        Doktor Myuu gubernatorem? Skąd ten pomysł?

        STEN
        od niechcenia
        Jakiś prowokator podsłuchał moją rozmowę z dowódcą Pierwszego Oddziału Szturmowego, dowiedział się, że to... że to doktor Myuu wezwał żołnierzy, no i... obwołał go... bohaterem. Reszta poszła z górki.

        TUNG
        nerwowo przełyka ślinę
        O rety...

        MYUU
        spogląda na Tunga
        Jak mogę zostać gubernatorem, skoro nawet nie jestem Metaregianinem?

        TUNG
        ponownie wygląda przez okno
        Nie wydaje mi się, żeby zebranych u stóp tej wieży cokolwiek to obchodziło. Wielu z nich pewnie nawet nie wie, jak ty wyglądasz.

        TŁUM
        skanduje
        Myuu! Myuu! Gu-ber-nator! Gu-ber-nator! Gu-ber-nator!

        DRAISCRA
        zafascynowana
        Psychologia tłumu jest naprawdę intrygująca. Że też wystarczyło słowo jednego człowieka, żeby poruszyć całą tę masę! Imponujące, a jednocześnie budzące obawy...

        STEN
        patrzy na Draiscrę z niedowierzaniem
        Asystentka, tak?

        DRAISCRA
        zakłopotana
        Tak, ale pan Tung mówi, że jedna z ambitniejszych...

        STEN
        patrząc porozumiewawczo na Tunga
        Pan Tung musi chyba mieć rację.

        TUNG
        nie reaguje na Stena, wciąż patrząc przez okno; mówi do Myuu
        Odkąd wymarł ród cesarzy, wybranych przez niebiosa, czynnikiem decydującym stał się wybór Metaregian. Jeśli oni chcą ciebie...
        odwraca się do Tsufurianina
        ...to obawiam się, że musisz się zgodzić.

        MYUU
        kręci głową
        Ależ ja nie mam doświadczenia... Nie tylko w przewodzeniu państwem - także w przewodzeniu w ogóle!
        zirytowany
        Nie mogę się zgodzić, to niedorzeczne!

        TUNG
        wskazuje na tłum
        Oni nie odejdą, jeśli nie obiecasz chociaż udziału w wyborach. Możemy ufać, że do czasu aż zostaną przeprowadzone, zapomną o tobie...

        STEN
        nie patrząc na Myuu, lecz zwracając się do niego
        Obawiam się, że propozycja Tunga to jedyne możliwe wyjście z obecnej sytuacji. Wybory będą dopiero po pogrzebie Erhamma, który będzie trzeba długo przygotowywać. Zajmie to przynajmniej miesiąc, co powinno wystarczyć na ostudzenie emocji.

        MYUU
        dyskretnie spogląda na Stena z niechęcią
        Hmph...
        zwraca się to Tunga
        W takim razie... co mam zrobić?

        TUNG
        spokojnie
        Pokazać się i powiedzieć... dajmy na to... "Nazywam się Myuu - to mnie szukacie. Jestem gotów starać się o urząd gubernatora, jeśli takie jest wasze życzenie".

        MYUU
        wbija wzrok w ziemię
        Czy to konieczne...?

        TUNG
        Im szybciej to zrobisz, tym lepiej dla ciebie.

        Myuu niepewnym krokiem podchodzi do okna i wygląda przez nie. Ogrom tłumu przeraża go. Wzrok doktora zdaje mu się płatać figle, gdyż momentami zbiorowisko Metaregian zdaje mu się przypominać Tsufurian albo Saiyan. Naukowiec daje jednak radę względnie opanować swoje emocje. Otwiera usta, ale żadne słowa nie chcą się z nich wydostać.

        MYUU
        cicho, do Tunga
        Ja nie mogę... Nie...

        TUNG
        początkowo na jego twarzy widać irytację, ale po chwili wychyla się przez okno tuż obok Myuu i woła
        Słuchajcie! To jest doktor Myuu! Mówi, że zgadza się, aby wam przewodzić, jeśli tylk-...!

        Wypowiedź Tunga zostaje przerwana przez euforyczny ryk tłumu, rozradowanego usłyszanymi słowami. Myuu, widząc i słysząc taką reakcję, bez słowa odwraca się i odchodzi w głąb wieży. Zaniepokojony Tung odprowadza go wzrokiem.

        DRAISCRA
        cicho, jakby do siebie
        To wiele poszczególnych osób, ale teraz są jakby jednym organizmem... Fascynujące!

        STEN
        niezadowolony, spogląda na Tunga
        Sprawy wymknęły się spod kontroli, prawda?

        TUNG
        wzdycha ciężko
        Tak... Myślę nawet, że popełniliśmy duży błąd.

        STEN
        myśli, patrząc na tłum
        Duży...? Powiedziałbym więcej - najgorszy, jaki mogliśmy popełnić.

        Wiwatujący na cześć Myuu tłum powoli rozchodzi się do domów. Sten długo odprowadza poszczególne osoby wzrokiem. Dopiero gdy orientuje się, że pozostał sam przy oknie, decyduje się na powrót do siebie. Nie czeka go jednak nic podobnego do spokojnej nocy. Słońce Metaregii spoczywa już za horyzontem.

        * * *

        Ponad miesiąc później. Myuu siedzi przy biurku i nerwowo stuka palcami w jego blat. Jest ubrany w strój nieco bardziej elegancki niż odzienie naukowca. Zdaje się, jakby na kogoś czekał.

        MYUU
        rozdrażniony, mówi sam do siebie
        Gdzież on się podziewa...? Co się mogło stać? Czyżby stał w kosmicznym korku?!

        Rozlega się pukanie do drzwi.

        MYUU
        zirytowany
        Wchodź i nie trać czasu!

        Do gabinetu wchodzi elegancko odziany Metaregianin, portier.

        PORTIER
        bez emocji
        To tylko ja, panie doktorze. Jest gość do pana. Wprowadzić go?

        MYUU
        wzdycha
        Długa szata, maska na twarzy, dziwne nakrycie głowy...?

        PORTIER
        Owszem, panie doktorze.

        MYUU
        z ulgą
        To on... Nareszcie. Oczywiście, proszę go wprowadzić.

        Po chwili do gabinetu doktora Myuu wchodzi dobrze znana mu osoba - kapłan Mutchy. Portier przytrzymuje mu drzwi, po czym bez słowa odchodzi.

        MUTCHY
        rozgląda się
        No, no... Nieźle się pan urządził odkąd ostatni raz tu byłem, doktorze... Ile to już było?

        MYUU
        zniecierpliwiony
        Już prawie dwa miesiące... Proszę siadać.
        wskazuje ręką na krzesło

        Mutchy idzie powolnym krokiem do krzesła. Po kapłanie widać upływ lat. Zestarzał się, jego brwi przyprószyła siwizna.

        MUTCHY
        żartobliwie
        Upływ czasu niestety nie był dla mnie tak łaskawy, jak dla pana, ale wkrótce i tak uczynię sobie nową doczesną powłokę...
        jego wzrok przykuwa tabliczka ustawiona na biurku doktora
        Oho! Cóż za tytulatura! "Gubernator i Przywódca Regencji Najjaśniejszej Republiki Metaregii"? Proszę opowiedzieć, jak udało się panu to osiągnąć!

        MYUU
        odpowiada niechętnie
        Mówi się po prostu "gubernator". Ta regencja to czysto symboliczna instytucja, mająca przypominać, że Metaregia kiedyś miała cesarza... i tak dalej, i tak dalej...
        z większym ożywieniem
        Opowiem o tym, jak znalazłem się na tym stanowisku, choć to długa historia, ale najpierw chcę usłyszeć, co słychać w tak zwanym "szerszym świecie", mości kapłanie.

        MUTCHY
        udając, że nie słyszał ostatniego zdania
        Czy przewodzenie tej planecie to ciężka praca?

        MYUU
        westchnąwszy wymownie
        Drogi kapłanie... o dziwo, nie jest to ciężka praca. Funkcję objąłem trochę mimo woli, ale szybko zdałem sobie sprawę, że daje mi ona wiele korzyści. Dzięki niej, łatwiej mogę realizować... pewien osobisty, utajniony projekt naukowy. Krótko mówiąc... łączę to, co pożyteczne dla Metaregian z tym, co pożyteczne dla mnie.
        ze sztucznym uśmiechem
        Brakuje mi tylko informacji z zewnątrz. Całe szczęście, od tego mam ciebie, dostojny kapłanie. Proszę, możesz zaczynać!

        MUTCHY
        kiwa głową
        Tak, tak... Mam informacje. Pozyskanie ich w tym przypadku stało się bezpośrednią przyczyną mojego spóźnienia. Otóż... znam pewnego kupca, który ściśle współpracuje z Freezą, dzięki czemu dowiaduje się wielu cennych faktów o planetach przez niego kontrolowanych. Niedawno pojawiła się wieść o konkretnym miejscu, na którym niegdyś kazał mi się pan skupiać.

        MYUU
        z zadowoleniem
        Proszę kontynuować.

        MUTCHY
        jakby ostrożniej
        Chodzi mi o Saiyan i zamieszkiwaną przez nich planetę...

        MYUU
        stuka o biurko z niecierpliwością
        Proszę mnie już nie trzymać w niepewności... O co chodzi?

        MUTCHY
        przełyka ślinę
        No dobrze... Zdaje mi się, że to będą dla pana radosne wieści. Mój informator twierdzi...
        kontrolnie spogląda Myuu w oczy
        ...twierdzi, że w ostatnich miesiącach... planeta Saiyan, a wraz z nią również oni wszyscy...
        zamyka oczy
        ...została unicestwiona przez meteor.

        MYUU
        blednie i wbija się w fotel

        MUTCHY
        wzdycha i otwiera oczy, ale nie nawiązuje kontaktu wzrokowego z doktorem
        Oczywiście, wszyscy się domyślają, że ta historia to bujda i Freeza dokonał tego własnoręcznie, ale nie jest bezpiecznie mówić o tym na planetach należących do jego imperium.

        MYUU
        ciężko oddychając
        Czy... Czy na pewno wszyscy Saiyanie zginęli...?

        MUTCHY
        odzyskuje spokój
        Umm... Nigdy nie możemy być pewni, ale moi informatorzy nie donoszą o żywych Saiyanach, więc osobiście spisałbym ich na straty.
        zaciekawiony
        Ale... dostali to, na co zasłużyli, prawda? Z naszych poprzednich rozmów wywnioskowałem, że żywi pan do nich wielką urazę...

        MYUU
        uśmiecha się gorzko
        Tak, zasłużyli na to...
        odwraca wzrok do ściany
        A teraz... czy mógłbym prosić o chwilę samotności?

        MUTCHY
        zaskoczony
        Czy to już koniec naszego spotkania?

        MYUU
        udając opanowanie
        Nie.... Proszę tylko... o chwilę dla siebie.

        MUTCHY
        wstaje
        Oczywiście. Proszę mnie zawołać, kiedy uzna pan, że wystarczy już panu samotności...

        Mutchy wychodzi i zamyka za sobą drzwi. Tymczasem Myuu nie jest już w stanie opanować emocji i zaczyna się trząść.

        MYUU
        przez zęby
        "Nie śmiać się, nie płakać, ani nie złorzeczyć"...
        wściekle uderza pięścią w biurko i wydaje z siebie stłumiony krzyk
        ..."lecz rozumieć"...!

        * * *

        Mangowe panele przedstawiające konwersację gubernatora Myuu i kapłana Mutchy'ego

        * * *



        comments powered by Disqus
        Nasza strona korzysta z plików cookie zgodnie z ustaloną przez nas Polityką Cookies.
        Warunki przechowywania lub dostępu mechanizmu cookie możesz ustawić w Twojej przeglądarce.

        Pomoc

        Pomoc

        Obserwuj nas

        Cookies

        Dragon Ball GT Rewritten 2020-2024
        Nasza strona korzysta z plików cookie zgodnie z ustaloną przez nas Polityką Cookies.
        Warunki przechowywania lub dostępu mechanizmu cookie możesz ustawić w Twojej przeglądarce.
        Wróć do spisu treści