Rozdział specjalny 2: Ostatni Tsufurianin (Akt I/III)
Zanim zaczniesz czytać... Koniecznie przypomnij sobie wydarzenia prologu, gdyż poniższa historia stanowi ich bezpośrednią kontynuację! |
Akt I
Historia wojny saiyańsko-tsufuriańskiej
* * *Rok 724. Ostatnie akordy konfliktu między Saiyanami a Tsufurianami.
W czasie, gdy Saiyanie rozpoczynają niszczycielski pochód na ostatni bastion obrony Tsufurian, z okna najwyższej wieży przygląda się siwy naukowiec. To okno jego pracowni, z którą wiązało się całe jego życie. Obserwując powiększające się zniszczenia, tsufuriański uczony zachowuje zaskakujący spokój.UCZONY
pod nosem, patrząc przez okno na dym i eksplozje
Nie śmiać się, nie płakać, ani nie złorzeczyć, lecz rozumieć...Nagle do pracowni wbiega mężczyzna o pomarańczowych włosach, ten sam, który rozmawiał wcześniej z innymi naukowcami.NAUKOWIEC #2
zadyszany
Mistrzu...! Nareszcie... dotarłem...! Nic ci nie jest?UCZONY
odpowiada, nie odwracając się
Mówiłem ci, żebyś nie nazywał mnie już "mistrzem"... jesteśmy równi stopniem.NAUKOWIEC #2
prostuje się i mówi z pewnym zadowoleniem
Dobrze, doktorze Raichi...RAICHI
odwraca się go gościa z uśmiechem
A więc, co cię sprowadza... doktorze Myuu?MYUU
rozemocjonowany
Nie daję już rady z tą wojną, z tym ciągłym strachem. Przecież niczym nie zasłużyliśmy sobie na taki los! Do tego jeszcze tchórzostwo naszych żołnierzy... Potrzebuję twojej mądrości, żeby znaleźć spokój.RAICHI
spokojnie, z uśmiechem
Mówiłem ci, Myuu, że w naszym losie nie ma prawidłowości, według której zasługujemy sobie na to, co nam się przytrafia. Rządząca nami konieczność jest bezrozumna. Nie słucha błagań, skarg i płaczów.MYUU
opuszcza głowę
Gdyby to było takie proste...! Momentami mam ochotę rzucić się na Saiyan, mścić się za wszystko, co nam zrobili!RAICHI
unosi brew
Hm? Przecież to bezcelowe. Nie dałbyś im rady.MYUU
wzdycha
Wiem! Wiem to, ale im bardziej staram sobie to uświadomić, tym bardziej pragnę, aby to nie było prawdą! Czuję, że mój los mógłby być inny... nawet, że los każdego z Tsufurian mógłby być inny, gdybyśmy tylko zechcieli o to zawalczyć!RAICHI
spokojnie
W teorii również dla mnie byłby to dobry obrót spraw, ale niestety, na wieki pozostanie on tylko teorią, Myuu. Wszystkie dane przemawiają przeciwko nam. Zlekceważyliśmy Saiyan, myśleliśmy, że nasza technologia nas ocali i pomyliliśmy się - co więcej - nie mieliśmy szans nie pomylić się! Teraz musimy ponieść konsekwencje tego chłodnego i bezdusznego faktu. Uwierz mi, ja czasami też mam ochotę bezmyślnie rzucić się na nich wszystkich, ale to bezcelowe. To nic nie da. Dosłownie nic - to byłaby tylko strata energii, a w najgorszym wypadku życia...MYUU
z wymuszonym uśmiechem
No tak, zawsze to powtarzałeś, doktorze. Prawdziwy mędrzec ma nie śmiać się, nie płakać, ani nie złorzeczyć...RAICHI
zaskakująco ponuro
Lecz rozumieć. Nawet jeśli wydaje się, że nic zrozumieć się nie da. Bez tej zasady, mimo całej jej brutalności, życie staje się... nieznośne.MYUU
pochodzi do okna
Na co patrzysz, doktorze?RAICHI
odwraca się do okna
Na naszą śmierć.MYUU
milczy, wpatrując się w wybuchy, ogień i pochłoniętych szałem bitwy SaiyanRAICHI
poważnie
Całe życie wierzyłem tylko faktom, ale w gruncie rzeczy robiłem to dlatego, że nikt nie wskazał mi innej drogi. A teraz? Teraz już nie potrafię inaczej, mimo iż moje "fakty" i "dane" nie dają mi rozwiązań na wszystkie zagadki egzystencji.MYUU
Może w takim razie zadajesz sobie niewłaściwe pytania? Kiedy mnie uczyłeś, sam mówiłeś wielokrotnie, że warte uwagi jest tylko to, co może opisać nauka.RAICHI
wzdycha ciężko
Najwyraźniej przesadzałem... Szkoda, że nie będzie już czasu szukać czegoś bliższego prawdy...MYUU
energicznie
W takim razie uciekajmy z tej planety! Wiem, że pracowałeś nad nową kapsułą do podróży kosmicznych...RAICHI
powoli i spokojnie
Ja nie mogę opuścić planety Tsufuru. Kapitan zostaje na tonącym statku...MYUU
chwyta Raichiego za ramiona
Ale przecież ty nie jesteś kapitanem! Niech król zostaje i umiera za nas!RAICHI
z pewnym trudem, powoli
Król nie żyje.MYUU
puszcza Raichiego, blednie i cofa się
C-Co...? Kiedy to się stało?!RAICHI
Bardzo niedawno.
wskazuje na przeciwległy koniec pomieszczenia
On mi to przekazał. To królewski sługa. Uciekł z sali tronowej tuż przed śmiercią króla. Tsufuru sam się o to prosił - niehonorowo zaatakował króla Saiyan... Był pechowym królem. Jedyny syn swoich rodziców, sam bezdzietny...z ponurym uśmiechem...ale kto by tam wierzył w takie przesądy!SŁUGA
siedzi pod ścianą na ziemi i dygoczeRAICHI
kontynuuje
Chłopak jest w szoku. Całe jego życie było podporządkowane służbie królowi i jego rodzinie, ale kiedy nadeszła największa próba... zawiódł, pokonany przez strach.MYUU
patrzy z żalem na Raichiego
Naprawdę zamierzasz zostać?RAICHI
Jako koordynator produkcji i wyposażenia robotów bojowych jestem obecnie najwyższym rangą Tsufurianinem, którego można uważać za pozostałego przy życiu...MYUU
A przełożony armii?RAICHI
Jego śmierć uważam już za pewnik. Saiyanie bez trudu miażdżą wszelki opór, a to był jeden z tych niewielu Tsufurian, którzy nie bali się stanąć oko w oko z najeźdźcą.MYUU
podnosi głos
Przecież i tak możesz uciekać! Wszystko stracone, jak sam mówiłeś, więc zostaw to i ratuj siebie!RAICHI
uśmiecha się
Byłem przy królu Tsufuru Trzynastym, kiedy Vegeta Drugi wypowiedział mu wojnę. Ten Saiyanin, pan i władca rzeszy wojowników, wcale nie był szczęśliwy z tego powodu. Nie był też gniewny. Był smutny. Niezwykle smutny. Wiesz dlaczego? Bo musiał zdradzić swój wewnętrzny głos - sumienie, w imię chłodnego racjonalizmu. Przetrwanie Tsufurian lub przetrwanie Saiyan. Wybrał to drugie, mimo iż najchętniej nie zaczynałby wojny pod koniec swojego życia. On na starość stał się inny od ludu, którym władał. Kto wie - może gdyby nie był królem, wyśmialiby go, albo nazwali głupcem za pomysły, które głosił...
już bez uśmiechu
Nieważne... Zmierzam do tego, że ja nie zamierzam zdradzić swojego sumienia. Czuję... Tak, wiem jak niedorzecznie brzmi powoływanie się na uczucia w moich ustach... Ale czuję, faktycznie czuję, że muszę tu zostać, choćbym miał tylko wyjść, zobaczyć wszystkich Tsufurian martwych, leżących w prochu ziemi i samemu natychmiast umrzeć...MYUU
ze złością w głosie
A więc tak to się kończy...?
krzyczy gniewnie
Mamy wszyscy umrzeć, bo stado małp przez własną głupotę nie miało już czego jeść? Mamy umrzeć, bo nie zgodziliśmy się oddać naszej ziemi za nic?RAICHI
z gorzkim uśmiechem
Może nie wszyscy umrą...MYUU
rozzłoszczony; odczytawszy intencje Raichiego
Myślisz, że zostawię cię tu samego, po tym wszystkim, co dla mnie zrobiłeś?RAICHI
z przedziwną radością
Tak właśnie myślę...
odwraca się ponownie do królewskiego sługi
Na początku miałem wysłać tylko jego, pomimo faktu, że najpewniej chętniej wybrałby śmierć niż życie ze świadomością zdrady swojego jedynego zadania... Sądziłem, że ciebie też należy spisać na straty, ale szczęśliwie udało ci się tu dotrzeć bezpiecznie. Dlaczegóż miałbym nie wykorzystać tej szansy i uratować także ciebie?MYUU
gniewnie
N-Nie! Nie tak...!RAICHI
chłodno
Polecisz, choćbym sam miał cię wepchnąć do kapsuły.
podchodzi do biurka i wyciąga z szuflady podłużną czarną tubę
Weźmiesz to ze sobą...MYUU
zaintrygowany
A cóż to...?RAICHI
otwiera tubę i wyciąga kalkę z rozrysowanym planem
To jest... 'Hatchiyack'. A może raczej powinienem powiedzieć, że to będzie 'Hatchiyack'.MYUU
przejmuje od Raichiego plan i przygląda się mu
TF-001? Skąd pomysł na taką numerację?RAICHI
Tsufurianie, król Tsufuru, planeta Tsufuru... "T" i "F" - oto symbol naszej tożsamości. Ten wynalazek... miał być początkiem nowej ery, stąd nowa numeracja. Rozumna maszyna... ta idea dręczyła mnie przez całe życie, ale nie mogłem jej zrealizować. Może ty kiedyś dasz radę.MYUU
zwija kalkę
Dziękuję... A dlaczego nazwałeś ten... wynalazek imieniem "Hatchiyack"?RAICHI
uśmiecha się lekko
Znasz legendę o bogach destrukcji?MYUU
uśmiecha się
Nie. Ale brzmi przezabawnie. Bogowie tylko od niszczenia?RAICHI
Coś w tym stylu. Według tej legendy są to śmiertelnicy wybrani przez nieznaną nikomu siłę, aby rozporządzali jej mocą i hamowali nieustający proces powiększania się Wszechświata, a więc stali na straży balansu. Jeden z nich miał rządzić przez sto osiem lat i od tego nazywają go mianem "Hatchiyack". Nic więcej na ten temat nie wiem, ale nazwa pochodząca od "boga destrukcji" pasowała mi do tego projektu.MYUUzaciekawiony
A to dlaczego?RAICHI
z pasją
Miał być obrońcą Tsufurian, stworzonym sztucznie, ale rozumnym strażnikiem. Tak jak tajemnicza siła miała wybierać śmiertelników, tak ja - śmiertelnik - wybrałem tę maszynę i zapragnąłem użyczyć jej nie tylko mocy, lecz także rozumu. Nie wiedziałem tylko, jak należy nauczyć sztuczny twór myślenia... Prawdę mówiąc, do dziś nie mam pojęcia.MYUU
śmieje się
Nigdy nie sądziłem, że kiedyś coś takiego powiesz! A ta bajka o "nieznanej sile"... Niedorzeczność! Przeczy temu, o czym mówi nam nauka.RAICHI
jakby zamyślony
Widzisz, jak wiele sprzeczności mamy w sobie? Ty w emocjach potrafisz buntować się przeciwko faktom, ale z góry odrzucasz niepotwierdzone naukowo starożytne podania. Ja natomiast mimo emocji uznaję wszechwładzę faktów, ale dopuszczam prawdziwość tego, co niedowiedzione tylko z tego właśnie powodu, że nie sposób dowieść nie tylko prawdziwości tych historii, ale również ich nieprawdziwości.MYUU
marszczy brwi
Chcesz przez to powiedzieć, że coś tak niedorzecznego jak "bogowie destrukcji"...RAICHI
Mogłoby istnieć? Moim zdaniem mogłoby, ale to jeszcze nie znaczy, że istnieje.MYUU
wzrusza ramionami
Może i masz rację... Na tą chwilę i tak niewiele to zmienia.Za oknem rozlega się bardzo głośny huk. Do środka pracowni wpada rozrzucony przez wybuch pył.RAICHI
ponuro
Są już blisko.
patrzy na Myuu
Wiesz, co to oznacza?MYUU
z bezsilną złością
Wiem.
z nadzieją
Na pewno nie dasz się przekonać, doktorze?RAICHI
uśmiecha się
Nie. Możesz dla mnie zrobić tylko jedno. Weź z sobą mój projekt i tego chłopca, sługę króla, leć jak najdalej od swojej przeszłości i zacznij wszystko od nowa. Jesteśmy skazani na fizyczne wyginięcie, ale to, co osiągnęliśmy już niekoniecznie. Opowiedz o nas wszystkim, których spotkasz i sam nie zapomnij, skąd pochodzisz.MYUU
z przejęciem
Tak zrobię...Doktor Raichi wyciąga rękę do Myuu. Ten uściska ją i po chwili wpatrywania się w mentora w milczeniu, puszcza ją i odwraca się do sługi króla.MYUU
do sługi
Lecisz ze mną. Jak się nazywasz?SŁUGA
cicho
Nazywam się Be'ebi.MYUU
do Raichiego
Co to oznacza?RAICHI
z pełnym błogości uśmiechem
"Ten, który przetrwał". To słowo sięga daleko, do naszych korzeni... Pochodzi z języka naszych przodków...MYUU
pod wrażeniem
Język przodków? Nieźle...RAICHI
na chwilę odwraca się do okna, po czym wzdycha
Myuu, pora już na was. Kapsuła jest na górze. Dzieli was od niej parę stopni. Kiedy ruszycie, pracownia pewnie się zawali...
bardzo smutno
...ale to pewnie i tak bez znaczenia.MYUU
z trudem, poruszony
Dziękuję, doktorze.RAICHI
nieoczekiwanie wychodzi z pracowni i zaczyna kierować się schodami w dółMYUU
zaskoczony
Doktorze Raichi, dokąd idziesz?RAICHI
chłodno
Poddać się.MYUU
zaciska pięści
Doktorze...RAICHI
z błogim spokojem
Nie śmiać się, nie płakać, ani nie złorzeczyć, lecz rozumieć... Żegnaj, Myuu.
przyśpiesza kroku, znikając Myuu z oczuMYUU
myśli
Żegnaj, doktorze...
do sługi
Be'ebi! Idziemy! Nie ma czasu do stracenia!Myuu i Be'ebi, były sługa Tsufuru XIII, opuszczają pracownię i wychodzą po schodach na górę.* * *Tuż obok wieży doktora Raichiego zbierają się Saiyanie. Na miejscu jest już marszałek. Dotarł także oddział, do którego przynależał młody Saiyanin Bardock. Jedynie ci z wojowników, którzy zdecydowali się na przemianę w Oozaru kontynuują niszczenie okolicznych budowli. Po upływie jeszcze kilku minut przylatuje książę Vegeta, w zakurzonym i nieco pokrwawionym ubraniu.VEGETA III
marszczy brwi
Co tutaj robicie? Mieliście niszczyć wszystko. Jedynie mój wyraźny rozkaz miał być sygnałem do zakończenia walki!MARSZAŁEK
kłania się
Według ustalonego wcześniej planu część z nas miała czekać na ewentualną kapitulację Tsufurian...VEGETA III
Przecież kazałem wam wycofać się z tego planu... Czy nie wyraziłem się jasno?MARSZAŁEK
kłania się jeszcze niżej
Proszę wybaczyć, mój książę. Nie zrozumiałem właściwie twoich słów...Nagle drzwi prowadzące do wnętrza wieży otwierają się. Wychodzi przez nie doktor Raichi, bez śladu strachu, wyprostowany.VEGETA III
oschle
Kim jesteś?RAICHI
Nazywam się Raichi. Obecnie powinienem być najwyższy rangą spośród żyjących Tsufurian...
kłania się nisko
Pragnę złożyć na wasze ręce pełną, bezwarunkową kapitulację. Bezzwłocznie zalecę zakończenie walk.VEGETA III
podchodzi do Raichiego i patrzy na niego z góry
Myślisz, że okażę ci łaskę? Wiesz chyba, co twój król zrobił mojemu ojcu...RAICHI
nieprzerwanie skłoniony
Wiem, co uczynił i podobnie jak ty uznaję to za haniebne. Nie liczę jednak na łaskę dla siebie, a jedynie dla moich pozostałych przy życiu braci i sióstr, Tsufurian.VEGETA III
stanowczo
Obecnie niczego takiego nie mogę ci obiecać. Tymczasem, póki co jeszcze żyjesz - dzięki niepojętności mojego marszałka...MARSZAŁEK
pochyla się, zawstydzonyVEGETA IIInadal do RaichiegoZamierzam to wykorzystać. Żądam, abyś utworzył dokumenty, na mocy których przekazujesz nam całą waszą ziemię.RAICHI
zdumiony
Całą?VEGETA IIIchłodno
Dokładnie. Od teraz jesteś poddanym mojego ojca. Nie wiem jednak, jak długo to potrwa.RAICHI
ponownie kłania się
Niech tak będzie, byle skończyła się ta straszna wojna.VEGETA III
przytakuje, lekko skłaniając głowę
Tak. Wojna jest skończona. I tak nie ma już z kim walczyć.RAICHI
wciąż trwając w ukłonie zaciska zęby, zamyka oczy i myśli
Ach, jak bardzo chciałbym rozumieć, dlaczego przypadło mi to przeżyć! Teraz mógłbym jednak chyba tylko...VEGETA III
do marszałka
Ten starzec na pewno zna się na tutejszych bogactwach. Niech was oprowadzi po tym, co zostało po fortecy i pokaże, co może nam się przydać.MARSZAŁEKkłaniając się księciu
Tak jest!Nagle tuż obok zebranych ląduje nastoletni Saiyanin. Jest zdyszany i bardzo przejęty. To goniec, przybyły z obozu znajdującego się poza murami.GONIEC
upada na ziemię
Książę...! Wybacz, że przerywam twoje zajęcie, ale zdarzyło się... coś strasznego...!Saiyanie są zaniepokojeni. Wszyscy spoglądają na gońca.GONIEC
wstaje i kłania się
Twój ojciec... i nasz król... odszedł do Kraju Przodków!Starsi Saiyanie na tę wieść zamykają oczy i pochylają się. Każdy z nich uderza się w pierś, milcząc. Po chwili to samo robią młodsi Saiyanie.VEGETA III
ze złością, zwraca się do Raichiego
Hańba na cały twój lud! Hańba!
zaczyna się unosić coraz wyżejTymczasem Myuu i Be'ebi stoją przy kapsule i obserwują przez okno całe zajście.MYUU
zaniepokojony
Co on robi? Przecież doktor poddał się w imieniu nas wszystkich...BE'EBI
cicho, drżąc
Na twoim miejscu już bym ruszał... Nie podoba mi się to.MYUU
krzyczy
Nie! Muszę zobaczyć, co stanie się z doktorem!Vegeta III unosi się centralnie nad pałacem Tsufuru XIII.VEGETA III
krzyczy wściekle
Za śmierć mojego ojca wszystko zostanie zniszczone! Wszystko!Książę zgina prawą rękę w łokciu i ustawia ją tak, że prawą dłoń ma obok głowy po lewej stronie. Ładuje w niej fioletową falę Ki.VEGETA IIIZacznę od domu jego zabójcy!
wyciąga prawą rękę w stronę pałacu i otwiera dłoń
Orga Blaster!Fala Ki uwolniona przez księcia Vegetę po kontakcie z budynkiem powoduje wielką eksplozję, która całkowicie zmiata pałac z powierzchni ziemi.VEGETA III
ląduje szybko, tuż obok Raichiego
W obliczu tej smutnej wieści nie zamierzam dopuścić do tego, żeby moi ludzie korzystali z wytworów poddanych zabójcy króla Vegety Drugiego!
do marszałka
Zniszczcie wszystko! Zacznijcie od tej wieży!
wskazuje na wieżę doktora RaichiegoMARSZAŁEK
kłania się
Cokolwiek rozkażesz, mój panie.RAICHI
myśli, zaniepokojony
Będą burzyć wieżę, a Myuu nadal nie wyleciał...!MARSZAŁEK
do żołnierzy
Obalcie te wieżę! Natychmiast!Niektórzy Saiyanie uwalniają w stronę budowli pociski Ki. Od razu odnosi to duży, niszczycielski skutek.
Na górze Be'ebi i Myuu odczuwają już wstrząsy, ale ten drugi nie chce odejść od okna.BE'EBI
zestresowany
Uciekajmy, to się za chwilę zawali!MYUU
przywiera dłoniami do szyby i wykrzykuje
Nie! Nie mogę opuścić doktora!BE'EBI
On chciałby, żebyś był bezpieczny! Uciekajmy!MYUU
uderza w okno, wybijając szybę i raniąc swoją dłoń; wykrzykuje
Doktorze! Doktorze!Okrzyki Myuu zwracają uwagę Saiyan i doktora Raichiego.VEGETA III
wskazuje na Myuu
Ktoś tam jest! Strzelajcie tam!Część strzelców zaczyna mierzyć w Myuu.RAICHI
woła rozpaczliwie
Myuu! Uciekaj!MYUU
jak oszalały
Doktorze!RAICHI
surowo
Myuu! Nie tak uczyłem cię postępować! W takim momencie zapominasz wszystkich moich lekcji?MYUU
opanowuje się i cofa się w głąb pomieszczeniaPociski Ki Saiyan trafiają w okolice okna, blisko Myuu i Be'ebiego. Wzbijają one mnóstwo pyłu, znacznie ograniczając widoczność.BE'EBI
krzyczy
Wsiadaj do kapsuły!Myuu i Be'ebi wsiadają do pojazdu kosmicznego. Doktor uruchamia silnik i po chwili wzbija się w powietrze i leci, przebiwszy się przez dach.VEGETA III
rozwścieczony
Uciekają! Strąćcie ich pojazd!Saiyanie strzelają w kapsułę Myuu. Tsufurianin wymija większość pocisków, ale jeden ociera się o kapsułę, chwilowo wytrącając ją z równowagi. Jeden z bocznych silników dymi, ale Myuu odzyskuje pewną kontrolę i powoli zaczyna opuszczać atmosferę planety Tsufuru.VEGETA III
do wojowników
Gońcie ich!MARSZAŁEK
niepewnie
Na to jest za późno. Odlecieli już za daleko.VEGETA III
ze złością
Szlag!RAICHI
myśli, zadowolony
Przynajmniej w tej jednej sprawie los się do mnie uśmiechnął...We wnętrzu kapsuły doktor Myuu i Be'ebi lecą stabilnie.BE'EBI
z obawą
Zostaliśmy trafieni... Damy radę dolecieć na inną planetę?MYUU
ponuro
Nie wiem. Nie znam za dobrze budowy tej kapsuły. To dzieło doktora Raichiego... i innych z jego uczniów...BE'EBIzaniepokojony
I c-co teraz...?MYUU
wzdycha
Będziemy lecieć... i czekać...BE'EBI
pochyla głowę i znowu zaczyna dygotać ze strachuMYUU
myśli
Doktorze... Może będę się śmiał, może będę płakał, może będę złorzeczyć i może kiedyś to wszystko zrozumiem... ale nigdy nie porzucę pamięci o tobie... Inaczej nie zasłużyłem na to, żeby ocaleć! Kiedyś... Kiedyś Saiyanie tego wszystkiego pożałują! Zadbam o to osobiście...* * *Kilka godzin później. Słońce wschodzi już nad planetą, którą ktoś niegdyś nazywał planetą Tsufuru. Wśród zgliszcz wszystkiego, co pozostało po Tsufurianach stoi Vegeta III, obecnie już król, otoczony wszystkimi swoimi wojownikami. Jest tam ponury Bardock, przy nim jego zaciekawiony brat Tullece, marszałek i jego syn Nappa oraz wielu innych Saiyan w różnym wieku. Trochę dalej siedzi chwilowo zapomniany przez wszystkich, pobity i związany doktor Raichi.VEGETA III
przemawia poważnie i dumnie
Saiyanie! Dzisiaj zakończyła się wojna... i życie naszego króla, Vegety Drugiego. Na miejsce tego, co się kończy przychodzi jednak nowe - to, co się zaczyna. Po powrocie na Sadalę, naszą ziemię, oficjalnie obejmę władzę w miejsce mojego ojca. Zamierzam rozpocząć nową erę w naszych dziejach. Przyniosę wam więcej swobody, wolności i życia w zgodzie z naszą naturą. Ponadto, jako że wykorzeniliśmy obrzydliwą cywilizację Tsufurian, staliśmy się panami całej tej planety! Jako że nasi wrogowie nazywali ją Tsufuru i tak nazywał się morderca mojego ojca, postanowiłem, że ku ostatecznemu upokorzeniu zwyciężonych przez nas szumowin, powinniśmy ogłaszać wszędzie, gdzie kiedykolwiek się znajdziemy, że jesteśmy Saiyanami z planety Vegeta!*** Niech pamięć o mordercy zaginie, a imię zmarłego dziś króla słynie na wieki!SAIYANIE
niemal jednogłośnie
Wiwat król Vegeta Trzeci! Wiwat planeta Vegeta!TULLECE
szturcha lekko Bardocka
Bardock... Jeśli dobrze zrozumiałem, książę Vegeta jest teraz naszym królem... To dobrze, prawda?BARDOCK
wzdycha
Nie wiem... Naprawdę nie wiem, Tullece. Czas pokaże... My i tak mamy wpływ tylko na siebie. Władza jest poza naszym zasięgiem.* * *Lot kapsuły dwójki ocalałych Tsufurian trwa już wiele godzin. Pilotujący ją doktor Myuu, zmuszony do nieustannego czuwania, stracił rachubę czasu. Be'ebi jest nieruchomy i siedzi w kącie.MYUU
apatycznie; do siebie
To trwa tak długo...! Wielka szkoda, że nie było mi dane lepiej się przygotować do tej podróży...
spogląda na Be'ebiego
Hmph. A podobno był taki załamany... Gdybym tylko mógł na chwilę o wszystkim zapomnieć i zasnąć, tak jak on.
podnosi wzrok, spoglądając przed siebie
Coś tam widzę! Kiedy trochę się zbliżymy, będę mógł poprawnie ocenić, co to może być...Niespodziewanie doktor zauważa nietypowy zapach.MYUU
marszczy brwi
Cóż to...?
po chwili milczenia
Skąd to może dochodzić?
odwraca się do Be'ebiego
Hej! Też to czujesz?Be'ebi nie rusza się.MYUU
potrząsając Be'ebim
Wstawaj! Zadałem ci pytanie!BE'EBI
dalej się nie ruszaMYUU
zdenerwowany
Że też tak głęboko zasnął...
zwraca się w stronę panelu sterowania
No cóż, nieważne. Powinienem teraz ustalić kurs na jakiś konkretny cel.Doktor spogląda przez przednią szybę. Wśród licznych gwiazd dostrzega nie dające własnego światła ciało niebieskie. Z dużej odległości wydaje się szare.MYUU
obserwując ciało niebieskie obiera kurs w jego kierunku
Wygląda na planetę. Warto to sprawdzić.
znowu odwraca się do Be'ebiego i potrząsa nim
Słyszałeś? Możliwe, że wypatrzyłem planetę!BE'EBI
nie reaguje na potrząsanie; puszczony przez doktora opada na bok i odsłania fragment ściany z pęknięciemMYUU
zwraca uwagę na pęknięcie
Hm...?
pociąga nosem
Teraz zapach stał się silniejszy. Czyżby dochodził stamtąd? To musi być jakiś gaz krążący w kapsule. Tylko jaka jest jego funkcja?
przybliża się do pęknięcia, ale szybko cofa się ze wstrętem, odrzucony intensywnością zapachu
Cholerny pośpiech! Gdybym zapytał doktora Raichiego przed wylotem...
chwyta się za głowę
Co za smród... Na pewno zaczął się ulatniać po tym, jak zostaliśmy trafieni przez Saiyan.Doktor zaskakująco chwiejnym krokiem wraca na fotel pilota.MYUU
siada
Do diaska... teraz ja też robię się senny.
chwyta za ster i próbuje zachować skupienie
No dalej, Myuu. Dasz radę...Doktor zaczyna powoli się pochylać, a jego powieki się przymykają.MYUU
prostuje się gwałtownie
Nie mogę, przecież pilotuję...
woła, a raczej próbuje zawołać
Be'ebi...! Chodź tutaj! Musisz mi pomóc...Be'ebi nie słyszy doktora Myuu, który raz jeszcze spogląda na domniemaną planetę, a następnie zasypia.* * *