Special 2 (Akt I) - GT Rewritten

Logo projektu GT Rewritten
Symbol GT Rewritten Wiki
Książka FWDB
Flaga Polski
Flaga Stanów Zjednoczonych
Logo projektu GT Rewritten
Symbol GT Rewritten Wiki
Książka FWDB
Przejdź do treści

Nowości

  • 5 VII 2022: Nowa wersja prologu jest dostępna do czytania!

  • 9 VIII 2022: Prolog doczekał się plakatu!

    • 22 V 2022: Akt II drugiego Rozdziału specjalnego został napisany!

      • 18 IV 2022: Bananowy Doktor informuje czytelników, że Special nr 2 będzie miał trzy akty zamiast dwóch!

        Rozdział specjalny 2: Ostatni Tsufurianin (Akt I/III)



        Zanim zaczniesz czytać...
        Koniecznie przypomnij sobie wydarzenia prologu, gdyż poniższa historia stanowi ich bezpośrednią kontynuację!




        Akt I
        Historia wojny saiyańsko-tsufuriańskiej


        * * *

        Rok 724. Ostatnie akordy konfliktu między Saiyanami a Tsufurianami.
        W czasie, gdy Saiyanie rozpoczynają niszczycielski pochód na ostatni bastion obrony Tsufurian, z okna najwyższej wieży przygląda się siwy naukowiec. To okno jego pracowni, z którą wiązało się całe jego życie. Obserwując powiększające się zniszczenia, tsufuriański uczony zachowuje zaskakujący spokój.

        UCZONY
        pod nosem, patrząc przez okno na dym i eksplozje
        Nie śmiać się, nie płakać, ani nie złorzeczyć, lecz rozumieć...

        Nagle do pracowni wbiega mężczyzna o pomarańczowych włosach, ten sam, który rozmawiał wcześniej z innymi naukowcami.

        NAUKOWIEC #2
        zadyszany
        Mistrzu...! Nareszcie... dotarłem...! Nic ci nie jest?

        UCZONY
        odpowiada, nie odwracając się
        Mówiłem ci, żebyś nie nazywał mnie już "mistrzem"... jesteśmy równi stopniem.

        NAUKOWIEC #2
        prostuje się i mówi z pewnym zadowoleniem
        Dobrze, doktorze Raichi...

        RAICHI
        odwraca się go gościa z uśmiechem
        A więc, co cię sprowadza... doktorze Myuu?

        MYUU
        rozemocjonowany
        Nie daję już rady z tą wojną, z tym ciągłym strachem. Przecież niczym nie zasłużyliśmy sobie na taki los! Do tego jeszcze tchórzostwo naszych żołnierzy... Potrzebuję twojej mądrości, żeby znaleźć spokój.

        RAICHI
        spokojnie, z uśmiechem
        Mówiłem ci, Myuu, że w naszym losie nie ma prawidłowości, według której zasługujemy sobie na to, co nam się przytrafia. Rządząca nami konieczność jest bezrozumna. Nie słucha błagań, skarg i płaczów.

        MYUU
        opuszcza głowę
        Gdyby to było takie proste...! Momentami mam ochotę rzucić się na Saiyan, mścić się za wszystko, co nam zrobili!

        RAICHI
        unosi brew
        Hm? Przecież to bezcelowe. Nie dałbyś im rady.

        MYUU
        wzdycha
        Wiem! Wiem to, ale im bardziej staram sobie to uświadomić, tym bardziej pragnę, aby to nie było prawdą! Czuję, że mój los mógłby być inny... nawet, że los każdego z Tsufurian mógłby być inny, gdybyśmy tylko zechcieli o to zawalczyć!

        RAICHI
        spokojnie
        W teorii również dla mnie byłby to dobry obrót spraw, ale niestety, na wieki pozostanie on tylko teorią, Myuu. Wszystkie dane przemawiają przeciwko nam. Zlekceważyliśmy Saiyan, myśleliśmy, że nasza technologia nas ocali i pomyliliśmy się - co więcej - nie mieliśmy szans nie pomylić się! Teraz musimy ponieść konsekwencje tego chłodnego i bezdusznego faktu. Uwierz mi, ja czasami też mam ochotę bezmyślnie rzucić się na nich wszystkich, ale to bezcelowe. To nic nie da. Dosłownie nic - to byłaby tylko strata energii, a w najgorszym wypadku życia...

        MYUU
        z wymuszonym uśmiechem
        No tak, zawsze to powtarzałeś, doktorze. Prawdziwy mędrzec ma nie śmiać się, nie płakać, ani nie złorzeczyć...

        RAICHI
        zaskakująco ponuro
        Lecz rozumieć. Nawet jeśli wydaje się, że nic zrozumieć się nie da. Bez tej zasady, mimo całej jej brutalności, życie staje się... nieznośne
        .

        MYUU
        pochodzi do okna
        Na co patrzysz, doktorze?

        RAICHI
        odwraca się do okna
        Na naszą śmierć.

        MYUU
        milczy, wpatrując się w wybuchy, ogień i pochłoniętych szałem bitwy Saiyan

        RAICHI
        poważnie
        Całe życie wierzyłem tylko faktom, ale w gruncie rzeczy robiłem to dlatego, że nikt nie wskazał mi innej drogi. A teraz? Teraz już nie potrafię inaczej, mimo iż moje "fakty" i "dane" nie dają mi rozwiązań na wszystkie zagadki egzystencji.

        MYUU
        Może w takim razie zadajesz sobie niewłaściwe pytania? Kiedy mnie uczyłeś, sam mówiłeś wielokrotnie, że warte uwagi jest tylko to, co może opisać nauka.

        RAICHI
        wzdycha ciężko
        Najwyraźniej przesadzałem... Szkoda, że nie będzie już czasu szukać czegoś bliższego prawdy...

        MYUU
        energicznie
        W takim razie uciekajmy z tej planety! Wiem, że pracowałeś nad nową kapsułą do podróży kosmicznych...

        RAICHI
        powoli i spokojnie
        Ja nie mogę opuścić planety Tsufuru. Kapitan zostaje na tonącym statku...

        MYUU
        chwyta Raichiego za ramiona
        Ale przecież ty nie jesteś kapitanem! Niech król zostaje i umiera za nas!

        RAICHI
        z pewnym trudem, powoli
        Król nie żyje.

        MYUU
        puszcza Raichiego, blednie i cofa się
        C-Co...? Kiedy to się stało?!

        RAICHI
        Bardzo niedawno.
        wskazuje na przeciwległy koniec pomieszczenia
        On mi to przekazał. To królewski sługa. Uciekł z sali tronowej tuż przed śmiercią króla. Tsufuru sam się o to prosił - niehonorowo zaatakował króla Saiyan...
        Był pechowym królem. Jedyny syn swoich rodziców, sam bezdzietny...
        z ponurym uśmiechem
        ...ale kto by tam wierzył w takie przesądy!

        SŁUGA
        siedzi pod ścianą na ziemi i dygocze

        RAICHI
        kontynuuje
        Chłopak jest w szoku. Całe jego życie było podporządkowane służbie królowi i jego rodzinie, ale kiedy nadeszła największa próba... zawiódł, pokonany przez strach.

        MYUU
        patrzy z żalem na Raichiego
        Naprawdę zamierzasz zostać?

        RAICHI
        Jako koordynator produkcji i wyposażenia robotów bojowych jestem obecnie najwyższym rangą Tsufurianinem, którego można uważać za pozostałego przy życiu...

        MYUU
        A przełożony armii?

        RAICHI
        Jego śmierć uważam już za pewnik. Saiyanie bez trudu miażdżą wszelki opór, a to był jeden z tych niewielu Tsufurian, którzy nie bali się stanąć oko w oko z najeźdźcą.

        MYUU
        podnosi głos
        Przecież i tak możesz uciekać! Wszystko stracone, jak sam mówiłeś, więc zostaw to i ratuj siebie!

        RAICHI
        uśmiecha się
        Byłem przy królu Tsufuru Trzynastym, kiedy Vegeta Drugi wypowiedział mu wojnę. Ten Saiyanin, pan i władca rzeszy wojowników, wcale nie był szczęśliwy z tego powodu. Nie był też gniewny. Był smutny. Niezwykle smutny. Wiesz dlaczego? Bo musiał zdradzić swój wewnętrzny głos - sumienie, w imię chłodnego racjonalizmu. Przetrwanie Tsufurian lub przetrwanie Saiyan. Wybrał to drugie, mimo iż najchętniej nie zaczynałby wojny pod koniec swojego życia. On na starość stał się inny od ludu, którym władał. Kto wie - może gdyby nie był królem, wyśmialiby go, albo nazwali głupcem za pomysły, które głosił...
        już bez uśmiechu
        Nieważne... Zmierzam do tego, że ja nie zamierzam zdradzić swojego sumienia. Czuję... Tak, wiem jak niedorzecznie brzmi powoływanie się na uczucia w moich ustach... Ale czuję, faktycznie czuję, że muszę tu zostać, choćbym miał tylko wyjść, zobaczyć wszystkich Tsufurian martwych, leżących w prochu ziemi i samemu natychmiast umrzeć...

        MYUU
        ze złością w głosie
        A więc tak to się kończy...?
        krzyczy gniewnie
        Mamy wszyscy umrzeć, bo stado małp przez własną głupotę nie miało już czego jeść? Mamy umrzeć, bo nie zgodziliśmy się oddać naszej ziemi za nic?

        RAICHI
        z gorzkim uśmiechem
        Może nie wszyscy umrą...

        MYUU
        rozzłoszczony; odczytawszy intencje Raichiego
        Myślisz, że zostawię cię tu samego, po tym wszystkim, co dla mnie zrobiłeś?

        RAICHI
        z przedziwną radością
        Tak właśnie myślę...
        odwraca się ponownie do królewskiego sługi
        Na początku miałem wysłać tylko jego, pomimo faktu, że najpewniej chętniej wybrałby śmierć niż życie ze świadomością zdrady swojego jedynego zadania... Sądziłem, że ciebie też należy spisać na straty, ale szczęśliwie udało ci się tu dotrzeć bezpiecznie. Dlaczegóż miałbym nie wykorzystać tej szansy i uratować także ciebie?

        MYUU
        gniewnie
        N-Nie! Nie tak...!

        RAICHI
        chłodno
        Polecisz, choćbym sam miał cię wepchnąć do kapsuły.
        podchodzi do biurka i wyciąga z szuflady podłużną czarną tubę
        Weźmiesz to ze sobą...

        MYUU
        zaintrygowany
        A cóż to...?

        RAICHI
        otwiera tubę i wyciąga kalkę z rozrysowanym planem
        To jest... 'Hatchiyack'. A może raczej powinienem powiedzieć, że to będzie 'Hatchiyack'.

        MYUU
        przejmuje od Raichiego plan i przygląda się mu
        TF-001? Skąd pomysł na taką numerację?

        RAICHI
        Tsufurianie, król Tsufuru, planeta Tsufuru... "T" i "F" - oto symbol naszej tożsamości. Ten wynalazek... miał być początkiem nowej ery, stąd nowa numeracja. Rozumna maszyna... ta idea dręczyła mnie przez całe życie, ale nie mogłem jej zrealizować. Może ty kiedyś dasz radę.

        MYUU
        zwija kalkę
        Dziękuję... A dlaczego nazwałeś ten... wynalazek imieniem "Hatchiyack"?

        RAICHI
        uśmiecha się lekko
        Znasz legendę o bogach destrukcji?

        MYUU
        uśmiecha się
        Nie. Ale brzmi przezabawnie. Bogowie tylko od niszczenia?

        RAICHI
        Coś w tym stylu. Według tej legendy są to śmiertelnicy wybrani przez nieznaną nikomu siłę, aby rozporządzali jej mocą i hamowali nieustający proces powiększania się Wszechświata, a więc stali na straży balansu. Jeden z nich miał rządzić przez sto osiem lat i od tego nazywają go mianem "Hatchiyack". Nic więcej na ten temat nie wiem, ale nazwa pochodząca od "boga destrukcji" pasowała mi do tego projektu.

        MYUU
        zaciekawiony
        A to dlaczego?

        RAICHI
        z pasją
        Miał być obrońcą Tsufurian, stworzonym sztucznie, ale rozumnym strażnikiem. Tak jak tajemnicza siła miała wybierać śmiertelników, tak ja - śmiertelnik - wybrałem tę maszynę i zapragnąłem użyczyć jej nie tylko mocy, lecz także rozumu. Nie wiedziałem tylko, jak należy nauczyć sztuczny twór myślenia... Prawdę mówiąc, do dziś nie mam pojęcia.

        MYUU
        śmieje się
        Nigdy nie sądziłem, że kiedyś coś takiego powiesz! A ta bajka o "nieznanej sile"... Niedorzeczność! Przeczy temu, o czym mówi nam nauka.

        RAICHI
        jakby zamyślony
        Widzisz, jak wiele sprzeczności mamy w sobie? Ty w emocjach potrafisz buntować się przeciwko faktom, ale z góry odrzucasz niepotwierdzone naukowo starożytne podania. Ja natomiast mimo emocji uznaję wszechwładzę faktów, ale dopuszczam prawdziwość tego, co niedowiedzione tylko z tego właśnie powodu, że nie sposób dowieść nie tylko prawdziwości tych historii, ale również ich nieprawdziwości.

        MYUU
        marszczy brwi
        Chcesz przez to powiedzieć, że coś tak niedorzecznego jak "bogowie destrukcji"...

        RAICHI
        Mogłoby istnieć? Moim zdaniem mogłoby, ale to jeszcze nie znaczy, że istnieje.

        MYUU
        wzrusza ramionami
        Może i masz rację... Na tą chwilę i tak niewiele to zmienia.

        Za oknem rozlega się bardzo głośny huk. Do środka pracowni wpada rozrzucony przez wybuch pył.

        RAICHI
        ponuro
        Są już blisko.
        patrzy na Myuu
        Wiesz, co to oznacza?

        MYUU
        z bezsilną złością
        Wiem.
        z nadzieją
        Na pewno nie dasz się przekonać, doktorze?

        RAICHI
        uśmiecha się
        Nie. Możesz dla mnie zrobić tylko jedno. Weź z sobą mój projekt i tego chłopca, sługę króla, leć jak najdalej od swojej przeszłości i zacznij wszystko od nowa. Jesteśmy skazani na fizyczne wyginięcie, ale to, co osiągnęliśmy już niekoniecznie. Opowiedz o nas wszystkim, których spotkasz i sam nie zapomnij, skąd pochodzisz.
        Doktor Myuu podczas wojny saiyańsko-tsufuriańskiej
        MYUU
        z przejęciem
        Tak zrobię...

        Doktor Raichi wyciąga rękę do Myuu. Ten uściska ją i po chwili wpatrywania się w mentora w milczeniu, puszcza ją i odwraca się do sługi króla.

        MYUU
        do sługi
        Lecisz ze mną. Jak się nazywasz?

        SŁUGA
        cicho
        Nazywam się Be'ebi.

        MYUU
        do Raichiego
        Co to oznacza?

        RAICHI
        z pełnym błogości uśmiechem
        "Ten, który przetrwał". To słowo sięga daleko, do naszych korzeni... Pochodzi z języka naszych przodków...

        MYUU
        pod wrażeniem
        Język przodków? Nieźle...

        RAICHI
        na chwilę odwraca się do okna, po czym wzdycha
        Myuu, pora już na was. Kapsuła jest na górze. Dzieli was od niej parę stopni. Kiedy ruszycie, pracownia pewnie się zawali...
        bardzo smutno
        ...ale to pewnie i tak bez znaczenia.

        MYUU
        z trudem, poruszony
        Dziękuję, doktorze.

        RAICHI
        nieoczekiwanie wychodzi z pracowni i zaczyna kierować się schodami w dół

        MYUU
        zaskoczony
        Doktorze Raichi, dokąd idziesz?

        RAICHI
        chłodno
        Poddać się.

        MYUU
        zaciska pięści
        Doktorze...

        RAICHI
        z błogim spokojem
        Nie śmiać się, nie płakać, ani nie złorzeczyć, lecz rozumieć... Żegnaj, Myuu.
        przyśpiesza kroku, znikając Myuu z oczu

        MYUU
        myśli
        Żegnaj, doktorze...
        do sługi
        Be'ebi! Idziemy! Nie ma czasu do stracenia!

        Myuu i Be'ebi, były sługa Tsufuru XIII, opuszczają pracownię i wychodzą po schodach na górę.

        * * *

        Tuż obok wieży doktora Raichiego zbierają się Saiyanie. Na miejscu jest już marszałek. Dotarł także oddział, do którego przynależał młody Saiyanin Bardock. Jedynie ci z wojowników, którzy zdecydowali się na przemianę w Oozaru kontynuują niszczenie okolicznych budowli. Po upływie jeszcze kilku minut przylatuje książę Vegeta, w zakurzonym i nieco pokrwawionym ubraniu.

        VEGETA III
        marszczy brwi
        Co tutaj robicie? Mieliście niszczyć wszystko. Jedynie mój wyraźny rozkaz miał być sygnałem do zakończenia walki!

        MARSZAŁEK
        kłania się
        Według ustalonego wcześniej planu część z nas miała czekać na ewentualną kapitulację Tsufurian...

        VEGETA III
        Przecież kazałem wam wycofać się z tego planu... Czy nie wyraziłem się jasno?

        MARSZAŁEK
        kłania się jeszcze niżej
        Proszę wybaczyć, mój książę. Nie zrozumiałem właściwie twoich słów...

        Nagle drzwi prowadzące do wnętrza wieży otwierają się. Wychodzi przez nie doktor Raichi, bez śladu strachu, wyprostowany.

        VEGETA III
        oschle
        Kim jesteś?

        RAICHI
        Nazywam się Raichi. Obecnie powinienem być najwyższy rangą spośród żyjących Tsufurian...
        kłania się nisko
        Pragnę złożyć na wasze ręce pełną, bezwarunkową kapitulację. Bezzwłocznie zalecę zakończenie walk.

        VEGETA III
        podchodzi do Raichiego i patrzy na niego z góry
        Myślisz, że okażę ci łaskę? Wiesz chyba, co twój król zrobił mojemu ojcu...

        RAICHI
        nieprzerwanie skłoniony
        Wiem, co uczynił i podobnie jak ty uznaję to za haniebne. Nie liczę jednak na łaskę dla siebie, a jedynie dla moich pozostałych przy życiu braci i sióstr, Tsufurian.

        VEGETA III
        stanowczo
        Obecnie niczego takiego nie mogę ci obiecać. Tymczasem, póki co jeszcze żyjesz - dzięki niepojętności mojego marszałka...

        MARSZAŁEK
        pochyla się, zawstydzony

        VEGETA III
        nadal do Raichiego
        Zamierzam to wykorzystać. Żądam, abyś utworzył dokumenty, na mocy których przekazujesz nam całą waszą ziemię.

        RAICHI
        zdumiony
        Całą?

        VEGETA III
        chłodno
        Dokładnie. Od teraz jesteś poddanym mojego ojca. Nie wiem jednak, jak długo to potrwa.

        RAICHI
        ponownie kłania się
        Niech tak będzie, byle skończyła się ta straszna wojna.

        VEGETA III
        przytakuje, lekko skłaniając głowę
        Tak. Wojna jest skończona. I tak nie ma już z kim walczyć.

        RAICHI
        wciąż trwając w ukłonie zaciska zęby, zamyka oczy i myśli
        Ach, jak bardzo chciałbym rozumieć, dlaczego przypadło mi to przeżyć! Teraz mógłbym jednak chyba tylko...

        VEGETA III
        do marszałka
        Ten starzec na pewno zna się na tutejszych bogactwach. Niech was oprowadzi po tym, co zostało po fortecy i pokaże, co może nam się przydać.

        MARSZAŁEK
        kłaniając się księciu
        Tak jest!

        Nagle tuż obok zebranych ląduje nastoletni Saiyanin. Jest zdyszany i bardzo przejęty. To goniec, przybyły z obozu znajdującego się poza murami.

        GONIEC
        upada na ziemię
        Książę...! Wybacz, że przerywam twoje zajęcie, ale zdarzyło się... coś strasznego...!

        Saiyanie są zaniepokojeni. Wszyscy spoglądają na gońca.

        GONIEC
        wstaje i kłania się
        Twój ojciec... i nasz król... odszedł do Kraju Przodków!

        Starsi Saiyanie na tę wieść zamykają oczy i pochylają się. Każdy z nich uderza się w pierś, milcząc. Po chwili to samo robią młodsi Saiyanie.

        VEGETA III
        ze złością, zwraca się do Raichiego
        Hańba na cały twój lud! Hańba!
        zaczyna się unosić coraz wyżej

        Tymczasem Myuu i Be'ebi stoją przy kapsule i obserwują przez okno całe zajście.

        MYUU
        zaniepokojony
        Co on robi? Przecież doktor poddał się w imieniu nas wszystkich...

        BE'EBI
        cicho, drżąc
        Na twoim miejscu już bym ruszał... Nie podoba mi się to.

        MYUU
        krzyczy
        Nie! Muszę zobaczyć, co stanie się z doktorem!

        Vegeta III unosi się centralnie nad pałacem Tsufuru XIII.

        VEGETA III
        krzyczy wściekle
        Za śmierć mojego ojca wszystko zostanie zniszczone! Wszystko!

        Książę zgina prawą rękę w łokciu i ustawia ją tak, że prawą dłoń ma obok głowy po lewej stronie. Ładuje w niej fioletową falę Ki.

        VEGETA III
        Zacznę od domu jego zabójcy!
        wyciąga prawą rękę w stronę pałacu i otwiera dłoń
        Orga Blaster!

        Fala Ki uwolniona przez księcia Vegetę po kontakcie z budynkiem powoduje wielką eksplozję, która całkowicie zmiata pałac z powierzchni ziemi.

        VEGETA III
        ląduje szybko, tuż obok Raichiego
        W obliczu tej smutnej wieści nie zamierzam dopuścić do tego, żeby moi ludzie korzystali z wytworów poddanych zabójcy króla Vegety Drugiego!
        do marszałka
        Zniszczcie wszystko! Zacznijcie od tej wieży!
        wskazuje na wieżę doktora Raichiego

        MARSZAŁEK
        kłania się
        Cokolwiek rozkażesz, mój panie.

        RAICHI
        myśli, zaniepokojony
        Będą burzyć wieżę, a Myuu nadal nie wyleciał...!

        MARSZAŁEK
        do żołnierzy
        Obalcie te wieżę! Natychmiast!

        Niektórzy Saiyanie uwalniają w stronę budowli pociski Ki. Od razu odnosi to duży, niszczycielski skutek.
        Na górze Be'ebi i Myuu odczuwają już wstrząsy, ale ten drugi nie chce odejść od okna.

        BE'EBI
        zestresowany
        Uciekajmy, to się za chwilę zawali!

        MYUU
        przywiera dłoniami do szyby i wykrzykuje
        Nie! Nie mogę opuścić doktora!

        BE'EBI
        On chciałby, żebyś był bezpieczny! Uciekajmy!

        MYUU
        uderza w okno, wybijając szybę i raniąc swoją dłoń; wykrzykuje
        Doktorze! Doktorze!

        Okrzyki Myuu zwracają uwagę Saiyan i doktora Raichiego.

        VEGETA III
        wskazuje na Myuu
        Ktoś tam jest! Strzelajcie tam!

        Część strzelców zaczyna mierzyć w Myuu.

        RAICHI
        woła rozpaczliwie
        Myuu! Uciekaj!

        MYUU
        jak oszalały
        Doktorze!

        RAICHI
        surowo
        Myuu! Nie tak uczyłem cię postępować! W takim momencie zapominasz wszystkich moich lekcji?

        MYUU
        opanowuje się i cofa się w głąb pomieszczenia

        Pociski Ki Saiyan trafiają w okolice okna, blisko Myuu i Be'ebiego. Wzbijają one mnóstwo pyłu, znacznie ograniczając widoczność.

        BE'EBI
        krzyczy
        Wsiadaj do kapsuły!

        Myuu i Be'ebi wsiadają do pojazdu kosmicznego. Doktor uruchamia silnik i po chwili wzbija się w powietrze i leci, przebiwszy się przez dach.

        VEGETA III
        rozwścieczony
        Uciekają! Strąćcie ich pojazd!

        Saiyanie strzelają w kapsułę Myuu. Tsufurianin wymija większość pocisków, ale jeden ociera się o kapsułę, chwilowo wytrącając ją z równowagi. Jeden z bocznych silników dymi, ale Myuu odzyskuje pewną kontrolę i powoli zaczyna opuszczać atmosferę planety Tsufuru.

        VEGETA III
        do wojowników
        Gońcie ich!

        MARSZAŁEK
        niepewnie
        Na to jest za późno. Odlecieli już za daleko.

        VEGETA III
        ze złością
        Szlag!

        RAICHI
        myśli, zadowolony
        Przynajmniej w tej jednej sprawie los się do mnie uśmiechnął...

        We wnętrzu kapsuły doktor Myuu i Be'ebi lecą stabilnie.

        BE'EBI
        z obawą
        Zostaliśmy trafieni... Damy radę dolecieć na inną planetę?

        MYUU
        ponuro
        Nie wiem. Nie znam za dobrze budowy tej kapsuły. To dzieło doktora Raichiego... i innych z jego uczniów...

        BE'EBI
        zaniepokojony
        I c-co teraz...?

        MYUU
        wzdycha
        Będziemy lecieć... i czekać...

        BE'EBI
        pochyla głowę i znowu zaczyna dygotać ze strachu

        MYUU
        myśli
        Doktorze... Może będę się śmiał, może będę płakał, może będę złorzeczyć i może kiedyś to wszystko zrozumiem... ale nigdy nie porzucę pamięci o tobie... Inaczej nie zasłużyłem na to, żeby ocaleć! Kiedyś... Kiedyś Saiyanie tego wszystkiego pożałują! Zadbam o to osobiście...

        * * *

        Kilka godzin później. Słońce wschodzi już nad planetą, którą ktoś niegdyś nazywał planetą Tsufuru. Wśród zgliszcz wszystkiego, co pozostało po Tsufurianach stoi Vegeta III, obecnie już król, otoczony wszystkimi swoimi wojownikami. Jest tam ponury Bardock, przy nim jego zaciekawiony brat Tullece, marszałek i jego syn Nappa oraz wielu innych Saiyan w różnym wieku. Trochę dalej siedzi chwilowo zapomniany przez wszystkich, pobity i związany doktor Raichi.

        VEGETA III
        przemawia poważnie i dumnie
        Saiyanie! Dzisiaj zakończyła się wojna... i życie naszego króla, Vegety Drugiego. Na miejsce tego, co się kończy przychodzi jednak nowe - to, co się zaczyna. Po powrocie na Sadalę, naszą ziemię, oficjalnie obejmę władzę w miejsce mojego ojca. Zamierzam rozpocząć nową erę w naszych dziejach. Przyniosę wam więcej swobody, wolności i życia w zgodzie z naszą naturą. Ponadto, jako że wykorzeniliśmy obrzydliwą cywilizację Tsufurian, staliśmy się panami całej tej planety! Jako że nasi wrogowie nazywali ją Tsufuru i tak nazywał się morderca mojego ojca, postanowiłem, że ku ostatecznemu upokorzeniu zwyciężonych przez nas szumowin, powinniśmy ogłaszać wszędzie, gdzie kiedykolwiek się znajdziemy, że jesteśmy Saiyanami z planety Vegeta!*** Niech pamięć o mordercy zaginie, a imię zmarłego dziś króla słynie na wieki!

        SAIYANIE
        niemal jednogłośnie
        Wiwat król Vegeta Trzeci! Wiwat planeta Vegeta!

        TULLECE
        szturcha lekko Bardocka
        Bardock... Jeśli dobrze zrozumiałem, książę Vegeta jest teraz naszym królem... To dobrze, prawda?

        BARDOCK
        wzdycha
        Nie wiem... Naprawdę nie wiem, Tullece. Czas pokaże... My i tak mamy wpływ tylko na siebie. Władza jest poza naszym zasięgiem.

        * * *

        Lot kapsuły dwójki ocalałych Tsufurian trwa już wiele godzin. Pilotujący ją doktor Myuu, zmuszony do nieustannego czuwania, stracił rachubę czasu. Be'ebi jest nieruchomy i siedzi w kącie.

        MYUU
        apatycznie; do siebie
        To trwa tak długo...! Wielka szkoda, że nie było mi dane lepiej się przygotować do tej podróży...
        spogląda na Be'ebiego
        Hmph. A podobno był taki załamany... Gdybym tylko mógł na chwilę o wszystkim zapomnieć i zasnąć, tak jak on.
        podnosi wzrok, spoglądając przed siebie
        Coś tam widzę! Kiedy trochę się zbliżymy, będę mógł poprawnie ocenić, co to może być...

        Niespodziewanie doktor zauważa nietypowy zapach.

        MYUU
        marszczy brwi
        Cóż to...?
        po chwili milczenia
        Skąd to może dochodzić?
        odwraca się do Be'ebiego
        Hej! Też to czujesz?

        Be'ebi nie rusza się.

        MYUU
        potrząsając Be'ebim
        Wstawaj! Zadałem ci pytanie!

        BE'EBI
        dalej się nie rusza

        MYUU
        zdenerwowany
        Że też tak głęboko zasnął...
        zwraca się w stronę panelu sterowania
        No cóż, nieważne. Powinienem teraz ustalić kurs na jakiś konkretny cel.

        Doktor spogląda przez przednią szybę. Wśród licznych gwiazd dostrzega nie dające własnego światła ciało niebieskie. Z dużej odległości wydaje się szare.

        MYUU
        obserwując ciało niebieskie obiera kurs w jego kierunku
        Wygląda na planetę. Warto to sprawdzić.
        znowu odwraca się do Be'ebiego i potrząsa nim
        Słyszałeś? Możliwe, że wypatrzyłem planetę!

        BE'EBI
        nie reaguje na potrząsanie; puszczony przez doktora opada na bok i odsłania fragment ściany z pęknięciem

        MYUU
        zwraca uwagę na pęknięcie
        Hm...?
        pociąga nosem
        Teraz zapach stał się silniejszy. Czyżby dochodził stamtąd? To musi być jakiś gaz krążący w kapsule. Tylko jaka jest jego funkcja?
        przybliża się do pęknięcia, ale szybko cofa się ze wstrętem, odrzucony intensywnością zapachu
        Cholerny pośpiech! Gdybym zapytał doktora Raichiego przed wylotem...
        chwyta się za głowę
        Co za smród... Na pewno zaczął się ulatniać po tym, jak zostaliśmy trafieni przez Saiyan.

        Doktor zaskakująco chwiejnym krokiem wraca na fotel pilota.

        MYUU
        siada
        Do diaska... teraz ja też robię się senny.
        chwyta za ster i próbuje zachować skupienie
        No dalej, Myuu. Dasz radę...

        Doktor zaczyna powoli się pochylać, a jego powieki się przymykają.

        MYUU
        prostuje się gwałtownie
        Nie mogę, przecież pilotuję...
        woła, a raczej próbuje zawołać
        Be'ebi...! Chodź tutaj! Musisz mi pomóc...

        Be'ebi nie słyszy doktora Myuu, który raz jeszcze spogląda na domniemaną planetę, a następnie zasypia.

        * * *



        comments powered by Disqus
        Nasza strona korzysta z plików cookie zgodnie z ustaloną przez nas Polityką Cookies.
        Warunki przechowywania lub dostępu mechanizmu cookie możesz ustawić w Twojej przeglądarce.

        Pomoc

        Pomoc

        Obserwuj nas

        Cookies

        Dragon Ball GT Rewritten 2020-2024
        Nasza strona korzysta z plików cookie zgodnie z ustaloną przez nas Polityką Cookies.
        Warunki przechowywania lub dostępu mechanizmu cookie możesz ustawić w Twojej przeglądarce.
        Wróć do spisu treści