Prolog - GT Rewritten

Logo projektu GT Rewritten
Symbol GT Rewritten Wiki
Książka FWDB
Flaga Polski
Flaga Stanów Zjednoczonych
Logo projektu GT Rewritten
Symbol GT Rewritten Wiki
Książka FWDB
Przejdź do treści

Nowości

  • 5 VII 2022: Nowa wersja prologu jest dostępna do czytania!

  • 9 VIII 2022: Prolog doczekał się plakatu!

    • 22 V 2022: Akt II drugiego Rozdziału specjalnego został napisany!

      • 18 IV 2022: Bananowy Doktor informuje czytelników, że Special nr 2 będzie miał trzy akty zamiast dwóch!

        Prolog



        Zanim zaczniesz czytać...
        Koniecznie zapoznaj się z podstawowymi informacjami na temat GT Rewritten!

        * * *

        Metaforyczna ilustracja przezentująca Sagę Prologu

        * * *

        Rok 724. Planeta, zwana jeszcze przez wielu planetą Tsufuru. Powoli zapada zmrok. Pod tamtejszym purpurowym, wiecznie srogim niebem rozgrywa się bitwa ostatnia bitwa pewnej wojny. Na wydeptanej przez rzesze ziemi stoi osamotniony dumny pałac, który zdaje się sięgać chmur. Mimo swojej masywności i powagi, ma w sobie wiele piękna i finezji. To symbol upadającej cywilizacji, jej ostatni bastion. Wokół pałacu zbiera się lud o surowym wyglądzie, odziany w tkane lub skórzane ubrania barwione na różne, głównie ciepłe i intensywne kolory. Mimo iż nie posiadają broni, budzą strach wciąż trwających na murach strażników, jakby sami stanowili broń. To oczywiście Saiyanie, którzy przybyli po swoje zwycięstwo nad zamieszkującymi tę ziemię Tsufurianami. Większość z nich ma nadzieję na to, że to już ostatnie oblężenie, gdyż pomimo zdecydowanej dominacji wielu z nich poniosło śmierć w tej wojnie.
        Większość szykujących się do ataku wojowników to dorośli mężczyźni, ale da się wypatrzeć również małych lub nastoletnich Saiyan, którzy niepewnie spoglądają z dystansu na bezduszne mury. Część z nich, kilkanaście osób, stoi w szeregu i czeka na polecenia swojego ambitnego, siedemnastoletniego opiekuna.

        OPIEKUN
        surowo
        Ha! Dobrze, że przyszliście! To znaczy, że nie jesteście tchórzami! W imieniu naszego przywódcy, króla Vegety Drugiego informuję was o rzeczach następujących...
        wyciąga zapisany arkusz

        Saiyańskie podlotki rozglądają się dookoła w nerwach, niektóre spośród nich wbijają wzrok w ziemię i zdają się udawać nieczułych i nieustraszonych.

        OPIEKUN
        czyta podniośle
        Jesteście ósmą drużyną zwiadowczą młodych, jaka powstała w trakcie wojny o ziemię między naszym ludem a Tsufurianami! Waszym zadaniem jest in... in...
        zmieszany, sylabizuje
        ...in... fil... tra... cja!...
        znowu podniośle
        ...obszarów zajmowanych przez przeciwnika!
        nieco ciszej
        "In... filtracja" to znaczy... szpiegowanie... jakbyście nie wiedzieli...

        Dzieci zdają się nie słuchać opiekuna, ale on nie zraża się tym.

        OPIEKUN
        chrząka, po czym kontynuuje z powagą
        Król jednocześnie dziękuje za poświęcenie waszych ojców, którzy polegli dla jego rozkazów i jest uradowany faktem, że już w tak młodym wieku zdecydowaliście się zająć ich miejsce w służbie wielkości naszego ludu...
        porzuca powagę
        Ekhm... Jeśli chodzi o mnie, to mogę was tylko poprosić, żebyście się nie mazali i po prostu robili jak najlepiej to, o co prosi was król. Jesteście w pobliżu naszych żołnierzy, na dodatek ja was asekuruję, więc nic wam nie grozi, bo prawdziwi Saiyanie w walce zawsze działają dla dobra ogółu...
        uśmiecha się
        A na koniec powinienem się przedstawić... Nazywam się Nappa! Dla was
        drużynowy Nappa!

        Niektóre spośród dzieci podnoszą wzrok na Nappę w chwili, gdy ten się przestawia, ale po chwili tracą nim zainteresowanie i ponownie zaczynają się rozglądać.

        NAPPA
        wzdycha
        No dobrze... Teraz was policzę i sprawdzę z jakich domów pochodzicie...

        Nagle tuż obok Nappy ląduje dwóch uderzająco podobnych do siebie saiyańskich młodzieńców. Jeden z nich jest starszy, wyższy od drugiego i ma od niego jaśniejszy odcień skóry. To on podchodzi do drużynowego i wyciąga do niego rękę. Drugi ma wzrok skierowany w dół stara się udawać, że nie jest obecny.

        PRZYBYSZ
        spokojnie
        Pozdrawiam drużynowego. Nazywam się Bardock. Przyprowadzam...
        z westchnieniem odwraca się do brata
        ...wsparcie dla twoich zwiadowców.

        NAPPA
        zakłopotany
        Umm... Bardock, tak? Również cię pozdrawiam... Jak nazywa się twój towarzysz i ile ma lat?

        BARDOCK
        zrezygnowany
        To mój brat...
        głośniej, do brata
        Hej! Przedstaw się!

        BRAT BARDOCKA
        nie odwracając się do Nappy i Bardocka
        Tullece...

        NAPPA
        marszczy brwi, urażony
        A twój wiek?

        TULLECE
        milczy

        BARDOCK
        zirytowany
        Ma trzynaście lat.
        z nadzieją
        Czy spełnia wymagania?

        NAPPA
        zbywającym tonem
        Tak, tak... Oczywiście... Nie osiągnął przecież wieku dorosłości. Zresztą, wiesz jak my Saiyanie podchodzimy do wszelkich reguł... Nawet do tych, które sami wymyśliliśmy...

        BARDOCK
        smutniej
        Wybacz mojemu bratu jego oschłość. Pewnie myśli dalej o ojcu. Umarł kilka tygodni temu
        w walkach z Tsufurianami.

        NAPPA
        unosząc brew
        Wiesz co... Bardock? Teraz przyszła mi do głowy taka myśl... Wyglądasz, jakbyś był dorosły. Czemu nie dołączysz do żołnierzy zamiast wysyłać młodszego brata do zwiadowców?

        BARDOCK
        uśmiecha się pod nosem, ale mówi poważnie
        Oczywiście, że dołączę do żołnierzy. Mam już osiemnaście lat. Po prostu pomyślałem, że... nasz ojciec wolałby, aby Tullece też przyłożył się do naszego wspólnego sukcesu.

        NAPPA
        z rezerwą
        Hmph. Jak wolisz...

        BARDOCK
        surowo, do Tullece'a
        Nie przynieś mi wstydu! Lepiej daj z siebie wszystko!
        kłania się Nappie i odlatuje

        NAPPA
        po chwili milczenia, drapiąc się po głowie, zwraca się do Tullece'a
        Dzieciaku... Ustawisz się w szeregu?

        TULLECE
        odwraca się do Nappy
        Może.

        NAPPA
        Jeśli nie chcesz, nie musisz... Twój brat wykonuje obowiązek pozostały po waszym ojcu, więc twoja obecność tutaj jest całkowicie zbędna.

        TULLECE
        podchodzi do Nappy i uśmiecha się bezczelnie
        Wiesz, panie drużynowy... jak tak teraz myślę... chyba zostanę! Wolę nie wiedzieć, co by się działo z Bardockiem, gdyby się dowiedział, że nie zrobiłem tak, jak mi kazał.

        NAPPA
        zaskoczony, mówi pod nosem
        Proszę, proszę... Taki mały i taki wygadany!

        TULLECE
        staje w szeregu

        NAPPA
        bierze wdech, a później robi głośny wydech
        No to ruchy, moi drodzy, ruchy! Obóz wroga sam się nie zinfil... zinfiltruje!

        Dzieci dyskretnie przechodzą pod mur otaczający pałac. Niektóre z nich wzbijają się w powietrze i ostrożnie patrzą ponad mur. Nappa zostaje w tyle, obserwując zachowanie swojej drużyny.

        CHŁOPIEC #1
        głośno
        Widzę jakieś blaszaki! Mają bronie zamiast rą-...

        CHŁOPIEC #2
        agresywnym szeptem***
        Ciszej tam na górze! Jeszcze nas usłyszą i zaatakują!

        CHŁOPIEC #1
        obniża wysokość lotu i odpowiada ciszej
        No tak! Wybaczcie!

        DZIEWCZYNA #1
        cicho, niepewnie
        To... przechodzimy przez ten mur czy zostajemy?

        CHŁOPIEC #1
        pod nosem
        Ja bym został...

        CHŁOPIEC #2
        zirytowany
        Ach, głupi jesteś! Przecież w końcu i tak będziemy musieli się przedostać! Na tym polega nasze zadanie.

        DZIEWCZYNA #2
        spokojnie
        To prawda.

        RESZTA DZIECI
        jednocześnie, ale w nieskoordynowany sposób
        Tak! - Dobrze! - Nie ma na co czekać! - Idziemy!

        CHŁOPIEC #1
        wzdycha

        CHŁOPIEC #2
        szturcha Chłopca #1
        Weź się w garść! Nie tak postępuje Saiyanin! Gdyby drużynowy cię teraz zobaczył...!

        CHŁOPIEC #3
        surowo
        To przechodzimy czy nie?

        CHŁOPIEC #2
        Przechodzimy, przechodzimy...

        NAPPA
        dalej stoi w pewnym dystansie od drużyny; mówi cicho, do siebie
        Kogoś mi tu brakuje... Szlag! Miałem ich policzyć! Teraz nawet nie wiem, czy któryś nie uciekł... Zresztą... i tak się powie w raporcie, że wszystko było w porządku... jak zawsze.

        Dzieci ostrożnie wylatują powyżej muru i lądują po jego drugiej stronie. Ku swojemu zdziwieniu, dostrzegają tam przywartego do ściany Tullece'a.

        CHŁOPIEC #2
        szeptem, z niedowierzaniem
        Ej, to nie ty czasem przyleciałeś dosłownie przed chwilką? Jak się tu dostałeś tak szybko?

        TULLECE
        przez zęby
        Nie ruszajcie się....

        CHŁOPIEC #4
        drapiąc się po głowie
        Ale w sumie dlaczego?

        TULLECE
        uśmiecha się szeroko

        DZIEWCZYNA #2
        szeptem, zirytowana
        Nie wygłupiaj się! Nie czas na to!

        TULLECE
        cicho
        Powiedzmy, że wiem, co takie machiny potrafią zrobić...

        CHŁOPIEC #2
        Tak? A niby skąd?

        TULLECE
        opuściwszy wzrok, ale nie tracąc niepokojąco wyglądającego uśmiechu
        Oddział mojego ojca... natknął się na takie złomy... I to było dla nich ostatnie przypadkowe spotkanie...

        DZIEWCZYNA #3
        z przejęciem
        Widziałeś, jak twój ojciec umarł?

        TULLECE
        już bez uśmiechu
        Ja nie. Ale mój starszy brat... już tak.

        CHŁOPIEC #2
        władczo
        No dobrze... Uznajmy, że warto ci wierzyć. W takim razie co teraz mamy zrobić?

        TULLECE
        ze stoickim spokojem
        Bardzo, bardzo powoli przejść wzdłuż tej ściany i dostać się do wejścia na strażnicę...

        CHŁOPIEC #4
        z niedowierzaniem
        Zgłupiałeś? Przecież mieliśmy nie walczyć!

        TULLECE
        chłodno
        Jak chcecie, mogę was tu zostawić. Dam sobie radę sam.

        CHŁOPIEC #1
        marszcząc brwi
        Sam? Z prawdziwymi żołnierzami?!

        TULLECE
        z dumą
        Przecież jestem dużo silniejszy od każdego z nich! Tsufurianie to słaba rasa.

        CHŁOPIEC #2
        surowo
        Od początku wiedziałem, że robisz sobie z nas żarty! A niby kto inny zabił członków naszych rodzin?
        zwraca się do reszty drużyny
        To jakiś świr. Nie będziemy go słuchać.
        zuchwale wychodzi naprzód i macha rękami tuż przed tsufuriańskim robotem bojowym
        Widzicie! Są wyłączone! Za mną!

        Chłopiec nieustraszenie kroczy naprzód, a reszta dzieci nieśmiało podąża za nim. Jedynie Tullece wciąż stoi przyparty do muru.

        TULLECE
        myśli
        I tego właśnie najbardziej nie lubię u Saiyan. Znajdzie się jeden, który umie przegadać innych i większość natychmiast przestaje myśleć, ślepo się go trzymając... Ech...
        szybko przelatuje z powrotem na drugą stronę muru

        Dzieci idą w stronę robotów dziarskim, nieostrożnym krokiem. Mijają je z pewną obawą, ale kiedy są już za nimi, a te wciąż się nie poruszyły, uspokajają się i idą dalej, teraz nieco dyskretniej.

        CHŁOPIEC #4
        cicho
        I dokąd teraz?

        CHŁOPIEC #2
        pewnie
        Widzicie ten barak?
        wskazuje przed siebie
        Tam na pewno jest coś ważnego! Wejdziemy tam i może zabierzemy coś stamtąd!

        DZIEWCZYNA #1
        z obawą
        Jesteś pewien, że coś w ogóle tam jest?

        CHŁOPIEC #2
        A niby czemu zasłonili go tymi robotami? To może oznaczać tylko jedno
        coś tam ukrywają.

        DZIEWCZYNA #3
        nieśmiało
        Brzmi... mądrze...

        CHŁOPIEC #1
        Chyba też się z tym zgodzę.

        CHŁOPIEC #2
        ponownie wskazuje na barak
        W takim razie naprzód!

        Drużyna zbliża się do baraku. W miarę jak podchodzą, słyszą dobiegające z jego wnętrza głosy.

        GŁOS #1
        ponuro
        Znowu czekają za zmrok... Zamienią się w te wielkie małpy i zmiażdżą nasz opór bez trudu.

        GŁOS #2
        gniewnie
        Dlatego od początku powtarzałem, że to my powinniśmy ich zaatakować, a nie pozwalać im na walkę na ich własnych warunkach!

        GŁOS #3
        spokojnie
        Głupiś. Jeśli my uderzymy, odsłonimy naszą strategię. Cała nasza nadzieja jest w tym, że to oni pokażą nam swoje karty jako pierwsi.

        GŁOS #1
        przyciszonym głosem
        To czekanie jest nie do zniesienia... Czuję, jakby katowski topór wisiał nad moją szyją, a mimo tego nie próbuję się odsunąć...

        GŁOS #3
        wzdycha
        Może tak ma być?

        GŁOS #2
        dalej gniewnie
        W takim razie czy możemy mówić o sprawiedliwości?! Ci barbarzyńcy zawdzięczają nam tak wiele, nawet materiały i barwniki, które posłużyły do zrobienia ich ubrań, a teraz nas zabijają, bo nie chcemy im oddać naszej ziemi za darmo?!

        GŁOS #3
        Takie pytania nie mają sensu. Idź lepiej do doktora R. i zamień z nim parę słów, póki jest jeszcze spokojnie. Jego obecność zawsze dobrze na ciebie działała.

        GŁOS #2
        Może i masz rację... Wrócę niebawem.
        szybkim krokiem wychodzi z baraku

        Barak opuszcza Tsufurianin, mężczyzna o wręcz nienaturalnie pomarańczowych włosach i wybitnie średnim wzroście niewysoki, ale też nie za niski. Jest ubrany w biały strój laboratoryjny.

        CHŁOPIEC #3
        zatrzymuje się nagle
        Uwaga! Bo nas zauważy...!

        DZIEWCZYNA #2
        pochyla głowę
        Wydaje mi się, że tylko jedno z nas powinno tam zaglądnąć...

        CHŁOPIEC #2
        uśmiecha się
        To dobry pomysł. Tą osobą będę ja!

        CHŁOPIEC #1
        oburzony
        Niby dlaczego?! Mieliśmy działać jako drużyna, a ty chcesz podejmować wszystkie decyzje za nas! Gdybyś chociaż był drużynowym...

        DZIEWCZYNA #1
        ze złością
        Niby kiedy wyznaczaliśmy cię jako przywódcę?

        CHŁOPIEC #2
        zaskoczony, ale i rozzłoszczony
        Słuchaliście mnie do tej pory! Co wam odbiło?

        GŁOS #3
        z wnętrza baraku, zaciekawiony
        Kto to może być za ścianą? Wiele głosów, jakby dziecięcych...

        GŁOS #1
        z cichym westchnieniem
        Chyba lepiej wyjrzeć i sprawdzić, nie?

        GŁOS #3
        zaśmiawszy się cicho pod nosem
        Masz rację...

        Kiedy do dzieci docierają słowa Tsufurian, wpadają one w panikę.

        CHŁOPIEC #3
        próbując zachować spokój
        Teraz wszyscy musimy uciekać...!

        DZIEWCZYNA #3
        Ja mogę się stąd zabierać choćby zaraz!

        CHŁOPIEC #1
        do Chłopca #2
        To twoja wina! Przez ciebie nas wykryli!

        CHŁOPIEC #2
        oburzony
        Przeze mnie?! To nie ja zacząłem się wykłócać!

        Z baraku wychodzi dwóch Tsufurian, również w strojach laboratoryjnych. Owe GŁOSY to właśnie NAUKOWCY.

        NAUKOWIEC #3
        z niedowierzaniem
        A to ci numer, znowu wysłali dzieci!

        NAUKOWIEC #1
        cicho, jakby do siebie
        Wiadomo przecież, że nie mają wstydu.

        CHŁOPIEC #2
        wyciąga otwartą dłoń do naukowców
        Nie ruszajcie się, bo was rozwalę!

        NAUKOWIEC #3
        śmieje się
        Ależ nie, mój drogi! Nikt nie będzie tutaj nikogo rozwalał... przynajmniej na razie.
        wyciąga z kieszeni pilot i wciska umieszczony na nim czerwony przycisk

        Roboty, wcześniej wyminięte przez dzieci, aktywują się i ruszają na młodych Saiyan. Ci, zamiast się bronić, wpadają w panikę.

        CHŁOPIEC #4
        z przerażeniem
        Powinniśmy byli posłuchać tego nowego...

        CHŁOPIEC #2
        ze złością uwalnia pocisk Ki w stronę jednego z robotów

        Pocisk Ki eksploduje, nie wyrządzając maszynie żadnej szkody.

        CHŁOPIEC #2
        spanikowany
        Niemożliwe! To jest maszyna! To tylko... maszyna!

        NAUKOWIEC #3
        śmieje się
        Ciekawe, czy Saiyanie chociaż trochę się przejmą losem swoich dzieci! Nie wiem, niech chociaż przyślą im majtki na zmianę...

        DZIECI
        chaotycznie
        Ratunku! - Na pomoc! - Panie drużynowy!

        Po drugiej stronie tłumu robotów lądują Tullece i Nappa.

        NAPPA
        zdenerwowany
        Chyba zdążyliśmy na ostatnią chwilę.

        TULLECE
        pod nosem
        Ci idioci...
        próbuje ruszyć w stronę robotów

        NAPPA
        zasłania Tullece'owi drogę swoją ręką
        Nie zbliżaj się do nich! Załatwię to szybko!
        robi krok do przodu
        Oto pełnia możliwości wojownika średniej klasy! Dzieciaki! Z drogi!

        Nappa staje w rozkroku i uwalnia swoją Ki. Jego aura przypomina nieco wyładowania elektryczne. Następnie wysuwa swoją prawą rękę do przodu, z dłonią zaciśniętą w pięść. Później prostuje palce wskazujący i środkowy, mając je złączone.

        NAPPA
        gwałtownie unosząc wspomniane palce do pionu
        HA!

        Nic się nie dzieje.

        NAPPA
        zaciskając oczy i trwając w bezruchu; myśli
        Cholera! Trzeba było bardziej to dopracować... albo posłuchać rady ojca i wstąpić do rekrutów! Po co ja się pchałem do opieki nad tymi małolatami...

        Roboty sięgają po niektóre z dzieci. Okazuje się, że większość małych Saiyan jest zbyt słaba, żeby się obronić. Jedynie nastoletni członkowie drużyny starają się, jak mogą.

        TULLECE
        do Nappy
        To masz jeszcze jakiś plan czy to już koniec?

        NAPPA
        wciąż trwając w bezruchu; myśli
        Stój tak, Nappa, stój... Zobaczysz, jeszcze za chwilę coś się wydarzy i wszyscy pomyślą, że to dzięki tobie...

        TULLECE
        patrzy w górę
        Hej, coś tam widzę...! Jakby... ktoś leciał...!

        NAPPA
        wciąż trwając w bezruchu, na jego twarzy pojawia się wymuszony uśmiech

        Całkowicie niespodziewanie ktoś ląduje, a w zasadzie wlatuje w grupę robotów, powodując ich natychmiastową eksplozję. Odrzuceni podmuchem naukowcy upadają na ziemię. Dzieci również upadają, jednak nic im się nie dzieje.

        TULLECE
        przechyla głowę; mówi z niedowierzaniem
        Panie drużynowy... Ty to zrobiłeś?

        NAPPA
        wreszcie otwiera oczy i zmienia pozycję; dostrzega płonące pozostałości po robotach bojowych
        T-To...

        Nappa nagle odwraca się i dostrzega stojącego nieopodal wysokiego mężczyznę, Saiyanina, ubranego w zdobioną zbroję z ciemnozieloną peleryną. Ma on charakterystyczną, spiczastą fryzurę. To właśnie on błyskawicznie zniszczył roboty, jednak zarówno jego ciało, jak i jego strój są całkowicie nienaruszone.

        NAPPA
        bardzo cicho, do siebie
        Niemożliwe...

        TULLECE
        zaciekawiony
        A to kto?

        NAPPA
        Jak to? Nigdy wcześniej go nie widziałeś? To książę Vegeta, najpotężniejszy z Saiyan!

        TULLECE
        beztrosko
        Ach! To on! Jest wyższy niż myślałem...

        VEGETA III
        odwraca się do Nappy i mówi do niego poważnie
        Co się tu dzieje?

        NAPPA
        przyklęka na lewe kolano i kłania się głęboko, po czym odpowiada rozemocjonowany
        To brygada zwiadowcza młodych, jestem ich opiekunem...

        VEGETA III
        zaintrygowany
        Zwiadowcy... No tak. Bardzo dobrze, że jesteś tu z nimi. W końcu nie mają za sobą żadnego przeszkolenia...

        NAPPA
        rumieni się
        T-Tak...
        myśli
        Jak to dobrze, że ten mały mnie tu przyprowadził... Inaczej byłbym teraz w tarapatach...

        VEGETA III
        kładzie dłoń na ramieniu Nappy
        Jesteś obowiązkowy... Nasz lud potrzebuje takich jak ty. Jak się nazywasz?

        NAPPA
        unosi głowę, na twarzy ma szeroki uśmiech
        N-Nappa!

        VEGETA III
        bardzo spokojnie, niemal oschle
        Zapamiętam... i może wykorzystam.

        NAUKOWIEC #1
        próbując wstać
        Ugh...

        VEGETA III
        nie odwracając się w stronę naukowców, a nawet nie mrugając, posyła w ich stronę pocisk Ki

        NAUKOWCY
        w bólu
        UAAAAAAGH!

        Obaj Tsufurianie zostają zdezintegrowani.

        VEGETA III
        ponownie się odwraca

        TULLECE
        szczerze, z zaskoczeniem
        Idziesz już?

        NAPPA
        syczy do Tullece'a
        Więcej szacunku! I klękaj natychmiast!

        VEGETA III
        uśmiecha się dyskretnie i w milczeniu odlatuje

        NAPPA
        wstaje i zwraca się do swojej drużyny
        Wychodzimy poza teren wroga! Jesteście bandą skończonych matołów! Niewiele brakowało, a miałbym przez was kłopoty!

        TULLECE
        z zaciekawieniem patrzy za odlatującym księciem Vegetą

        NAPPA
        myśli
        Dziwny dzieciak... Zachowuje się, jakby zasady go nie dotyczyły... Nie jest taki, jak reszta z nas.

        * * *

        Podążmy za saiyańskim następcą tronu. Leci on ponad pałacem i kiedy znajduje się poza jego terenem, gwałtownie ląduje i staje wśród poważnie wyglądających mężczyzn, tuż obok staruszka, który jest do niego bardzo podobny, tylko niższy i wsparty na lasce. To oczywiście Vegeta II król Saiyan we własnej osobie. Otaczają go natomiast najbardziej zasłużeni spośród jego wojowników.
        Vegeta II - Ówczesny król Saiyan
        VEGETA II
        spokojnie
        Długo kazałeś na siebie czekać, mój synu.

        Wojownicy skłaniają się przed księciem.

        VEGETA III
        do Vegety II
        Zatrzymała mnie jedna sprawa... Wybacz.

        VEGETA II
        Coś mi mówi, że to nie była tylko jedna sprawa.

        VEGETA III
        z naciskiem
        Wybacz.
        rozglądając się po wojownikach
        Czy udało wam się ustalić już taktykę na dzisiejszą bitwę?

        VEGETA II
        skinąwszy głową
        Tak. Czekamy jeszcze tylko na informacje, które dostaniemy od grup zwiadowczych.
        spogląda na jednego z wojowników
        Marszałku...

        MARSZAŁEK
        skłania głowę i występuje z szeregu
        Prawdę mówiąc, książę, nie dostaliśmy odzewu tylko od drużyny młodych, nad którą zwierzchność sprawuje mój syn.

        VEGETA III
        z trudem powstrzymuje się od śmiechu
        Tak się składa, że byłem na obszarze, który mieli oni sprawdzić... Nic nadzwyczajnego. Posterunek robotów bojowych, już go zlikwidowałem.

        MARSZAŁEK
        ponownie skłania głowę
        To znakomite wieści. W takim razie możemy zaczynać kiedy tylko ukaże się księżyc...

        VEGETA III
        zniecierpliwiony, mówi do Vegety II
        To jaki w końcu jest ten plan?

        VEGETA II
        ze stoickim spokojem i beztroską
        Ach, ty nie musisz tego wiedzieć...

        VEGETA III
        zaskoczony
        Przecież mam dowodzić armią...!

        VEGETA II
        Przyznaję, tak miało być, ale nastąpiła pewna zmiana planów... Widzisz, bardzo chcę zakończyć tę wojnę. I to w jak najmniej krwawy sposób...

        VEGETA III
        zbity z tropu
        O co ci chodzi?

        VEGETA II
        spokojnie
        Pamiętam, kiedy Tsufurianie pierwszy raz nawiązali z nami kontakt. Do mojego sędziwego już ojca przybył wtedy ówczesny król Tsufurian i jego najbardziej zaufany urzędnik. Przybyli bez straży, zaufali nam. Pragnę złożyć im podobną wizytę i zaproponować pokój...

        VEGETA III
        z słyszalnym już nieco odcieniem gniewu w głosie
        I co ja mam z tym wspólnego?

        VEGETA II
        patrząc synowi w oczy
        Tobie ufam najbardziej i ciebie najwyżej cenię, więc chciałbym, żebyś mi towarzyszył.

        VEGETA III
        wzdycha
        I kiedy mielibyśmy iść?

        VEGETA II
        Natychmiast. Jeśli Tsufuru zgodzi się na nasze żądania, bitwy nie będzie.

        VEGETA III
        zrezygnowany
        A więc chodźmy...

        Wojownicy skłaniają się królowi i księciu, a następnie rozpraszają się, aby pozwolić im przejść. Władca Saiyan i jego syn kierują się w stronę głównego wejścia na teren pałacu. Kiedy oddalają się już znacznie od żołnierzy, stary Vegeta II na nowo inicjuje rozmowę.

        VEGETA II
        idąc, wspiera się laską
        Wydaje mi się, że nie podoba ci się mój pomysł...

        VEGETA III
        siląc się na uśmiech
        Po prostu nie mogę uwierzyć, że ten sam Saiyanin, który nauczył mnie walczyć, teraz sam unika konfrontacji z przeciwnikiem.

        VEGETA II
        poważnie
        Mam już wiele lat. Niewielu Saiyan ma szansę dożyć takiego wieku. To ze względu na nasze wojownicze zwyczaje. Ja jestem szczęśliwcem
        jestem królem, dla mnie inni ryzykują życie...

        VEGETA III
        uśmiecha się lekko, tym razem szczerze
        Na pewno z wiekiem stałeś się bardziej gadatliwy...

        VEGETA II
        śmieje się cicho
        To prawda.
        kontynuuje poważniej
        Nie o to jednak chodzi. Już od wielu lat nęka mnie myśl o tym, że jako lud błądzimy. Miałem nadzieję, że dam radę odmienić nasze obyczaje, ale za późno obrałem sobie ten cel. Brak mi już młodzieńczej stanowczości... Myślałem, że uda mi się chociaż zapobiec kolejnej wojnie i dożyję śmierci w pokoju. Niestety, musieliśmy zapłacić za błędy nasze i naszych przodków klęską nieurodzaju. Walka z Tsufurianami stała się jedyną szansą na przeżycie... Nie chciałem jej, ale mój stary umysł nie poznał żadnej innej drogi i chyba do niczego innego się nie nadaje...

        VEGETA III
        zadumany
        Masz rację, odmiana obyczajów byłaby dobra... Kiedy patrzę na niepokorne, nieskażone jeszcze do cna karnością i wojskowymi zasadami dzieci, dostrzegam w ich postawie szansę na stworzenie nowego rodzaju wojowników! Oni może nie kłanialiby się równo przełożonym, może nie zawsze trzymaliby się taktyki, ale na pewno mocniej płonąłby w nich ogień saiyańskiej waleczności!

        VEGETA II
        wzdycha ciężko
        Nie o to mi chodziło... Pragnąłem raczej, abyśmy stali się łagodniejsi, rozwiązywali problemy myśleniem, nie zabijaniem. Gdybyśmy wcześniej nauczyli się lepiej dbać o nasze własne bogactwo, nie musielibyśmy dzisiaj wyciągać ręki po dobra innych... Może jednak to tylko moja starcza fantazja...
        uśmiecha się
        Kiedy cię obserwuję, cieszę się, że w końcu nie porwałem się na obyczaje Saiyan! To zadanie ponad moje siły. Waleczność jest w naszej krwi... szczególnie u młodych, takich jak ty!

        Król i książę docierają do wejścia. Vegeta III mocno puka we wrota.

        VEGETA III
        woła
        Wpuśćcie nas! Przychodzimy negocjować!

        VEGETA II
        cicho, do Vegety III
        Nie tak!
        woła
        Jestem Vegeta Drugi, syn Vegety Pierwszego, król Saiyan! Jest ze mną mój syn, książę Vegeta! Przybywamy z propozycją pokoju!

        STRAŻNIK
        uchyla bramę, wygląda z niej i mówi niepewnie
        Nie pozwolono mi nikogo wpuszczać...

        VEGETA III
        oschle
        Możesz nas wpuścić po dobroci, a możemy też wejść po twoim trupie. Wybór należy do ciebie.

        VEGETA II
        spokojnie
        Przychodzimy bez zamiaru skrzywdzenia was. Nie ma z nami żadnych żołnierzy. Chcemy rozmawiać z królem Tsufuru.

        STRAŻNIK
        nerwowo przełyka ślinę
        Zobaczę, co da się zrobić...

        Strażnik zamyka bramę i odchodzi.

        VEGETA II
        Pozostaje tylko poczekać...

        VEGETA III
        marszczy brwi
        Nie sądzisz, że potraktowali nas całkowicie bez szacunku? Jesteśmy w końcu władcami wolnego ludu!

        VEGETA II
        Jesteśmy też jednak ich wrogami... Mają z nami wojnę, która pochłonęła wiele ofiar.

        VEGETA III
        wzdycha

        Brama otwiera się na oścież. Tym razem pojawiają się w niej jednakowo ubrani tsufuriańscy gwardziści z karabinami w rękach.

        DOWÓDCA GWARDII
        poważnie
        Mój pan, król Tsufuru Trzynasty, mimo skrytobójczego ataku na naszych naukowców, który miał dzisiaj miejsce, zgodził się na audiencję. Nalegał jednak, abyśmy odprowadzili was do jego sali tronowej.

        VEGETA III
        rozzłoszczony, chce coś powiedzieć

        VEGETA II
        uprzedzając syna
        Akceptuję te warunki. Prowadźcie.

        Tsufurianie otaczają króla Vegetę II i jego syna, a następnie prowadzą ich główną drogą przez dziedziniec placu pałacowego.

        VEGETA II
        słyszalnie niezadowolony, zwraca się cicho do syna
        Ten atak... to ta sprawa, która cię zatrzymała po drodze?

        VEGETA III
        cicho
        Wcale nie był skrytobójczy. Chcieli porwać dzieci, naszych zwiadowców...

        VEGETA II
        stanowczo
        Teraz to już nieważne. Obecnie skup się na tym, aby nie zrobić nic podobnie głupiego u mojego boku. To byłby wielki wstyd dla całego naszego ludu.

        VEGETA III
        wzdycha
        Ma się rozumieć...

        Saiyański monarcha i jego następca w eskorcie tsufuriańskich gwardzistów wchodzą do okazałego pałacu króla Tsufuru XIII. W jego wnętrzu mijają kunsztowne zdobienia i zaawansowaną technologię, której nigdy wcześniej nie było dane im widzieć.

        VEGETA III
        nieco pogardliwie
        Jeśli stać ich na to, na pewno mogliby oddać nam trochę ziemi bez zbytniej straty...

        VEGETA II
        posępnie
        To ich ziemia. Sami ją zdobyli i dbali o nią latami. Gdyby to oni wystąpili przeciwko nam, zapewne postąpiłbyś tak samo.

        VEGETA III
        milknie niepocieszony

        DOWÓDCA GWARDII
        poważnie
        Oto wejście do sali tronowej. Król jest za tymi drzwiami. My zostaniemy tutaj, ale zainterweniujemy, jeśli naszemu władcy będzie coś groziło.

        VEGETA III
        uśmiecha się ironicznie i podchodzi do drzwi, jednak po chwili zatrzymuje się i odwraca do ojca
        Chyba ty powinieneś wejść pierwszy, ojcze.

        VEGETA II
        z zadowoleniem
        Dziękuję za pamięć. Już się bałem, że o mnie zapomniałeś.

        Drzwi otwierają się. W złoconej sali na dziwnym, niepasującym do reszty pałacu drewnianym tronie, siedzi nieco już podstarzały król Tsufuru XIII.

        TSUFURU
        poważnie, ale z pewną nieufnością
        Witajcie... Słyszałem, że przychodzicie z przyczyn dyplomatycznych.

        VEGETA II
        spokojnie
        Jeśli takim mianem określa się u was rozmowy pokojowe, to prawda.

        TSUFURU
        klaszcze w dłonie
        Służba! Przynieście siedzenie dla króla Vegety i jego syna, księcia Vegety!

        VEGETA III
        chłodno
        Ja mogę stać. Jestem jeszcze młody.

        TSUFURU
        marszczy brwi
        No cóż... Dobrze.

        Sługa przynosi zdobione krzesło dla króla Vegety. Staruszek siada na nim.

        VEGETA III
        zniecierpliwiony
        Przejdźmy do sedna.

        VEGETA II
        spokojnie
        Proszę wybaczyć mojemu synowi...

        VEGETA III
        oburzony, myśli
        "Proszę wybaczyć"?! Czyżby mój ojciec zapomniał, że występuje z pozycji osoby, od której woli zależy życie wszystkich pozostałych Tsufurian? Z pozycji wodza, który zajął już prawie wszystkie ziemie tego słabego ludu?

        TSUFURU
        z fałszywym uśmiechem
        Naturalnie. Młodzi ludzie już tacy są... Ale ma on tym razem trochę racji. Królu Vegeto
        powiedz mi, co proponujesz w ramach ewentualnego pokoju.

        VEGETA II
        poważnie
        Przemyślałem nasze początkowe żądania... Obszar, który chcieliśmy od was uzyskać można uznać za... zbyt wielki. Mam więc inną propozycję, której nie zamierzam naruszyć do końca mojego życia.

        TSUFURU
        zaskoczony
        Do końca twojego życia? A cóż to za propozycja?

        VEGETA II
        Wystarczy nam obszar trzykrotnie mniejszy, ale położony w waszym dystrykcie rolniczym, gdzie jest żyźniejsza ziemia. Zagospodarujemy go całkowicie na pola uprawne i będziemy stamtąd przenosić nasze plony do Sadali nie naruszając waszego terytorium. Tym samym zwrócimy pozostałe ziemie, które obecnie okupujemy. Niezmiennie domagam się jednak, aby obszar, który nam przekażecie nie znajdował się już w żadnym stopniu pod waszą władzą, ale podlegał jedynie Saiyanom.

        TSUFURU
        niezadowolony
        A dlaczego tak zależy ci na tym, żeby ten obszar nie pozostawał już pod naszym władaniem. Czy nie wystarczy ci, abyśmy go wam użyczyli?

        VEGETA III
        stanowczo
        Mój ojciec nie musi ci się z niczego tłumaczyć, królu Tsufurian. Występuje on z pozycji zwycięzcy, a przynajmniej tego, który ma w tej wojnie przewagę.

        TSUFURU
        ze złością patrzy na Vegetę III

        VEGETA II
        wzdycha cicho i kontynuuje z właściwym sobie spokojem
        Naturalnie, mogę wszystko wyjaśnić... Wynika to z natury mojego ludu. Oni nie zniosą faktu, że korzystają z łaski obcych. Ich dalecy przodkowie zdobywali wszystko własnymi rękami, siłą lub pracą. Dzisiejsi Saiyanie pragną tego samego.

        TSUFURU
        do Vegety II, ale wciąż łypiąc gniewnym okiem na Vegetę III
        A cóż mnie obchodzi wasza natura? To, co proponujesz, mimo iż jest mniej zuchwałe od twojego początkowego planu, wciąż pozostaje grabieżą! Oczekujesz, że pozwolę, aby zapamiętano mnie jako słabego króla, który dał się okraść?!

        VEGETA III
        wściekle
        Więcej szacunku!

        VEGETA II
        do Vegety III
        Spokojnie, mój synu...
        do króla Tsufuru, smutno
        Jeśli się nie zgodzisz, zapamiętają cię za to jako tego z królów, który zgubił swój lud...

        TSUFURU
        oburzony
        Miałeś negocjować pokój, a teraz grozisz mi?!

        VEGETA II
        opuszcza wzrok
        Nie pragnę tego, ale wiem, że jest w mojej mocy zniszczyć wszystko, co po was pozostało...

        TSUFURU
        drżąc, zrywa się z fotela
        Wiedziałem! Od początku wiedziałem, że jesteście tylko prymitywnymi mordercami, którzy nie umieją rozmawiać, a jedynie niszczyć!

        VEGETA II
        wstając spokojnie z fotela
        Różnimy się od siebie, Tsufuru. Ja podążałem z moimi ludźmi aż dotąd, mimo że jestem starszy od ciebie. A ty pozostałeś tutaj, obojętny na los większości Tsufurian, tak długo, jak zagrożenie nie dotyczy bezpośrednio ciebie. Mogłeś tanim kosztem zbawić siebie i ich, wybierając mniejszą hańbę zamiast większej. Wybrałeś większą.
        poruszony i niezwykle smutny
        Na tym kończy się nasza rozmowa. Mój synu... idziemy stąd.
        odwraca się i powoli kieruje w stronę wyjścia

        VEGETA III
        gniewnie mierzy wzrokiem króla Tsufuru, po czym odchodzi razem z ojcem

        TSUFURU
        rozemocjonowany; wciąż drży, obserwując wychodzących Saiyan; mówi cicho, ale z ogromnym gniewem
        Jak on śmie...? Jak on śmie mnie oceniać?! Jak śmie nazywać moje decyzje haniebnymi?! Czy nie bardziej haniebne jest wyciągać rękę po cudzą ziemię?!
        wręcz oszalały ze złości wstaje z tronu i sięga za niego

        SŁUGA
        wyglądając z bocznego wejścia, mówi nieśmiało
        Wasza Wysokość, czy wszystko w porządku?

        Saiyański monarcha i jego syn są już za bramą i mijają stojących na baczność gwardzistów.

        TSUFURU
        nie reagując na pytanie sługi, wyciąga zza tronu pozłacany, wąski pistolet; przemawia nieco głośniej
        Jeśli chce wojny, dostanie ją! Wojnę do końca! I on będzie jedną z jej ofiar!
        mierzy pistoletem w oddalonego już Vegetę II, odwróconego do niego plecami
        Przepadnij, barbarzyńco!

        SŁUGA
        przerażony
        Wasza Wysokość, proszę tego nie robić! Nie!

        Tsufuru XIII, pogrążony w złości i rozpaczy, naciska spust.
        Czerwona wiązka lasera leci w stronę Vegety II, a następnie przyszywa jego prawy bok. Starzec wypuszcza laskę i upada na ziemię. Oddycha ciężko. Vegeta III jest całkowicie zdezorientowany. Nawet tsufuriańscy gwardziści są zdumieni.

        VEGETA III
        przejęty
        Ojcze, co ci jest?!

        VEGETA II
        dotyka prawego boku dłonią, a następnie spogląda na nią, dostrzegając krew
        Strzelił we mnie... Strzelił mi w plecy...!

        VEGETA III
        opanowany gniewem zaciska pięści i odwraca się do Tsufuru XIII, patrząc na niego wzrokiem pełnym dzikiej furii

        TSUFURU
        zdaje sobie sprawę ze swojego położenia, ponownie naciska spust, mierząc tym razem w księcia Vegetę

        VEGETA III
        uwalnia swoją Ki, neutralizując pocisk laserowy z pistoletu króla Tsufuru
        HAAAAAA!

        TSUFURU
        zdławiony strachem
        P-Pomóżcie...! Gwardia, ktokolwiek!

        SŁUGA
        nie oglądając się na króla, ucieka bocznym wyjściem

        Vegeta III z niesamowitą szybkością dolatuje do tsufuriańskiego króla, chwyta go prawą dłonią za szyję i unosi do góry. Wtedy ujawnia się rażąca różnica wzrostu między saiyańskim księciem a Tsufuru XIII, teraz tak innym niż jeszcze chwilę temu wręcz oniemiałym ze strachu.

        VEGETA III
        chłodno, ale z wyczuwalnym w głosie gniewem
        Nie dość, że nie okazałeś mojemu ojcu szacunku, to jeszcze zechciałeś go zabić...

        TSUFURU
        bełkocze przez chwilę, następnie przezwycięża strach i z trudem mówi do Vegety III
        Zostaw mnie, dziki zwierzu! Ja zasiadam na tronie... który powstał w czasach... kiedy twoi przodkowie... lepili sobie chatki z własnych nieczystości!

        VEGETA III
        dotknięty obelgą napina mięśnie, zacieśniając uchwyt na szyi Tsufuru, a następnie uderza nim o drewniany tron, całkowicie go rozbijając
        Hmph!

        TSUFURU
        mając drzazgi wbite do twarzy i oczu, krzyczy w bólu
        Głupcze! Ten tron jest wielokrotnie starszy od twojego ojca!

        VEGETA III
        pochyla się nad Tsufuru
        Mój ojciec... może by się tym przejął... Niestety dla ciebie, to nie w jego władzy obecnie jesteś...
        ładuje w lewej dłoni żółtą falę Ki

        TSUFURU
        ponownie zdjęty strachem
        P-Proszę... o-oszczędź mnie!

        VEGETA III
        przez zęby, ledwo zachowując panowanie nad sobą
        Cechą, którą najbardziej nienawidzę, jest słabość... Ale gorsza od samej słabości jest taka słabość, która nie zna swojego miejsca w szeregu!

        DOWÓDCA GWARDII
        wraz ze swoim oddziałem wbiega do sali tronowej, mierząc w Vegetę III z broni
        Stój! Nie waż się skrzywdzić króla!

        VEGETA III
        ignorując gwardzistów, uwalnia w stronę Tsufuru falę Ki
        Giń, śmieciu!

        TSUFURU
        w bólu, rozrywany przez falę Ki
        AAAAAAAAAAAAARGH!

        Fala księcia Vegety całkowicie spopiela Tsufuru XIII. Wtedy zszokowani gwardziści otwierają ogień. Vegeta jest tym jednak niewzruszony. Manifestuje swoją aurę i odbija pociski Tsufurian. Następnie wyskakuje prosto na dowódcę gwardii i uderza go pięścią w twarz, wykręcając mu szyję o 180 stopni i natychmiast go zabijając. Następnie bezlitośnie masakruje resztę gwardzistów, którzy uciekają w popłochu po śmierci swojego dowódcy. Kilku z nich dobija bardzo szybko, a tych, którzy zdołali uciec dalej, powala pociskami Ki.
        Po rzezi, której dokonał, Vegeta III wydaje z siebie pełen bezsilnej złości krzyk i podbiega do leżącego na ziemi ojca.
        ***

        VEGETA III
        poruszając królem Vegetą gwałtownie
        Ojcze! Ojcze!

        VEGETA II
        słabym głosem
        Nie szarp mną tak... To boli...

        VEGETA III
        rozgląda się dookoła i nie dostrzegłszy niczego przydatnego, uwalnia w kierunku sufitu pocisk Ki
        Potrzebujesz pomocy...!

        VEGETA II
        kaszle

        VEGETA III
        podnosi Vegetę II i wylatuje przez otwór w suficie, który sam utworzył, trzymając ojca; woła niezwykle głośno
        Na pomoc! Saiyanie! Król jest w potrzebie!
        leci w kierunku obozu Saiyan

        Na spotkanie Vegecie III szybko przylatuje marszałek w towarzystwie kilku zaufanych żołnierzy.

        MARSZAŁEK
        zszokowany
        Mój książę... Co się stało? Przecież to miały być rozmowy pokojowe...

        VEGETA III
        ze złością spogląda na słabnącego ojca
        Oto ich owoc!

        MARSZAŁEK
        marszczy brwi
        Co za potwarz wobec naszego króla!

        VEGETA III
        rozemocjonowany
        Zabierzcie króla do medyka... Tymczasem natychmiast powinniśmy rozpocząć atak. Księżyc już widnieje na niebie... Niech każdy Saiyanin, który zechce, dokona przemiany w Oozaru!

        MARSZAŁEK
        zakłopotany
        Król zalecił, aby zrobiła to tylko jedna trzecia spośród naszych wojowników...

        VEGETA III
        chłodno
        Teraz ja tu dowodzę. Żaden Tsufurianin nie ma zostać przy życiu, chyba że rozkażę inaczej. Niech poczują, jaka kara spotyka tych, którzy znieważą Saiyan!

        MARSZAŁEK
        smutno, przejmując króla na swoje ręce od Vegety III
        Jestem na rozkaz, mój książę...
        szykuje się do odlotu

        VEGETA II
        próbuje wołać, ale odzywa się cicho
        Zaczekajcie...!

        VEGETA III
        Tak, ojcze?

        VEGETA II
        chwyta prawą dłonią dłoń swojego syna
        Gdybym nie wyszedł z tego cało... Bądź dobrym królem, synu... Życzę ci, żebyś znalazł dla Saiyan tylko dobro i żebyś... nigdy nie musiał stawać przed takimi wyborami, jak ja...
        puszcza syna

        VEGETA III
        spogląda na swoją dłoń
        jest na niej krew jego ojca
        Dziękuję... Ale nawet tak nie mów! Medyk przywróci ci zdrowie!

        VEGETA II
        ponuro
        Chciałbym w to wierzyć...
        do Marszałka
        Lećmy już...!

        Żołnierze z królem wracają do obozu. Vegeta III odprowadza ich wzrokiem.

        VEGETA III
        myśli
        Cokolwiek by się nie działo, ojcze, poprowadzę Saiyan do chwały. Droga do niej jest dla mnie widoczna. Może ty byś nią nie poszedł, ale mnie nie brak jeszcze do tego sił. Musimy pozostać wierni temu, czym jesteśmy. Każdy inny szlak będzie prowadził do słabości. A Saiyanin nie może być słaby. Nie może...
        rzuca się na teren pałacu, aby kontynuować walkę z Tsufurianami

        Rozpoczyna się ostatnia walka Tsufurian. Ponad murami chroniącymi teren pałacu powoli zaczynają górować coraz liczniejsi Saiyanie, przeobrażeni w Oozaru. Posyłają oni pociski Ki do wnętrza fortecy, niszczą umocnienia, korzystając ze swojej przerażającej siły. Tego dnia postanowili zniszczyć wszystko, co Tsufurianie kiedykolwiek osiągnęli. Tak podyktowała to ich duma, a najbardziej duma księcia Vegety przyszłego króla Vegety III.

        * * *

        Jeden z "głosów" tsufuriański naukowiec o pomarańczowych włosach, który opuścił swoich towarzyszy tuż przed przybyciem oddziału saiyańskich zwiadowców wybiega po krętych schodach w górę murowanej wieży. Do jego uszu dobiegają dochodzące spoza budynku odgłosy eksplozji, rechot najeźdźców i krzyki ich ofiar.

        NAUKOWIEC #2***
        w biegu, mówi ze złością
        Niech was Piekło pochłonie, Saiyanie! Pewnego dnia... Pewnego dnia za to wszystko zapłacicie!
        po chwili milczenia
        Kiedyś ktoś odbierze wszystko również wam... Pogrzebie wasz świat...
        przez zęby
        A jeśli zajdzie taka potrzeba, zrobię to sam!

        * * *

        Okładka Prologu: Książę Vegeta III mści się na królu Tsufuru XIII

        * * *
        Polecamy!
        [DB Multiverse]

        comments powered by Disqus
        Nasza strona korzysta z plików cookie zgodnie z ustaloną przez nas Polityką Cookies.
        Warunki przechowywania lub dostępu mechanizmu cookie możesz ustawić w Twojej przeglądarce.

        Pomoc

        Pomoc

        Obserwuj nas

        Cookies

        Dragon Ball GT Rewritten 2020-2024
        Nasza strona korzysta z plików cookie zgodnie z ustaloną przez nas Polityką Cookies.
        Warunki przechowywania lub dostępu mechanizmu cookie możesz ustawić w Twojej przeglądarce.
        Wróć do spisu treści