Special 2 (Akt III) - GT Rewritten

Logo projektu GT Rewritten
Symbol GT Rewritten Wiki
Książka FWDB
Flaga Polski
Flaga Stanów Zjednoczonych
Logo projektu GT Rewritten
Symbol GT Rewritten Wiki
Książka FWDB
Przejdź do treści

Nowości

  • 5 VII 2022: Nowa wersja prologu jest dostępna do czytania!

  • 9 VIII 2022: Prolog doczekał się plakatu!

    • 22 V 2022: Akt II drugiego Rozdziału specjalnego został napisany!

      • 18 IV 2022: Bananowy Doktor informuje czytelników, że Special nr 2 będzie miał trzy akty zamiast dwóch!

        Rozdział specjalny 2: Ostatni Tsufurianin (Akt III/III + Suplement)





        Zanim zaczniesz czytać...
        Przez obszerność poniższego Rozdziału wyróżniono w nim kilka miejsc, gdzie można przerwać czytanie przed jego końcem. Te momenty możesz rozpoznać przez komunikat KONIEC FRAGMENTU X.
        Jeśli wracasz tu, aby kontynuować czytanie, poniższe linki zaprowadzą Cię na początek danego fragmentu. Wchodzisz w nie na własną odpowiedzialność!






        Akt III
        Pieśń o zemście


        * * *

        Wpis z dziennika***.

        ~~ Prowadzenie tych zapisków nie sprawia mi szczególnej przyjemności, ale czuję się do tego zobowiązany. Wewnętrzny głos, który nazwałbym sumieniem, gdyby sprawa dotyczyła moralności, podpowiada mi, że warto dać upust moim przemyśleniom choć w taki sposób. Jest też ku temu niemała okazja - kolejna rocznica objęcia urzędu gubernatora przez Myuu.
        Ostatni Tsufurianin naprawdę mnie zadziwił. Oczywiście, to już nie pierwszy raz, ale z pewnością najbardziej doniosły. Jak na osobę, która nie miała żadnego doświadczenia związanego z przywództwem, odnalazł się w tak poważnej a przypadkowo objętej funkcji w godny podziwu sposób. Zniknął gdzieś dawny szorstki samotnik, a na jego miejsce pojawił się profesjonalista zdolny do pracy w zespole. Powołał nową instytucję - Radę Planety - służącą wspieraniu gubernatora w zarządzaniu Metaregią. Zasiada w niej między innymi Tung, a jeszcze kilka lat temu także ja sam (ach, tęsknię za moją pracą...). W czasie obrad rady Myuu zawsze wykazywał się inicjatywą, prezentował nowe, inspirujące pomysły, których nasza planeta nigdy wcześniej nie widziała. Sądzę, że udało mu się wyrwać z wieloletniego zastoju i poruszyć nas w stronę postępu. Wiedza przyniesiona przez doktora z rodzinnej planety pozwoliła tchnąć powiew świeżości w naszą technologię. Atak dezerterów i śmierć Erhamma zasygnalizowały nową potrzebę - wzmocnienie zdolności obronnych Metaregii na wypadek prawdziwego ataku wojsk Freezy. Myuu wyszedł jej naprzeciw rozpoczynając długofalowy projekt związany z armią naszej planety. Na razie nie wiadomo dokładnie, o co chodzi, ale spekuluje się, że ważną rolę odgrywa w tym wszystkim korpus naukowców.
        Jeśli chodzi o pozostałe osiągnięcia gubernatora... wraz z Tungiem osiągnął "nowy wymiar" maszynomutacji. Nowi "Neo Maszynomutanci" (może nasi naukowcy są mądrzy, ale nie mają smykałki do wymyślania nazw) otrzymali kod "TF". Dziwnym trafem nikt nie wie, gdzie się podział ten z numerem "001"... Chętnie napisałbym o tym więcej, ale nie mam do tego stosownej wiedzy. Takie rzeczy są już dla mnie zbyt zagmatwane... Tsufurianinowi należy przypisać również budowę niezliczonych nowych dróg, osiedli, szkół, a nawet uchwalenie Deklaracji Praw Maszynomutantów. Udało mu się także zaprowadzić pełny i powszechny ład na planecie. Niektórzy nazywają to "rządami silnej ręki", ale ja sam nie mam na co narzekać.
        Byłbym głupcem, gdybym zaprzeczał wspaniałości tych osiągnięć, bo są chyba najdonioślejsze od czasów Cesarstwa, ale niestety nie udało im się całkowicie mnie uspokoić.
        Być może Myuu odnajduje się w pracy gubernatora, lecz nie sprawia mu ona radości ani nie daje nawet prostej, pustej satysfakcji. Potrafię to dostrzec mimo faktu, że paradoksalnie nie stroni on obecnie od uśmiechu, inaczej niż w latach poprzedzających znamienny rok 737.
        Mam nadzieję, że tym razem moja chorobliwa dociekliwość zaprowadziła mnie do fałszywych wniosków, ale jakiś czas temu zauważyłem, że początek swoistej depresji doktora zbiega się z przybyciem wieści o zniszczeniu jego planety przez meteor. Co prawda nie jest to zbieżność dokładna, ale Myuu utrzymuje dość podejrzane kontakty z jakimiś wędrownymi sekciarzami, a to pozwala mi wysunąć przypuszczenie, że wieści dotarły do niego wcześniej niż do nas.
        Jeśli mam rację, to jest duży powód do obaw. Nawet jeśli Myuu nienawidził Saiyan, to ich zagłada powinna przynieść mu ulgę, tymczasem stało się przeciwnie. To nasuwa ważne pytanie - czy doktor miał jakieś daleko idące zamiary wobec swoich wrogów, a jeśli tak, to jakie miejsce mieli w nich mieć Metaregianie?
        Jestem zmuszony nadal obserwować Myuu, chociaż jestem już emerytem. Co ciekawe, on sam, odkąd trafił na Metaregię, nie starzeje się.

        Przeklęty czas! Jest dla mnie bezlitosny... ~~

        * * *

        Rok 762. Scena w jednym z lokalów na planecie Metaregia. Czterech tutejszych mężczyzn***, będących kupcami, siedzi obok siebie, trzymając w dłoniach kufle wypełnione pewnym trunkiem – miejscowym specjałem. Zdają się być raczej markotni. Poza nimi w pomieszczeniu znajduje się jeszcze tylko barman i znajomo wyglądający Metaregianin siedzący przy barze***.

        MĘŻCZYZNA #1
        jakby kontynuując poprzednio przerwaną rozmowę
        Na klęsce bowiem i niesławie musi skończyć osoba, która działa tak nieostrożnie i nie umie uszanować darów łaskawej fortuny.

        MĘŻCZYZNA #2
        westchnąwszy
        Wariat! Wariat... Awanturnik!
        po chwili milczenia, odwróciwszy się w stronę baru
        Barmanie, nalej nam jeszcze. Która to już kolejka?

        BARMAN
        raczej spokojnie
        Szósta, proszę pana. Służę piorunem...!***

        MĘŻCZYZNA #3
        trochę zamyślony
        A może akurat mu się uda... Całkowicie otwarty handel międzyplanetarny pewnie zaszkodzi nam, lokalnym kupcom, ale kto wie... Co jeśli uda się wyprzedzić Imeggę, jeśli chodzi o obrót towarami?

        Tutaj barman obsługuje kupców, którzy zaraz po napełnieniu swoich kufli niemal jednocześnie wypijają ich zawartość "na hejnał".

        MĘŻCZYZNA #4
        otarłszy usta z pozostałej na nich piany z napoju; ponuro
        Nic z tego, Muparaji... Tymczasem nasze porządne interesy diabli wezmą. Na takim prawie zyskują tylko przybysze z zewnątrz. "Nasi" nie mają doświadczenia w działaniu przy tak ostrej konkurencji...

        MUPARAJI to imię MĘŻCZYZNY #3.

        MUPARAJI
        pogodnie, z nadzieją
        Jesteś zbytnim pesymistą, Lantanie. Może Myuu ma łeb na karku? Nie skreślajmy jeszcze jego planów... W końcu rządzi już tak długo!

        LANTAN to MĘŻCZYZNA #4.

        MĘŻCZYZNA #2
        ponownie westchnąwszy; od niechcenia, jakby w letargu
        Wariat! Wariat...!
        zwraca się do barmana
        Nalej no jeszcze, panie barmanie! Który to już raz...?

        BARMAN
        ze skrywanym, złośliwym uśmiechem
        Już siódmy, panie Burado. Służę piorunem.

        BURADO
        zaskoczony
        Już siódmy...? Jak ten czas leci, jak ten czas leci...

        LANTAN
        podnosząc nieco głos
        No właśnie! Leci, leci, a Myuu nie zestarzał się ani krzynki odkąd został gubernatorem. Jak tak dalej będzie, to jego rządy będą trwać wieki!

        Barman ponownie obsługuje kupców, którzy raz jeszcze wypijają napój z kufli "na hejnał".

        MĘŻCZYZNA #1
        delikatnie wyciera usta serwetką, mówiąc do Lantana
        Spokojnie, mój przyjacielu. Może tego nie widać gołym okiem, ale czas nikogo nie oszczędza. Na pewno coś dzieje się u niego w środku. I na Myuu, jak na każdego, kiedyś przyjdzie pora.

        LANTAN
        ponuro; do mężczyzny #1
        Obyś miał rację, Koyuminie...

        METAREGIANIN PRZY BARZE
        odwraca się do siedzących przy stole
        Mówicie o Myuu...? Gubernatorze Myuu?

        MUPARAJI
        kiwając głową
        Tak, o nim właśnie. Dokładniej zaś o nowych prawach, które zamierza wprowadzić.

        METAREGIANIN PRZY BARZE
        pochmurnieje
        Rozumiem... No cóż, powiedzmy, że ja znam Myuu trochę lepiej niż wy...

        LANTAN
        unosi brew
        Doprawdy? A niby skąd?

        METAREGIANIN PRZY BARZE
        z pewną dumą
        Nazywam się Sutoron. Kiedyś, tak jak wy, miałem swój interes. Współpracowałem z Myuu, udostępniając mu swój warsztat. Coś tam konstruował... Niestety, nie mam pojęcia, co to było. Wymagał, abym nie wchodził już więcej do środka, jednak płacił naprawdę dobrze, dzięki czemu nie musiałem już pracować. Taki układ wtedy mi odpowiadał... Krótko po zostaniu gubernatorem, Myuu wykupił ode mnie całą parcelę ziemi, na której stał warsztat i na jego miejscu postawił swój prywatny dom, nawet skromny i nie rzucający się w oczy... Mam teraz tyle pieniędzy, że utrzymam się do końca życia bez kiwnięcia palcem, ale... brakuje mi jakiegoś zajęcia...

        MUPARAJI
        trochę prześmiewczo
        Ależ co historia twojego życia ma wspólnego z handlem i prawem?

        SUTORON
        marszczy brwi
        Myuu to dziwadło! Odkąd został gubernatorem dobrze się maskuje, ale miejcie się na baczności... Jest zafiksowany na swojej pracy i przeszłości. Chce się mścić, ale nie wiadomo na kim...! Nic dziwnego, że uchwala teraz jakieś buble bez ładu i składu... To szaleniec!

        KOYUMIN
        spokojnie
        Ależ to prawo ma sens, wbrew pozorom. Wiemy, że Myuu potrzebuje środków na realizację swojego tajnego projektu. Bezpieczeństwo planety to jego oczko w głowie. Nic dziwnego, że chce poświęcić dla niego dobro nas, metaregiańskich kupców...

        SUTORON
        parska
        Bezpieczeństwo, tak? Nawet jeśli teraz was jawnie nie okłamuje, to coś może kiedyś posłużyć mu do czegoś całkiem innego, na przykład...

        LANTAN
        podchodzi do Sutorona, szeroko się uśmiechając
        Jeśli to, co mówisz jest prawdą, dlaczego tego nie rozpowiadasz, tylko przesiadujesz przy barze? Może po prostu za dużo wypiłeś?
        poklepując Sutorona po ramieniu, odwraca się do swoich towarzyszy
        Na nas już czas, prawda? Zbieramy się panowie!

        Zostawiwszy wcześniej barmanowi zapłatę, czterej kupcy wychodzą, zanosząc się śmiechem.

        SUTORON
        odwraca się w stronę baru, mówi do siebie
        Jeszcze wszyscy zobaczycie, ach, zobaczycie...!
        zwraca się do barmana
        Hej, ty tam! Nie masz czegoś mocniejszego?

        * * *

        Następnego dnia.
        W jednej z fabryk na Metaregii wizytuje Tung oraz jego asystentka – Draiscra. Stoją oni na podwyższeniu w towarzystwie inżyniera, którego zadaniem jest nadzorowanie pracy Maszynomutantów.

        INŻYNIER
        z werwą
        Widzi pan, panie Tung... Produkcja metalizowanych nanopłytek to naprawdę niezwykle trudna praca. Gdyby nie Neo Maszynomutanci, nie opłacałoby się nam jej wznowić na tak masową skalę.

        TUNG
        łagodnie się uśmiecha
        A bez nanopłytek nie byłoby Neo Maszynomutantów...

        INŻYNIER
        pogodnie
        Naukowcy i przemysłowcy potrzebują się nawzajem.

        TUNG
        Bez Maszynomutantów i tak daleko byśmy nie zaszli...
        wpatrując się w pracujących Mutantów
        "Neosi"***, jak nazywamy ich czasami, najczęściej ustępują swoim poprzednikom inteligencją, ale ich siła, zręczność, precyzja i bogactwo funkcji zostawiają wszystko, co znaliśmy do tej pory daleko w tyle.

        Pracujący Mutanci co jakiś czas przekształcają swoje ramiona w potrzebne im w danej chwili narzędzia. Gdyby uważnie się przyjrzeć temu procesowi, można by dostrzec ruchy pojedynczych nanopłytek, reorganizujących się w inne kształty.

        TUNG
        usatysfakcjonowany
        Tak, przywrócenie rozwiązań znanych z serii "DB46-"*** okazało się być znakomitym pomysłem. Co więcej, wykroczyliśmy poza nie! "Neosów" cechuje nie tylko umiejętność zintegrowania zewnętrznego urządzenia, ale również zdolność przekształcania elementów własnego ciała w zależności od potrzeby.

        DRAISCRA
        z radością
        A to jeszcze nie koniec! Być może już wkrótce osiągnięte zostanie kolejne zastosowanie nanopłytek!

        INŻYNIER
        zaskoczony
        Kolejne zastosowanie...?
        ostrożnie
        Czy byliby państwo skłonni uchylić rąbka tajemnicy? W jaki inny sposób nanotechnologia mogłaby się przydać?

        TUNG
        spokojnie, ale trochę zdenerwowany
        Proszę pana... Mogę powiedzieć tylko tyle, że dążymy do nadania "Neosom" tego, czego im najbardziej brakuje.

        DRAISCRA
        beztrosko
        Przynajmniej taki jest plan doktora Myuu!

        TUNG
        spogląda na Draiscrę z niezadowoleniem

        INŻYNIER
        z zainteresowaniem
        A jakiż to plan? Gubernator robi dla nas tak wiele...

        Na hali produkcyjnej rozlega się dzwonek. Po usłyszeniu jego dźwięku Mutanci przestają pracować i powoli opuszczają pomieszczenie.

        INŻYNIER
        uśmiecha się
        Spójrzmy choćby na to! To rezultat wejścia w życie Deklaracji Praw Maszynomutantów! Zasługi doktora Myuu są trudne do przecenienia.

        TUNG
        kiwając głową
        Ośmiogodzinny dzień pracy, równość z Metaregianami...
        trochę smutniej
        Powinniśmy się wstydzić, że potrzebny był aż przybysz z innej planety, żeby Mutantom zostało zagwarantowane dobre traktowanie.

        DRAISCRA
        robi krok w stronę Tunga
        Za to możemy być dumni z tego, że nikt nie sprzeciwił się temu prawu.

        INŻYNIER
        nieśmiało
        Być może dlatego, że gubernator jest bardzo dobry w utrzymywaniu porządku...

        TUNG
        poważnie; do inżyniera
        Być może.

        INŻYNIER
        zacierając dłonie
        Wciąż nie powiedzieliście państwo, o jaki plan naszego przywódcy chodzi. Czy to ściśle tajne?

        TUNG
        wzdycha
        Sądzę, że lepiej będzie jeśli...

        DRAISCRA
        swobodnie
        Chodzi o tajny projekt doktora Myuu, ale...

        INŻYNIER
        uradowany; przerywa Draiscrze
        Trzeba było powiedzieć od razu. Jestem zaszczycony, że dzięki pracy naszej fabryki Metaregia stanie się bezpieczniejsza.

        TUNG
        niezadowolony, patrzy sobie pod nogi
        Dziękować za to należy gubernatorowi Myuu...
        spogląda na Draiscrę wymownie
        Tymczasem... nasza wizytacja chyba dobiega już końca.

        Tung i Draiscra żegnają się z inżynierem, po czym opuszczają fabrykę. Kiedy wracają piechotą do siedziby naukowców, Tung zdaje się być wyraźnie niepocieszony.

        DRAISCRA
        zakłopotana
        Co się dzieje, panie Tung?

        TUNG
        z pretensją w głosie
        Och, powinnaś wiedzieć...

        DRAISCRA
        zawstydzona
        Byłam znowu zbyt wylewna, prawda?

        TUNG
        wyraźnie
        Owszem.

        DRAISCRA
        smutno
        Przepraszam...

        TUNG
        wzdycha
        Powinnaś pamiętać, że od dawna nie jesteś już studentką, tylko moją prawą ręką. Odpowiadam za każde twoje słowo.

        DRAISCRA
        zaskoczona
        Powiedziałam coś nie tak?

        TUNG
        przewraca oczami
        Przecież doktor Myuu nie wie jeszcze, czy uda mu się skonstruować nowy typ mózgu i unerwienia z nanopłytek! To dopiero dalekosiężne plany...

        DRAISCRA
        rumieni się
        Och.

        TUNG
        kontynuuje wywód
        Nanopłytki są na ten moment potrzebne przede wszystkim do nadawania "Neosom" istotnych umiejętności opartych na zdolnościach Maszynomutantów z serii "DB46-". Mówienie o czymkolwiek innym to niemal składanie obietnicy rozbudowy fabryki, której możemy nigdy nie spełnić.

        DRAISCRA
        ponuro
        Rozbudowy fabryki...? Faktycznie, może lepiej nawet nie podsuwać takich pomysłów.

        TUNG
        bez emocji
        Wiem, co masz na myśli. Staram się ufać decyzjom Myuu, ale również uważam, że nie potrzeba nam już więcej przemysłu... ani tego całego porządku i bezpieczeństwa, o którym nie przestaje mówić.

        Tung i Draiscra nadal idą w stronę czarnej wieży, mijając wiele nowych budynków.
        Na pierwszy rzut oka można zauważyć, jak bardzo zmieniła się Metaregia pod rządami Myuu. Z kominów licznych fabryk unosi się dym, roślinności jest zauważalnie mniej, a Metaregianie przemierzający ulice i uliczki zdają się być bardziej znużeni niż przed laty. Niebo nad planetą – niegdyś prawie zawsze czyste i błękitne – jest zwykle zasnute chmurami. Na targach coraz częściej słychać narzekania rolników...

        * * *

        W podziemiach domu doktora Myuu, a więc we wnętrzu dawnej piwnicy warsztatu Sutorona.
        Tsufuriański naukowiec siedzi przy stoliku i dokładnie analizuje kalkę z rozrysowanym planem. Chodzi oczywiście o projekt doktora Raichiego, który cudownym sposobem przetrwał ucieczkę Myuu z jego rodzinnej planety. Gubernator Metaregii jest spokojny i widocznie zadowolony ze swojego obecnego zajęcia.

        MYUU
        przesuwając palcem po rysunkach na kalce
        To nie przypadek... Wady, które dostrzegłem wcześniej, nie mogły mi się po prostu przywidzieć. Jeśli TF-001 ma kiedyś walczyć, będzie potrzebował niespotykanej nigdzie siły i szybkości, aby zniwelować te mankamenty.
        wzdycha ciężko
        Kryształy z Kabochy są niezbędne, aby 'Hatchiyack' mógł normalnie funkcjonować. Niestety, muszą być odsłonięte, aby oddziaływały między sobą.
        uśmiecha się lekko
        Takim sposobem nie będę musiał eksperymentować z unerwieniem.
        pochmurnieje
        No tak, ale przecież odsłonięte kryształy będą stanowić słaby punkt... Po trafieniu w jeden z nich, 'Hatchiyack' mógłby na przykład stracić równowagę.
        wyciąga z szuflady niezapisaną kartkę papieru i pisze na niej ołówkiem
        "Protokół wzmożonej obrony"...? "Super Hatchiyack"...? Coś się wymyśli, ale to zadanie na przyszłość. Teraz mam inne priorytety.
        po chwili zawahania odwraca się w kierunku ściany po swojej prawej stronie

        Przy ścianie, na którą spogląda Myuu stoi TF-001 'Hatchiyack'. Wielkie dzieło ostatniego Tsufurianina i jego mistrza wciąż nie jest ukończone, ale wygląda dużo bardziej imponująco niż przed laty. Szkielet metalowego olbrzyma, kiedyś odsłonięty, jest cały pokryty. Doktor wywiązał się również ze swojej obietnicy sprawienia TF-001 nowej twarzy, która będzie przystosowana do mówienia. Na przedramionach i łydkach 'Hatchiyacka' widać podłużne, owalne wgłębienia, w których są osadzone wspomniane przez Myuu kryształy w kolorze granatowym. Głowa jest zwieńczona czymś na rodzaj hełmu, który nadaje jej okrągły kształt. Na podłodze stoi wysoka "korona", która ma kiedyś zastąpić ów hełm. Na niej również widać owalne wgłębienie, lecz tym razem puste. Żaden z elementów TF-001 nie jest polakierowany – na razie wszystkie są szare lub czarne. Z otworów w suficie wychodzą grube kable, które ciągną się za plecy 'Hatchiyacka'.

        MYUU
        kiwa głową z zadowoleniem
        Jest wspaniały... Ostatnio nie mam zbyt wiele czasu, aby nad nim pracować, więc tym bardziej powinienem się cieszyć jego widokiem.
        trochę smutniej, ale nie ponuro
        'Hatchiyack' nie spotka nigdy żadnego Saiyanina, ale przynajmniej spełnię marzenie doktora Raichiego... A może kiedyś to szczytowe osiągnięcie tsufuriańskiej myśli technicznej będzie bronić Metaregii?
        uśmiecha się nieznacznie
        Hmph...
        wstaje z westchnieniem
        Powinienem wrócić do swojej prawdziwej pracy.

        Myuu powolnym krokiem kieruje się do wyjścia z podziemnego pomieszczenia. Kiedy znajduje się obok drzwi, zatrzymuje się ponownie odwraca w kierunku TF-001.

        MYUU
        pod nosem
        Wygląda na to, że się nie powstrzymam...

        Doktor podchodzi do stojącej nieopodal szafki i otworzywszy ją, wyjmuje dziwne urządzenie. To hełm, podobny do obecnego, tymczasowego zwieńczenia głowy 'Hatchiyacka'. Z przodu ma umocowany niewielki kryształ podobny kształtem i kolorem do tych występujących u TF-001, a z tyłu dwa otwory, z których wychodzą cienkie, szare kable. Na końcu każdego z tych przewodów znajduje się duża, metalowa rękawica.
        Myuu zakłada hełm i rękawice, następnie zaciska pięści i rozkłada ręce na boki, po czym raz uderza rękawicami o siebie. W rezultacie tej operacji zaświecają się lampki na urządzeniu doktora, a kable przypięte do pleców TF-001 odpinają się. W oczach 'Hatchiyacka' widać specyficzny blask. Z hełmu Tsufurianina wysuwa się mikrofon oraz czarna osłona oczu, kształtem przypominająca nieco gogle.

        MYUU
        usatysfakcjonowany
        Jak dobrze znowu oglądać świat oczami TF-001...

        HATCHIYACK
        stojąc nieruchomo, przemawia głosem doktora Myuu
        "Jak dobrze znowu oglądać świat oczami TF-001..."

        MYUU
        zduszonym szeptem
        Że też muszę za każdym razem zapomnieć o tym mikrofonie...!

        Doktor Myuu robi dwa kroki w tył, aby odsunąć się od 'Hatchiyacka'. Gdy tylko się zatrzymuje, na jego twarzy uwidacznia się skupienie. Po krótkiej chwili TF-001 zaczyna powoli kroczyć w kierunku tsufuriańskiego naukowca.

        MYUU
        nadal bardzo cicho; z zadowoleniem
        Wspaniałe uczucie, jak zawsze...
        podnosi swoje ręce do góry

        HATCHIYACK
        powtarza ruchy doktora

        MYUU
        głośniej
        Całkiem jakbym był wewnątrz niego!
        wykonuje jedno klaśnięcie dłońmi

        HATCHIYACK
        wykonując klaśnięcie, tak samo jak Myuu
        "Całkiem, jakbym był wewnątrz niego!"

        MYUU
        symuluje cios pięścią – lewy prosty
        Haha! To naprawdę świetna zabawa!

        HATCHIYACK
        powtarza cios wykonany przez Tsufurianina
        "Haha! To napra-"...!

        Blask w oczach TF-001 znika, a jego ręce i głowa opadają.

        MYUU
        zdenerwowany
        Zapomniałem również o naładowaniu go...! Szlag!
        spokojniej
        Przynajmniej jest coś, co zmusza mnie do pójścia na górę i wrócenia do pracy.

        Myuu zdejmuje rękawice oraz hełm, podpina kable do pleców TF-001, po czym opuszcza podziemną pracownię i wychodzi na powierzchnię, do swojego domu.
        Siedziba Myuu jest bardzo skromnie urządzona i nieduża. W środku można znaleźć jedynie najbardziej potrzebne meble – łóżko, kilka szafek i inne, podobne rzeczy. Na środku, przy jednej z dłuższych ścian prostokątnego, jednoizbowego domu stoi duże urządzenie, przypominające zaawansowany technologicznie piec lub kocioł, z którego wychodzą prowadzące do różnych części domu kable, zaś obok niego znajduje się blaszana skrzynia. Doktor podchodzi do niej i wyciąga z niej pęk zielonych roślin o grubych łodygach, a następnie wrzuca je do owego "pieca", wciska kilka przycisków i przekłada wajchę. We wnętrzu kotła pojawia się niebieski blask. Rośliny szybko zostają spopielone, a na zewnętrznej konsoli urządzenia zaświeca się żółta lampka.

        MYUU
        gderliwie
        Mam nadzieję, że na jakiś czas wystarczy.
        odchodzi na bok; z roztargnienia nie wyłącza "pieca"
        Idę po moje drogie dzieło...

        Myuu podchodzi do jednej z szafek i otwiera ją. W jej wnętrzu znajduje się podłużny, szklany pojemnik o cylindrycznym kształcie, którego dno i pokrywa są metalowe. We wnętrzu pojemnika znajduje się jasnofioletowa masa***, która zdaje się powoli poruszać.

        MYUU
        z uśmiechem
        Jak dobrze znowu to widzieć!
        chwyta pojemnik
        Momentami naprawdę trudno uwierzyć, że to nie jest żadna fioletowa breja, lecz kłębowisko nanopłytek. A jednak fakty mówią same za siebie...
        stuka w dno pojemnika
        Wkrótce wykorzystam to do budowy nowego typu mózgu dla Maszynomutantów...!
        zamyślony
        Będzie sprawniejszy nawet od mózgów organicznych istot... Sprawniejszy od mojego własnego mózgu.
        marszczy brwi i przemawia cicho
        Dlatego tylko... tylko 'Hatchiyack' powinien taki otrzymać! Stanie się tak jednak tylko wtedy, gdy ukryję całość moich badań nad nanotechnologią przed resztą naukowców, a to... nie będzie łatwe.

        Niespodziewanie, uwagę doktora zwraca charakterystyczny dźwięk. Tsufurianin odkłada pojemnik z powrotem do szafki i odwraca się w stronę pieca. Zauważa, że maszyna się przegrzewa i jej komora rozświetla się niebieskim blaskiem.

        MYUU
        wzdycha ciężko
        No tak, zapomniałem go wyłączyć...

        Odgłos staje się coraz głośniejszy.

        MYUU
        jest zaciekawiony, ale robi krok w tył
        Hmm...? Cóż tam może się dziać?

        "Piec" wydaje z siebie jazgotliwy dźwięk, a następnie wyrzuca energię w postaci promienia, przypominającego nieco wyładowania elektryczne. Promień zatrzymuje się na przeciwległej ścianie, ale jej nie niszczy. Maszyna nieprzerwanie uwalnia energię.

        MYUU
        wpatrując się w promień, powoli podchodzi do "pieca"
        Niesłychane... Takiego rezultatu po przegrzaniu zbieracza energii jeszcze nie widziałem!
        stojąc tuż obok maszyny, wyłącza ją
        To... może się do czegoś przydać...
        odwraca się w stronę szafki, w której zostawił cylindryczny pojemnik
        Będziecie musiały trochę poczekać na swoją kolej, nanopłytki.
        uśmiecha się paskudnie
        Wpadłem na znakomity pomysł...!

        * * *

        Kolejny wpis z dziennika.

        ~~ Kilka przemyśleń na temat obecnej sytuacji...

        Minęło już ładnych parę miesięcy odkąd ostatni raz coś notowałem. Nadszedł kolejny rok
        ***.
        Okazuje się, że Myuu nie jest tak lubiany, jak mi się wydawało. Szczególną niechęć zauważyłem w kręgach kupieckich, co jest dość niebezpieczne, zważywszy na tradycyjną u nas wysoką pozycję handlarzy w społeczeństwie (inne społeczności, o ile mi wiadomo, raczej nimi pogardzają i wychodzi im to na dobre). Trudno mi uwierzyć, że to może być niechęć długo skrywana, która dopiero teraz wypłynęła na wierzch.
        Obecną zmianę nastrojów w tej grupie, wedle wszelkiego prawdopodobieństwa, musiał spowodować jeden czynnik, ale obecnie trudno mi go wskazać. Jako emeryt mało przejmuję się polityką. To chyba błąd, ale w moim zawodzie zawsze byłem blisko niej, szczególnie za czasów Erhamma, więc chciałem po prostu odpocząć. Wygląda jednak na to, że będę musiał się nią na powrót zainteresować.

        Wydaje mi się, że od jakiegoś czasu liczba mijanych przeze mnie w czasie spacerów kupców spoza Metaregii stale rośnie... ~~

        * * *

        Kilka miesięcy później***. Przy targowej ulicy, w samym centrum Metaregii, rzesze kupców oraz ich potencjalnych klientów spotykają się, aby robić ze sobą interesy. Rozmowy poszczególnych osób, wśród których jest nadzwyczaj wielu przybyszy z innych planet, zlewają się ze sobą w niezbyt przyjemny dla ucha hałas. Wśród zebranych znajdują się czterej mężczyźni, których znamy z ich niechęci do decyzji gubernatora Myuu oraz ich rozmowy ze Sutoronem. Wyglądają smutno i powoli idąc wzdłuż ulicy, rozglądają się dookoła.

        LANTAN
        ponuro
        Spójrzcie tylko! Jeszcze nie tak dawno temu my też braliśmy udział w tutejszym handlu. Wszystko przepadło przez...

        KOYUMIN
        poklepuje Lantana po ramieniu
        Nie ma powodu, aby się tym zadręczać. Ot, nie udało nam się utrzymać na rynku. Czy to zdarza się tak rzadko?

        MUPARAJI
        apatycznie; do Koyumina
        Naprawdę, podziwiam twój spokój. Przecież wiesz doskonale, że gdyby nie zmiany w prawie, nawet dzisiaj moglibyśmy owocnie pracować w naszym zawodzie...

        KOYUMIN
        kiwa głową
        Tak... Wiem, to prawda.
        uśmiecha się
        Moje dotychczasowe życie legło w gruzach, tak samo jak wasze, ale... sądzę, że nie jestem w stanie zrobić nic lepszego niż spróbować je odbudować... na inny sposób.

        LANTAN
        oburzony
        A więc poddajesz się? Tak łatwo godzisz się z przerwaniem twojej rodzinnej, kupieckiej tradycji?

        KOYUMIN
        wzdycha cicho
        Gdzieś tam... głęboko... nie jestem taki spokojny, ale jeśli tylko się nad tym chwilę zastanowić to... przecież wszystko kiedyś się kończy! Los chciał, że straciłem pracę akurat przez większe otwarcie naszego rynku, a przecież mogło być dużo gorzej.
        wręcz wesoło
        Przynajmniej nie brak mi sił i zdrowia! Mogę spróbować czegoś nowego! Poza tym, nawet gdybym chciał zemścić się, to jak miałbym to zrobić? Myuu jest poza moim zasięgiem tak bardzo, że równie dobrze mógłby być martwy lub mieszkać na innej planecie!

        MUPARAJI
        uśmiecha się lekko
        Masz rację. Zemsta i tak zwykle przynosi więcej szkody niż pożytku. Samo jej pragnienie zżera cię od środka, zatruwa wszystkie myśli...

        LANTAN
        żartobliwie szturcha mężczyznę #3
        A ty co...? Masz jakieś doświadczenie z "pragnieniem zemsty"?

        MUPARAJI
        zaśmiawszy się nerwowo
        Może mam, a może nie...

        BURADO
        ospale
        Chłopaki, wstąpmy do jakiejś gospody... Bardzo... Bardzo chce mi się pić!

        KOYUMIN
        zaśmiawszy się w głos, przemawia do Burada
        Tobie chce się pić? Co za zaskoczenie!

        Czterej kupcy idą dalej, zostawiając głośną gawiedź za sobą. Na Metaregii jest jasno i ciepło, ale niebo pokrywają chmury.
        Nieopodal targowego zbiegowiska ląduję jeszcze jeden statek. Wysiada z niego kupiec o jasnozielonej skórze odziany w granatowe i bogato zdobione szaty. Na każdym palcu dłoni ma on złoty pierścień. Jegomość rozgląda się nerwowo, po czym daje znak swoim sługom stojącym wewnątrz statku, aby zaczęli rozkładać kram i prezentować towary. Zielonoskóry przybysz zadaje się przeżywać jakiś wewnętrzny dramat, ale nagle z zamyślenia wyrywa go ubrany w zbroję Metaregianin.

        ŻOŁNIERZ
        wesoło; do kupca
        Witaj, Biruberi!

        BIRUBERI
        zaskoczony i wystraszony
        Ach, generał Seshium...! Pan na mnie już tutaj, zdaje się, oczekiwał... prawda?

        SESHIUM
        uśmiecha się szeroko
        Tak! Szczerze mówiąc, nie mogłem się doczekać.

        BIRUBERI
        przestępując z nogi na nogę
        Umm... Miło mi...

        SESHIUM
        głośno i beztrosko
        A więc co słychać w naszej części galaktyki?

        BIRUBERI
        nerwowo przełyka ślinę
        Panie generale... Mam naprawdę ważne wiadomości, ale...
        z naciskiem
        ...nie mogę ich rozpowiadać na głos.

        SESHIUM
        poważnieje
        Ach... W porządku. Możemy odejść trochę dalej od tutejszego zgiełku...

        Seshium i Biruberi przechodzą za jeden z budynków. Idąc wzdłuż ogrodzenia, dostrzegają oparte o nie metalowe arkusze o dużym formacie.

        BIRUBERI
        niemal szepcząc
        Jeśli staniemy za tymi arkuszami, będziemy niewidoczni dla przechodniów.

        SESHIUM
        przytakuje skinięciem głowy

        Kupiec i generał przemieszczają się w wybrane poprzednio miejsce, po czym – upewniwszy się wpierw, że są niewidoczni z pobliskiej uliczki – zaczynają rozmowę.

        SESHIUM
        cicho, dyskretnie
        To coś poważnego, prawda? Powiedz, Biruberi...! Jako przywódca tutejszych wojsk muszę znać wszelkie informacje potencjalnie ważne dla strategii...

        BIRUBERI
        nerwowo przebierając palcami
        A więc... z pewnością jest to wieść, która okaże się dla pana przydatna. Jej znaczenie trudno przecenić. Tak przynajmniej sądzę osobiście...

        SESHIUM
        z nutą obawy w głosie
        Czy... Czy to możliwe, że chodzi o Freezę...?

        BIRUBERI
        nerwowo przełyka ślinę i rumieni się
        Tak. O nikogo innego...

        SESHIUM
        gwałtownie chwyta Biruberiego za ramiona i potrząsa nim
        Mów wszystko, co jest ci wiadome! Każdy strzępek informacji może okazać się ważny w przygotowaniu do potencjalnej wojny...!

        BIRUBERI
        wzdycha cicho
        Powiedzmy... Powiedzmy, że wszystko wskazuje na to, iż... wspaniały Freeza na stałe zmienił swoje miejsce pobytu...

        SESHIUM
        zaskoczony, marszczy brwi
        Miejsce pobytu...? Dołączył do swoich wojsk, prawda? Czy są w pobliżu?

        BIRUBERI
        zaczyna czuć się swobodniej, uśmiecha się, ale dość nieśmiało
        Nie, przeprowadził się... W zasadzie... ktoś przeniósł go siłą.

        SESHIUM
        zdumiony
        Któż mógłby rozkazywać samemu Freezie? Czy masz na myśli króla Colda?

        BIRUBERI
        nieco rozluźniony, szczerzy się
        Nie...

        SESHIUM
        zirytowany
        Do rzeczy, Biruberi! Dokąd przeniósł się Freeza?

        BIRUBERI
        spokojnie
        Dokąd...?
        z nieoczekiwaną radością
        Do Piekła, panie generale! Do Piekła!

        SESHIUM
        zdezorientowany
        Zaraz... Tak być nie mogło...
        otwiera szeroko oczy
        Biruberi...! Czy ty masz na myśli to, że...
        z niedowierzaniem
        ...Freeza nie żyje?!

        BIRUBERI
        nadal uśmiechnięty
        No cóż, na tym etapie nic nie jest pewne, ale trudno mi sobie wyobrazić, że imperator mógłby to przeżyć!

        SESHIUM
        widocznie zadowolony, ale opanowany
        Co masz na myśli przez... "to"?

        BIRUBERI
        czując się zauważalnie swobodniej, zaczyna mówić głośniej
        "To" oznacza zniszczenie całej planety!

        SESHIUM
        gwałtownie ucisza rozmówcę gestem dłoni
        Ciszej, Biruberi...! Ukryliśmy się, ale jeśli będziemy podnosić głos, to ktoś w końcu nas usłyszy.
        bardzo poważnie
        Tego byśmy nie chcieli...

        BIRUBERI
        zadowolony
        Teraz pan rozumie moją chęć zachowania dyskrecji, prawda? Można wiedzieć, skąd ta nagła zmiana?

        SESHIUM
        stanowczo
        Opowiem ci, ale chciałbym, abyś wpierw skończył swoją opowieść. Która planeta została zniszczona?

        BIRUBERI
        Och... Chodzi o planetę Namek. Zna ją pan?

        SESHIUM
        jakby zamyślony
        Coś słyszałem... Kontynuuj, Biruberi...

        BIRUBERI
        opowiada z pasją, ale dość cicho
        Dowiedziałem się, że Freeza szukał na Nameku tamtejszych... artefaktów. Nazywa się je, o ile mnie pamięć nie myli, "Smoczymi Kulami".

        SESHIUM
        nieco zbity z tropu
        Niewiele wiem o planecie Namek, a o tych całych "Smoczych Kulach" to w ogóle nic. Mów dalej.

        BIRUBERI
        uśmiecha się delikatnie
        Już wyjaśniam. Każdy, kto zbierze siedem Smoczych Kul – a trzeba panu wiedzieć, że tyle jest wszystkich – może wezwać Smoka, który spełni niemal każde życzenie... Ba! Podobno nie jedno, lecz trzy!

        SESHIUM
        wzdycha niemal bezgłośnie
        Jeszcze raz cię proszę... Ciszej, Biruberi...!

        BIRUBERI
        skinąwszy głową
        Tak jest... Na czym to ja skończyłem...? Ach, wiem! Freeza chciał zebrać Smocze Kule i wypowiedzieć swoje życzenia, co umożliwiłoby mu zapewne niepodzielne panowanie nad Wszechświatem, ale... no cóż, powiedzmy, że na jego drodze stanął pewien młody Saiyanin...

        SESHIUM
        zdumiony
        Saiyanin...?! Jesteś pewien?

        BIRUBERI
        przytaknąwszy
        Jestem absolutnie pewny, że to właśnie usłyszałem. Ja, proszę pana, również słyszałem o zniszczeniu rasy Saiyan przed wieloma laty, więc wzmianka o jej przedstawicielu mnie zaskoczyła – podobnie zresztą jak pana. Co więcej, był to młody mężczyzna. Oznacza to, że musiał opuścić swój ojczysty świat jeszcze jako małe dziecko...

        SESHIUM
        nieco oszołomiony
        T-Tak... to musiał być... ostatni Saiyanin.

        BIRUBERI
        drapiąc się po głowie
        Niewykluczone. Zmierzam jednak już do końca tej relacji... Może pan w to nie uwierzyć, ale ten... umm... ostatni Saiyanin... On zdołał pokonać Freezę. Ich walka doprowadziła jednak do całkowitego zniszczenia planety i...

        SESHIUM
        przerywa rozmówcy
        W takim razie skąd wiadomo o tym wszystkim?

        BIRUBERI
        uśmiecha się
        To bardzo proste. Saiyanin nie tylko zwyciężył walkę, ale zdążył odnaleźć działający statek kosmiczny i uciekł na planetę, która nazywa się Yardrat. Odwiedził ją mój brat, pracujący w innej części galaktyki. To od niego zdobyłem te wieści.

        SESHIUM
        marszczy brwi
        Czyli zwykły Saiyanin nie tylko zdołał zniszczyć planetę i pokonać samego wielkiego imperatora, ale na dodatek sam to przeżył? I jeszcze takim szczęśliwym trafem? Niedorzeczne. Brzmi całkiem, jakby ktoś to zmyślił.

        BIRUBERI
        figlarnie
        Niedorzeczne? Niech pan zważy na to, że jest pan zwierzchnikiem sił zbrojnych całej planety i rozmawia pan ze zwykłym kupcem, ukrywając się za jakimiś planszami z metalu...

        SESHIUM
        gwałtownie
        Hamuj się, Biruberi...!

        BIRUBERI
        od niechcenia
        Ach, przepraszam, naprawdę przepraszam...
        po chwili milczenia
        Mówił pan coś jeszcze o "zwykłym Saiyaninie", prawda? Wydaje mi się, że nie był taki "zwykły". Mój brat mówił coś o "Super Saiyaninie", cokolwiek miałoby to znaczyć...
        nieśmiało
        A teraz mógłby pan w końcu powiedzieć mi, dlaczego nagle zaczęło panu zależeć na tym, aby absolutnie nikt nas nie usłyszał?

        SESHIUM
        westchnąwszy
        Zacznijmy od tego, że to ty wpadłeś pomysł z kryjówką, Biruberi...

        BIRUBERI
        szczerząc się
        Ależ naturalnie! Najpierw było to tylko moje zmartwienie.
        spokojniej
        Chodzi mi tylko o to, że zaczął się pan przejmować dopiero wtedy, kiedy usłyszał pan, że Freeza nie żyje. Wiem jednak, że ta informacja osobiście pana cieszy... O co chodzi?

        SESHIUM
        ostrożnie i jeszcze ciszej niż poprzednio
        Tak, Biruberi. To dobrze, że Freeza umarł. Przede wszystkim bezpieczniej dla nas... Chaos w pozostałym po nim imperium jest Metaregii na rękę, ale ta wieść nie powinna się rozejść dzisiaj.
        spogląda kupcowi prosto w oczy
        Powód jest jeden. Nasz gubernator prezentuje dzisiaj swój nowy projekt, który ma służyć właśnie obronie przed potencjalną inwazją Freezy.

        BIRUBERI
        kiwając głową
        Tak, tak... Zdaje się, że rozumiem.

        SESHIUM
        Aby opłacić realizację tego projektu, doktor Myuu poświęcił przywileje tutejszych kupców, a co za tym idzie – rolników. Ci znowu zmagają się jeszcze z nieurodzajem. Nastroje wśród Metaregian są wyjątkowo napięte i gdyby okazało się, że armia gubernatora stała się niepotrzebna jeszcze zanim zdążyli ją ujrzeć, mogłaby z tego wyniknąć... niezła katastrofa.

        BIRUBERI
        uśmiecha się pogodnie
        Dziękuję za wyjaśnienie, panie generale. W takim razie dobrze się stało, że mnie pan uciszył te kilka razy...

        SESHIUM
        spokojnie
        A ja dziękuję ci za te cenne wieści. Sam gubernator będzie się musiał o tym dowiedzieć. Mam obowiązek mu to przekazać, z racji na swoją funkcję. Całe szczęście, żaden inny mieszkaniec Metaregii nie dowie się o tym przed nim...

        BIRUBERI
        O, tak! To wielkie szczęście!

        Tymczasem po drugiej stronie metalowej planszy. Trzech z czterech znajomych Metaregian stoi i obserwuje czwartego, który próbował podsłuchać rozmowę generała Seshiuma i kupca Biruberiego.

        MUPARAJI
        zniecierpliwiony; do Burada
        I czego się dowiedziałeś?

        BURADO
        odsuwa się od metalowej planszy i wodzi wzrokiem po swoich towarzyszach
        Panowie... Szkoda słów. Wszystko wam opowiem...! Tylko... Tylko...

        LANTAN
        zaintrygowany
        Tylko co...?

        BURADO
        wzdycha ciężko
        Tylko... muszę się napić...

        * * *

        Niedługo później, jeszcze tego samego dnia. Generał Seshium stoi w gabinecie doktora Myuu*** i właśnie przekazał wszystkie wieści, które udało mu się zdobyć.

        MYUU
        siedzi za biurkiem i stuka palcami w jego blat
        No cóż, generale...
        unosi wzrok, spoglądając na Seshiuma
        Zacznę może od pytania. Czy długo utrzymuje pan kontakty z tym kupcem?

        SESHIUM
        zaskoczony pytaniem
        Czy długo...? Nie, panie gubernatorze! Spotykaliśmy się zaledwie od miesiąca i jest to pierwsza istotna informacja, którą mi przekazał.

        MYUU
        mrukliwie
        No dobrze...
        z westchnieniem
        Dziękuję bardzo, że zechciał pan mi przekazać te wieści, ale jestem przekonany, że niewiele w nich prawdy. Być może nawet wkrótce okaże się, że Freeza żyje...

        SESHIUM
        niepewnie
        Gubernatorze... Kupiec Biruberi nigdy nie przekazał mi fałszywych plotek...

        MYUU
        uśmiecha się wymownie
        Ach, generale... Zawsze jest ten pierwszy raz. Proszę mi uwierzyć, ta historia... zalatuje kłamstwem na odległość. A wie pan dlaczego...?

        SESHIUM
        spokojnie
        Nie wiem, panie gubernatorze.

        MYUU
        nieoczekiwanie uderza pięścią w blat biurka i wykrzykuje
        Bo pojawia się w niej Saiyanin!
        bardzo pobudzony
        Nikt na tej planecie nie poznał tych parszywych kreatur tak dobrze, jak ja...! Żadnego Saiyanina nie zgorszyłoby cierpienie innych. Żaden Saiyanin nie stanąłby w obronie kogoś innego niż swojego pobratymca i to jeszcze takiego, który byłby w pełni sił. To rozumne istoty tylko z pozoru, a w rzeczywistości są potworami, dzikimi bestiami, które nie mają w sobie honoru ani wrażliwości!

        SESHIUM
        nieśmiało
        Gubernatorze, ja temu nie zaprzeczam, ale...

        MYUU
        wściekle
        A więc proszę mi nie przerywać!
        nieco spokojniej
        Prawdziwy Saiyanin, wylądowawszy na pokojowo nastawionej planecie, takiej jak Yardrat, nie okazałby jej mieszkańcom żadnej wdzięczności – nawet gdyby ocalili jego życie! Użyłby brutalnej siły, żeby ich sobie podporządkować!

        SESHIUM
        opuszcza wzrok, onieśmielony
        Tak jest, panie gubernatorze...

        MYUU
        wykonuje głęboki wdech, a następnie wydech
        Ech... Nawet jeśli to naprawdę był Saiyanin, to nie powinien być zdolny przedrzeć się do samego Freezy przez jego najlepszych wojowników!
        nagle staje się ponury i zamyślony
        My, Tsufurianie, byliśmy zdolni zabijać przeciętnych, słabszych Saiyan przy użyciu naszej technologii, bez użycia Ki. Najbardziej elitarni spośród nich byli jednak znacznie groźniejsi i to oni zadecydowali o naszej porażce w tej strasznej wojnie...

        SESHIUM
        kłania się z szacunkiem
        Proszę przyjąć moje szczere kondolencje... Nikt nie powinien przechodzić przez doświadczenia tak straszne, jak pan, gubernatorze...

        MYUU
        machnąwszy ręką lekceważąco
        Tak, tak... Już to słyszałem....
        po chwili milczenia
        Chciał pan mnie poinformować o rzekomej śmierci Freezy z racji na dzisiejszą prezentację, prawda?

        SESHIUM
        skinąwszy głową
        Tak jest. Gdyby plotka się rozeszła, mogłoby spotkać pana niemiłe zaskoczenie... na przykład w postaci bojkotu tego wspaniałego wydarzenia lub całego projektu wzmocnienia bezpieczeństwa na Metaregii...

        MYUU
        pewnie
        Bardzo miło z pańskiej strony, jednakże – jak już zdążyliśmy ustalić – kosmiczny imperator nie mógł zginąć. Przynajmniej nie w taki sposób...
        zacisnąwszy pięści, z naciskiem
        Gdyby jednak jakimś cudem opowieść o... "Super Saiyaninie" okazała się prawdą...
        ponownie wybucha gniewem
        ...to mamy do czynienia z jeszcze większym zagrożeniem niż Freeza i całe jego wojsko! Wiem doskonale, do czego zdolni są Saiyanie...! Tym bardziej będą nam potrzebne dużo większe niż dzisiaj możliwości obronne!
        zamiera i uspokaja się
        Tak... Będą potrzebne...
        lekceważąco, odwracając się od Seshiuma
        Może pan odejść, generale.

        SESHIUM
        formalnie
        Tak jest.
        opuszcza gabinet Myuu

        Osamotniony doktor Myuu zaczyna rozmyślać o wieściach, które przyniósł mu generał.

        MYUU
        cicho, do siebie
        Mogę się przed tym buntować i próbować odsunąć od siebie tę myśl, ale... to wszystko mogła być prawda. Saiyanie, kiedy otrą się o śmierć i przeżyją, stają się potężniejsi... Co jeśli ten egzemplarz cudownie przeżył zniszczenie planety Tsufuru i wiódł życie pełne niebezpieczeństw? To mogło go uczynić wyjątkowo groźnym przeciwnikiem...
        uśmiecha się złowieszczo
        A może byłoby lepiej, gdyby to była prawda? Mógłbym dokonać mojej upragnionej zemsty. Mam za sobą przemysł i społeczeństwo Metaregii, całe tutejsze bogactwo... i wkrótce także TF-001!
        uśmiech znika z jego twarzy
        Hmm... Chyba lepiej nie... Czas zaczął powoli leczyć mój ból. Jeśli nie okaże się to konieczne, nie będę na powrót otwierał starych ran. Czy jest mi źle na Metaregii? Nie brakuje mi niczego.
        wzdycha ciężko
        Tak przynajmniej mogłoby się wydawać...

        Doktor Myuu wstaje z krzesła i podchodzi do okna.

        MYUU
        zamyślony
        Jest jednak jedna część tej historii, którą zechciałbym widzieć jako prawdziwą...
        z błogim uśmiechem
        ...Smocze Kule...!
        jak w transie
        Ach, gdybym miał coś takiego, mógłbym zażyczyć sobie czegokolwiek. Dajmy na to... wskrzesiłbym jakiegoś Saiyanina, a później znów bym go uśmiercił...
        smutno
        Szkoda, że opowieść Seshiuma zakłada również zniszczenie planety Namek, a co za tym idzie, także cudownych Smoczych Kul...
        marszczy brwi, jakby był niezadowolony z siebie
        Tfu...! "Cudownych"...! Rzecz jasna, na pewno jest jakieś naukowe wyjaśnienie ich właściwości... o ile istnieją, rzecz jasna!

        Tsufurianin siada znowu na krześle przy biurku.

        MYUU
        ponuro
        Te spekulacje nie mają sensu.
        jakby nieco pocieszony
        Wiem, co zrobię...! Kiedy znowu odwiedzi mnie Mutchy, zapytam go o tę kwestię. On powinien znać prawdę...
        poważnie
        Dość już tego... Powinienem przygotować się do swojego wystąpienia i prezentacji projektu. Zostały mi zaledwie trzy godziny...

        Doktor Myuu wyciąga z szuflady plik papierów i zaczytuje się w nich. Tymczasem za oknem widać, że w pobliżu siedziby gubernatora*** zaczyna powstawać tymczasowa scena, na której zostaną zaprezentowane wyniki pracy Tsufurianina i metaregiańskiego korpusu naukowców.

        * * *

        Trzy godziny później. Gubernator Metaregii siedzi w ciemnym pomieszczeniu. Ma lewą nogę założoną na prawą i zamknięte oczy. Wygląda przy tym na bardzo zamyślonego, a nawet sprawia wrażenie zaniepokojonego.
        Spokój Myuu zostaje przerwany przez Tunga, który otwiera drzwi do pomieszczenia, zalewając je jasnym światłem.

        TUNG
        nieśmiało
        Myuu... Wybacz, że przeszkadzam, ale obawiam się, że to już czas...

        MYUU
        otwiera oczy i odwraca się do Tunga
        Hmph...
        wstaje
        W końcu i tak musiało to nadejść.

        TUNG
        uśmiecha się subtelnie
        Wiem, że nie lubisz publicznych wystąpień, ale jestem pewien, że tym razem jesteś należycie przygotowany.

        MYUU
        powolnym krokiem podchodzi do drzwi i zatrzymuje się w momencie, gdy mija Tunga
        Owszem, jestem.
        spogląda Tungowi w oczy
        Ale czy oni są?

        TUNG
        smutniej
        Ach, tego się obawiasz... Niestety, z tym nie mogę pomóc. Będziesz musiał sam to sprawdzić.

        MYUU
        odchodząc i patrząc przed siebie
        Tyle sam wiem. Nie musisz mi przypominać.

        Doktor Myuu wychodzi przez wąski korytarz na scenę, która została tymczasowo postawiona przy jednym z metaregiańskich budynków rządowych. Tsufurianin stoi naprzeciw dość imponującego tłumu, który wita go oklaskami.

        OSOBY Z TŁUMU
        przekrzykując się
        Niech żyje gubernator! - Wiwat, Myuu! - Chwała Metaregii!

        MYUU
        myśli
        To najgorsza część, ale już wkrótce się skończy.

        Myuu podchodzi do ustawionego na środku sceny pulpitu z mikrofonem. Kiedy chwyta za mikrofon i poprawia go, oklaski i okrzyki tłumu przybierają na sile. Doktor marszczy brwi i wykonuje gwałtowny gest dłonią. Na jego widok Metaregianie cichną.

        MYUU
        przez chwilę w milczeniu przypatruje się tłumowi, następnie przemawia
        Metaregianie i Metaregianki... Drodzy goście...
        pewniej
        Zebraliśmy się tutaj, aby poruszyć temat naszego bezpieczeństwa.

        Zza kulis przemówienie gubernatora obserwuje Tung, do którego wkrótce dołącza jego asystentka, Draiscra.

        DRAISCRA
        cicho
        Jak mu idzie, panie Tung...?

        TUNG
        westchnąwszy
        Zaczął tak, jakby przemawiał na pogrzebie... No cóż, taki ma styl.

        W międzyczasie Myuu kontynuuje swoje przemówienie.

        MYUU
        poważnie
        Dzięki temu, że jesteśmy zjednoczonym społeczeństwem, brak u nas zagrożeń wewnętrznych. To wasza zasługa, szanowni zebrani... Niestety, nie oznacza to, że całkowicie nic nam nie grozi.
        z udawanym przejęciem
        Zaledwie kilka miesięcy temu obchodziłem kolejną rocznicę objęcia urzędu gubernatora. To już dwadzieścia pięć lat... Oczywiście, fakt ten łączy się ze wspominaniem innego wydarzenia, niezwykle smutnego.
        zrobiwszy krótką, dramatyczną pauzę
        Mam na myśli śmierć mojego poprzednika, zacnego Erhamma.

        Wielu Metaregian z tłumu wzdycha smutno na wspomnienie poprzedniego gubernatora.

        MYUU
        z nieco sztucznym patosem
        Ten wspaniały obywatel, który naprawdę umiłował swoją planetę, był drogi również mnie. Nigdy nie zapomnę ciepłego przywitania, którym pocieszył mnie na krótko po ogromnej tragedii mojej rasy, zapewne wszystkim wam już znanej.

        Ukryta za kulisami Draiscra z trudem powstrzymuje śmiech.

        DRAISCRA
        zduszonym głosem
        Doktor Myuu to prawdziwy polityk! W jego mowie nie ma ani krzty szczerych uczuć.

        TUNG
        apatycznie
        Sądzę, że tak po prostu musi być...

        Myuu niespodziewanie zaczyna mówić gwałtowniej i gestykulować.

        MYUU
        z pasją
        Życie tej wspaniałej osoby zostało przerwane przez atak pozbawionych godności i poczucia moralności złoczyńców. Zakłócili oni nasz spokój, niszcząc nasze domy i budynki publiczne, a nawet zadając śmierć wielu spośród naszych bliskich. Sądzę, że to bolesne wydarzenie było dla nas sygnałem do zmiany dotychczasowej postawy i podjęcia osobistych wyrzeczeń dla wspólnego dobra.
        uśmiecha się
        Otrzymując od was najwspanialsze wyróżnienie – stanowisko gubernatora – postawiłem sobie nasze wspólne bezpieczeństwo za swój główny cel. Choć udało nam się zrobić wiele innych rzeczy, to każda z nich okazała się w jakiś sposób pomocna do wykonania tego najważniejszego zadania.

        Za kulisami Tung wydaje z siebie westchnienie ulgi.

        TUNG
        z zadowoleniem
        Nareszcie poczuł się swobodnie... Oby tak dalej!

        Gubernator Myuu przestaje się uśmiechać, ale w jego głosie dalej da się słyszeć zaangażowanie w wygłaszaną mowę.

        MYUU
        gestykulując
        Przede wszystkim udało się nam rozbudować nasz przemysł. Nie uczynilibyśmy tego tak szybko, gdyby nie nowatorskie zastosowanie zbieracza energii...

        Zdaje się, że wśród tłumu da się słyszeć cichy pomruk niezadowolenia.

        MYUU
        ...wspaniałego metaregiańskiego wynalazku, który pozwala uzyskiwać energię w najczystszej postaci, lecz przez lata był stosowany jedynie przy ożywianiu Maszynomutantów. Teraz towarzyszy nam w niemal każdej dziedzinie życia, zasilając nawet prywatne domostwa. Pewnego dnia zbieracze zawitają pod każdy dach! Obiecuję wam to!

        Tłum odpowiada oklaskami, lecz po chwili Myuu ponownie ucisza go gestem.

        MYUU
        z dumą
        Rozbudowa przemysłu pozwoliła nam z kolei na powołanie do życia Neo Maszynomutantów – istot wzbogaconych o nanotechnologię, które pomagają nam szczególnie w ciężkiej, fizycznej pracy. Nie jest to jednak niewolnictwo! Dostrzegliśmy błędy przeszłości i nadaliśmy naszym... młodszym braciom pełnię praw obywatelskich!

        Z tłumu da się słyszeć wiwatujące, metaliczne głosy.

        MYUU
        uśmiecha się
        Nie musicie dziękować, Maszynomutanci! To był nasz obowiązek i wywiązaliśmy się z niego o wiele za późno...
        odchrząka i ponownie przemawia dostojnym tonem
        Owszem, Mutanci są obywatelami Metaregii, zaś obywatelstwo to prawa i przywileje, ale również zobowiązania wobec ojczystego kraju. Każdy realizuje te zobowiązania w inny sposób, a do najważniejszych spośród tych sposobów należy służba wojskowa.

        Za kulisami Tung i Draiscra zaczynają się denerwować.

        DRAISCRA
        nieśmiało
        Panie Tung, chyba przyszła kolej na naszą część.

        TUNG
        usiłując zachować spokój
        Nie... Dajmy mu jeszcze chwilę.

        Doktor Myuu zaczyna wyglądać na bardzo zadowolonego. Na pierwszy rzut oka czuć, że zbliża się odsłonięcie celu całego wystąpienia.

        MYUU
        dostojnie
        Wojsko zawsze cieszyło się głębokim poważaniem na Metaregii. Aby się o tym przekonać, wystarczy zwrócić uwagę na fakt, że jestem pierwszym gubernatorem naszej planety, który nie miał co najmniej stopnia kapitana.
        szczerze przejęty i szalenie dumny
        Mimo nadania im praw obywatelskich, ta służba w obronie planety pozostawała niedostępna dla Maszynomutantów. Postanowiłem...
        odchrząka i kontynuuje z tym samym patosem
        Wraz z Radą Planety postanowiłem, że zasługują oni jednak na swoją reprezentację w naszej armii. Wystarczy więc już tego wstępu. Pragnę przedstawić wam wszystkim serię "TF-2xx", czyli Pierwszy Korpus Neo Maszynomutantów!

        Za kulisami Tung wyciąga z kieszeni pilota i wciska kombinację przycisków. Rezultatem tej akcji jest otwarcie się podłogi za doktorem Myuu i wysunięcie platformy, na której stoi dziesięciu czarnych "Neosów". Są oni niemal identyczni, poza jednym, który posiada białe zdobienia, sugerujące jego wyjątkowość. Każdy z Mutantów-żołnierzy jest porównywalny wzrostem z wysokim metaregiańskim mężczyzną. Przedstawiciele serii "TF-2xx" stoją w szeregu na baczność.

        MYUU
        wskazując na Mutantów-żołnierzy
        Obywatele! Oto komandor TF-200 'Alpha' oraz jego wierni towarzysze broni: TF-201 'Beta', TF-202 'Gamma', TF-203 'Delta', TF-204 'Epsilon', TF-205 'Zeta', TF-206 'Eta', TF-207 'Theta', TF-208 'Iota' oraz TF-209 'Kappa'!
        ***
         
        Tłum nie okazuje entuzjazmu, ale Myuu nie zwraca na to uwagi i kontynuuje.

        MYUU
        poważnie
        To dopiero początek serii "TF-2xx". W kolejnych latach możecie oczekiwać dalszego rozwoju armii Maszynomutantów. Dzięki połączonym wysiłkom żołnierzy komandora Alphy oraz służących już w wojsku Metaregian, będziemy zdolni się bronić nawet, gdyby zaatakował nas sam Freeza!
        po chwili milczenia
        Teraz zaprezentuję wam...

        Nieoczekiwanie zebrani pod sceną Metaregianie zaczynają wydawać z siebie pomruki, a gdzieniegdzie da się słyszeć nawet gwizdy. Tymczasem Maszynomutanci zdają się być mocno zakłopotani. Zauważywszy to, Myuu marszczy brwi z niezadowoleniem, ale zamierza mówić dalej.
        Nagle, ku niemałemu zaskoczeniu doktora da się słyszeć okropny krzyk.

        ZNAJOMY GŁOS #4***
        na całe gardło
        Przestań nas oszukiwać! Freeza nie żyje, znamy prawdę!

        Doktor Myuu zamiera. Podobną reakcję da się zaobserwować wśród osób zebranych w tłumie. Powstaje ogromny gwar i chaos. Tung i Draiscra wychylają się zza kulis.

        DRAISCRA
        do Tunga
        Słyszał pan to samo, co ja?

        TUNG
        gestem dłoni ucisza Draiscrę i odpowiada jej szeptem
        Tak, słyszałem, ale na razie się nie wtrącajmy...

        Myuu mierzy zebranych pod sceną surowym wzrokiem, ale nadal zachowuje milczenie.

        ZNAJOMY GŁOS #4
        ponownie krzyczy wniebogłosy
        Tak, dobrze słyszałeś, panie gubernatorze! Prawda jest nam znana!

        ZNAJOMY GŁOS #1
        znacznie ciszej od przedmówcy; jego głos trudno wychwycić wśród gwaru
        Co ty wyprawiasz?! Zdajesz sobie sprawę z tego, co może się teraz wydarzyć?

        MYUU
        odchrząka, po czym przemawia chłodno
        Obywatele... Skąd ta nagła zmiana nastrojów? Jakie są wasze prawdziwe uczucia? Entuzjazm? Niechęć? A może dalej nie było mi dane ich ujrzeć?

        KTOŚ Z TŁUMU
        woła
        Przez ciebie straciłem odziedziczone po ojcu i dziadku miejsce na targu, Myuu!

        KTOŚ INNY Z TŁUMU
        ze złością
        Dla tego projektu wepchnąłeś nas w biedę, a teraz okazuje się, że nie ma żadnego zagrożenia?!

        MYUU
        z trudem opanowuje złość
        A skąd wiecie, że słowa tego krzykliwego podżegacza są prawdziwe? Tak łatwo was zwieść?

        OSOBY Z TŁUMU
        krzyczą
        Głosowałem na ciebie, ale żałuję tego! - Zawiodłam się na tobie, Tsufurianinie! - Oby zapamiętano cię jako niszczyciela metaregiańskiego handlu i kłamcę!

        Oczy Myuu otwierają się szeroko. Doktor czuje się źle – robi krok to tyłu, patrząc na rozzłoszczony tłum. Momentami wzrok gubernatora staje się jakby zamglony i wydaje mu się, że widzi przed sobą nie Metaregian, lecz grożących mu Saiyan.
        Za plecami doktora Myuu czeka nieruchomy komandor Alpha i jego Mutanci-żołnierze.

        MYUU
        niesłyszalnie, do siebie
        Zostawcie... zostawcie mnie w spokoju!

        KTOŚ Z TŁUMU
        drwiąco
        Spójrzcie na jego reakcję! Teraz mamy już pewność, że wiedział o wszystkim i oszukiwał nas!

        MYUU
        podbiega z powrotem do pulpitu i mówi wściekle
        Wieści o śmierci Freezy dotarły do nas dopiero dzisiaj! Są całkowicie niesprawdzone, dlatego nie podano ich do publicznej wiadomości!

        OSOBY Z TŁUMU
        krzyczą
        Teraz będzie się tłumaczył! - Nie oszukasz nas drugi raz, nie licz na to! - Zapłacisz za nasze straty z własnej kieszeni, złodzieju!

        MYUU
        uderza dłonią w pulpit
        Samolubni głupcy! Czy nie rozumiecie czegoś takiego jak ofiara dla dobra ogółu?! Bezpieczeństwo przestało się dla was liczyć?

        OSOBY Z TŁUMU
        rozjuszone
        Nazwał nas głupcami! Precz z takim gubernatorem! - Precz z Myuu! - Przed ćwierćwieczem popełniliśmy błąd, ale teraz go naprawimy!

        MYUU
        wściekły; wymownie wskazuje na swoją głowę
        Zacznijcie wreszcie myśleć! Nie znacie całej prawdy, więc uciszcie się!

        KTOŚ INNY Z TŁUMU
        wrzeszczy
        Teraz nie będziesz nam rozkazywał! Nie ufamy ci!

        MYUU
        z bezsilną złością
        Argh...!
        jednym kopnięciem przewraca pulpit i odwraca się z zamiarem odejścia

        W stronę doktora Myuu i Mutantów-żołnierzy zaczynają lecieć różne przedmioty, głównie kamienie i kawałki jedzenia. Tsufurianin nie zwraca już na to uwagi i wychodzi za kulisy, gdzie spotyka Draiscrę i Tunga.

        TUNG
        przejęty
        Myuu... Co się stało?! Czy to... o Freezie... Czy to jest prawda?

        MYUU
        zrezygnowany
        Daj mi odetchnąć, Tung... Głowa mnie boli od okrzyków tych niewdzięcznych świń!

        TUNG
        zaskoczony
        "Niewdzięcznych świń"...? Faktycznie, powinieneś odetchnąć...

        Myuu odchodzi. Draiscra i Tung odprowadzają go wzrokiem.

        DRAISCRA
        z goryczą
        To wszystko rozleciało się tak szybko i niespodziewanie, jak powstało...

        TUNG
        wyraźnie niespokojny
        Nie wyciągajmy pochopnych wniosków. Myuu na pewno da sobie radę...
        wygląda zza kulis na scenę
        A niech mnie...!

        Komandor Alpha i jego żołnierze stoją dalej w szeregu, przyjmując na siebie wyzwiska i przedmioty rzucane przez tłum.

        TUNG
        wciska kilka przycisków na swoim pilocie
        Zaraz będą schowani... Już!

        DRAISCRA
        zaintrygowana
        Mutanci się nie bronili ani nie próbowali się oddalić?

        TUNG
        kręci głową przecząco
        Nie. Nic z tych rzeczy.
        obserwując jeszcze zachowanie tłumu
        Wykonywali rozkaz, który otrzymali – stać w szeregu na baczność i czekać na instrukcje doktora. Nadal czekali...

        DRAISCRA
        z szacunkiem
        Naprawdę, wspaniali żołnierze, ale jak się nad tym chwilę pomyśli...
        ciszej
        ...jest to dość niepokojące...

        TUNG
        wzdycha
        Obawiam się, że mamy teraz poważniejsze zmartwienia.

        * * *

        Następnego dnia. W eleganckiej sali rządowego budynku, przy długim stole zasiada kilku Metaregian. Jest wśród nich Tung, generał Seshium oraz trzech innych: przedstawiciel cechu kupców, przedstawiciel cechu rolników i wysoki sędzia. Jedno miejsce siedzące jest puste. Plakietka położona przed nim na blacie stołu sugeruje, że jest ono przygotowane dla gubernatora Metaregii.

        WYSOKI SĘDZIA
        zniecierpliwiony
        Po co gubernator nas tu wzywał, jeśli sam nie raczył się zjawić?

        TUNG
        spokojnie
        To nadzwyczajne zebranie Rady Planety. Powód nie może być błahy.

        SESHIUM
        stanowczo, po żołniersku
        Wysoki sędzio, proszę o cierpliwość. Z tego, co jest mi wiadome, Ekscelencja nie miał wczoraj łatwego dnia.

        PRZEDSTAWICIEL CECHU KUPCÓW
        ironicznie
        Ciekawe dlaczego...

        Seshium i Tung mierzą kupca surowymi spojrzeniami, natychmiast go uciszając.

        PRZEDSTAWICIEL CECHU ROLNIKÓW
        znudzony
        Gubernator często się spóźniał, ale dzisiaj naprawdę przesadza...

        Nagle do uszu członków Rady Planety docierają odgłosy kroków.

        TUNG
        z ulgą
        Jak słyszycie, drodzy panowie, gubernator nadchodzi.

        Zgodnie z oczekiwaniami do sali wchodzi doktor Myuu. Bezceremonialnie siada na przygotowanym dla siebie miejscu, bierze głęboki wdech, później robi wydech, a następnie rozejrzawszy się dookoła przemawia do zebranych.

        MYUU
        bez emocji
        Witam, szanowna Rado. Przepraszam was za moje spóźnienie. Mam nadzieję, że nie czekaliście zbyt długo.

        Przedstawiciele cechów próbują się odezwać, ale zostają uprzedzeni przez Seshiuma.

        SESHIUM
        z szacunkiem
        Nie, gubernatorze. Prawdę mówiąc, my też się spóźniliśmy.

        WYSOKI SĘDZIA
        poważnie
        Teraz to i tak nie ma znaczenia. Wezwał nas pan w sprawie, jak pan się wyraził, "nie cierpiącej zwłoki". Jeśli naprawdę tak jest, to bardzo proszę nam ją przedstawić.

        MYUU
        uśmiecha się bezczelnie
        No tak, proszę mi wybaczyć. Oczywiście, to specjalne zgromadzenie będzie dotyczyć jednej kwestii – właśnie tej, która nie cierpi zwłoki. Myślę, że zakończymy sesję głosowaniem...

        WYSOKI SĘDZIA
        zaciekawiony
        Głosowaniem? Czyżby przygotował pan już treść uchwały?

        MYUU
        beztrosko
        Ach, treść uchwały...? To chyba nie będzie konieczne. Chodzi mi tutaj tylko o wdrożenie konstytucyjnej procedury...

        WYSOKI SĘDZIA
        z naciskiem
        A więc proszę mówić. Wszyscy czekamy na pańskie wyjaśnienia.

        MYUU
        z uśmiechem, wodząc wzrokiem po członkach Rady Planety
        Wspaniale, że szanowna Rada jest w pełnej gotowości.
        pstryka trzykrotnie palcami

        Przez te same drzwi, którymi poprzednio wszedł Myuu wlatuje kilku lewitujących Mutantów, którzy rozdają radnym arkusze papieru.

        MYUU
        machinalnie
        To jest próbna wersja odezwy, która po pomyślnym głosowaniu ukaże się w gazetach.

        Przedstawiciel cechu kupców czyta treść odezwy z niedowierzaniem, a jego odpowiednik z cechu rolników z trudem ją analizuje, drapiąc się po głowie. Wysoki sędzia blednie nieco, a Seshium próbuje nawiązać kontakt wzrokowy z Tungiem, który jest jednak całkowicie pochłonięty lekturą odezwy.

        MYUU
        z udawaną nieśmiałością
        I co myślicie, panowie?

        WYSOKI SĘDZIA
        otarłszy chusteczką pot z czoła
        W świetle ostatnich wydarzeń rozumiem pańską propozycję, ale...
        z trudem
        ...ta procedura nigdy nie została wykorzystana w całej historii obowiązywania obecnej Konstytucji, czyli od śmierci Richiumu XXVIII!

        MYUU
        kiwnąwszy głową ze zrozumieniem
        Zdaję sobie z tego sprawę, jednakże nie została ona zapisana w prawie bez powodu. Jest przewidziana na czas szczególnych niepokojów społecznych. Do tej pory mogło nie być czegoś takiego, ale obecnie sprawy mają się inaczej.

        TUNG
        szczerze zainteresowany
        Doktorze Myuu... Zgadzam się, że obecna sytuacja wymaga podjęcia szczególnych działań, ale czy aż takich?

        MYUU
        ze spokojem
        Dopóki nie ujmiemy niebezpiecznych podżegaczy, którzy rozprowadzają kłamstwa na mój temat, jestem zagrożony. Zgodnie z prawem należy mi się dożywotnie sprawowanie urzędu gubernatora, a tymczasem na Metaregii grasują niebezpieczne jednostki nawołujące do obalenia mnie. Gdyby im się udało, nasza planeta pogrążyłaby się w zupełnej anarchii...

        TUNG
        kiwa lekko głową na znak zrozumienia słów gubernatora

        PRZEDSTAWICIEL CECHU KUPCÓW
        zdenerwowany
        Sądzę, że ten pomysł to gruba przesada, gubernatorze! Wielu ludzi straciło swoje źródła dochodów... Chodzi mi głównie o drobnych kupców, których tutaj reprezentuję. Wiadomość o śmierci imperatora Freezy słusznie ich rozjuszyła, bo poczuli, że ich ofiara na rzecz dobra wspólnego stała się bezpłodna.

        PRZEDSTAWICIEL CECHU ROLNIKÓW
        przytakuje przedmówcy
        Zgadza się! Rolnicy też mają prawo do niezadowolenia, bo rozbudowa przemysłu i nadmierne...
        mniej pewnie
        ...moim zdaniem...
        odzyskawszy werwę
        ...użytkowanie zbieraczy energii do ładowania maszyn pociągnęło za sobą pogorszenie się jakości gleby i zmniejszenie ilości uzyskiwanych plonów!

        PRZEDSTAWICIEL CECHU KUPCÓW
        stanowczo
        Handel i rolnictwo to serce metaregiańskiej gospodarki! Nie popychajmy niezadowolonych do podejmowania jeszcze bardziej nieodpowiedzialnych działań.

        SESHIUM
        nieśmiało
        Gubernatorze Myuu... Czy nie lepiej byłoby po prostu przeczekać te rozruchy? Mogą one potrwać bardzo krótko. Wystarczy, że dostaniemy bardziej precyzyjne informacje o Freezie i nowym porządku we Wszechświecie, a sytuacja z pewnością ulegnie poprawie.

        TUNG
        spokojnie
        Być może nawet ów Saiyanin, który miał pokonać imperatora, okaże się zagrożeniem...? Wtedy dalsze wydatki na obronność dałoby się usprawiedliwić. Podżegacze straciliby swoje argumenty.

        MYUU
        stanowczo
        Panie Tung, generale Seshium – wasze spostrzeżenia są słuszne. Niestety, zanim sytuacja w naszej części galaktyki się rozjaśni może minąć tydzień, miesiąc... albo rok! Nie możemy zwlekać ani chwili. Nigdy nie wiadomo, kiedy kłamstwa nielicznych popchną masy do zrobienia czegoś strasznego...
        z przejęciem
        Tak było w przypadku Saiyan! Ich elity wykorzystały głód i popchnęły cały lud do dokonywania strasznych zbrodni na Tsufurianach. Nieurodzaj był faktem, ale jego źródło zostało ukazane kłamliwie!
        mierzy przedstawicieli cechów ostrym spojrzeniem
        Jestem gubernatorem. Zdaję sobie sprawę z problemów, jakie przeżywa nasza ekonomia. Nie poczuwam się jednak do odpowiedzialności za nie! Któż mógłby obarczyć mnie winą za to, że niektórzy kupcy nie wytrzymali konkurencji z innych planet? Natomiast w kwestii rolników, mogę powiedzieć tylko tyle... To wszystko zostanie zrekompensowane wdrożeniem technologii do uprawy roli! Wtedy osiągniemy plony większe niż kiedykolwiek wcześniej!
        przybiera sztucznie uprzejmy ton
        A więc, drodzy radni, zakończmy tę wątpliwej przydatności dyskusję! Gubernator Myuu niniejszym poddaje pod głosowanie wniosek o wprowadzenie powszechnego stanu zagrożenia na czas nieokreślony!

        WYSOKI SĘDZIA
        zszokowany
        Na czas nieokreślony?! Przecież stan zagrożenia składa całą władzę w pańskie ręce. To na pewno doprowadzi nasze społeczeństwo do wrzenia!

        MYUU
        spokojnie
        Ja chcę tylko oszczędzić nam pracy. Po cóż później, jeśli zajdzie taka potrzeba, zwoływać kolejne nadzwyczajne sesje Rady i głosować nad kolejnymi przedłużeniami?
        z udawanym niedowierzaniem
        Czy sugeruje pan, że mógłbym nadużywać swoich kompetencji? Przecież zna mnie pan. Metaregia ponad wszystkim...

        WYSOKI SĘDZIA
        przejęty
        Ja sam pana rozumiem! Nie wiem tylko czy to samo można powiedzieć o naszym ludzie. Przecież nie tak trudno się domyślić, że powszechny stan zagrożenia na czas nieokreślony może odwołać tylko gubernator i tylko jeśli zechce!

        PRZEDSTAWICIEL CECHU KUPCÓW
        patrząc Myuu w oczy
        Na pana miejscu, gubernatorze, wziąłbym sobie do serca słowa wysokiego sędziego... Ma on swoje lata i zna Metaregian nieco lepiej niż pan...

        MYUU
        chłodno; do przedstawiciela kupców
        "Wziąłbym sobie do serca"... Grozi mi pan? Może sam ma pan jakiś udział w obecnych rozruchach?

        PRZEDSTAWICIEL CECHU KUPCÓW
        oburzony
        Ja? Nic z tych rzeczy! Po prostu uważam, że społeczeństwo ma prawo do publicznego wyrażania niezadowolenia. W stanie zagrożenia będzie to niemożliwe.

        PRZEDSTAWICIEL CECHU ROLNIKÓW
        siląc się na dostojną wypowiedź
        Niech pan... Umm... Niech pan pamięta o wartościach, na jakie pan przysięgał w dniu obejmowania urzędu!

        MYUU
        bez zająknienia
        Sprawiedliwość, uczciwość i braterstwo rządzącego z rządzonymi. Trzy filary Cesarstwa, a następnie Najjaśniejszej Republiki Metaregii.
        stanowczo
        Właśnie ze względu na te wartości pragnę wprowadzenia stanu zagrożenia. Nasi ludzie zostali zwiedzeni. Wiem dobrze, że może to prowadzić do strasznych rzeczy. Zaufajcie mi, radni! Współpracujemy ze sobą już bardzo długo. Czy kiedykolwiek was zawiodłem? Albo okłamałem?

        PRZEDSTAWICIEL CECHU KUPCÓW
        z niezadowoleniem
        Nie przekonuje mnie pan. O ile zapis o czasie nieokreślonym nie zostanie usunięty, będę głosował "przeciw". Reprezentuję tym samym interesy cechu kupców i stanowisko jego członków. To ostateczna decyzja.

        PRZEDSTAWICIEL CECHU ROLNIKÓW
        hardo
        Ja zrobię tak samo. Cech rolników nie pozwoli zakneblować ust swoim członkom, nawet jeśli obecnie znajdują się w błędzie. Gubernator musi pamiętać, że jego władza pochodzi od tego samego ludu!

        TUNG
        pewnie
        Ufam gubernatorowi Myuu, jednakże kiedy tylko sytuacja na naszej planecie się ustabilizuje będę ubiegał się o niezwłoczne zniesienie stanu zagrożenia. Tymczasem zagłosuję "za".
        spogląda na Myuu wymownie
        Liczę na pana, doktorze.

        MYUU
        zadowolony
        Zrobię wszystko, aby pana nie zawieść, panie Tung.

        SESHIUM
        z powagą
        Sądzę, że mogę z czystym sumieniem zagłosować "za". Całe wojsko będzie wierne przestrzeganiu stanu zagrożenia tak długo, jak zadeklarowane na tym zgromadzeniu uzasadnienie będzie związane z faktycznymi nastrojami społecznymi.

        MYUU
        spogląda na sędziego
        Pański głos będzie decydujący. Proszę wyrazić swoją opinię.

        WYSOKI SĘDZIA
        po chwili zawahania
        A niech mnie...! Zgoda! Głosuję "za"! Tylko niech pan pamięta, że jeśli zobaczę jakiekolwiek symptomy nadużywania władzy, to sam się panu sprzeciwię, gubernatorze!

        MYUU
        zadowolony
        Takim sposobem mój wniosek został uchwalony większością trzech głosów "za" do dwóch "przeciw". Dziękuję uprzejmie szanownej Radzie za zebranie się oraz przeprowadzenie dyskusji i głosowania!
        beztrosko
        Czy któryś z panów ma zastrzeżenia do treści odezwy, którą wam przekazałem?

        Na sali panuje grobowa cisza. Przedstawiciele cechów i sędzia są wyraźnie niezadowoleni i wbijają wzrok w stół, przy którym siedzą.

        TUNG
        przerywa ciszę
        Nie, doktorze. Nie mam żadnych zastrzeżeń.

        SESHIUM
        skinąwszy głową
        Ja również.

        MYUU
        z ulgą
        W takim razie uznaję obecną sesję Rady Planety za zakończoną. Jeszcze raz dziękuję...

        Członkowie Rady opuszczają salę, kierując w stronę Myuu zdawkowe pożegnania. Seshium przed wyjściem staje na baczność i salutuje przed gubernatorem. Na końcu w pomieszczeniu pozostaje tylko Tsufurianin i Tung.

        TUNG
        wstaje z zamiarem wyjścia
        Myuu... obiecaj mi jedno, dobrze? Proszę, cokolwiek zamierzasz robić, czyń to po to, aby Metaregianie ponownie cię pokochali, a nie po to, żeby zaczęli się ciebie bać.

        MYUU
        zaskoczony
        Skąd te obawy...?

        TUNG
        gorzko
        Powiedzmy, że to porównanie do Saiyan szczególnie zwróciło moją uwagę.

        MYUU
        lekko zdenerwowany
        Ach, to... Wybacz mi, Tung. To przez emocje...
        pewniej
        Nie masz czego się obawiać. Obiecuję, że będę... roztropny. Naprawdę roztropny.

        TUNG
        uśmiecha się lekko
        To chciałem usłyszeć. W takim wypadku życzę ci powodzenia.

        Tung opuszcza salę.

        MYUU
        pod nosem, do siebie
        Nawet Rada przestaje mi ufać... Czeka mnie trudna przeprawa. Może nawet trudniejsza niż ucieczka z Tsufuru...

        Doktor Myuu zbiera pozostawione przez radnych papiery i sam opuszcza pomieszczenie.
        Tymczasem nad Metaregią ponownie zebrały się ciemne chmury. Zanosi się na deszcz...

        * * *

        KONIEC FRAGMENTU 1

        * * *

        Następny wpis z dziennika.

        ~~ "Obywatelki i obywatele Najjaśniejszej Republiki Metaregii! Zwracam się dziś do Was jako gubernator i jako szef metaregiańskiej Rady Planety. Zwracam się do Was w sprawach wagi najwyższej. Ojczyzna nasza znalazła się nad przepaścią..."

        Jeśli Myuu sam pisał tę odezwę, to do znanych nam jego licznych talentów należy dodać również umiejętność pisania z polotem. Kto wie, może mój dziennik też jest nienajgorszy?
        Tak czy inaczej, nie prowadzę tych zapisków, aby utrwalać jakieś bezcelowe dywagacje na temat tekstów i ich jakości. Od początku chodzi mi tylko o jedno - życie doktora Myuu na Metaregii. A ono, lekko mówiąć, w ostatnim czasie nie ma się najlepiej.
        Kiedy nasz ostatni Tsufurianin zdecydował, że wprowadzi powszechny stan zagrożenia, z pewnością chciał dobrze, lecz
        jak zawsze powtarzała moja babcia dobrymi chęciami wybrukowane jest Piekło. Tak jest i tym razem. To małe, metaregiańskie piekiełko, które Myuu sam sobie zgotował.
         
        Mam to szczęście, że czasami odwiedza mnie Seshium. Chłopak z pewnym trudem znosi przewodzenie całej armii Metaregii i czasem po prostu potrzebuje rady. Miło mi, że zwraca się akurat do mnie. Pewnego dnia opowiedział mi całą historię o śmierci Freezy, wtedy jeszcze rzekomej. Seshium miał poczucie winy, że to przez jego nieostrożność te niepotwierdzone w owym czasie plotki się rozniosły i zrujnowały prezentację gubernatora. Oczywiście starałem się go pocieszyć, ale to niestety prawda. Popełnił głupkowaty błąd i teraz wszyscy za niego płacimy.
        Dzisiaj cała sytuacja z Freezą wydaje się wyjaśniona. Powszechnie mawia się, że rzeczywiście przepadł. Z powodu Super Saiyanina lub kogoś innego. Nieistotne.
        Te informacje powinny rychło doprowadzić do odwołania stanu zagrożenia, prawda? Trwa już miesiąc, to i tak bardzo długo. Nie sądzę jednak, że koniec nastąpi szybko. Kupcy, rolnicy i ich sprzymierzeńcy poczuli krew. Już od dłuższego czasu mieli dość Myuu i dobrze się z tym ukrywali, ale teraz z całą mocą chcą doprowadzić do jego ustąpienia z urzędu. Nie chcą zmarnować okazji, która im się cudownie nadarzyła. Ciągle organizują strajki i prostesty. Targowisko jest niemal opustoszałe, a to, jeśli dobrze rozumiem, negatywnie odbija się na gospodarce. Wszystkim powoli kończy się cierpliwość. Samemu Myuu chyba też.
        Innym razem postanowiłem odwiedzić Tunga. Był pogodny, ale nie chciał mówić o doktorze. W końcu go przekonałem do tego tematu, ale tym samym zepsułem mu humor. Powiedział, że nasz gubernator żyje w ciągłym napięciu i coraz częściej porównuje protestujących do Saiyan. Od kiedy się o tym dowiedziałem, nie mogę spać spokojnie. Demon przeszłości wciąż jest w jego głowie. Być może ja sam jestem szaleńcem, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że on ma jakiś plan, który sprzeciw społeczny może pokrzyżować. Plan, do którego potrzebuje pozostać gubernatorem, ze wszystkimi możliwościami tego stanowiska.

        Miałem wielką nadzieję, że już nigdy nie będę musiał walczyć. Ostatnio zaczynam ją tracić... ~~

        * * *

        Miesiąc po ogłoszeniu stanu zagrożenia. Na głównej, targowej ulicy jest wielkie zbiorowisko Metaregian. Wśród nich da się wypatrzeć znajomych czterech kupców - są oni w większości zakłopotani i widać, że czują się niekomfortowo. Wyjątek stanowi Lantan, który z bardzo dumną miną gramoli się na podwyższenie, aby mówić do zebranej gawiedzi.

        KOYUMIN
        zatroskany; do Lantana
        Przyjacielu, opamiętaj się wreszcie! To trwa zbyt długo i jest bezskuteczne!

        LANTAN
        odpowiada stanowczo
        Nie poddam się! Myuu musi odejść. Kiedy to się stanie, dobrobyt wróci na naszą planetę!

        BURADO
        niepewnie; do Lantana
        Rozumiem, rozumiem... A może jednak nie organizowałbyś tych wieców codziennie? Wiesz, od ciągłego gadania może zaschnąć w gardle...

        MUPARAJI
        do Burada
        Ty znowu o piciu? Naprawdę, przestaje to być śmieszne...

        KOYUMIN
        zrezygnowany
        Ach... Chodźmy już stąd. Lantan i tak postawi na swoim. Miejmy nadzieję, że to w końcu mu się znudzi i nie spowoduje niczego przykrego...

        Koyumin, Muparaji i Burado oddalają się. Natychmiast po tym Lantan staje na podwyższeniu i zwraca się do tłumu.

        LANTAN
        głośno, stojąc na podwyższeniu
        Witam was, Metaregianie! Szczególne pozdrowienia kieruję do wszystkich kupców i rolników! To dzięki wam koło naszych wołań nie przechodzi się obojętnie!

        KTOŚ Z TŁUMU #1
        z entuzjazmem
        Jesteśmy z tobą, Lantan!

        OSOBY Z TŁUMU
        krzyczą
        Razem przeciwko tyranii! - Kto nie z nami, ten zdrajca! - Będziemy walczyć do skutku!

        LANTAN
        z dumnym uśmiechem
        Dziękuję wam, bracia i siostry! Gdyby nie wasza przenikliwość i żarliwa miłość do naszej ojczystej planety, Myuu mógłby spać spokojnie. Całe szczęście już od miesiąca musi żyć ze świadomością krzywd, które nam wyrządził!
        odchrząknąwszy
        Spotykamy się w tym miejscu już po raz dwudziesty czwarty! Podziwiam waszą wytrwałość! Długo milczeliśmy, cierpliwie znosząc niedogodności, które powodował nasz nieudolny gubernator. Nasze przebudzenie było jednak kwestią czasu. Miarka się przebrała!

        OSOBY Z TŁUMU
        Dobrze mówi! - Wiwat, Lantan! - Precz z Myuu!

        LANTAN
        głośno i wyraźnie
        Powtórzę to po raz kolejny, choć mówiłem to już wielokrotnie... Nie spoczniemy, dopóki obecny gubernator nie ustąpi! Nasze władze mogą mówić, że to niezgodne z prawem, że gubernatorowi należy się dożywotnie sprawowanie rządów... Być może, lecz w normalnych warunkach! Obecnie znajdujemy się w wielkim kryzysie i walczymy o byt. Prawo zostało napisane z myślą o tym, żeby służyć ludowi i jeśli nie daje nam już sprawiedliwości...
        po dramatycznej pauzie
        ...odbierzemy ją sami! Jeśli tylko w godzinie próby poprze nas armia, zwyciężymy!

        Po tej wypowiedzi Lantana tłum wpada w euforię. Okrzyki zlewają się w niezrozumiały hałas. Mówca jest z siebie bardzo zadowolony i podziwia wielkie zbiorowisko wiwatujących Metaregian. Nie zwraca jednak uwagi na jedną osobę, która pcha się do przodu i woła coraz głośniej.

        ZNAJOMY GŁOS
        ze złością, ale jakby nieco bełkotliwie
        Głupcy... Głupcy! Nie rozumiecie niczego! Przestańcie natychmiast!

        Większość zebranych na wiecu nie zwraca uwagi na rozzłoszczonego przybysza, ale wreszcie zauważa go Lantan. Postanawia nie reagować, ale z obawą przygląda się jego dalszym poczynaniom.

        ZNAJOMY GŁOS
        gwałtownie popychając jednego z mężczyzn w tłumie
        Z drogi! Wracaj lepiej do domu... Pozdrów swoją żonę, dzieci... Tutaj tylko niepotrzebnie ściągasz na siebie gniew... Gniew!

        LANTAN
        myśli
        O masz ci los... To znowu ten pijak!

        Tłum powoli cichnie i zaczyna przyglądać się przybyszowi. Wtedy widać już doskonale, że jest to Sutoron. Były właściciel warsztatu jest bardzo zaniedbany i nieogolony. W jego oczach jest wręcz dziki błysk.

        SUTORON
        emocjonalnie
        Wołałem do was już tyle razy, a wy dalej nie słuchacie...?! Nie igrajcie z Myuu! Jego cierpliwość ma swoje granice, jak u każdego...
        jak szalony
        Nie wiecie, do czego jest zdolny! Nawet ja nie wiem... Nikt nie wie, ale ja przeczuwam! Błagam, zaufajcie mi! Pieniądze nie są warte tego, co może was spotkać!

        KTOŚ Z TŁUMU #2
        z pogardą
        Nie słuchajcie go, jest pijany!

        SUTORON
        rozpaczliwie
        Nie jestem pijany, przysięgam! Uwierzcie mi! Dla niego jesteśmy tylko narzędziami. Kiedy tylko zaczniemy mu przeszkadzać...

        KTOŚ Z TŁUMU #3
        popycha Sutorona
        Wynocha stąd! Jeden wariat nam wystarczy... Tak się składa, że rządzi naszą planetą!
        rechocze paskudnie, całkiem jakby powiedział coś zabawnego

        SUTORON
        spogląda na Lantana
        Ty... Nie ryzykuj życiem innych dla własnych ambicji...! Wybaw siebie i tych, którzy poszli za tobą! Możesz to zakończyć.

        LANTAN
        unika kontaktu wzrokowego z Sutoronem, ignoruje go

        SUTORON
        Wiem, że mnie słyszysz! Możesz mnie mieć za szaleńca, ale w końcu zrozumiesz, że miałem rację, tylko... wtedy będzie za późno!

        LANTAN
        zwraca się do wszystkich zebranych
        Dzisiaj zakończymy wcześniej... Pokazaliście swoją wytrwałość i poparcie dla sprawy. Widzimy się już jutro! Pozostańcie wierni!

        Tłum rozchodzi się, wykrzykując jeszcze na cześć Lantana i Metaregii oraz wyrzucając z siebie niepochlebne wyrażenia o gubernatorze Myuu. Obelgi spadają również na Sutorona, który nie przejmuje się nimi, tylko smutno patrzy na mijających go współplemieńców.

        SUTORON
        cicho, do siebie
        Dlaczego oni mnie nie słuchają...?
        jeszcze ciszej
        Może... Może nie ma powodu do obaw?
        uśmiecha się gorzko
        Och, chciałbym móc tak powiedzieć...

        Grupka niehumanoidalnych Maszynomutantów stoi pobliżu podwyższenia, z którego przemawiał Lantan. Jeden z nich ma jedno ramię zakończone kleszczami i jeździ na gąsienicach, drugi przypomina łazik kosmiczny***, a trzeci jest lewitującą nad ziemią kostką pozbawioną kończyn. Zdają się ze sobą dyskutować.

        MUTANT #1
        zaniepokojony
        Myślę, że ten ponury Metaregianin mógł mieć trochę racji... Myuu zrobił wiele dobrego. Społeczność powinna dać mu drugą szansę.

        MUTANT #3
        chłodno
        Zgadzam się w kwestii zasług gubernatora, ale nadal powinno się podchodzić z rezerwą do wypowiedzi takich szemranych typów.

        MUTANT #2
        nieśmiało
        Ja wolę nic nie mówić... Mój szef jest mocno zaangażowany w protesty przeciwko Myuu. Co prawda krzywdy mi nie zrobi, bo mam już swoje prawa, ale wolałbym nie tracić pracy.

        MUTANT #2
        z metalicznym westchnieniem
        Jasna sprawa, kolego... Jasna sprawa...

        PRZECHODZĄCY METAREGIANIN
        ze złością, do Mutantów
        Od tych praw w głowach się wam poprzewracało! Chcielibyście mieszać się do polityki? Zostawcie ją tym, których ona w pełni dotyczy!

        Mutanci milczą. Napastliwy Metaregianin w końcu zostawia ich w spokoju.

        MUTANT #1
        Zauważyliście, że odkąd rozpoczęły się protesty, coraz częściej słyszy się niepochlebne opinie na temat naszej Deklaracji Praw...?

        MUTANT #2
        z gorzką ironią
        Oczywiście, że zauważyłem. Dobrym przykładem jest choćby ten burak, który nas minął...

        MUTANT #3
        przejęty
        To straszne... Mam nadzieję, że nie wyniknie z tego nic gorszego...

        MUTANT #2
        smutno
        Wszyscy mamy nadzieję, ale to wszystko, co możemy zrobić. Ostateczna decyzja zostanie podjęta niezależnie od nas...

        Maszynomutanci żegnają się i wracają do domów.
        Chmury na Metaregiańskim niebie są ciemne, posępne i zdają się mieszać z unoszącym się z kominów gęstym dymem. Jest ciemno, jakby zapadał już zmrok.

        * * *

        Tego samego dnia. Doktor Myuu jest w swojej piwnicy i dokonuje poprawek przy TF-001 'Hatchiyacku'. Pomimo przytłaczającego napięcia na Metaregii, podczas pracy Tsufurianin jest widocznie zadowolony.

        MYUU
        dokręcając coś za pomocą klucza
        Dobrze... Dobrze!
        odkłada klucz i robi krok w tył, aby lepiej przyjrzeć się TF-001
        Nie mogę w to uwierzyć! Tak wiele lat mozolnej pracy, ciągłego ukrywania się i wreszcie... wreszcie jestem blisko końca!
        z zadowoleniem
        Jedyne, czego brakuje, to odpowiedni mózg.
        smutniej
        Niestety, to będzie najtrudniejsze... Wciąż jestem daleki uzyskania odpowiedniej formy nanotechnologicznej.
        podchodzi do TF-001
        Poza tym jest jednak wszystko. Miotacze energii, dość wytrzymały pancerz, moduł mowy, kryształy z Kabochy, w pełni funkcjonalny układ ruchu i...
        ze szczególną błogością
        ...mała niespodzianka, którą wymyśliłem niedawno.
        melancholijnie
        Może kiedyś 'Hatchiyack' spełni swoje powołanie. Ach, gdyby chociaż zdołał to zrobić po mojej śmierci!
        po chwili milczenia
        No tak, ale komu powierzę moją misję w razie, gdybym nie dał rady sam jej wypełnić? A jeśli poniosę klęskę...?
        marszczy brwi
        To nie rozmyślania na dziś. Niemniej jednak dobrze, że się nasunęły. Są to ważne problemy, które należy kiedyś rozwiązać...

        Rozlega się dźwięk dzwonka do drzwi.

        MYUU
        machinalnie
        Ach, no tak... To pewnie Seshium. Wyjdę lepiej do niego.

        Myuu wyciera ścierką swoje dłonie ze smaru, po czym opuszcza piwnicę i wychodzi na powierzchnię, do wnętrza swojego domu. Następnie podchodzi do drzwi i otwiera je. Zgodnie z oczekiwaniami doktora, osobą, która dzwoniła do drzwi był generał Seshium, zwierzchnik sił zbrojnych Metaregii.

        SESHIUM
        salutując
        Panie gubernatorze, przybywam na wezwanie!

        MYUU
        ciszej
        Dobrze, generale... Proszę nie zwracać na siebie uwagi.

        SESHIUM
        zmieszany, przestaje salutować
        Oczywiście...

        Seshium wchodzi do domu Myuu. Tsufurianin wskazuje mu miejsce przy przygotowanym uprzednio stoliku. Generał czeka, aż gubernator zajmie swoje miejsce i dopiero po tym sam siada.

        SESHIUM
        formalnie
        Gubernatorze... Niech pan pozwoli, że zapytam – skąd to nagłe wezwanie? Czy potrzebna jest w czym moja pomoc?

        MYUU
        swobodnie
        Owszem, pomoc pańska, a co za tym idzie... także pomoc wojska. Bardzo chcę zakończyć stan zagrożenia.

        SESHIUM
        uradowany
        Naprawdę...?
        nagle poprawia się zakłopotany
        Proszę wybaczyć ten nieadekwatny ton. Naturalnie, miło mi słyszeć, że Metaregia powróci wreszcie do normalności.

        MYUU
        z niepokojącym*** uśmiechem
        Tak! Dokładnie tak! Metaregia powróci do normalności, ale tylko jeśli mi pan pomoże!

        SESHIUM
        skonsternowany
        J-Ja... Panie gubernatorze, pomogę z miłą chęcią, ale... do czego ja mogę być potrzebny? Wszystko, czego potrzeba do zniesienia powszechnego stanu zagrożenia to pańska zgoda i zatwierdzenie jej przez Radę Planety, czego może pan być pewien...

        MYUU
        pobłażliwie
        Ach, panie Seshium... Przecież to całe zamieszanie... to nie jest żadne moje widzimisię! Stan zagrożenia nadal trwa, bo nie pozbyliśmy się zagrożenia. Sądzę, że czekaliśmy zbyt długo i należy podjąć w tej mierze stanowcze działania.

        SESHIUM
        zbity z tropu
        Co ma pan na myśli, gubernatorze?

        MYUU
        poważnieje
        Na pewno słyszał pan o stowarzyszeniu kupców i rolników, które powoduje paraliż naszej gospodarki i zakłóca porządek publiczny ciągłymi strajkami oraz demonstracjami?

        SESHIUM
        przytakuje
        Tak jest. Codziennie w centrum naszego siedliska odbywa się wiec, na którym przemawiają niezadowoleni Metaregianie.

        MYUU
        ostrożniej, jakby nie był pewny reakcji rozmówcy
        Widzi pan... To właśnie jest zagrożenie, o które mi chodzi. Dopóki te rozruchy trwają, coraz więcej naszych obywateli przekonuje się do kłamstw na mój temat. Jeśli to nie ustanie, zapewne obarczą mnie nawet winą za kryzys gospodarczy, który sami sobie gotują...

        SESHIUM
        zamyślony
        No tak... To niekorzystne. Co jednak możemy zrobić? To pokojowe protesty, a więc zgodne z prawem.

        MYUU
        chłodno
        Na razie są pokojowe, panie generale. Na razie. Nic tylko czekać, aż jakiś biedak omamiony tymi bujdami podniesie na mnie rękę.
        spoglądając Seshiumowi w oczy
        Zresztą, nie są to wcale protesty legalne, bo nawołuje się w ich trakcie do obalenia prawowitej władzy, czyli usunięcia mnie ze stanowiska gubernatora, które konstytucja Metaregii gwarantuje mi dożywotnio.

        SESHIUM
        zakłopotany
        Zgadza się... Proszę wybaczyć, zapomniałem o tym.

        MYUU
        spokojnie
        Nic nie szkodzi.

        SESHIUM
        z obawą
        Niestety, nadal nie wiem, w jaki sposób mogę pomóc. Niech pan mi wybaczy tę śmiałość, ale czy mógłby pan przejść do sedna?

        MYUU
        ponownie się uśmiecha
        Ależ oczywiście, proszę się nie krępować.
        po chwili milczącego zawahania
        Chodzi mi o to, żeby wyraził pan zgodę na użycie wojska do rozpędzenia wiecu.

        SESHIUM
        zdumiony i oburzony
        Jak to rozpędzenia...?! Chce pan użyć siły przeciwko Metaregianom?

        MYUU
        nieco zmieszany
        A tam zaraz siły... Proszę pana, sądzę tylko, że powinniśmy ich nieco postraszyć.

        SESHIUM
        ze zmarszczonymi brwiami
        Nie mogę się na to zgodzić. Działałby pan na swoją własną szkodę. Póki co, podżegacze mają przeciwko panu tylko czcze słowa, ale takie działanie świadczyłoby niezbicie, że...

        MYUU
        przeszywając Seshiuma chłodnym spojrzeniem
        Że jestem tyranem? Oprawcą? Śmiało, niech pan to powie.

        SESHIUM
        uspokaja się nieco i mówi spokojniej
        Nie, nie o to mi chodziło... Po prostu mogliby to wykorzystać jako kolejny argument przeciwko panu... Kłamliwy argument, rzecz jasna, ale...

        MYUU
        zniecierpliwiony
        Ach, generale... Przecież współpracujemy już tak długo. Nie pamięta pan, że kiedy da się buntownikom odczuć siłę państwa na własnej skórze, niezawodnie się ich uciszy?

        SESHIUM
        spuszcza wzrok i milczy

        MYUU
        kontynuuje
        Niech pan sobie przypomni operację, jaką przeprowadził pan na moje zlecenie przy wprowadzaniu Deklaracji Praw Maszynomutantów. Wszelkie ośrodki oporu wobec tego aktu prawnego zostały zinfiltrowane, a przejawy niechęci zduszone w zarodku. Wielu Metaregian, nawet wysoko postawionych, po dziś dzień wierzy, że społeczeństwo ochoczo i jednogłośnie zgodziło się na poprawę sytuacji Mutantów. Tymczasem, gdyby nie nasza mała operacja, doszłoby do niemałych sporów...

        SESHIUM
        nadal milczy

        MYUU
        przyglądając się Seshiumowi
        To nasz maleńki sekret, prawda, generale? A teraz niech pan pomyśli. Skoro raz się nam udało, to dlaczego nie drugi? Co prawda w tym przypadku nie mamy przywileju uprzedzania niefortunnych zdarzeń, ale nadal możemy coś uczynić. Strach działa, generale. Pan to wie.

        SESHIUM
        z trudem
        Tak, wiem... Jednak moi żołnierze nigdy się na to nie zgodzą. Niech pan sobie wyobrazi, jakby się to się odbiło na naszej reputacji!

        MYUU
        beztrosko
        Ależ zdaję sobie z tego sprawę. Nie chodzi mi o pańskich żołnierzy...

        SESHIUM
        ponownie opuszcza wzrok
        Ach... W takim razie chyba nie rozumiem...

        MYUU
        jakby podekscytowany
        Oddział TF-200 'Alphy' powinien wystarczyć. Ba, nawet połowa tego oddziału! Niech pan to sobie wyobrazi: grupa czarnych, dostojnych Neo Maszynomutantów kroczy dumnie, powodując popłoch u niszczycieli społecznego ładu i...

        SESHIUM
        stanowczo
        Wolałbym sobie tego nie wyobrażać.

        MYUU
        wzdycha
        Jak pan woli... A więc, czy udzieli mi pan zgody na wykorzystanie Pierwszego Korpusu Neo Maszynomutantów?

        SESHIUM
        długo milczy, po czym przemawia
        Tak, udzielę.

        MYUU
        zadowolony
        Wspaniale! Zaraz podpiszemy protokół...

        SESHIUM
        ponuro
        Mam jednak dwa warunki, z których w żadnym wypadku nie zrezygnuję.

        MYUU
        zaskoczony
        A jakie? Myślę, że uda nam się dogadać.

        SESHIUM
        Ja też mam taką nadzieję.
        poważnie
        Po pierwsze: żądam, aby protokół mówił "Generał Seshium udziela gubernatorowi Myuu zgody na przejęcie dowodzenia nad Pierwszym Korpusem Neo Maszynomutantów na czas ograniczony, z tym zastrzeżeniem, że żołnierze podlegający bezpośredniej władzy gubernatora nie będą mogli zadać nikomu ran".

        MYUU
        lekceważąco
        No dobrze, dobrze... Tego i tak nie było w planach.

        SESHIUM
        chłodno
        Zanim podam drugie żądanie, mam jedno pytanie. Kiedy chce pan...

        MYUU
        bez zahamowań
        Rozpędzić wiec? Niezwłocznie. Choćby i jutro.

        SESHIUM
        z słyszalnym niezadowoleniem
        Udzielam więc zgody na jeden dzień, czyli dzień jutrzejszy i jednocześnie proszę o czasowe zwolnienie z pełnienia obowiązków zwierzchnika sił zbrojnych Metaregii na trzy doby począwszy od północy dnia jutrzejszego.

        MYUU
        przyglądając się Seshiumowi podejrzliwie
        Ma pan na myśli... urlop?

        SESHIUM
        Można to tak nazwać.
        nadal poważnie
        Zgadza się pan, gubernatorze?

        MYUU
        ze spokojem
        Nie widzę żadnych przeciwwskazań. Ma pan moją pełną akceptację dla swoich żądań.

        SESHIUM
        wstaje
        Udzielam więc panu zgody pod tymi właśnie warunkami.

        MYUU
        uśmiecha się
        Już idę po papier i moją pieczęć. Niezwłocznie spiszemy protokół...

        SESHIUM
        krzyżuje ramiona
        Dobrze, ale jeśli pan może, to bardzo proszę się pośpieszyć. Do północy mam jeszcze całe mnóstwo naglących obowiązków.

        MYUU
        mruży nieco oczy, przyglądając się Seshiumowi
        Oczywiście. Zaraz wracam...

        Myuu podchodzi do swojej szafy i szuka w niej potrzebnych rzeczy.

        SESHIUM
        myśli
        Gubernator tego pożałuje, ale może chociaż ja zachowam czyste sumienie. Mam taką nadzieję...

        MYUU
        grzebiąc w szafie
        Zapewniam pana, generale, że wszystko przebiegnie bezpiecznie. Aby dopilnować jutrzejszej... operacji, przełożę zaplanowaną wizytę w wieży naukowców na kolejny dzień. Obym tylko nie zapomniał poinformować pana Tunga...

        SESHIUM
        nieco zniecierpliwiony
        Ależ oczywiście, wierzę panu...
        niemal bezgłośnie, do siebie
        No bo przecież dlaczego miałbym nie wierzyć...?

        * * *

        Następnego dnia, w siedzibie metaregiańskiego korpusu naukowców. Tung i Draiscra czekają na coś, siedząc razem przy jednym stole.

        DRAISCRA
        stukając palcami w stół
        Miał tu być już godzinę temu...

        TUNG
        z głową wspartą na lewej ręce
        Pamiętam o tym...

        DRAISCRA
        robi głęboki wdech i gwałtowny, głośny wydech

        TUNG
        zainteresowany
        Denerwujesz się? Chyba nie ma czym.

        DRAISCRA
        nieśmiało
        Nie mówiłam tego panu, ale mam dla doktora niespodziankę. Od rana się martwię, bo nie wiem czy mu się spodoba...

        TUNG
        Mogę spytać, co to takiego?

        DRAISCRA
        rumieni się
        Tak... Naprawiłam jego kapsułę.

        TUNG
        zrywa się na równe nogi
        Naprawdę? Jakim sposobem...? Minęło już tyle lat, a nawet zaraz po kolizji szkody wydawały się nieodwracalne...

        DRAISCRA
        wstydliwie
        Ach, to naprawdę nie było takie trudne. Musiałam całkowicie wymienić mnóstwo części, przede wszystkim panel sterowania i ten niefortunny system regulacji temperatury.

        TUNG
        nadal zaciekawiony
        A w jaki sposób dostałaś się do tej kapsuły? Czy przypadkiem nie trafiła do wojskowego magazynu?

        DRAISCRA
        uśmiecha się
        Uzyskałam tam dostęp dzięki naszemu wspólnemu znajomemu.

        TUNG
        Masz na myśli Seshiuma?

        DRAISCRA
        wesoło
        Nie! Pańskiego brata!

        TUNG
        lekko zakłopotany
        Ach, no tak... Nie sądziłem, że rekomendacja od emeryta pozwoliłaby ci na wejście do tego magazynu, ale w takim razie chyba się myliłem.

        DRAISCRA
        Samego Seshiuma nigdy bym nie przekonała, ale wiem, że bardzo ceni on zdanie pana Stena. Takim sposobem zapewniłam sobie uzyskanie przepustki do strzeżonych budynków wojskowych!

        TUNG
        siada
        No cóż, może i ja załatwię sobie coś za pośrednictwem Stena.
        po chwili milczenia, wyglądając przez okno
        Ech, co się dzieje z tym Myuu...?

        DRAISCRA
        Może powinien pan pójść po doktora?

        TUNG
        kiwając głową przytakująco
        Tak zrobię, ale dopiero pod wieczór... W końcu mogły mu wypaść jakieś obowiązki służbowe. Może sam pojawi się prędzej.
        pogodnie
        Tymczasem zajmiemy się czymś pożytecznym, dobrze?

        DRAISCRA
        z uśmiechem
        Tak jest, panie Tung!

        Tung i Draiscra wstają od stołu i zmierzają w kierunku jednej z pracowni. Przez okno widać, jak wielu Metaregian zaczyna się powoli gromadzić na targowej ulicy. Nie trudno się domyślić, że powodem, dla którego tam przychodzą, jest kolejna demonstracja sprzeciwu wobec gubernatora. Na niebie zbierają się coraz gęstsze chmury.

        * * *

        Kilka godzin później, tego samego dnia. Na targowej ulicy ponownie zbierają się Metaregianie z Lantanem na czele. Tym razem mężczyzna jest osamotniony przez swoich przyjaciół, którzy nie przyszli mu towarzyszyć choćby przez chwilę. Lantan zdaje się być dość ponury, może właśnie przez to. Tłumowi nie brakuje za to entuzjazmu. Podobnie jak ostatnim razem domaga się przemówienia, wykrzykując rozmaite hasła. Niebo jest już całkowicie spowite ciemnymi chmurami.

        OSOBY Z TŁUMU
        wrzeszczą
        Powiedz nam kilka słów, Lantanie! - Niech Myuu wie, że mamy już przywódcę na jego miejsce! - Jesteśmy z tobą!

        LANTAN
        głośno i wyraźnie, ale bez przekonania
        Dziękuję wam, bracia i siostry, ale nie nazywajcie mnie przywódcą. Codziennie kieruję do was krótkie orędzie, ale nie po to, by nad wami zapanować. Poczuwam się do wspólnoty z wami i podobnie jak wy straciłem na decyzjach gubernatora Myuu.
        z nieśmiałym uśmiechem
        Wykorzystuję jedynie swój skromny talent, aby dodać wam pewności siebie...

        Tłum odpowiada szalonym krzykiem i entuzjastycznymi gwizdami. Niektórzy Metaregianie podrzucają swoje nakrycia głowy, wiwatując.

        LANTAN
        pewniej
        Nie ukrywam, że rola mówcy nieco mnie przerasta. Nie mam w tej kwestii dużego doświadczenia. Przez swoje zaangażowanie w opór wobec gubernatora straciłem w oczach wielu... Kto może wiedzieć, czy nie stracę jeszcze więcej?

        KTOŚ Z TŁUMU
        woła, machając ręką
        Masz nas, nie oglądaj się za siebie!

        OSOBY Z TŁUMU
        Zwycięstwo jest nasze! - Odzyskamy Metaregię! - Razem do wspólnego celu!

        LANTAN
        z zadowoleniem
        Wielokrotnie chciałem zrezygnować, ale wasza energia i szczera wola walki zawsze dodaje mi energii. A więc, przypomnijmy wszystkim nasze cele! Po pierwsze...

        GŁOS Z ODDALI
        z przerażeniem
        Przyszli po nas! Ratuj się, kto może!

        Zaskoczony Lantan szuka wzrokiem źródła zamieszania. Dostrzega, że zebrani z samego tyłu tłumu Metaregianie zaczynają rozpraszać się i uciekać w popłochu.

        LANTAN
        zaniepokojony, do siebie
        Na pamięć wielkiego Bohatera! A cóż to...?

        Do uszu Lantana i zgromadzonych tuż przed nim demonstrantów docierają okrzyki bólu i przerażenia.

        METAREGIANIN PRZY PODWYŻSZENIU
        przyglądając się uciekającym
        Szlag! Pewnie Myuu przysłał wojsko, aby nas uciszyć! Wiedziałem, że prędzej czy później się do tego posunie...

        LANTAN
        głośno, nadal z wyczuwalnym w głosie niepokojem
        Żołnierze! Jeśli to wy, natychmiast przestańcie! Niech Metaregianin nie podnosi ręki na drugiego Metaregianina! Bądźmy zjednoczeni i szukajmy wyjścia z kryzysu. To pokojowy protest! My nikogo...

        INNY GŁOS Z ODDALI
        krzyczy zachrypniętym głosem
        Uciekajcie! To nie nasi żołnierze! Mutanci Myuu przyszli po nas!

        LANTAN
        niemal bezgłośnie, z narastającym poczuciem strachu
        Wielkie nieba...

        Teraz Lantan widzi już przyczynę całego zamętu. W jego kierunku kroczy pięciu Mutantów-żołnierzy na czele z komandorem Alphą. Metaregianie zwykle sami uciekają przed nimi, a jeśli ktoś tego nie robi, zostaje odepchnięty i najczęściej powalony. Ci, którzy stawiają gwałtowniejszy opór, szybko przestają, kiedy zostają trafieni metalowymi pięściami członków Pierwszego Korpusu Maszynomutantów.

        LANTAN
        usiłując zachować spokój
        Bracia i siostry... Musicie wrócić do domów! Nie chcę, aby stała się wam krzywda!

        NIEKTÓRZY Z METAREGIAN
        Nie poddamy się! - Precz z tyranią! - Kto ucieka, ten jest z Myuu!

        ALPHA
        bez emocji
        To zgromadzenie zakłóca spokój publiczny. Bardzo proszę się rozejść dobrowolnie, inaczej zostanie użyta siła.

        METAREGIANKA
        oburzona
        Siła?! A kim wy jesteście, żeby nam grozić, wy...

        ALPHA
        odwraca się do jednego z towarzyszy
        Gammo...

        GAMMA
        skinąwszy głową
        Oczywiście, dowódco.

        Gamma wymierza Metaregiance uderzenie kolanem, którego siła odrzuca ją. Zostaje jednak złapana przez kilku mężczyzn i natychmiast zabrana z dala od żołnierzy Myuu.

        ALPHA
        poważnie
        Żołnierze, bądźcie ostrożni. Według rozkazu nikt nie może odnieść ran, a więc pamiętajcie o tym, używając siły.

        BETA, GAMMA, DELTA I EPSILON
        chórem
        Tak jest!

        Do przerażonego i stojącego wciąż na podwyższeniu Lantana podbiega kilku Metaregian.

        METAREGIANIN Z WIECU #1
        gwałtownie
        Szybko, Lantanie! Musimy stąd iść!

        LANTAN
        niepewnie
        Przecież nie mogę ich tak zostawić! Ta cała gawiedź była tu z mojego powodu... W gruncie rzeczy... czuję się za nich odpowiedzialny...

        METAREGIANIN Z WIECU #2
        próbując pocieszyć Lantana
        Nie martw się! Pójdziemy wezwać pomoc!

        LANTAN
        zaskoczony
        Pomoc...? Skąd?

        METAREGIANIN Z WIECU #3
        z werwą
        Aby przysłać tu Mutantów, Myuu musiał uzyskać zgodę wojska. Nie uwierzysz chyba, że nasz generał Seshium mu jej udzielił?

        LANTAN
        zdezorientowany
        Ja... nie wiem...

        METAREGIANIN Z WIECU #2
        Jeśli użyto przemocy bez takiej zgody, nasi żołnierze przyłączą się do nas i wreszcie nadejdzie koniec rządów Myuu!

        LANTAN
        niepewnie
        A... A co jeśli nie? Co jeśli Myuu dostał zgodę?

        METAREGIANIN Z WIECU #1
        Siedząc tutaj bezczynnie nigdy się tego nie dowiemy. Chodźcie za mną – znam dobry skrót do posterunku!

        Trzech Metaregian wraz z Lantanem ruszają w drogę. Część stojących w pobliżu uczestników wiecu podąża za nimi. Reszta przeważnie decyduje się na powrót do domu. Tylko nieliczna grupa próbuje jeszcze bezskutecznie opierać się komandorowi Alphie i jego żołnierzom.
        Z nieba powoli zaczyna sączyć się deszcz.

        * * *

        We wnętrzu ukazywanego już wcześniej baru trzej przyjaciele Lantana siedzą przy stole z ponurymi minami.

        MUPARAJI
        westchnąwszy
        Co za paskudny dzień... Nic, tylko chmury i nędzne krzynki światła słońca...

        BURADO
        koszmarnie znudzony
        Ta... Jeśli dobrze słyszę, to już zaczyna padać...

        KOYUMIN
        próbując polepszyć atmosferę
        Haha! To oznacza, że Lantan zmoknie na tym swoim wiecu! Może wreszcie...

        Burado i Muparaji patrzą na Koyumina, wymownie dając mu do zrozumienia, że ich to nie bawi.

        KOYUMIN
        smutno
        Ach, rozumiem... Nie zaprzeczycie jednak, że przydałby mu się jakiś bodziec, aby przestał wreszcie ciągle narażać się gubernatorowi.

        MUPARAJI
        Oczywiście, że nie zaprzeczę. Na początku sam zgadzałem się z jego uporem, ale teraz to po prostu przesada! To przez tę jego szopkę ciągle trwa stan zagrożenia.

        BURADO
        wzdycha
        Ja też się zgadzam i może nawet bym coś powiedział, ale zaschło mi w gardle. Muszę się napić...

        MUPARAJI
        przewraca oczami
        A ten dalej swoje...

        KOYUMIN
        poważnie
        Popełniliśmy błąd. Nie powinniśmy byli zostawiać Lantana samego...

        Nagle ktoś wbiega do baru. To niewielki, dwunożny Maszynomutant.

        MAŁY MUTANT
        skacze i woła
        Słuchajcie! Słuchajcie! Wojsko rozpędziło wiec! Chaos na głównej ulicy!

        Mutant opuszcza bar równie niespodziewanie jak się w nim pojawił i biegnie dalej, tymczasem reakcją na jego słowa wśród siedzących przy stołach Metaregian jest nadzwyczajne poruszenie. Wielu z nich szybko wychodzi, zostawiając niedopite napoje i zapłatę za nie. Trzej kupcy spoglądają po sobie.

        BURADO
        zdumiony
        Czy... Czy ja dobrze słyszałem...?

        KOYUMIN
        poważnie
        Niestety tak. Musimy znaleźć Lantana!

        MUPARAJI
        wstaje
        Niezwłocznie. Chodźmy natychmiast!

        Koyumin i Muparaji od razu ruszają ku wyjściu, zostawiwszy na stole pieniądze. Burado dołącza do nich po krótkiej chwili, wypiwszy wpierw swój napój "na hejnał". Trzej kupcy wybiegają na ulicę i zaczynają wołać swojego przyjaciela i wypytywać o niego przechodniów. Pada na nich coraz intensywniejszy deszcz.

        * * *

        Na Metaregii jest już prawdziwa ulewa. Nie bacząc na nią, pod posterunkiem wojska pojawił się Lantan, a wraz z nim wielu uczestników jego wiecu.

        METAREGIANIN Z WIECU #2
        z całej siły pukając do drzwi posterunku
        Halo! Jest tam kto? Potrzebujemy pomocy!

        LANTAN
        nieśmiało
        Może jednak trochę mniej gwałtownie...

        METAREGIANIN Z WIECU #1
        kładzie rękę na ramieniu Lantana
        Spokojnie. To prości żołnierze. Na pewno nas zrozumieją.

        Po chwili drzwi się otwierają. Wygląda przez nie metaregiański żołnierz z karabinem na ramieniu i mierzy zebranych pod posterunkiem podejrzliwym wzrokiem.

        POSTERUNKOWY
        znudzony
        Ach, macie jakieś zgłoszenie...? Wejdźcie do środka. Za chwilę przyniosę wam druki do wypełnienia...

        LANTAN
        zdumiony
        Druki? Ależ to pilna potrzeba...

        POSTERUNKOWY
        zbywającym tonem
        Każdy tak mówi... No, wchodzicie czy nie?

        METAREGIANIN Z WIECU #2
        oburzony
        Zostaliśmy zaatakowani przez Mutantów-żołnierzy gubernatora Myuu! Żądamy wyjaśnień!

        POSTERUNKOWY
        marszczy brwi
        Hmm...? Nawet jeśli tak, to co ja mam z tym wspólnego?

        METAREGIANIN Z WIECU #3
        W takim razie żądamy rozmowy z twoim przełożonym!

        POSTERUNKOWY
        z niezadowoleniem
        No tak, macie do tego prawo, ale generał Seshium jest obecnie u siebie w domu... Prawdopodobnie.

        LANTAN
        A kto jest zaraz po nim w hierarchii?

        POSTERUNKOWY
        Obecny dowódca Pierwszego Oddziału Szturmowego, kapitan Renchi.
        niepewnie
        Mam go zawołać...? Ostrzegam, zwykle nie jest chętny do rozmowy.

        LANTAN
        dumnie i poważnie
        Nie zawołać, lecz poprowadzić do niego! Nie będziemy już dłużej moknąć!

        METAREGIANIE Z WIECU
        z entuzjazmem
        Dokładnie tak! - Dobrze powiedziałeś, Lantanie! - Pójdziemy do kapitana!

        POSTERUNKOWY
        markotnie
        Chyba nie sądzicie, że wpuszczę was wszystkich? Wybierzcie raczej... powiedzmy... trzyosobową delegację.

        LANTAN
        stanowczo
        Wejdzie tylu spośród nas, ilu tylko się zmieści, albo złożę na ciebie skargę!

        POSTERUNKOWY
        wzdycha ciężko
        Niech wam będzie... Wchodźcie!

        Posterunkowy, Lantan i liczna grupa jego towarzyszy wchodzą do budynku. Przeszedłszy kilka korytarzy, dochodzą do drzwi oznaczonych metaregiańskim napisem oznaczającym "Pierwszy Oddział Szturmowy".

        POSTERUNKOWY
        monotonnie
        Teraz poproszę was o chwilę cierpliwości. Muszę zapowiedzieć was kapitanowi i zapytać go o zgodę na przeprowadzenie rozmowy...

        LANTAN
        poważnie
        Poczekamy.

        Posterunkowy wchodzi za drzwi i zamyka je za sobą. Jego głos pozostaje jednak słyszalny.

        GŁOS POSTERUNKOWEGO
        zestresowany
        Dzień dobry, kapitanie... Mam tutaj petentów, którzy chcą z panem rozmawiać.

        GŁOS RENCHIEGO
        z lekkim niedowierzaniem
        Ze mną? A cóż im strzeliło do łbów? Powiedz, ilu ich jest...

        GŁOS POSTERUNKOWEGO
        Umm... Szczerze powiedziawszy, trudno mi ich wszystkich zliczyć...
        niepewnie
        Na korytarzu stoi ich... kilkudziesięciu... Na zewnątrz przynajmniej drugie tyle. I wszyscy, jeśli dobrze ich zrozumiałem, przychodzą w tej samej sprawie...

        GŁOS RENCHIEGO
        westchnąwszy
        Proszę, proszę... Ciekawe, co się znowu wyprawia...

        Posterunkowy i kapitan wychodzą przed drzwi. Renchi jest wyższy od swojego podwładnego o głowę i budzi respekt na pierwszy rzut oka.

        RENCHI
        przyglądając się twarzom petentów
        No... O co wam chodzi...?

        METAREGIANIN Z WIECU #2
        oskarżycielskim tonem
        Zaatakowali nas Mutanci!

        LANTAN
        skinąwszy głową
        Ten obywatel nie kłamie. I to w czasie pokojowego wiecu. Podlegają oni wojsku, więc przychodzimy po wyjaśnienia.

        RENCHI
        z wyraźnym zakłopotaniem
        Zaatakowali? Na pewno...? Tacy czarni, wysocy, podobni do siebie?

        METAREGIANIN Z WIECU #1
        pewnie
        Tak, dokładnie tacy. Było ich pięciu.

        RENCHI
        blednie nieco
        Szlag, to naprawdę mogli być oni...
        unosi brew
        A dlaczego przychodzicie z tym do mnie?
        uprzedzając odpowiedź petentów, mówi z dumą
        Niby rozumiem... Pierwszy Oddział Szturmowy to najbardziej elitarna jednostka na Metaregii. Jako ostatni korzystamy z energii Ki. Czy jednak sytuacja jest aż tak trudna?

        LANTAN
        Generał Seshium, wasz główny dowódca, jest nieobecny, a pan jest drugą po nim osobą w armii.

        RENCHI
        przytakuje skinieniem głowy
        Tak, to prawda. Generał od dzisiaj jest na trzydniowym urlopie, a wczoraj był ze służbową wizytą u...
        otwiera oczy i usta szeroko
        O, cholera...
        spogląda na posterunkowego
        Ty zostań tutaj, żołnierzu. Pilnuj posterunku, a ja zabieram mój oddział i idę z tymi obywatelami dowiedzieć się czegoś...

        POSTERUNKOWY
        nerwowo przełyka ślinę
        Z całym oddziałem...?

        RENCHI
        Tak, z całym. Nie ma co się ograniczać.

        LANTAN
        z zainteresowaniem
        Chce pan iść po generała Seshiuma, kapitanie?

        RENCHI
        chłodno
        Nie, nie ma takiej potrzeby. Swoim tymczasowym i niewytłumaczalnym w inny sposób wycofaniem się dał on świadectwo osobistej niechęci wobec przemocy. Źródło waszego problemu jest tylko jedno...
        spogląda na Lantana
        …i musimy być pewni, że nigdzie nam nie ucieknie. My żołnierze, jesteśmy lojalnymi sługami Planety, ale są takie granice, których nikt nie powinien przekraczać.

        LANTAN
        zadowolony
        Ach, panie kapitanie... Chyba już rozumiem.

        Po chwili przed posterunek zaczynają wybiegać Metaregianie, towarzysze Lantana.

        METAEGIANIN Z WIECU #3
        wykrzykuje euforycznie
        Hej, ludziska! Wojsko z nami! Wojsko jest po naszej stronie!

        Rozkrzyczani Metaregianie zalewają całą ulicę. Zaczynają przyłączać się do nich coraz liczniejsi przechodnie. Chaos rozprzestrzenia się. W niektórych budynkach zostają wybite szyby.

        KTÓRYŚ Z PRZECHODNIÓW
        agresywnie, do stojącego nieopodal Maszynomutanta, pracownika sklepu
        Poczekaj no, bratku, aż przepędzimy Myuu! Skończy się ta wasza "Deklaracja Praw"!

        INNY PRZECHODZIEŃ
        z paskudnym uśmiechem
        Tak byłoby najlepiej! Byłaby to stosowna kara za atak "Neosów" na prawdziwych obywateli!

        Do dwóch wrogo nastawionych przechodniów wychodzi właściciel sklepu.

        WŁAŚCICIEL SKLEPU
        zdumiony
        Odczepcie się, obwiesie! W czym przeszkadza wam mój pracownik? To nie żaden "Neos", a zwykły Maszynomutant. Zresztą, o czym wy w ogóle mówicie?

        KTÓRYŚ Z PRZECHODNIÓW
        Jak to? Nie słyszałeś o ataku na demonstrację? Myuu kazał to zrobić! To na pewno jego sprawka!

        WŁAŚCICIEL SKLEPU
        zdumiony
        Niemożliwe... Opowiedzcie mi więcej!

        Tymczasem część dachu posterunku otwiera się. Wylatuje przez nią kapitan Renchi i jego żołnierze. Unoszą się nad sunącym ulicą szalejącym tłumem. Wraz z nim zdają się zmierzać w kierunku domu doktora Myuu.

        * * *

        Myuu siedzi w swoim domu, pozornie bezmyślnie patrząc przez okno. Obok siebie ma niewielkie urządzenie przypominające krótkofalówkę.

        MYUU
        rozdrażniony
        Co też oni tam wyprawiają...? To miała być krótka operacja.
        z obawą
        A co jeśli coś poszło nie tak?
        siląc się na uśmiech
        Hmph! Niby kto miałby ich powstrzymać?

        Urządzenie w pobliżu doktora uruchamia się, wydając z siebie przeciągły dźwięk, przywodzący na myśl alarm. Tsufurianin podnosi je i wciska umieszczony na nim przycisk. Dźwięk natychmiast ustaje i zamiast niego odzywa się chłodny, metaliczny głos.

        METALICZNY GŁOS #1
        formalnie
        Doktorze, tu komandor Alpha. Posłusznie melduję wykonanie zadania.

        MYUU
        mówi do urządzenia
        Znakomicie! Czy jednak wykonujesz to połączenie z dala od zgiełku, komandorze? Nikt nie powinien zobaczyć pańskiego komunikatora...

        GŁOS ALPHY
        Tak jest, doktorze. Nikogo nie widać, gdzie okiem sięgnąć.

        MYUU
        zadowolony
        Świetnie! Powiem więcej – wybornie!
        z zainteresowaniem
        Uczestnicy wiecu rozproszyli się bez oporu?

        GŁOS ALPHY
        bez emocji
        Niestety, wobec niektórych z nich musieliśmy zastosować środki przymusu, ale ostateczny cel został osiągnięty i wszyscy Metaregianie opuścili targową ulicę nie odniósłszy szczególnego uszczerbku na zdrowiu.

        MYUU
        dociekliwie
        A udało wam się dotrzeć do odpowiedzialnych za całą tę farsę? Chętnie poznałbym ich tożsamość...

        GŁOS ALPHY
        To nam się nie powiodło. Od razu kiedy nas zauważyli, zaczęli uciekać, a my postanowiliśmy ich nie ścigać, lecz skupić się na naszym głównym celu.

        MYUU
        z pewnym niezadowoleniem, ale i wyrozumiałością
        Ach... No cóż, chyba dobrze uczyniliście. Wiecie chociaż, którędy uciekali?

        GŁOS ALPHY
        nadal bez emocji
        Tak. Zapamiętałem obrany przez nich kierunek. Udali się w stronę...

        Rozlega się dzwonek do drzwi.

        MYUU
        cicho, do siebie
        Szlag!
        odzywa się do urządzenia
        Komandorze... Dokończymy tę rozmowę później. Bez odbioru.

        GŁOS ALPHY
        z szacunkiem
        Rozumiem, bez odbioru.
        rozłącza się

        MYUU
        wstaje, myśli
        Ciekawe, kogo tutaj przygnało o tej porze...

        Myuu podchodzi do drzwi i otwiera je. Okazuje się, że za nimi stał zwykły żołnierz. Na jego twarzy widać przerażenie.

        MYUU
        zaskoczony
        Co cię sprowadza, żołnierzu?

        SZEREGOWY
        z trudem
        Gubernatorze...! P-Proszę się ukryć! Idą po pana!

        MYUU
        zaniepokojony
        Co takiego...? Kto miałby po mnie iść?

        SZEREGOWY
        Tłum! Wściekły tłum! Krzyczą "precz z Myuu" i wiele innych bezprzykładnych haseł...

        MYUU
        poważnie
        Żołnierzu! Powiedz mi tylko, ilu ich jest!

        SZEREGOWY
        Całe mnóstwo! Idą całą szerokością ulicy! Nie da się obok nich przejść... A nad nimi... nad nimi...

        MYUU
        zaintrygowany
        Nad nimi?

        SZEREGOWY
        Tak! Nad nimi lecą żołnierze! To stara gwardia, Pierwszy Oddział Szturmowy...

        MYUU
        mrużąc oczy
        A więc sytuacja... jest pod kontrolą...?

        SZEREGOWY
        zrozpaczony
        Obawiam się, że oni mogą być po stronie tłumu...! Jeśli tylko zechcieliby, opanowaliby tę... p-próbę buntu... w mgnieniu oka!

        MYUU
        pochmurnieje
        Czyli tak to się kończy...

        SZEREGOWY
        niepewnie
        Mamy otoczyć pański dom ochroną?

        MYUU
        jakby nieobecny
        Co...? Ach... Nie, nie! Możesz... odmaszerować, żołnierzu.

        SZEREGOWY
        zaskoczony
        D-Dobrze... W takim razie... powodzenia, gubernatorze.
        odchodzi

        Myuu szybko zamyka drzwi i podbiega z powrotem do swojego komunikatora. Wybiera kombinację klawiszy i po krótkiej chwili daje się słyszeć znowu głos Maszynomutanta, ale inny niż poprzednio.

        METALICZNY GŁOS #2
        Halo, doktorze? Tutaj Kappa, do pańskich usług.

        MYUU
        zestresowany
        Ach, Kappa... Bardzo dobrze...! Jestem w pilnej potrzebie. Zbierz wszystkich towarzyszy z Korpusu, których masz w pobliżu. Musicie jak najszybciej znaleźć się pod moim domem. Nikt nie może się do niego zbliżyć, chyba że dam wam przeciwne polecenie. Zrozumiano...?

        GŁOS KAPPY
        formalnie
        Tak jest, doktorze.

        MYUU
        po chwili zastanowienia
        Gdyby ktoś uparcie chciał się wedrzeć, możecie użyć siły.

        GŁOS KAPPY
        zaskoczony
        W jakim zakresie?

        MYUU
        zniecierpliwiony
        W takim, jaki tylko uznacie za słuszny! Pośpieszcie się lepiej! Mogę zostać zaatakowany lada moment! Bez odbioru!

        GŁOS KAPPY
        jakby zawstydzony
        Oczywiście, doktorze! Nadchodzimy...! Bez odbioru...
        rozłącza się

        MYUU
        rzuca komunikatorem o stół
        A więc tak sobie ze mną poczynacie, Metaregianie...?! Dobrze, przyjmuję wasze wyzwanie! Zobaczymy, kto wyjdzie z tego starcia zwycięsko...

        * * *

        Rozwścieczona gawiedź dociera w okolice domu Myuu. Niemal równocześnie docierają tam Kappa, Zeta, Eta, Theta i Iota z Pierwszego Korpusu Neo Maszynomutantów. Kiedy tłum szczelnie otacza posiadłość gubernatora, żołnierze kapitana Renchiego lądują za nimi. Cała scena rozgrywa się w ulewnym deszczu.

        RENCHI
        daje swoim żołnierzom znak ręką
        Spocznijcie. Teraz będziemy się przyglądać.

        KTÓRYŚ Z ŻOŁNIERZY
        zaskoczony
        Przyglądać? Ale czemu, kapitanie?

        RENCHI
        z uśmiechem
        Temu, jak wymierza się sprawiedliwość w praktyce. Patrzcie i uczcie się, bo jest to wasze główne zajęcie... obok obrony naszej Planety. To nam przypada rozwiązywać spory takie jak ten.

        Niektórzy Metaregianie w tłumie są wyjątkowo rozjuszeni. Z całej siły napierają na Mutantów broniących wejścia do domu Myuu, jednak nie są w stanie przezwyciężyć ich oporu.

        KTOŚ Z TŁUMU
        ze złością
        Z drogi, blaszaki! Nie chcemy was, tylko waszego "tatusia"!

        KAPPA
        poważnie
        Dom gubernatora Metaregii jest pod naszą ochroną. Każda próba wdarcia się do jego wnętrza spotka się z natychmiastową odpowiedzią.

        METAREGIANIN Z WIECU #2
        dumnie
        Nie boimy się was, jest nas więcej!

        Na te słowa jednego z Metaregian, cały tłum zaczyna wydawać z siebie okrzyki entuzjazmu i aprobaty. Powstaje ogromny hałas.

        KAPPA
        próbując mówić głośniej od tłumu
        To ostatnie ostrzeżenie! Jeśli nie przestaniecie na nas napierać, przegonimy was siłą!

        KTOŚ INNY Z TŁUMU
        brawurowo
        Tak?! To dawaj, złomiaku! Zobaczymy, na co was stać!

        W międzyczasie do stojącego z tyłu kapitana Renchiego podbiega szeregowiec - ten sam, który wcześniej przyszedł ostrzec Myuu.

        SZEREGOWY
        w rozpaczy
        Kapitanie, co się tutaj wyprawia?

        RENCHI
        z niezadowoleniem
        Grzeczniej, żołnierzu...! Jak widać, Pierwszy Oddział Szturmowy ma obecne zajście pod całkowitą kontrolą...

        SZEREGOWY
        wybucha
        Pod kontrolą?! Kapitanie, niech pan zobaczy! Protestujący atakują "Neosów"-żołnierzy na służbie! To niezgodne z prawem!

        RENCHI
        wzdycha
        Żołnierzu, jeśli nie chcesz zostać ukarany, radzę ci stąd odejść... Ci ludzie chcą tylko zadać gubernatorowi kilka pytań.

        SZEREGOWY
        Kapitanie, proszę kazać tym obywatelom przestać! Zaraz komuś stanie się krzywda...!

        RENCHI
        stanowczo
        Zejdź mi z oczu, żołnierzu, pókim dobry...

        SZEREGOWY
        milknie i odchodzi ze spuszczoną głową

        INNY Z ŻOŁNIERZY
        nieśmiało
        Kapitanie, ten szeregowiec miał trochę racji... Powinniśmy uspokoić tych narwańców, bo inaczej zaraz dojdzie do bijatyki.

        RENCHI
        niechętnie
        Ech... Dobrze!
        woła
        Obywatele! Proszę zachować spokój i poczekać, aż gubernator wyjdzie do was po dobroci!

        METAREGIANIN Z WIECU #3
        Po dobroci to on nie wylezie! Trzeba go stamtąd wyciągnąć!

        OSOBY Z TŁUMU
        rozentuzjazmowane
        Dobrze gada! - Wywlec gada z nory! - Niech zobaczy siłę gniewu obywateli!

        KAPPA
        stanowczo
        Gubernator nie ma obowiązku was przyjmować w swoim prywatnym domu.
        z naciskiem
        Proszę natychmiast się rozejść.

        METAREGIANIN Z WIECU #1
        głośno
        Teraz już się nie wycofamy!

        METAREGIANKA
        krzyczy
        Jeśli chcecie się nas pozbyć, będzie musieli zmusić nas do odejścia, a to wam się nie uda!

        KTOŚ INNY Z TŁUMU
        do Lantana
        Przemów, kochanieńki! Niech temu gburowi z Tsufuru pójdzie w pięty!

        OSOBY Z TŁUMU
        Trzy razy "hurra" dla Lantana! - Niech żyje Lantan! - Sprawiedliwość dla kupców i rolników!

        LANTAN
        wzdycha ciężko
        Dobrze, przemówię...
        odchrząknąwszy
        Obywatele i obywatelki Metaregii! Drodzy żołnierze! Nie zebraliśmy się tutaj bez powodu. Żądamy wyjaśnień od naszego gubernatora – doktora Myuu. Uznajemy go za winnego zniszczenia naszej gospodarki, upadku setek drobnych interesów kupieckich, doprowadzenia przyrody naszej planety do ruin poprzez zbytnią rozbudowę przemysłu oraz użycia siły przeciwko współobywatelom! Jeśli uważasz nasze zarzuty za fałszywe, gubernatorze, to stań przed nami i broń się. Dajemy ci na to godzinę!

        OSOBY Z TŁUMU
        oburzone
        Nie godzinę! Pół wystarczy! - Za długo! - Nie bądź dla niego łaskawy!

        LANTAN
        z uporem
        Nie, bracia i siostry. Popadacie w przesadę! Jedna godzina to odpowiednia ilość czasu, aby doktor Myuu mógł poskromić swój strach i stanąć przed nami!

        Gawiedź, przekonana przez Lantana, ponownie wiwatuje na jego cześć. Tymczasem na miejsce przemówienia przybywają trzej przyjaciele zdolnego demagoga – Koyumin, Burado i Muparaji.

        LANTAN
        kontynuuje
        Tak więc, gubernatorze, nie każ nam czekać zbyt długo! Będzie najlepiej, jeśli potraktujesz nas z szacunkiem!

        Radosne okrzyki nie ustają, a Koyumin, Muparaji i Burado przeciskają się powoli bliżej swojego towarzysza.

        KOYUMIN
        przekrzykując hałas
        Hej, Lantanie! Słyszysz mnie? Lantanie!

        LANTAN
        zauważywszy przyjaciół; ciszej
        Hę? Wy tutaj? Skąd ta nagła odmiana...? Czyżbyście przekonali się do słuszności moich działań?

        MUPARAJI
        stanowczo
        Nie zmieniliśmy zdania. Nadal sądzimy, że to zaszło za daleko.

        BURADO
        nieśmiało
        Chcieliśmy tylko... być z tobą! W końcu się przyjaźnimy, prawda?

        LANTAN
        zaskoczony
        Och...
        radośnie
        Tak, bez wątpienia się przyjaźnimy!
        poważnieje
        Ale czy zdajecie sobie sprawę, że nie jest tutaj bezpiecznie? Nikt nie będzie was pytał, czy się ze mną we wszystkim zgadzacie! Jeśli zrobi się gorąco, możecie czymś oberwać...

        KOYUMIN
        ciepłym, przyjaznym tonem
        Mamy pełną świadomość zagrożenia, ale nigdy byśmy sobie nie wybaczyli, gdybyś to ty czymś... oberwał, podczas gdy my siedzielibyśmy sobie gdzieś w gospodzie, nie bacząc na los przyjaciela.

        LANTAN
        uśmiecha się
        Bardzo mi miło... Muszę jednak zadowalać tłum! Nie mogę rozmawiać z wami za długo...

        KOYUMIN
        beztrosko
        Ach, nic nie szkodzi! My cały czas tutaj będziemy.

        Metaregianie nie przestają krzyczeć. Stojący z przodu zachowują się coraz agresywniej, nieustannie prowokując żołnierzy-Mutantów.

        ETA
        z monotonią i spokojem
        Prosimy... Prosimy przestać. Naruszacie teren prywatnego domu gubernatora.

        KAPPA
        głośno i wyraźnie
        Kiedy zaczniemy odpowiadać na waszą przemoc, nie będzie odwrotu!

        OSOBY Z TŁUMU
        rozjuszone
        Na co czekacie?! - Pewnie jesteście mocni w gębie, a słabi w biciu! - Wal się, ty służalcza kupo złomu!

        KAPPA
        ciszej, jakby zdenerwowany
        Iota... Zrób porządek z krzykaczami...

        IOTA
        skinąwszy głową
        Już się robi.

        Każdy z pięciu strzegących dom Myuu Mutanów-żołnierzy jest nieustannie popychany, szturchany czy nawet opluwany. Nagle Iota wychodzi przed szereg i gwałtownie uderza jednego z Metaregian pięścią. Mężczyzna zostaje odrzucony siłą ciosu i wpada na stojących za nim innych protestujących. Oszołomiony uderzeniem milknie i powoli osuwa się na ziemię. Reszta tłumu cichnie powoli, zauważywszy zdarzenie. Kilka osób podnosi uderzonego towarzysza i przenosi go na ubocze. Wtedy wśród gawiedzi stopniowo zaczyna narastać gniew. Metaregianie okładają Iotę pięściami i wciągają go w głąb tłumu. Mutant broni się, uderzając niemal na oślep.

        KTOŚ Z TŁUMU
        wściekle
        Pożałujesz tego, blaszaku!

        IOTA
        rozpychając się ramionami
        Kappa... Proszę o pomoc...!

        Czterech pozostałych żołnierzy dołącza do Ioty, rozganiając tłum silnymi ciosami rąk i nóg. Po krótkiej chwili udaje im się oswobodzić towarzysza i zwiększyć dystans pomiędzy protestującymi a domem Myuu.

        KAPPA
        woła
        Natychmiast zaprzestańcie dalszej przemocy! Pokazaliśmy wam zaledwie nieznaczną część tego, do czego jesteśmy zdolni.

        Poobijani nieco Metaregianie szykują się do kolejnego natarcia.

        ZETA
        kładzie dłoń na ramieniu Kappy
        Trzeba ich skuteczniej zniechęcić...

        KAPPA
        zwracając się do Zety
        Już? Chyba masz rację... Lepiej zapobiegać, niż później żałować.

        Prawa dłoń i przedramię Kappy sprawiają wrażenie, jakby stały się ciekłe. Ich struktura zmienia się i zaczyna przypominać działko. Kiedy tylko proces formowania się broni zostaje zakończony, Kappa kilkukrotnie oddaje strzały w powietrze. Są to pociski laserowe, ale uwalniają się z hukiem. Rozjuszeni Metaregianie natychmiast zaczynają być spokojniejsi, a wśród tłumu widać zdumienie i obawy. Kappa opuszcza rękę i natychmiast wraca ona do pierwotnego kształtu.

        KAPPA
        woła
        To były strzały ostrzegawcze! Nie zmuszajcie nas, abyśmy oddali następne w waszym kierunku!

        W tłumie słychać gwarne rozmowy. Jeszcze nie tak dawno zachowujący się brawurowo Metaregianie zdają się poważnie wahać i obawiać o swój los.

        LANTAN
        do zebranych
        Bracia i siostry... Pohamujcie się! Nie dawajmy im pretekstów do dalszej przemocy!

        MUPARAJI
        niepewnie
        Lantanie, naprawdę mi się to nie podoba... Czuję, że ktoś może nie wyjść z tego cało.

        LANTAN
        dyskretnie, do Muparajiego
        Też się obawiam, ale nie mogę teraz opuścić ludu... Zaufali mi. Po prostu mam nadzieję, że większą szkodę odniesie Myuu i ci, którzy mu służą.

        MUPARAJI
        odwraca się do Koyumina
        Jest gorzej niż myślałem...

        KOYUMIN
        smutno
        I tak nie powinniśmy go tutaj zostawiać, lecz nieustannie namawiać do zakończenia tego szaleństwa. To najlepsze, co możemy zrobić.

        BURADO
        poddenerwowany
        Koledzy... To nie miejsce dla nas! Jeszcze ktoś nas zastrzeli... Ja nie chcę jeszcze umierać!

        MUPARAJI
        marszczy brwi
        Co ty opowiadasz, Burado...?! Nikt nie będzie do nikogo strzelać...

        KOYUMIN
        z westchnieniem
        Ale poturbować już może... To akurat całkiem prawdopodobne.

        Trochę dalej biegowi wydarzeń przygląda się kapitan Renchi ze swoimi podwładnymi z oddziału. Nie zauważają oni, że powoli zbliża się do nich mężczyzna w płaszczu, przykryty parasolem. Zdaje się on być zdumiony widokiem zbiegowiska pod domem gubernatora.

        INNY Z ŻOŁNIERZY
        pod wrażeniem, patrząc na tłum
        No, no... Ci Mutanci od doktora Myuu nie cackają się w tańcu! Krzykacze natychmiast nabrali trochę pokory...

        RENCHI
        poważnie
        Pozostańcie w gotowości, żołnierze! Będziemy musieli zainterweniować w razie kolejnego intensywniejszego starcia...

        KTÓRYŚ Z ŻOŁNIERZY
        zaskoczony; drapiąc się po głowie
        Jak to, kapitanie...? To po której ze stron jesteśmy?

        RENCHI
        ze spokojem
        Po stronie ładu, porządku, sprawiedliwości... i bezpieczeństwa. W tym przypadku chodzi głównie o to ostatnie.

        Mężczyzna z parasolem podchodzi do Renchiego. Wtedy kapitan zauważa go i rozpoznaje w nim Tunga, przywódcę metaregiańskiego korpusu naukowców.

        TUNG
        przejęty
        Kapitan... Renchi, mam rację? Mógłby mi pan wyjaśnić, co się tutaj dzieje? Jestem urzędnikiem publicznym, członkiem Rady Planety i...

        RENCHI
        nieco nerwowo
        Ach, wiem... Oczywiście, panie Tung! Wiem, kim pan jest. Już, służę informacją...! Ten sporej wielkości tłum przyszedł okazać swój sprzeciw wobec użycia siły do rozpędzenia dzisiejszego wiecu na targowej ulicy.

        TUNG
        zdenerwowany; cicho i do siebie
        No nie...! Prosiłem go... Prosiłem go, żeby był rozważny, prosiłem...

        RENCHI
        uprzejmie
        Panie Tung... Wszystko w porządku?

        TUNG
        nieco zbywającym tonem
        Tak, tak...! Naturalnie..
        .
        mniej pewnie
        Ekhm... Jakby to powiedzieć...

        RENCHI
        zakłopotany
        Proszę się nie krępować.

        TUNG
        z pewnym trudem
        Gubernator Myuu... Jest u siebie, prawda?

        RENCHI
        skinąwszy głową
        Tak, z pewnością. Zauważył potencjalne zagrożenie i wezwał kilku żołnierzy Pierwszego Korpusu Neo Maszynomutantów na pomoc...

        TUNG
        patrząc Renchiemu prosto w oczy
        Sądzi pan, że mógłbym wejść do niego... celem mediacji?

        RENCHI
        po chwili zastanowienia
        To nie taki zły pomysł. Przez tłum pana przeprowadzę, ale nie wiem czy Mutanci będą dla pana tak uprzejmi...

        TUNG
        pewnie
        Och, proszę się nie martwić, będą. Pracowałem przy ich tworzeniu...

        RENCHI
        z szacunkiem
        Naprawdę? W takim razie nie widzę żadnych przeciwwskazań...
        z werwą
        ...a to wyśmienicie się składa. Zaraz będziemy mogli pana przeeskortować.

        TUNG
        poważnie
        Postaram się uspokoić sytuację. Doktor Myuu zwykle ceni moje rady.

        RENCHI
        do jednego ze swoich żołnierzy
        Powiedz obywatelom, aby się rozstąpili. Będę prowadził ważnego urzędnika...
        do Tunga
        No, proszę pana... Jest pan gotowy?

        TUNG
        pewnie
        Nie prosiłbym o tę przysługę, gdybym nie był gotowy.

        RENCHI
        lekko zdenerwowany
        Dobrze, wspaniale, doskonale... Idziemy...!

        Tung i Renchi zaczynają marsz ku drzwiom domu doktora Myuu. W międzyczasie żołnierze kapitana zmuszają tłum do rozstąpienia się i przygotowują przejście dla zwierzchnika metaregiańskich naukowców.
        Na twarzy Tunga rysuje się skupienie i determinacja.

        * * *

        Doktor Myuu, ostatni Tsufurianin i gubernator Metaregii siedzi w swoim domu, osamotniony. Naukowiec jest zapatrzony w jeden punkt i głęboko zamyślony.

        MYUU
        myśli
        Czas upływa... Mówili o godzinie, a teraz powinno zostać zaledwie około czterdziestu minut. Tymczasem ja wciąż nie mogę się przekonać do żadnego z rozwiązań, które nasuwa mi mój umysł.
        nadal myśli, zwraca się w stronę drzwi
        Ci troglodyci pokazali już, że są w stanie nawet podnieść rękę na żołnierzy, jeśli ci pozostaną mi wierni. Obawiam się, że znowu przypuszczą szturm na mój dom, kiedy tylko skończy się czas...
        nadal myśli, wbijając wzrok w podłogę
        Jestem zdany na łaskę i niełaskę tych krzykaczy. Czy mi się to podoba, czy też nie, będę musiał znaleźć sposób na poskromienie ich w narzuconych mi warunkach... Zastanawiam się, czy uda mi się to jeszcze zakończyć pokojowo, czy może...

        Rozlega się głośne pukanie do drzwi.

        GŁOS RENCHIEGO
        zza drzwi
        Gubernatorze? Słyszy mnie pan? Tu Renchi, kapitan Pierwszego Oddziału Szturmowego...

        MYUU
        głośno, z ironią
        Och, przyszliście wyciągnąć mnie stąd siłą? Czyżby upłynęła już jedna godzina?

        GŁOS RENCHIEGO
        speszony
        Ekhm... Nie, gubernatorze... Przyprowadzam pana Tunga z korpusu naukowców. Chce on z panem porozmawiać...

        MYUU
        ożywiony
        Doprawdy? Chcę go usłyszeć!

        GŁOS TUNGA
        zza drzwi, głośno
        Myuu, wpuść mnie, proszę!

        MYUU
        milczy chwilę, następnie odpowiada
        Dobrze, kapitanie Renchi! Za chwilę otworzę drzwi i wejdzie przez nie pan Tung, ale tylko on. W przypadku prób wdarcia się do środka przez kogokolwiek innego, nakażę żołnierzom z Korpusu Neo Maszynomutantów otworzyć ogień!

        GŁOS RENCHIEGO
        ostrożnie
        T-Tak... Oczywiście. Tylko pan Tung!

        Myuu w milczeniu podchodzi do drzwi i otwiera je. Tung wchodzi do środka, nie czekając ani chwili. Renchi chce powiedzieć coś jeszcze, ale Tsufurianin zatrzaskuje mu drzwi przed nosem. W międzyczasie Tung składa swój parasol i odkłada go w wyznaczonym miejscu nieopodal wejścia.

        MYUU
        woła przez drzwi
        Proszę odejść!
        odwraca się do Tunga, mówi z uśmiechem
        Ach, Tung! Bardzo miło cię widzieć! Cieszę się, że przyszedłeś udzielić mi wsparcia...

        TUNG
        poważnie
        Udzielić wsparcia? Chyba można to tak ująć, ale ja powiedziałbym prędzej, że przychodzę przemówić ci do rozsądku.

        MYUU
        również poważnieje
        Do rozsądku...? Czyżbyś myślał, że robię coś... niemądrego?

        TUNG
        Nie idźmy tak daleko...
        z zawahaniem
        Po prostu trudno mi cię zrozumieć.

        MYUU
        z wymuszonym spokojem
        Wszystko z chęcią ci wyjaśnię. Powiedz tylko, o co ci chodzi.

        TUNG
        smutno
        Widziałem ten tłum... Bili się z naszymi "Neosami"..
        .

        MYUU
        prowokacyjnie
        Smutny widok, prawda?

        TUNG
        z opuszczonym wzrokiem
        Tak, bardzo smutny...
        podnosi wzrok, patrząc Myuu prosto w twarz
        Zastanawia mnie twój spokój. Wiesz o tym, ile czasu ci dali, więc na pewno słyszysz wszystkie okrzyki z zewnątrz. Nie boisz się gniewu niezadowolonych? Dlaczego im nie odpowiadasz?

        MYUU
        uśmiecha się lekko
        Nie boję się, bo mam nad nimi istotną przewagę. Nie odpowiadam, gdyż nie uważam ich za wartych mojego czasu.

        TUNG
        patrzy na Myuu z niedowierzaniem

        MYUU
        z westchnieniem
        Wyjawię, co mam na myśli, ale powiedz mi wpierw, co cię sprowadziło w te strony o tej porze. W końcu nie mieszkasz tutaj, lecz po drugiej stronie głównej ulicy.

        TUNG
        bez żalu, ale dość smutno
        Miałeś dzisiaj przyjść z wizytą na wieżę, ale nie pojawiłeś się. Postanowiłem, że w takim razie to ja cię odwiedzę...

        MYUU
        speszony
        A niech mnie... Wybacz, Tung. Ja...

        TUNG
        uśmiecha się z wysiłkiem
        Można powiedzieć, że z racji na zaistniałe okoliczności jesteś usprawiedliwiony.

        MYUU
        opuściwszy wzrok
        Hmph. Chyba tak. W każdym razie – przepraszam...

        TUNG
        bez żalu
        Przeprosiny przyjęte.

        MYUU
        bez pewności
        Emm... A więc... miałem ci wytłumaczyć na czym polega moja przewaga, prawda?

        TUNG
        apatycznie, jakby zmęczony
        Tak, Myuu... Miałeś...

        MYUU
        z większą energią
        Na początek musisz się dowiedzieć, że wcale nie zapomniałem o twojej radzie, aby chcieć raczej na powrót zjednać sobie sympatię Metaregian, aniżeli doprowadzać ich do porządku siłą... Nie postąpiłbym wbrew niej, gdybym, choć wzbraniałem się przed tym, nie wiedział, że...

        TUNG
        z niezadowoleniem
        Przecież kiedy ci tak radziłem, a w zasadzie prosiłem, abyś mi to obiecał...

        MYUU
        zakłopotany
        Och...

        TUNG
        kontynuuje niewzruszony
        …to nie myślałem tylko o twoim osobistym bezpieczeństwie i o twojej pozycji! Sądziłem, że zależy ci na naszych obywatelach, że chcesz dla nich dobra.

        MYUU
        urażony
        Czy tak nie jest? Jak mógłbym nie chcieć dla nich dobra...? Tak wiele pracy włożyłem w poprawienie ich bezpieczeństwa, tak wiele środków...

        TUNG
        chłodno
        Tak było, Myuu. Tak było, ale teraz jest inaczej. Użyłeś Mutantów, których budowaliśmy jako obrońców, przeciwko tym, których mieli oni chronić. To zaprzeczenie twojej dawnej postawy.

        MYUU
        opuszcza wzrok
        Ja... nie mogłem postąpić inaczej... Ci burzyciele...! Ciągłe strajki, protesty, wygłaszanie kłamstw, plotek i obelg! Jeszcze nie wszyscy obywatele w to wierzą, więc musiałem to ukrócić, aby...

        TUNG
        z wyrzutem
        Musiałeś używać przemocy...? Nie łatwiej byłoby poskromić własną dumę i ogłosić obniżenie wydatków na obronność? Ponownie wziąć tutejszych kupców pod ochronę państwa? Ograniczyć możliwości handlujących przybyszów? Uznać swój dotychczasowy upór za błąd...?

        MYUU
        milczy

        TUNG
        gwałtownie
        Chodzi o Saiyanina, prawda?

        MYUU
        nadal milczy

        TUNG
        rozemocjonowany
        Chodzi o to, że Freezę pokonał Saiyanin? Liczyłeś, że pewnego dnia go dorwiesz i ukatrupisz za metaregiańskie pieniądze... Mam rację?

        MYUU
        wstrząśnięty
        Skąd... Skąd wiedziałeś? Jak się domyśliłeś?!

        TUNG
        ponuro
        Ach, Myuu... Nikt na tej planecie nie zna cię lepiej ode mnie. Ostatnio byłeś jakoś dziwnie pobudzony. Minęło już tyle lat, a twoje nawroty wspomnień z Tsufuru znowu dały się we znaki... Nawet Metaregianie zaczęli przypominać ci Saiyan...

        MYUU
        zdenerwowany
        Nie wszyscy Metaregianie, tylko ci... ci podżegacze...! Ci...

        TUNG
        Ech, nieważne! Dobrze, że chociaż tę jedną rzecz z ciebie wydusiłem...

        MYUU
        rozzłoszczony
        Krytykujesz moje decyzje...? Jeśli twierdzisz, że wiesz, co byłoby lepsze, to dlaczego nie powiedziałeś mi wcześniej?!

        TUNG
        chłodno
        Nie bądź niedorzeczny. Ja, jak i wszyscy pozostali członkowie Rady Planety, mam bez liku zawodowych obowiązków. To ty jesteś gubernatorem. Nie mówię już nawet o stanie zagrożenia, który skupia niemal pełnię władzy w twoich rękach...

        MYUU
        z bezsilną złością
        Argh!

        TUNG
        Długo martwiłem się o ciebie, dlatego poprosiłem cię o obietnicę. Byłem pewien, że jej dotrzymasz i uznałem, że jeśli tak zrobisz, to naprawdę sytuacja nie powinna pójść w złym kierunku. Niestety, obiecałeś jedno, a zrobiłeś coś innego...
        z niespodziewanym uśmiechem
        Właśnie teraz zdałem sobie sprawę, że kłócimy się... chyba po raz pierwszy w całej historii naszej znajomości! Może nie byliśmy sobie tak bliscy, jak myślałem...

        MYUU
        zaskoczony, uspokaja się nieco
        C-Co...?

        TUNG
        śmieje się
        Ach, nieistotne! Odchodzimy od tematu...

        MYUU
        zmieszany
        Tung, spójrz... Przepraszam, ale...

        TUNG
        spokojnie
        Do rzeczy, Myuu, do rzeczy. Miałeś mi wyjawić tę swoją przewagę. Czuję się, jakbyś wcale nie chciał tego robić...

        MYUU
        milczy dłuższą chwilę, po czym przemawia nieśmiało
        To będzie trudne, wiesz...?

        TUNG
        nadal spokojnie
        Na razie jeszcze nie wiem, ale z chęcią się dowiem.

        MYUU
        patrząc na Tunga
        Pamiętasz plany, które miałem przy sobie w kapsule, kiedy się rozbiłem?

        TUNG
        marszczy brwi
        A co to ma do rzeczy?

        MYUU
        nerwowo
        No cóż...
        podchodzi do drzwi, za którymi są schody do piwnicy, otwiera je i wskazuje drogę Tungowi
        Możesz zobaczyć sam. Ostrzegam tylko – na wyjaśnienia mogę nie mieć zbyt dużo czasu.

        Tung jest zaskoczony zachowaniem Myuu i niczego się nie domyśla, jednak decyduje się podążać drogą wskazaną przez niego. Po niedługim czasie obaj naukowcy docierają do piwnicy. Tsufurianin włącza światło, wyjawiając zawartość pomieszczenia. Tung po raz pierwszy widzi 'Hatchiyacka', potężnego Maszynomutanta, stojącego pod ścianą, lecz pozbawionego jeszcze własnego mózgu.

        TUNG
        zdumiony
        Myuu... Ty... J-Jak...?!

        MYUU
        niepewnie
        Zajęło to... trochę czasu, ale w końcu zbliżam się... do zakończenia prac.

        TUNG
        patrząc Myuu w oczy
        Ile... Ile czasu?!

        MYUU
        wzdycha cicho
        Który to był rok, kiedy tutaj wylądowałem i przyjąłeś mnie do pracy w korpusie naukowców?

        TUNG
        jakby trzeźwiej, mniej emocjonalnie
        To był rok 724, Myuu... Czyżbyś...?

        MYUU
        zamyślony
        Hmm... A teraz mamy rok 763...
        z pewną obawą
        Pracowałem nad tym... nad nim... trzydzieści dziewięć lat, Tung...

        TUNG
        oniemiały podchodzi do 'Hatchiyacka', dotyka go i przygląda się mu
        Niebywałe... Niebywałe...

        MYUU
        zaniepokojony
        Jesteś zły? Wiedziałem, że to w końcu się wyda, ale nie sądziłem, że w tak trudnych okolicznościach...

        TUNG
        sam do siebie, oglądając 'Hatchiyacka'
        Nieprawdopodobne... Trzydzieści dziewięć lat...
        odwraca się do Myuu, pytając z zaciekawieniem
        Cóż to jest, Myuu? Czy właśnie coś takiego zaprojektował twój mistrz z planety Tsufuru...?

        MYUU
        pewniej
        Cóż, wprowadziłem do projektu wiele zmian... Doktor Raichi nie znał maszynomutacji, tymczasem ona idealnie wpisuje się w jego marzenia o "prawdziwie myślącej maszynie"...

        TUNG
        dociekliwie
        Brakuje tylko mózgu, prawda?

        MYUU
        niechętnie
        Ekhm... No tak... Pamiętasz na pewno, kiedy mówiłem tobie i Draiscrze, że pracuję... właśnie nad nowym typem mózgu i unerwienia... I kiedy prosiłem, żebyście nikomu o tym nie mówili...

        TUNG
        poprawiając okulary
        Niech zgadnę... Ten nowy mózg miał być dla... tego...

        MYUU
        kiwnąwszy głową przytakująco
        W rzeczy samej. Dla TF-001 'Hatchiyacka'.

        TUNG
        zaskoczony
        TF-001? Mówiłeś, że to był nieudany projekt, który porzuciłeś.

        MYUU
        patrząc w ziemię
        Chciałem zachować to w tajemnicy do samego końca, Tung. Mogłem też po prostu nazwać innego Mutanta "TF-001", ale miałem zbyt wielki szacunek dla doktora Raichiego...

        TUNG
        A co on ma do tego?

        MYUU
        nieśmiało
        To on wymyślił kod "TF"... No wiesz, "Tsufuru" i tak dalej...

        TUNG
        kiwając głową
        Tak... To ma sens...
        przejęty
        Nadal nie rozumiem, czemu nie powiedziałeś o tym chociaż mnie! Może zaoszczędziłbyś choć kilka spośród tych trzydziestu dziewięciu lat...

        MYUU
        poważnie
        Nie zrobiłem tego ze względu na cel, do którego przeznaczyłem 'Hatchiyacka' oraz z obawy przed twoją reakcją na fakt, że podbierałem części z dóbr przeznaczonych do pracy naukowej...

        TUNG
        przejęty
        Myuu...

        MYUU
        smutno
        Nie martw się. Skrupulatnie zapisywałem, co zabieram i po objęciu funkcji gubernatora wszystko odkupiłem oraz zwróciłem korpusowi. Ma się rozumieć, niepostrzeżenie...

        TUNG
        zakłopotany
        Zrobiłeś dobrze, Myuu... Jestem pod wrażeniem twojej pracy! I twojego szacunku do mnie... Mój brat, Sten, z pewnością oceniał cię zbyt surowo!

        MYUU
        nadal niewesoły
        Może tylko trochę zbyt surowo. Nie chciałem... i nie chcę was wszystkich pozabijać, ale faktycznie byłem wtedy zatracony w myślach o zemście. Może nawet nadal jestem...
        po krótkiej przerwie
        Mój nauczyciel projektował 'Hatchiyacka' jako obrońcę Tsufurian, ale z ich grona pozostałem tylko ja. Pomyślałem więc, że wykorzystam go do ukarania Saiyan za ich zbrodnie...

        TUNG
        pochmurnieje
        Myślę, że zaczynam rozumieć.

        MYUU
        z goryczą
        Tak... Co byś wtedy pomyślał? Przybysz, zawdzięcza nam swoje życie, a tymczasem okrada nas, aby budować machinę masowej zagłady...

        TUNG
        zaskoczony
        Masowej... zagłady...?

        MYUU
        ponuro
        Nie inaczej... Tym stał się TF-001 po wprowadzonych przeze mnie zmianach. Spójrz tylko na jego ogromny rozmiar, posturę. Możesz tylko się domyślać, jakie rzeczy kryją się w jego wnętrzu... Ja natomiast to wiem. Brakuje mu jedynie mózgu... no i zdobień zewnętrznych, ale tym się tak bardzo nie przejmuję...

        TUNG
        zatroskany
        Myuu... To nie musi tak wyglądać! Twoje wspaniałe dzieło może dołączyć do naszego wojska. Może bronić Metaregii, twojego nowego domu!

        MYUU
        Liczyłem, że tak będzie, ale później zaistniała cała ta sprawa z Freezą, plotkami, protestami... Do tego dowiedziałem się, że choć jeden Saiyanin jeszcze żyje i mogę go odszukać, a wtedy...

        TUNG
        podchodzi do Myuu i kładzie mu dłoń na ramieniu
        Posłuchaj... Pomogę ci we wszystkim, czego tylko będziesz potrzebował. Razem pokażemy wszystkim twojego wspaniałego TF-001. Będzie dobrze, ale najpierw...
        smutno, ale stanowczo
        ...musisz wyjść do tego tłumu i ustąpić ze stanowiska. Metaregianie już ci nie zaufają, ale jeśli się wycofasz, w końcu zapomną.
        zabiera rękę z ramienia Myuu

        MYUU
        z naciskiem
        Przecież ten urząd legalnie mi się należy! Nigdy wcześniej nie usunięto żadnego gubernatora!

        TUNG
        z westchnieniem
        Mam tego pełną świadomość, jednak tak będzie dla ciebie najlepiej. Uwierz mi – jestem twoim przyjacielem!

        MYUU
        smutno, z żalem
        Tak, Tung... Wiem. Szkoda, że nie można tego samego powiedzieć o mnie. Nigdy ci się nie odwdzięczyłem.

        TUNG
        z delikatnym uśmiechem
        Nie mówmy tyle o przeszłości. Własna korzyść nigdy nie była tym, czego szukałem, poświęcając ci czas.
        nieco weselej
        Zresztą, jeśli tylko zechcesz coś dla mnie zrobić, droga wolna! Nawet jeśli przestaniesz być gubernatorem, pozostaniesz jednym z naukowców.

        MYUU
        zaczyna drżeć i cofa się nieco
        Dziękuję, naprawdę dziękuję, ale...
        podnosi wzrok na Tunga
        …nie zrobię tego. Nie poddam się.

        TUNG
        zbity z tropu
        Ależ Myuu...

        MYUU
        rozemocjonowany
        Co mi tam, powiem wszystko, co tylko myślę...
        patrząc rozmówcy w oczy
        Widzisz, doktor Myuu z chęcią zgodziłby się na to, co mu zaproponowałeś. W końcu naprawdę cię lubi. Jest ci wdzięczny za pomoc, nowe nogi, życzliwość, pracę...
        z wielkim trudem
        Jest tylko... jeden problem. Otóż... doktor Myuu...
        odwraca wzrok
        Doktor Myuu nie żyje. Wszystko, co pozostało, to jego wola zemsty.

        TUNG
        z niedowierzaniem
        Myuu, co ty wygadujesz?!

        MYUU
        rozdygotany
        Nie wiem, kiedy umarł. Być może jeszcze na Tsufuru, w trakcie wypadku, a niewykluczone, że nawet w trakcie życia na Metaregii... Kto wie, może on cały czas odradza się i umiera...

        TUNG
        zatroskany
        W-Wszystko w porządku...?

        MYUU
        pobudzony
        Wiem, gadam od rzeczy. Tyle lat upominania asystentów i grzmienia o faktach czy logice, tylko po to, żeby samemu zacząć pleść uromantyzowane banialuki. Pogodziłem się już z tym, że nie jestem taki, jak chciał doktor Raichi, ani nawet taki, jak ja sam chciałbym...

        TUNG
        wystraszony
        Myuu, otrząśnij się...! Musisz wyjść do tłumu stojącego przed twoim domem! Ileż to czasu jeszcze ci zostało...?

        MYUU
        uśmiecha się bardzo szeroko
        Około dwóch minut.

        TUNG
        otwiera usta ze zdumienia
        Ty... wiedziałeś, że kończy ci się czas i...

        MYUU
        z niepokojącym spokojem
        Wiedziałem. W czasie naszej rozmowy przekonałem się do jednego z rozwiązań, które wcześniej przychodziły mi do głowy. Nie martw się, nie miałeś na to większego wpływu. Dzięki temu, że czasu pozostało tak niewiele, już nikt i nic nie zdoła mnie powstrzymać. Podjąłem decyzję...

        TUNG
        przerażony
        Jaką...?! Jaką decyzję?!

        MYUU
        oschle
        Nie bierz tego do siebie, ale nie satysfakcjonuje mnie niczyja akceptacja, współczucie... Nic z tych rzeczy. Powiem wprost. Sądzę, że jeśli nie pomszczę Tsufurian, to będę nikim. Wiele mi w tym pomogłeś. Operacja, jaką na mnie przeprowadziłeś przed laty, zatrzymała u mnie starzenie się ciała. Mam dużo czasu, ale oprócz czasu potrzebuję jeszcze jednego.
        z przeszywającym chłodem
        Możliwości. Możliwości, panie Tung. Tylko jako gubernator mam środki i władzę potrzebną, żeby dopaść Saiyanina potężniejszego od samego Freezy. Druga taka szansa już mi się nie przytrafi.

        TUNG
        marszczy brwi
        "Panie Tung"...?
        podbiega do Myuu i potrząsa nim
        Myuu, czy ty upadłeś na głowę! Jak zamierzasz walczyć z całą masą Metaregian, którzy chcą twojego ustąpienia?!

        MYUU
        niewzruszony
        To nie powinno być trudne. Widziałeś już TF-001 'Hatchiyacka'...

        TUNG
        blednie
        Nie... Nie...!

        MYUU
        ironicznie
        No i co teraz powiesz? Sten jednak miał rację co do mnie...?

        TUNG
        staje przed TF-001, zwrócony w stronę Myuu i rozkłada ręce
        Nie pozwolę ci tego użyć! I tak nie możesz go aktywować bez mózgu!

        MYUU
        figlarnie
        Och, zapewniam cię, że mogę.

        Do uszu przebywających w piwnicy Myuu i Tunga docierają niesamowicie głośne okrzyki spoza domu i odgłosy uderzeń.

        MYUU
        do siebie
        Nadchodzą, muszę się pośpieszyć.

        TUNG
        zrozpaczony
        Przestań robić sobie żarty, Myuu...!

        MYUU
        podchodzi do szafy, otwiera ja i sięga do jej wnętrza
        Bawi cię to, Tung? Przecież to sprawa życia lub śmierci. Teraz albo oni, albo ja.
        pochyla się, zaglądając głębiej do szafy
        Kappa i reszta Mutantów pewnie zatrzyma tłum jeszcze chwilę, ale podejrzewam, że nie odważą się strzelać bez mojego wyraźnego rozkazu... Takich ich stworzyliśmy.

        TUNG
        roztrzęsiony
        Jesteś gotowy zabijać...? Ty, który ujrzałeś upadek wszystkiego, co było ci bliskie i cudem uszedłeś z życiem...
        chwyta się za głowę
        Nie, to nie możesz być ty...! Ja chyba śnię!

        MYUU
        nadal grzebiąc w szafie
        Nie wiń mnie, Tung. Mówiłem ci już – to zemsta. Tylko ona. Widzisz, mam wrażenie, jakby bardzo chciała... zaśpiewać!
        przestaje szperać
        O...! Znalazłem!

        TUNG
        przerażony
        T-To... To szaleństwo...! Na kim ty się chcesz mścić?! Saiyan tutaj nie ma...

        MYUU
        wyciąga zestaw do kontroli TF-001 – parę rękawic połączoną z hełmem
        Zemsta to dopiero przyszłość. Na razie muszę się upewnić, że nikt jej nie przekreśli. Dopełnię wszelkich starań...

        TUNG
        przyglądając się urządzeniu wyciągniętemu przez Tsufurianina
        Co to jest...?

        MYUU
        ubierając hełm oraz rękawice
        To...? Jest to urządzenie, którego używam do sterowania TF-001, dopóki nie stanie się on w pełni samodzielny.
        po gawędziarsku
        Widzisz te owalne kryształy na ramionach 'Hatchiyacka'? Wydobywa się je na planecie Kabocha. Można dzięki nim przesyłać fale mózgowe, kierować urządzeniami za pomocą myśli...
        uśmiecha się
        Stanowią one świetny zamiennik precyzyjnego i trudnego w konstrukcji układu nerwowego Maszynomutantów. Niestety, są bardzo drogie...

        Hałas na zewnątrz potęguje się.

        MYUU
        poważniej
        No, zaraz się zacznie... Tung, bardzo cię proszę, abyś się odsunął. Nie chcę zrobić ci krzywdy. Mimo wszystko... jest to ostatnia rzecz, jakiej bym pragnął.

        TUNG
        wskazuje palcem w stronę Myuu
        Jeśli naprawdę ci zależy na mnie, posłuchaj mojej rady! Nie rób tego! Nie atakuj Metaregian!

        MYUU
        wzdycha
        Nie bądź głupcem, Tung... Jeśli teraz się zawaham, ten tłum wejdzie tutaj i rozerwie na strzępy nie tylko mnie, ale być może również ciebie.

        TUNG
        poruszony
        Wcale nie! To nie są zwierzęta, Myuu! Oni zrozumieją, jeśli im wytłumaczysz, że...

        MYUU
        chłodno
        Gdyby to była prawda, posłuchaliby mnie już na samym początku.
        stanowczo
        Z drogi, Tung. To ostatnie ostrzeżenie.

        TUNG
        rozkłada ręce
        Nie! Nie pozwolę ci się splamić krwią naszych obywateli...!

        MYUU
        słyszalnie zirytowany
        Szanuję, Tung, szanuję...

        Z hełmu Myuu wysuwają się czarne gogle, czyli ekran, pozwalający naukowcowi patrzeć oczami TF-001. Tsufurianin aktywuje 'Hatchiyacka' gestem zderzenia pięści. Tung nie odczytuje tych gestów poprawnie i nadal stoi w tej samej pozycji, zagradzając doktorowi drogę do masywnego Mutanta.

        MYUU
        kontynuuje tym samym głosem
        Pozwól jednak, że zostanę przy tym, co już postanowiłem...!

        TUNG
        niepewnie
        M-Myuu...?

        Doktor Myuu rozkłada swoje ręce na boki, a następnie gwałtownie zbliża je do siebie, nie stykając ich jednak ze sobą. Naturalnie, 'Hatchiyack' powtarza ruchy doktora, jednak u niego skutkuje to uderzeniem w głowę Tunga. Metaregiański naukowiec zostaje ogłuszony i nieprzytomny upada na ziemię. Na zewnątrz protestujący szaleją.

        MYUU
        powoli podchodzi do Tunga, zdejmuje jedną z rękawic i przykłada palce do tętnicy na jego szyi
        Żyje... Bardzo dobrze. Kiedy już skończę, przyda mi się jego pomoc. O ile dalej zechce mieć ze mną coś do czynienia...
        ponownie ubiera rękawicę, wstaje i odwraca się do TF-001
        Czas przystąpić do dzieła... Jesteś gotowy, 'Hatchiyack'?
        z hełmu wysuwa się mikrofon; Myuu przemawia zmienionym głosem
        Tak jest, doktorze!

        HATCHIYACK
        naśladując ochoczość Myuu
        "Tak jest, doktorze!"

        MYUU
        uśmiecha się złowieszczo
        Nigdy, nigdy mi się to nie znudzi!

        Słychać łomot, jakby ktoś uderzał o drzwi do domu doktora.

        MYUU
        myśli
        Teraz nie ma już odwrotu. Muszę być szybki, precyzyjny i... bezlitosny. Całe szczęście, najsilniejsi żołnierze sami do mnie przyszli!

        * * *

        Przed domem gubernatora gawiedź znowu zaczyna się ożywiać. Poszczególne osoby w tłumie znowu stają się agresywne. Widząc to, Mutanci-żołnierze przygotowują się do przyjęcia kolejnego natarcia.

        KTOŚ Z TŁUMU
        rozzłoszczony
        Godzina już minęła! Powinniśmy go stamtąd wyciągnąć siłą!

        METAREGIANIN Z TŁUMU #2
        do jednego ze stojących obok protestujących
        Mówię ci, ten cały naukowiec Tung chyba zaczął spiskować z Myuu... Nie powinniśmy byli pozwolić wojsku na wprowadzenie go do wnętrza domu!

        KAPPA
        woła
        Apeluję o zachowanie spokoju! Jesteśmy uzbrojeni!

        KTOŚ INNY Z TŁUMU
        pewny siebie
        Uzbrojeni...? Ha, dobre! Za to my mamy po naszej stronie prawdziwych żołnierzy, którzy władają energią Ki.

        RENCHI
        z oddali
        Hola, hola, obywatelu! Po waszej stronie? My pilnujemy tylko, żeby została utrzymana sprawiedliwość!

        KTOŚ INNY Z TŁUMU
        oburzony
        Teraz się nas wstydzicie?! Nie taka była wasza postawa na posterunku...!

        RENCHI
        poważnie
        Pod wpływem emocji mówi się różne rzeczy, natomiast słowa, które wypowiedziałem przed chwilą, powinniście traktować jako oficjalne stanowisko wojska.
        unikając kontaktu wzrokowego z protestującymi
        Moi koledzy po fachu, broniący domu gubernatora, mają rację. Powinniście powstrzymać się od przemocy.

        OSOBY Z TŁUMU
        rozzłoszczone
        Słyszeliście?! "Koledzy po fachu"! - Bratają się z Mutantami! - Nie możemy na nikogo liczyć, tylko na siebie!

        RENCHI
        unosi brew
        Macie jakiś problem z Maszynomutantami? Czyżbyście zapomnieli, że oni również mają swoje prawa?

        Tłum wrze. Pod adresem Renchiego i jego żołnierzy pada wiele obelg, ale oni ignorują je. Tymczasem z przodu zbiorowiska niektórzy Metaregianie zaczynają prowokować obrońców domu Myuu.

        PROWOKATOR #1
        robiąc głupie miny
        Halo, blaszaki! Jak tam wasze zadki? Doktor Myuu już je naoliwił czy dalej tak skrzypią?
        rechocze

        PROWOKATOR #2
        poniżającym tonem
        Co? Boicie się, że prawdziwi gospodarze tej planety przejmą władzę i pozbawią was tych śmiesznych "praw"? Tacy z was żołnierze, jak ze mnie baletnica...

        LANTAN
        unosi ręce
        Bracia i... siostry! Uspokójcie się...! Rozumiem wasz gniew, wszyscy jesteśmy rozczarowani naszym gubernatorem, ale nie zachowujcie się w taki sposób! To nie przystoi...

        KTOŚ Z TŁUMU
        I ty przeciwko nam, Lantanie? Strach zagląda ci w oczy?

        Tłum zanosi się śmiechem. Lantan i jego trzej towarzysze rozglądają się z przerażeniem.

        LANTAN
        przejęty
        Już mnie nie słuchają...? D-Dlaczego?

        MUPARAJI
        wzdycha
        Tego się obawialiśmy... Próbowaliśmy cię ostrzec, ale...

        PROWOKATOR #2
        dziarsko
        Dalej, ludziska! Razem wyważymy drzwi i wywleczemy Myuu z jego nory!

        OSOBY Z TŁUMU
        z dzikim entuzjazmem
        Nareszcie! - Bój się, Myuu! - Niech żyje Metaregia!

        LANTAN
        przerażony, chwyta Koyumina za ramiona
        Musimy stąd uciekać! Jak najszybciej!

        KOYUMIN
        przytakuje skinieniem głowy
        Owszem... Bez ani chwili zwłoki.
        z gorzkim uśmiechem
        Cieszę się, że wreszcie się zgadzamy...

        BURADO
        rozglądając się nerwowo
        No... To ruszajmy się lepiej...! Tłum się roz-... rozochocił!

        Faktycznie, rozkrzyczana gawiedź zaczyna powoli przeć naprzód, zbliżając się do Kappy i jego towarzyszy. Lantan, Koyumin, Muparaji i Burado próbują iść w przeciwnym kierunku, ale nie są w stanie, ponieważ pchają ich Metaregianie kroczący z tłumem.

        KTOŚ INNY Z TŁUMU
        pogardliwie
        Lantan, jesteś tchórzem! Sam nas tu sprowadziłeś, mówiłeś, że zwycięstwo jest bliskie, a teraz nas zostawiasz?!

        LANTAN
        pchając się przez tłum
        Z-Zostawcie mnie w spokoju! Życie wam niemiłe?!

        Prowokatorzy i ci, którzy poszli za nimi zbliżają się już do drzwi domu Myuu. Wciąż mają przed sobą jednak Mutantów-żołnierzy.

        KAPPA
        głośno
        Jeszcze jeden krok, a użyjemy siły!

        PROWOKATOR #1
        z nienawistnym wyrazem twarzy
        Używajcie sobie jej do woli! Nie odejdziemy z pustymi rękami!

        KAPPA
        ciszej, zdecydowanie
        Zeta, Eta, Theta, Iota...

        Mutanci wywołani przez Kappę po imieniu w milczeniu robią krok do przodu. Metaregianie nie zrażają się tym i zaczynają na nich napierać. Wtedy rozpoczyna się regularne starcie. Żołnierze doktora Myuu są silniejsi i szybsi od protestujących, ale sama masa pchającego tłumu zaczyna sprawiać im problem. Zaskoczeni oporem "Neosi" zaczynają bić na oślep, poważnie raniąc stojących z przodu Metaregian, oni zaś trafieni upadają i znikają wśród nieustannie nacierającej gawiedzi.

        THETA
        z pewnym trudem
        Jest ich zbyt dużo! Ciągną moją rękę! Ugh...!

        IOTA
        odwraca się do Kappy
        Powinniśmy strzelać! Inaczej ich nie powstrzymamy!

        KAPPA
        stanowczo
        Wytrzymajcie, panowie! Za chwilę znowu się zmęczą i przestaną!

        Z tłumu nadal próbują się wydostać Koyumin, Burado, Muparaji i Lantan. Niestety, wciąż bezskutecznie.

        BURADO
        spanikowany
        Koledzy...! Ja... Ja nie chcę jeszcze umierać! Czuję się jakby nasze życie było tak krótkie! Pomyślcie, ile jeszcze przed nami!

        KOYUMIN
        poddenerwowany
        Zachowajcie spokój... W końcu nam się uda! Tłum przestanie, a wtedy...

        LANTAN
        zrozpaczony
        To wszystko moja wina! Gdybym tylko nie był taki uparty...!

        MUPARAJI
        żywo
        Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, Lantanie! Teraz skup się na tym, aby się stąd wydostać!

        Kiedy tylko kapitan Renchi dostrzega starcie, wzywa swoich żołnierzy gestem dłoni.

        RENCHI
        gwałtownie
        Panowie! Prędko, musimy ich rozdzielić, inaczej ktoś tutaj umrze!

        PIERWSZY ODDZIAŁ SZTURMOWY
        chórem
        Tak jest!

        Żołnierze ruszają w sam środek tłumu, co jedynie potęguje zaistniały chaos. Niektórzy Metaregianie upadają i, jak się wydaje, zostają stratowani przez towarzyszy. Mutanci doktora Myuu, wciąż wstrzymując się przed oddaniem strzałów, zostają dopchnięci do zewnętrznej ściany domu. Jeden z nich, Eta, uderza plecami o drzwi, o mało ich nie wyważając.

        BURADO
        spokojniej niż poprzednio
        Cokolwiek by się nie działo, chcę abyście wiedzieli, że... że wspaniale było być waszym przyjacielem...

        KOYUMIN
        nieustannie próbując przecisnąć się przez napierający tłum
        Miło to słyszeć, ale nie snuj czarnych scenariuszy! Wszystko będzie dobrze, już prawie...

        Rozlega się ogromny huk.
        Przez dach domu doktora Myuu wyskakuje potężnych rozmiarów postać. Jej oczy świecą granatowym światłem. Kiedy znajduje się tuż ponad kotłowiskiem żołnierzy, Metaregian i Maszynomutantów, wszyscy zebrani w nim zatrzymują się i spoglądają w górę, aby ujrzeć owego kolosa.
        Jest nim TF-001 'Hatchiyack'.

        LANTAN
        zapatrzony w górę
        Przyjaciele, ja... przepraszam...

        MUPARAJI
        również z głową zadartą w górę
        Nie ma za co, naprawdę... To nie twoja wina...

        'Hatchiyack' nadal spada i uwalnia ze swoich oczu energię przypominającą wyładowania elektryczne. W miarę opadania TF-001 pokrywa ona kolejnych Metaregian – zarówno protestujących, jak i żołnierzy. Kiedy zostają trafieni, marszczą się i kruszeją, jakby nagle wysychali, a następnie zmieniają w popiół, który opada na ziemię pomiędzy kroplami deszczu. Kiedy metalowy kolos zbudowany przez Myuu ląduje na ziemi, pod jego stopami jest już tylko sam bruk, przyprószony nieco pyłem, pozostałym po tych, którzy tam stali. Smutny los spotkał znaczną większość zebranych. Jedynie nieliczni, stojący na obrzeżach Metaregianie zdołali ujść z życiem i uciekli w popłochu. Zeta, Theta, Eta, Iota i Kappa pozostali natomiast całkowicie bez szwanku i z niedowierzaniem przyglądają się emanującemu blaskiem potęgi TF-001 i jego dziełu zniszczenia.

        HATCHIYACK
        chłodno
        Hmph... Poszło łatwiej niż sądziłem... Nie przeliczyłem się - zbieracz energii naprawdę potrafi być zabójczo skuteczny!

        KAPPA
        podchodzi do 'Hatchiyacka' i pyta niepewnie
        Kim ty jesteś...?

        HATCHIYACK
        odwraca się do Kappy
        Ach, oczywiście... Przecież wy nie wiecie! To ja, doktor Myuu! Tymczasowo steruję tym Mutantem i przemawiam przez niego.

        ZETA
        z niedowierzaniem
        Doktor Myuu...? To naprawdę pan?

        IOTA
        ze szczerą dociekliwością
        Czy to już wojna domowa, doktorze?

        HATCHIYACK
        parska
        Też coś! Nie bądźcie dziecinni! Kiedy tylko skończę z tymi nielicznymi buntownikami, wszystko wróci do normy.

        KAPPA
        niepewnie
        Zginęli żołnierze...

        HATCHIYACK
        z przesadną, sztuczną powagą
        To było konieczne poświęcenie. Po wszystkim otoczę ich chwałą i pamięcią jako męczenników za sprawiedliwość...
        zaciska pięść
        Ich śmierć nie poszła na marne... Energia, w którą ich przemieniłem pozwoli mi zdławić wszelkie pozostałe ogniska buntu! Będę jednak potrzebował waszej pomocy.

        MUTANCI-ŻOŁNIERZE
        stają na baczność i krzyczą chórem
        Jesteśmy gotowi, doktorze!

        HATCHIYACK
        z zadowoleniem
        Doskonale! Macie może komunikator, który wam dałem?

        KAPPA
        skinąwszy głową
        Owszem. Zawsze noszę go przy sobie.

        HATCHIYACK
        żywo
        W takim razie skontaktujcie się z komandorem Alphą i resztą waszego korpusu. Musicie patrolować planetę i rozgłaszać następujący komunikat...
        bez emocji
        ...”Do wszystkich współbraci Maszynomutantów: grupa buntowników podniosła rękę na wasze prawa i podmiotowość w naszym społeczeństwie. Gdyby jakikolwiek Metaregianin szukał u was schronienia, nie spełniajcie jego prośby, lecz w miarę możliwości wydajcie go nam. My ustalimy, czy brał udział we wspomnianym buncie”. Zarejestrowaliście to?

        MUTANCI-ŻOŁNIERZE
        chórem
        Tak jest!

        HATCHIYACK
        chłodno
        Gdyby ktokolwiek próbował was atakować, albo przed wami uciekać – strzelajcie. To rozkaz. Każdego, kto wyda się wam podejrzany, wylegitymujcie. Aby pochwycić buntowników, możecie niszczyć dowolne budynki. Zrozumiano?

        KAPPA
        nadal stojąc na baczność
        Tak!

        HATCHIYACK
        odwraca się w stronę ulicy
        Świetnie. Będę działał równolegle z wami, lecz w samym centrum zabudowań. Kiedy uznam, że powinniśmy zakończyć działania, znajdę was i osobiście to rozkażę. Gdyby to wszystko trwało zbyt długo, szukajcie mnie. Powodzenia.
        nie oglądając się za siebie, rusza śladem Metaregian, którzy uciekli

        IOTA
        patrząc za biegnącym 'Hatchiyackiem'
        To było dość... nieoczekiwane.

        Pięciu "Neosów" stoi przez chwilę w milczeniu.

        THETA
        nieśmiało
        No to rozdzielamy się, prawda?

        KAPPA
        apatycznie
        Tak... Ja, Zeta i Eta polecimy na drugą stronę targowej ulicy, a ty i Iota powinniście odwiedzić okolice wieży naukowców. Ja sam zadzwonię do komandora i poproszę go, aby wraz z resztą naszych braci zajął się resztą obszarów.

        Mutanci-żołnierze lecą w dwóch różnych kierunkach.
        W międzyczasie ocalali Metaregianie biegną między budynki mieszkalne i wykrzykują przeraźliwie, szukając schronienia. Wywołują u przechodniów spore zainteresowanie, ale również zdumienie i konsternację.

        KTÓRYŚ Z UCIEKAJĄCYCH
        w popłochu
        Pomocy! Myuu zwariował!

        INNY Z UCIEKAJĄCYCH
        z panicznym strachem
        R-Ratunku...! Dajcie mi się gdzieś ukryć!

        Jeden z przechodniów wydaje się być szczególnie zainteresowany i przejęty okrzykami ocalałych uczestników protestu. Jego twarz powinna wydawać się znajoma, ale od czasu, kiedy ostatni raz była ukazana, musiało minąć wiele lat, które wzbogaciły owego mężczyznę o ślady zmarszczek i bujny zarost.

        ZNAJOMY PRZECHODZIEŃ
        zatrzymuje jednego z uciekających
        Myuu...? Mówiłeś coś o Myuu, prawda?

        KTÓRYŚ Z UCIEKAJĄCYCH
        próbuje się wyrwać
        N-Nie zatrzymuj mnie, proszę...! Myuu posłał przeciwko nam wielkiego potwora z metalu... Kilkuset Metaregian... obróconych w popiół! Muszę uciekać!

        ZNAJOMY PRZECHODZIEŃ
        puszcza przerażonego Metaregianina
        Hmph...

        KTÓRYŚ Z UCIEKAJĄCYCH
        Dz-Dziękuję...!
        biegnie dalej

        ZNAJOMY PRZECHODZIEŃ
        cicho, do siebie
        Że też musiało to się wydarzyć akurat dzisiaj...
        spluwa wściekle
        Argh! Nienawidzę mieć racji!

        Ów przechodzień, podstarzały mężczyzna, natychmiast zaczyna biec. Skręca w jedną z bocznych uliczek. Zdaje się, że próbuje dostać się do swojego domu. Na jego twarzy maluje się determinacja, ale nie bez akcentu strachu i niepewności.
        Na tym etapie powinno stać się jasne, kim jest ta postać.

        * * *

        Ostatni wpis z dziennika.

        ~~ Ostatni wpis? Dopiero co wszedłem do domu, a już szykuję się do wyjścia. Pomyślałem, że wyduszę jeszcze z siebie... coś na rodzaj ukoronowania moich rozważań.

        Jest ciemno.
        Jestem przekonany, że za tym wszystkim, co teraz się dzieje, naprawdę stoi Myuu. Niestety, nie mam czasu na dłuższe rozmyślania. Jestem potrzebny Metaregii i Metaregianom w nieco inny sposób... Moja zbroja jest najwyraźniej gotowa, ale czy ja jestem?
        Myuu. Trudno mi sobie wyobrazić bardziej niebezpiecznego przeciwnika. Jego technologia, intelekt... Na pewno pracował nad czymś w sekrecie.
        Czy mógłby nas unicestwić? Nikt by się nie dowiedział. Nie pozostałaby żadna osoba, która mogłaby być świadkiem jego dzieła zniszczenia. W końcu za sprawą strajków i stanu zagrożenia przestali nas odwiedzać kupcy z zewnątrz.
        Zbliża się noc. Będzie zimno. Zapomnienie galopuje ku nam, nie szczędząc ostróg i szarpiąc za wodze. Myślę, że wkrótce wszyscy możemy zniknąć...
        Nie! Nie chcę tak myśleć. W końcu po co miałbym opuszczać moje domowe zacisze, jeśli nie wierzę w swój sukces?
        Liczę na to, że Tung jest cały...
        Cóż, dość zbędnego przeciągania. Przeklęty stres dobiera mi się do głowy. Tymczasem potrzebuję skupienia i to większego niż kiedykolwiek wcześniej.
        Jeśli to czytasz, kimkolwiek jesteś, wiedz jedno: doktor Myuu zdradził Metaregię. Poświęcił ją swojemu pragnieniu zemsty. Nie tylko ją, ale nas – jej mieszkańców. Być może również mnie samego.
        Starałem się, żeby to wszystko było dostatecznie czytelne. Sądzę, że obraz, jaki wyłania się z tych zapisków jest dość przerażający, ale niestety jest też całkowicie prawdziwy.
        Jeśli chodzi o mnie, to w zasadzie niczego nie żałuję. Żyłem w sposób, który uważałem za słuszny, choć czasami musiałem za to trochę pocierpieć.
        Wkraczam w mrok bez żalu. ~~

        Sten
        generał w stanie spoczynku
        Rok 763

        * * *

        KONIEC FRAGMENTU 2

        * * *

        Kilkanaście minut po uwolnieniu 'Hatchiyacka'.
        Na podwórzu przed wieżą naukowców w pocie czoła pracuje metaregiański mężczyzna. Zajmuje się on utrzymywaniem porządku i zbieraniem leżących na ziemi śmieci za pomocą ostro zakończonej laski, na którą je nabija i wrzuca do kontenera, który ciągnie za sobą. Nie przerywa on swojej pracy mimo deszczu. Po chwili jednak kieruje swój wzrok w dal, gdyż jego uwagę zwraca charakterystyczny dźwięk, jakby metalicznych stuknięć. Okazuje się, że zbliżają się Mutanci-żołnierze – TF-207 'Theta' i TF-208 'Iota'. Kroczą oni wyprostowani i rozglądają się za ukrywającymi się buntownikami. Ulice są jednak opustoszałe.

        IOTA
        szturcha Thetę
        Spójrz przed siebie...

        THETA
        patrząc na pracownika stojącego w pobliżu wieży naukowców
        To tylko śmieciarz. Myślę, że możemy iść dalej...

        IOTA
        z naciskiem
        Nie wiem jak ty, ale ja bym go sprawdził.

        THETA
        z niechęcią
        Dobrze, tak zrobimy... I tak mieliśmy tędy iść.

        Iota i Theta podchodzą stanowczym krokiem do zbierającego śmieci mężczyzny. Ten, kiedy tylko zdaje sobie sprawę z tego, że Mutanci-żołnierze idą właśnie do niego, zdejmuje przemoczoną deszczem czapkę w geście szacunku.

        SPRZĄTAJĄCY
        lekko zaniepokojony
        Ach, żołnierze, prawda...? Co was tutaj sprowadza?

        IOTA
        poważnie
        Poszukujemy obywateli, którzy brali udział w buncie mającym na celu obalenie naszego gubernatora.

        SPRZĄTAJĄCY
        szczerze zdumiony
        Obalenie gubernatora...?! Niewiarygodne! Doktor Myuu jest cały?

        THETA
        Gubernatorowi nic się nie stało. Co więcej, większość buntowników została już zneutralizowana.

        SPRZĄTAJĄCY
        niepewnie
        "Zneutralizowana"...?

        IOTA
        chłodno
        To znaczy, że nie stanowią już zagrożenia. Mamy jednak za zadanie złapać wszystkich pozostałych i zaprowadzić przed oblicze gubernatora, który zadecyduje o ich dalszym losie.

        THETA
        nadal poważnie, ale wyczuwalnie niechętnie
        Musimy więc zapytać także pana... Nie widział pan może żadnych... wystraszonych, uciekających Metaregian?

        SPRZĄTAJĄCY
        zestresowany
        Ja...? Nie, skąd! Dopiero od was dowiedziałem się o tym całym "buncie"... Nikogo nie wiedziałem, przysięgam!

        IOTA
        podejrzliwie
        Na pewno? Pańska reakcja na nasze pytanie jest... dość emocjonalna...

        SPRZĄTAJĄCY
        usiłując trzymać nerwy na wodzy
        To wszystko przez to, że... nie tak często widuje się tutaj żołnierzy i...

        THETA
        skinąwszy głową
        Rozumiem. W takim razie to już wszystko z naszej strony...

        IOTA
        niejako ignorując Thetę
        A może to pan...
        jego lewa ręka przemienia się w działko
        ...był jednym z buntowników?

        SPRZĄTAJĄCY
        oniemiały ze strachu
        J-Ja... a-a...

        THETA
        zirytowany
        Iota, co ty robisz?!

        IOTA
        zaczyna mierzyć w kierunku sprzątającego
        Oczekuję odpowiedzi.

        SPRZĄTAJĄCY
        przerażony
        Ja-a... AAAAAA!
        zaczyna uciekać

        IOTA
        chłodno
        Rozkazy były jasne...

        THETA
        Nie! Zaczekaj...!

        Iota oddaje kilka strzałów w kierunku uciekającego Metaregianina. Ten zaś trafiony natychmiast upada i już się nie podnosi.

        THETA
        gniewnie
        Dlaczego to zrobiłeś? Uciekał tylko dlatego, że go wystraszyłeś!

        IOTA
        stanowczo
        Mimo wszystko uciekał. Doktor kazał nam do takich strzelać.
        jego ręka wraca do pierwotnego kształtu

        THETA
        z obawą
        Jeśli ktoś to zobaczył, to...

        Przez drzwi wieży wychodzi Draiscra wraz z kilkoma asystentami. Cała grupa naukowców przygląda się dwóm "Neosom" i leżącemu na ziemi ciału sprzątającego.

        DRAISCRA
        zakrywa usta dłonią

        ASYSTENT #1
        z niedowierzaniem
        Czy on... nie żyje?

        DRAISCRA
        cicho
        Sprawdźcie to... Ja zamienię słowo z naszymi gośćmi.

        THETA
        z bezsilną złością, do Ioty
        Argh! Zobacz, co narobiłeś!

        IOTA
        spokojnie
        Nie martw się. Wszystko wyjaśnimy.

        Draiscra podchodzi powolnym krokiem do Mutantów-żołnierzy.

        THETA
        staje na baczność

        DRAISCRA
        mruży oczy, przyglądając się Mutantom
        Hmm... Iota i... Theta, prawda?

        IOTA
        po żołniersku
        Tak jest!

        THETA
        nadal spokojnie
        Jestem gotów złożyć wyjaśnienia...

        DRAISCRA
        z niezadowoleniem
        Mam taką nadzieję.
        odwraca się w stronę asystentów i leżącego działa
        Otworzyliście ogień. Dlaczego?

        IOTA
        bez emocji
        Taki był rozkaz gubernatora.

        DRAISCRA
        zaskoczona
        Gubernatora...?
        po chwili milczenia
        Co się wydarzyło u gubernatora? I czym zawinił ten prosty pracownik?

        THETA
        uprzedzając swojego towarzysza
        Zacznijmy od tego, że miał miejsce bunt i...

        Dokładnie w tym momencie Theta milknie i zachwiawszy się, cofa się o krok. Dopiero po chwili Iota i Draiscra zauważają, że został on trafiony kamieniem w głowę.

        THETA
        trzymając się za głowę jedną ręką
        Auć...?

        IOTA
        odwraca się w stronę asystentów
        Hmm?

        DRAISCRA
        spanikowana
        Z-Zaczekajcie! To nie tak...!

        Jeden z asystentów stoi przed resztą i patrzy na Iotę ze wściekłością.

        ASYSTENT #2
        do Ioty
        Na co się gapisz?

        IOTA
        chłodno, do asystenta #2
        To ty rzuciłeś tym kamieniem?

        ASYSTENT #2
        brawurowo
        Tak! Zabiliście niewinnego Metaregianina, łajdacy!

        IOTA
        zwraca się do Thety
        To był atak, prawda? Ja sądzę, że to był atak...

        THETA
        pocierając głowę
        Nic mi nie jest, Iota... Nie musisz...

        ASYSTENT #2
        sięga po kolejny kamień
        Mogę to zrobić jeszcze raz...!

        DRAISCRA
        odwraca się do asystenta #2, krzyczy rozpaczliwie
        Przestań natychmiast!

        Iota wyciąga obie ręce przed siebie. Przemieniają się one w działka. Asystent puszcza kamień i blednie, a Draiscra zwraca się ponownie w stronę Mutantów, widocznie przerażona.

        DRAISCRA
        błagalnym tonem, cofając się
        Proszę, nie...! To tylko studenci, ręczę za nich!

        IOTA
        oschle
        Rozkaz gubernatora jest nieodwołalny!
        zaczyna strzelać

        Grad pocisków Ioty trafia kolejnych uciekających w popłochu asystentów. Latają one tuż obok zamarłej w przerażeniu Draiscry.

        THETA
        krzyczy, do Ioty
        Strzelasz nawet do tych, którzy nic nie zrobili! Przestań!
        chwyta Iotę za prawą rękę i szarpie za nią

        Przez szarpnięcie Thety jedno z działek Ioty zmienia pozycję. Iota nie przestaje jednak strzelać od razu. Robi to dopiero wtedy, kiedy słyszy jęk.
        Theta i Iota widzą, jak Draiscra słania się na nogach, a następnie upada na kolana, trzymając się za bok.

        DRAISCRA
        ciężko oddychając
        K-Kch...

        THETA
        osłupiały
        Nie...

        IOTA
        gniewnie
        To twoja wina! Gdybyś mnie nie szarpnął, to...

        THETA
        oburzony
        Moja?! A dlaczego nie przestałeś strzelać?!

        IOTA
        jego ręce powracają do pierwotnego kształtu; chwyta Thetę za ramiona
        Choćby dlatego, że-...!

        GŁOS MĘŻCZYZNY
        wściekle
        AAAARGH!

        Theta i Iota równocześnie odwracają się w stronę, z której dobiegał ów męski głos. Wszystko dzieje się niezwykle szybko: rozlega się odgłos uderzenia i Thecie wydaje się, jakby coś przemknęło tuż obok niego. Krótko po tym ze zdumieniem zauważa, że jego towarzysz, Iota, został pozbawiony głowy, a z jego szyi sypią się iskry. Ciało Ioty chwieje się jeszcze chwilę, po czym upada na ziemię bez oznak życia. Wtedy Theta odwraca się za siebie i dostrzega sprawcę całego zdarzenia. To brodaty, podstarzały mężczyzna w zbroi metaregiańskiej armii, lecz bez nakrycia głowy. Pod prawą stopą ma zmiażdżoną głowę Ioty.

        THETA
        zdumiony
        Proszę zaczekać...!

        Mężczyzna bez słowa wyciąga otwartą dłoń w stronę Thety. Ten próbuje jeszcze przemienić swoją rękę w broń, ale zanim ten proces dobiega końca, Mutant zostaje przebity promieniem Ki.

        THETA
        w bólu
        AAAAAA!

        MĘŻCZYZNA
        parska
        Żałosne. Draiscra znosi ból lepiej od ciebie, a jest tylko kobietą i to jeszcze nie wojowniczką...

        Mężczyzna w zbroi uwalnia kolejny pocisk Ki, którym dobija Thetę, niszcząc mu głowę. Następnie odwraca się w stronę skulonej Draiscry.

        MĘŻCZYZNA
        smutno
        Przepraszam, że przybywam tak późno...

        DRAISCRA
        unosi wzrok i uśmiecha się na widok twarzy mężczyzny
        Nic n-nie szkodzi...
        z trudem
        ...p-panie St-... Sten...!

        STEN
        pochyla się nad Draiscrą
        Szukam Myuu. Nie widziałaś go?

        DRAISCRA
        oddychając ciężko
        Nie... Poszedł d-do niego... pan Tung... Nie w-wrócił do tej... pory...

        STEN
        zaciska pięść, rozzłoszczony
        Cholera...

        DRAISCRA
        wysilając się
        Czy doktor... oszalał...? Wydał naszym Mu-... naszym Mutantom... jakieś rozkazy...

        STEN
        ponuro
        On nie oszalał, Draiscra. On wreszcie jest sobą.

        DRAISCRA
        jakby zamroczona
        Szkoda, że zabił pan... tych Ne-...
        kaszle
        ..."Neosów"...

        STEN
        marszczy brwi
        Szkoda? Próbowali cię zabić!

        DRAISCRA
        smutno
        To był przypadek...

        STEN
        wskazuje na leżących nieopodal pozabijanych asystentów
        To też był przypadek?

        DRAISCRA
        próbuje się podnieść
        Panie Sten, ja...
        mdleje

        Sten chwyta Draiscrę, chroniąc ją przed upadkiem. Wtedy zauważa, że po jej lewej stronie widnieje na ziemi duża, metaliczna i połyskująca plama.

        STEN
        przejęty
        Niech to...!
        próbuje ocucić Draiscrę
        Draiscra! Draiscra, obudź się!

        DRAISCRA
        odzyskuje świadomość
        Panie Sten... Pan... musi już iść...

        STEN
        stanowczo
        Nie mogę cię zostawić! Wykrwawisz się bez pomocy!

        DRAISCRA
        uśmiecha się z trudem
        Dam sobie radę... Jestem naukowcem. W pobliżu mam... wszystko, czego mi potrzeba...!

        STEN
        niepewnie
        Zdołasz sama iść...? Jesteś pewna?

        DRAISCRA
        przytakuje słabym skinieniem głowy
        Tak, muszę tylko... nabrać sił...

        STEN
        smutno
        Dobrze... Pozwól tylko, że zrobię dla ciebie coś jeszcze.

        Sten ostrożnie zdejmuje kitel Draiscry i owija go wokół jej pasa, następnie związuje go mocno.

        STEN
        wstaje
        To powinno pomóc.
        z troską
        Musisz wiedzieć, że kiedy już znajdę Myuu, nawet wieża może nie być bezpieczną kryjówką. Powinnaś sobie znaleźć coś lepszego, jeśli zdołasz...

        DRAISCRA
        zainteresowana
        Czyżby... doktor Myuu był aż... tak niebezpieczny...?

        STEN
        pochmurnieje
        Nie mam pewności, ale mam przeczucie, a one... niestety ostatnio mnie nie zawodzą...
        odwraca się
        Trzymaj się, Draiscra. Wrócę z Tungiem i wszystko będzie dobrze.
        odlatuje

        Draiscra poprawia się i próbuje siąść w wygodniejszej pozycji.

        DRAISCRA
        do siebie; głośno, lecz z trudem
        Dobrze, Draiscra... Dasz sobie radę, prawda...? Musisz tylko... odpocząć...
        osuwa się ostrożnie na niezraniony bok i położywszy się, odwraca się na plecy
        Opatrzę ranę... i schowam się...
        smutniej
        Tylko gdzie...?
        przez dłuższą chwilę patrzy w niebo – zdaje się, jakby coś po nim przemknęło
        Ach... wiem! Ucieknę tak daleko... że nawet doktor Myuu... mnie... nie odnajdzie...
        śmieje się cicho
        Chociaż... gdyby ktoś miał wpaść... na taką kryjówkę... to chyba tylko on...!
        wzdycha
        Muszę tylko odpocząć...
        zamyka oczy, ale po chwili otwiera je gwałtownie
        Nie zasypiaj, Draiscra...!
        milczy chwilę; oczy znowu jej się mrużą
        Nie zasypiaj...
        ciszej
        Nie... zasypiaj... nie...

        * * *

        Wśród zabudowań mieszkalnych nadal panuje swego rodzaju terror. Na ulicach próżno szukać jakichkolwiek przechodniów. Widać jednak jednego mocno zdyszanego Metaregianina, który co chwila ogląda się za siebie. Wygląda na to, że rozpaczliwie szuka on schronienia.

        UCIEKAJĄCY METAREGIANIN
        woła, dysząc ze zmęczenia
        Halo...? Proszę, niech ktoś... niech ktoś otworzy!

        Mężczyzna dobiega do drzwi jednego z pobliskich domów i mocno w nie puka. Czekając na odpowiedź, łapie oddech.

        UCIEKAJĄCY METAREGIANIN
        głośno
        Jest tam kto...? Mógłbym wejść...? Błagam...! N-Nie będę sprawiał problemów...!

        GŁOS ZZA DRZWI
        metaliczny
        Nikogo nie wpuszczę! Słyszałem wojskowe komunikaty! Pewnie jesteś jednym z buntowników...

        UCIEKAJĄCY METAREGIANIN
        pod nosem, niemal bezgłośnie
        Szlag, kolejny Mutant...
        krzyczy w kierunku drzwi
        Nie jestem przeciwnikiem twoich praw, przysięgam! Po prostu z kimś mnie pomylono...!

        GŁOS ZZA DRZWI
        oschle
        Nie ma głupich! Szukaj sobie azylu gdzieś indziej!

        UCIEKAJĄCY METAREGIANIN
        błagalnym tonem
        Wpuść mnie, mogę się odwdzięczyć, ale do tego muszę przeżyć!

        Głos już nie odpowiada.

        UCIEKAJĄCY METAREGIANIN
        w coraz większej rozpaczy
        Lada chwila mogą mnie dogonić! Chcesz mieć mnie na su-...

        Rozlega się odgłos uderzenia o ziemię, całkiem jakby ktoś zeskoczył z góry. Na uciekającego Metaregianina pada cień. Mężczyzna odwraca się i z przerażeniem dostrzega tam ogromnego TF-001 'Hatchiyacka'.

        HATCHIYACK
        chłodno
        Akuku.

        UCIEKAJĄCY METAREGIANIN
        zduszonym głosem
        N-Nie...

        Hatchiyack bez słowa aktywuje swój promień, którym w mgnieniu oka unicestwia Metaregianina.

        HATCHIYACK
        podchodzi do drzwi, depcząc po leżącym na ziemi popiele
        Proszę się nie martwić. Zagrożenia już nie ma...
        odwraca się i zaczyna iść dalej
        Hmph. To jest... bardziej satysfakcjonujące niż sądziłem.
        z zadowoleniem
        Ja, doktor Myuu... zwykły naukowiec, który ledwo uszedł z życiem z własnej planety, a teraz dysponuje tak wielką potęgą...
        podekscytowany, głośno
        'Hatchiyack' sprawia, że czuję się niepowstrzymany!
        ciszej, bardziej niepewnie
        Może nie powinienem więcej nim sterować. Mogę zbytnio się do tego przyzwyczaić, a przecież TF-001 jest jeszcze niedokończony...
        potrząsając głową, gwałtownie
        Tracę tutaj czas! Najpierw wyłapanie buntowników, później monologi...!

        Kontrolowany przez Tsufurianina TF-001 'Hatchiyack' kroczy opustoszałą ulicą. Odgłosy jego kroków niosą się po całej okolicy. W pewnym momencie mechaniczny kolos rejestruje charakterystyczny odgłos.

        HATCHIYACK
        rozgląda się
        A to co...?

        'Hatchiyack' podchodzi do ustawionych nieopodal drewnianych skrzyń i nachyla się nad nimi.

        HATCHIYACK
        wyciąga ręce w kierunku skrzyń
        Wygląda na to, że dźwięk dochodził stąd...
        zaczyna przesuwać jedną ze skrzyń

        GŁOS ZZA SKRZYNI
        przestraszony
        Aaaa...!

        HATCHIYACK
        z ironią
        Myślałeś, że tutaj cię nie znajdę? Cóż... dzisiaj nie jest twój szczęśliwy dzień!

        Zza skrzyń wyłania się bardzo młody Metaregianin ubrany w roboczy strój. Ma ręce uniesione do góry.

        ROBOTNIK
        trzymając ręce w górze
        P-Poddaję się! Proszę nie strzelać...!

        HATCHIYACK
        oschle
        Poddajesz się... Dziękuję za informację. Tyle potrzebowałem wiedzieć!
        jego oczy rozświetlają się niebieskim blaskiem

        ROBOTNIK
        cofa się z przerażeniem
        Poddaję się pod sąd...! Żałuję, że byłem na tym całym wiecu...

        HATCHIYACK
        chłodno
        Ja będę twoim sędzią. Żal nie wystarczy – winien jesteś śmierci!

        GŁOS Z ODDALI
        woła
        Hej, ty tam!

        HATCHIYACK
        Któż to?
        jego oczy gasną, odwraca się

        Oczy 'Hatchiyacka' rejestrują zdumiewający obraz. Na drugim końcu ulicy, w padającym wciąż ulewnym deszczu, stoi Sutoron.

        HATCHIYACK
        zaskoczony
        S-Sutoron...?

        Młody robotnik korzysta z okazji i ucieka ile sił w nogach. Tymczasem Sutoron powoli kroczy w kierunku TF-001.

        SUTORON
        z gorzkim uśmiechem, nadal woła
        A więc się nie myliłem! To musisz być ty, Myuu!

        HATCHIYACK
        ignoruje ucieczkę robotnika i zaczyna iść na spotkanie Sutoronowi
        Tak... To ja.

        SUTORON
        prowokacyjnie
        Siedzisz w środku tego olbrzyma czy pilotujesz go z domowego zacisza?

        HATCHIYACK
        milczy

        SUTORON
        z szaleńczą wprost odwagą
        Ach, nie bądź nieśmiały. Powiedz mi...
        podchodzi do 'Hatchiyack' i stuka w jego nogę
        Solidna robota... Maszynomutant?

        HATCHIYACK
        nieco zbity z tropu
        Neo Maszynomutant...

        SUTORON
        szczerząc się
        Proszę, proszę! To nad tym pracowałeś w moim warsztacie?

        HATCHIYACK
        zirytowany
        Tak, nad tym...
        wzdycha
        Sutoron... Nie boisz się?

        SUTORON
        niepokojąco wesoły
        Nie! Czego miałbym się bać?

        HATCHIYACK
        onieśmielony
        Czy ty... Czy ty jesteś pijany...?

        SUTORON
        opuszcza wzrok
        Być może...
        spogląda w oczy 'Hatchiyacka'
        Jeśli tylko można się upić... poczuciem winy.

        HATCHIYACK
        zaintrygowany
        Hmm?

        SUTORON
        z coraz większą goryczą
        Wiem co powiesz, przemądrzalcu...

        HATCHIYACK
        zniecierpliwiony
        Sutoron...

        SUTORON
        stanowczo
        Mów swoim prawdziwym głosem, jeśli możesz...

        HATCHIYACK
        głosem Myuu
        W taki sposób...?

        SUTORON
        powoli kiwając głową
        Tak... O to chodziło.
        z pewnym trudem
        Widzisz, Myuu... Ja nie mogę sobie wybaczyć...

        HATCHIYACK
        nadal głosem Myuu
        No dobrze... Tylko dlaczego zawracasz mi tym głowę?

        SUTORON
        coraz głośniej
        Myuu... Ja... Ja wszystko wiedziałem... ale... ale...
        wybucha, krzycząc przeraźliwie
        ...ale oni nie chcieli mnie słuchać!
        z całej siły uderza 'Hatchiyacka' pięścią

        HATCHIYACK
        niewzruszony uderzeniem Sutorona; nadal mówi głosem Myuu
        O czym wiedziałeś? Nie miałeś żadnego sposobu uzyskania informacji o moich tajemnych pracach. O co więc chodzi?

        SUTORON
        roztrzęsiony; łzy płyną mu po policzkach
        Chodzi o ciebie, Myuu! O to kim jesteś!

        HATCHIYACK
        pobłażliwie; głosem Myuu***
        Przecież nigdy nie byłem z tobą całkowicie szczery... W zasadzie nie byłem szczery z nikim na tej planecie!

        SUTORON
        krzyczy
        Nie musiałeś! Prości Metaregianie, tacy jak ja... potrafią wyczuć zagrożenie z wyprzedzeniem...!

        HATCHIYACK
        śmieje się
        W takim razie musisz być jedynym "prostym Metaregianinem", jaki się ostał! No, może znalazłby się jeszcze jeden...

        SUTORON
        wskazując na 'Hatchiyacka' palcem drżącej dłoni
        Dla ciebie to śmieszne... ale ja wiem, że mogłem ich ocalić. Ocalić ich wszystkich...

        HATCHIYACK
        lekko zaskoczony
        Wiesz, co się wydarzyło?

        SUTORON
        przez łzy
        Tak, wiem...! Zobaczyłem to na własne oczy! Widziałem, jak się spalają... Słyszałem, jak wołają o pomoc!

        HATCHIYACK
        mniej pewnie
        Cóż...

        SUTORON
        chwyta się za głowę i krzyczy głosem pełnym żalu
        Gdybym tylko mniej pił! Posłuchaliby mnie...! Nigdy by z tobą nie zadarli!

        HATCHIYACK
        opuszcza wzrok, zdenerwowany
        Nonsens...

        SUTORON
        nie zwracając uwagi na słowa Myuu
        Szedłem pod twój dom... Wiedziałem, że tłum się tam zbierze. Pobiegłem tam zaraz po tym, jak usłyszałem wieści o rozpędzeniu wiecu...
        upada na kolana i zaczyna bić w ziemię pięścią
        I tak się spóźniłem! Kiedy zobaczyłem jak umierają... zacząłem uciekać! Bałem się...!
        powoli wstaje
        Teraz nie boję się niczego...

        HATCHIYACK
        szorstko, z naciskiem
        Dlaczego przyszedłeś tutaj?

        SUTORON
        pociągnąwszy nosem
        Przecież to wszystko dotyczy ciebie.
        uderza się lewą dłonią w pierś
        Może i jestem tylko niepotrzebnym śmieciem, który od rana do wieczora siedzi w knajpach, ale... miałem jedną cholerną robotę do wykonania! I spartaczyłem ją!
        po chwili milczenia
        Wiesz co? To nawet nie jest najgorsze. Najgorszy jest fakt, że nie dostałem za to należnej kary...

        HATCHIYACK
        zniecierpliwiony
        Wracaj lepiej do domu...

        SUTORON
        gniewnie
        O nie! Teraz mi nie uciekniesz! Szukałem cię zbyt długo...!

        HATCHIYACK
        ze złością
        Czego ode mnie chcesz?!

        SUTORON
        z zawahaniem
        Chcę... żebyś wymierzył mi karę!

        HATCHIYACK
        z niedowierzaniem
        Zwariowałeś...?

        SUTORON
        śmiertelnie poważny
        Nie. Mam... pewne poczucie sprawiedliwości. Jestem pewien, że była mi pisana śmierć tam, pod moim dawnym warsztatem...

        HATCHIYACK
        pogardliwie
        Wierzysz w przeznaczenie?

        SUTORON
        po policzkach znowu płyną mu łzy
        Wierzę w
        sprawiedliwość. No... w każdym razie... w jakąś sprawiedliwość. Co prawda ja oczekuję jej dla siebie, a ty chciałbyś tylko wymierzać ją innym, ale nie zagłębiajmy się w niepotrzebne szczegóły.

        HATCHIYACK
        zły
        Sutoron...!

        SUTORON
        uśmiecha się z trudem
        Nie ma sensu już tego dłużej odwlekać...
        chwytają za kołnierz, rozciąga swoją koszulę, ukazując swoją klatkę piersiową
        Wiesz, o co mi chodzi, Myuu. Zrób tak... jak wtedy!

        HATCHIYACK
        zdezorientowany
        Że co...?!

        SUTORON
        przez łzy
        No dalej... Jedna chwila i zostanie po mnie... tylko kupka popiołu... Co ci szkodzi?

        HATCHIYACK
        odpycha Sutorona i próbuje odejść
        Zostaw mnie w spokoju! Nie jesteś niczemu winien! Idź sobie i ciesz się, że to nie ciebie ścigam...

        SUTORON
        zastępuje drogę 'Hatchiyackowi'
        Ja sam tego chcę, Myuu! Spopieliłeś już... ze dwieście... może trzysta osób... Jeszcze jedna nie zrobi żadnej różnicy.

        HATCHIYACK
        z trudem
        Sutoron...

        SUTORON
        z naciskiem
        No... Na co czekasz?

        HATCHIYACK
        zaciska pięści

        SUTORON
        próbując spojrzeć w oczy TF-001
        Nie udawaj nagle lepszego niż jesteś, Myuu!

        HATCHIYACK
        odwraca wzrok
        Kch...

        SUTORON
        krzyczy, nie przestając wpatrywać się w 'Hatchiyacka'
        Zrób to...!

        HATCHIYACK
        odwraca się do Sutorona
        Argh!

        Oczy TF-001 ponownie rozbłyskują niebieskim światłem. 'Hatchiyack' uwalnia z nich niszczycielski promień i natychmiast zamyka je. Kiedy ponownie je otwiera, dostrzega, że ma już przed sobą tylko trochę pyłu rozmoczonego przez deszcz.

        HATCHIYACK
        rozwścieczony
        GRRAAAAH!

        Ogromny Mutant uwalnia ze swojej dłoni potężną falę Ki, która niszczy pobliską stertę skrzyń i poważnie uszkadza jeden z budynków, który wkrótce zaczyna się walić. Myuu obserwuje ten proces oczami TF-001, zachowując całkowitą bierność.

        HATCHIYACK
        jakby przez zęby
        Ja... muszę... muszę...
        po chwili spędzonej w milczeniu przestaje mówić głosem Myuu i przemawia bez żadnych oznak emocji
        muszę iść dalej.
        z odrobiną zawahania
        Zabezpieczenie mojej władzy... mojej zemsty... Na tym powinienem się skupić.
        odwraca się w stronę prochów Sutorona
        W końcu, czy jedno życie naprawdę ma znaczenie...?
        zirytowany
        Tsch...! Nonsens!

        Hatchiyack biegnie dalej, szukając ostatnich Metaregian, którym udało się zbiec. Nie ogląda się za siebie i w najmniejszy choćby sposób nie zwraca uwagi na ulewny deszcz, który zmywa ulice, pozostawiając je bez żadnego śladu pyłu czy choćby popiołu.

        * * *

        W międzyczasie, z dala od miejsca przebywania TF-001. Komandor Alpha wraz z Betą i Gammą poszukują ukrywających się buntowników, zgodnie z rozkazami doktora Myuu, które przekazał im Kappa. Mutanci-żołnierze skrupulatnie zaglądają do każdego zakamarka między budynkami.

        GAMMA
        zaglądnąwszy do ślepej uliczki, odwraca się do komandora
        Czysto.

        ALPHA
        skinąwszy głową
        Dobrze. Musimy jednak kontynuować nasz patrol. W końcu nie wiemy nawet, ilu uczestników buntu zdołało zbiec.

        BETA
        słyszalnie znudzony
        Nie złapaliśmy nawet jednego...

        ALPHA
        niestrudzony
        W naszym zawodzie bywa, jak mniemam, i tak. W każdym razie musimy trzymać się rozkazów. W końcu się uda!

        Do Alphy, Bety i Gammy dołączają Delta i Epsilon. Na niektórych częściach ich pancerza widać rysy i oznaki przypalenia.

        DELTA
        stojąc na baczność, formalnie
        Komandorze, melduję, że nie znaleźliśmy żadnego buntownika.

        EPSILON
        nieśmiało, ale z szacunkiem
        Jeśli mogę coś zasugerować... Sądzę, że powinniśmy zacząć przeszukiwać domy. Uciekinierzy na pewno zdążyli już się ukryć...

        ALPHA
        spokojnie
        Spocznijcie, żołnierze. Owszem, zgadzam się, że wielu spośród tych przestępców ukrywa się w prywatnych domach, ale nie możemy do nich wkroczyć bez zgody doktora Myuu. Jeśli uda nam się z nim skontaktować, zapytam go o to.

        BETA
        mierząc Deltę i Epsilona wzrokiem
        A kto was tak urządził...? Wyglądacie całkiem, jakby ostrzelano was z miotaczy laserowych...

        DELTA
        zakłopotany
        Ach... No więc... Faktycznie, zostaliśmy zaatakowani przez grupę... szeregowych żołnierzy, Metaregian.

        ALPHA
        poważnie
        Odpowiedzieliście ogniem?

        EPSILON
        pewny siebie
        Zgodnie z rozkazem doktora Myuu.

        ALPHA
        Hmm...
        po chwili zastanowienia
        Następnym razem nie róbcie tego. Ich broń i tak nie jest w stanie was uszkodzić. Są to jednak żołnierze, tacy jak my. Powinniśmy być po tej samej stronie...

        GAMMA
        ochoczo
        Tak! Wspólnie bronimy bezpieczeństwa Metaregii, prawda?

        Zapada grobowa cisza.

        GAMMA
        mniej pewnie
        Prawda...?

        ALPHA
        odrobinę zakłopotany
        Prawda, żołnierzu, prawda... Bronimy naszej planety również przed zagrożeniami wewnętrznymi, takimi jak ci buntownicy.

        EPSILON
        przytakuje skinieniem głowy
        I tego się trzymajmy.

        ALPHA
        rozglądając się
        Skoro złożyliście już meldunek, to najlepiej będzie, jeśli znowu się rozdzielimy i kontynuujemy poszukiwania, ale...
        odwraca się do Bety
        ...tym razem ty pójdziesz z Deltą i Epsilonem.

        BETA
        formalnie
        Tak jest, komandorze!

        ALPHA
        odwraca się do Gammy
        My pójdziemy dalej prosto.
        odwraca się do Bety, Delty i Epsilona
        A wy... zdecydujcie sami.

        DELTA
        pewnie
        Jest jedna uliczka, którą mieliśmy sprawdzić już przedtem. Udamy się tam natychmiast!

        ALPHA
        z zadowoleniem
        No to wszystko powinno być już jasne... Do zobaczenia później, żołnierze!

        Mutanci rozchodzą się zgodnie z uprzednio przyjętym planem. Beta, Delta i Epsilon wchodzą w jedną z węższych uliczek. Brak przy niej sklepów czy lokali gastronomicznych. Widać jedynie naprawdę skromne, ale przytulnie wyglądające domy. Trzej żołnierze rozglądają się, szukając ukrywających się Metaregian.

        BETA
        niezadowolony
        Znowu nikogo tutaj nie widzę...

        DELTA
        znudzony
        Czy to ma znaczenie? Mamy przeszukać ulicę. Na tę chwilę to nasze jedyne zadanie. O reszcie możemy zacząć myśleć, jeżeli...

        EPSILON
        wskazując na drugi koniec uliczki
        Zobaczcie tam!

        Beta i Delta zwracają się w kierunku wskazanym przez Epsilona. Da się tam dostrzec sylwetkę postaci z parasolem. Ktoś właśnie wraca do domu.

        DELTA
        przyglądając się sylwetce
        Świetnie... Idziemy tam! Trzeba zadać temu komuś kilka pytań.

        Postać z parasolem również zauważa Mutantów-żołnierzy. Okazuje się, że jest to Metaregianin-mężczyzna ubrany w cywilny, choć dość elegancki strój. Ze względu na parasol nie widzimy jednak jego twarzy.

        MĘŻCZYZNA Z PARASOLEM
        cicho, do siebie
        A cóż przywiało tych trzech dryblasów...?
        po chwili milczenia
        No tak, to oni...

        BETA
        formalnie
        Proszę się zatrzymać!

        MĘŻCZYZNA Z PARAOSOLEM
        zatrzymuje się i spogląda na Mutantów
        Pierwszy Korpus Neo Maszynomutantów? Co wy tutaj robicie?

        EPSILON
        chłodno
        Proszę wybaczyć, ale to my zadajemy tutaj pytania.

        MĘŻCZYZNA Z PARASOLEM
        z westchnieniem
        Jesteście pewni?
        składa parasol, ukazując swoją twarz

        DELTA
        zaskoczony
        Ach... to pan...!

        Delta, Beta i Epsilon stają na baczność.

        BETA, DELTA I EPSILON
        chórem
        Czołem, generale!

        Okazuje się, że tajemniczy przechodzień to Seshium.

        SESHIUM
        podejrzliwym tonem
        Pytam jeszcze raz – co tutaj robicie?

        BETA
        bez emocji
        Działamy na osobisty rozkaz gubernatora. Szukamy zbiegłych buntowników.

        SESHIUM
        z niedowierzaniem
        Buntowników...? O co wam, do diaska, chodzi?

        DELTA
        zaskoczony
        Pan nie wie...?

        SESHIUM
        odrobinę zirytowany
        Nie, nie wiem. Dzisiaj przez cały dzień byłem z wizytą na obrzeżach. Wróciłem dopiero teraz.

        EPSILON
        formalnie
        Miała miejsce próba obalenia gubernatora Myuu...

        SESHIUM
        ponuro
        Rozpędziliście ich, prawda...?

        DELTA I EPSILON
        jednocześnie
        Tak.

        SESHIUM
        rozzłoszczony
        Wiedziałem, że to się tak skończy...
        surowo
        Żołnierze! Wracajcie do bazy! Przejmuję dowodzenie i anuluję wasze rozkazy.

        BETA
        chłodno
        To niemożliwe. Działamy na osobiste polecenie gubernatora.

        SESHIUM
        z naciskiem
        Gubernator nie jest zwierzchnikiem sił zbrojnych. Ja nim jestem. Doktor Myuu uzyskał ode mnie tymczasowe uprawienia. Z chwilą obecną na własne życzenie wracam do pełnienia funkcji i rozkazuję wam wrócić do bazy i tam czekać na dalsze polecenia.
        po chwili milczenia
        Zanim odejdziecie, powiedzcie mi, gdzie jest kapitan Renchi. Powinien mnie zastępować...

        BETA, DELTA I EPSILON
        spoglądają po sobie

        SESHIUM
        zniecierpliwiony
        No co? Nie wiecie?

        DELTA
        niepewnie
        Kapitana Renchiego... nie ma.

        SESHIUM
        zaskoczony
        Co to znaczy "nie ma"? Wyjaśnijcie to natychmiast!

        BETA
        chłodno
        Czy jest ktoś, kto mógłby potwierdzić Pańską wersję wydarzeń o "wizycie na obrzeżach"?

        SESHIUM
        oburzony
        C-Co...?! Jestem waszym przełożonym! Wydałem wam rozkaz i zadałem wam pytanie! Nie reagujecie poprawnie. Możecie zostać ukarani...
        twardo
        Co się stało z kapitanem Renchim...?

        BETA, DELTA I EPSILON
        milczą

        SESHIUM
        surowo
        Nie wiem, jaki bunt wystąpił przeciwko gubernatorowi, ale sam widzę jeden. Bunt podwładnych przeciwko przełożonemu!

        DELTA
        jego lewa ręka zmienia się w działko
        My również zadaliśmy pytanie...

        Trzej Mutanci-żołnierze zaczynają mierzyć w kierunku Seshiuma.

        SESHIUM
        bierze głęboki wdech
        Sam to sobie zgotowałem...

        Poniższe wydarzenia zachodzą niezwykle szybko.
        Seshium rzuca się w kierunku trzech Mutantów. Beta i Delta usuwają się na boki, a Epsilon przyjmuje na siebie całą siłę uderzenia generała i zostaje powalony. Metaregianin przypiera leżącego przeciwnika do ziemi i zamierza zadać mu kolejny cios, gdy nagle zostaje chwycony pod ręce przez Betę i tym samym unieruchomiony
        ***
        . Wtedy Epsilon zrywa się na równe nogi i uderza Seshiuma pięścią w tułów z ogromną siłą.

        SESHIUM
        przez zęby; w bólu
        Kch...!

        BETA
        mocno trzymając Seshiuma
        Naprawdę wierzył pan, że pokona pan nas trzech, generale?

        SESHIUM
        z pewnym trudem
        To nie kwestia wiary...

        EPSILON
        po raz kolejny uderza Seshiuma

        SESHIUM
        Argh...!
        szarpie się gwałtownie

        EPSILON
        bez emocji
        Ma pan świadków swojej "wizyty"... czy nie?

        SESHIUM
        nadal się szarpiąc
        Za daleko... by ich wezwać...!

        DELTA
        podchodzi do Seshiuma, stając obok Epsilona
        Niezbyt szczęśliwie, generale.

        BETA
        z trudem, wysilając się, aby utrzymać Seshiuma w miejscu
        Nie możemy do niego strzelać? Zaatakował nas...

        DELTA
        z niezadowoleniem
        To generał...

        EPSILON
        nieśmiało
        Z drugiej strony... Już go uderzyliśmy. W zasadzie, to ja uderzyłem...

        BETA
        zirytowany
        No dalej, po prostu to zróbcie! Od razu pozbędziemy się problemów, które mógłby na nas sprowadzić.

        SESHIUM
        gniewnie
        Nie ważcie się! W przeciwnym razie i ja przestanę się ograniczać! Szanuję was jako żołnierzy, ale...

        DELTA
        ponownie przemienia rękę w działo
        Ech... Niech będzie...
        mierzy do Seshiuma

        EPSILON
        machinalnie
        Dobrze. Miejmy to już z głowy.
        również zaczyna celować do Seshiuma

        W lufach dział Mutantów-żołnierzy zaczyna jaśnieć jasnopomarańczowe światło. Generał Seshium na moment zamiera, wpatrując się w nie, lecz już po chwili, ku zaskoczeniu swoich przeciwników, jednym, potężnym szarpnięciem wyzwala się z ucisku Bety i staje pewnie na ziemi, uwalniając swoją aurę.

        SESHIUM
        uwalniając energię
        HAAA!

        Delta i Epsilon strzelają, ale generał uchyla się od ich pocisków. Następnie sam dokonuje kontrataku, uwalniając kulę Ki. Trafia ona w nogę Delty, eksploduje i pozbawia tego "Neosa" owej kończyny.

        DELTA
        ledwo utrzymując równowagę na jednej nodze
        A-Aaaa!

        SESHIUM
        poważnie
        Ostrzegałem was!

        Epsilon próbuje przejść do walki w zwarciu z Seshiumem, ale szybko zostaje przez niego uprzedzony szybkim podbródkowym. Z głowy Mutanta sypią się iskry. Generał trafia go jeszcze silnym kopnięciem i posyła go w kierunku zaułka pomiędzy dwoma domami. Epsilon ląduje tam z hukiem.

        SESHIUM
        patrząc na leżącego Epsilona
        Hmph. To powinno...
        nagle czymś porażony
        Ugh...!

        Seshium zamiera i sięga sobie dłonią za plecy. Wtedy zdaje sobie sprawę, że został postrzelony i raniony. Odwraca się i dostrzega, że uczyniło to Beta, wciąż do niego mierzący.

        SESHIUM
        próbuje ładować w dłoni pocisk Ki
        Ty...
        ponownie czymś rażony
        Argh! Co do...?!

        Tym razem pocisk wystrzelił pozbawiony jednej nogi Delta.

        SESHIUM
        zmagając się z bólem
        No tak, oczywiście...

        BETA
        woła
        Delta, razem!

        DELTA
        z werwą
        Jasne!

        Beta i Delta jednocześnie uwalniają długie serie pocisków w kierunku generała. Seshium skutecznie mija wiele z nich, ale inne ocierają się o niego, uszkadzając jego ubranie i raniąc go. Jeden nawet trafia go prosto w ramię, ale Metaregianin zaciska zęby i nadal skupia się na unikaniu. W pewnym momencie ostrzał ze strony Delty ustaje, gdyż ponownie się on zachwiał. Seshium wykorzystuje to i szarżuje na jednonogiego Mutanta. Impet jego uderzenia sprawia, iż udaje mu się uśmiercić Deltę, poprzez przebicie go ręką na wylot. Kiedy Seshium oswobadza swoją rękę z ciała przeciwnika, kilka pocisków Bety trafia go w plecy. W okolicach ran ubranie Seshiuma metalizuje się, sztywniejąc i nabierając połysku.

        SESHIUM
        rozwścieczony, odwraca się do Bety
        K-K... Ach...!

        BETA
        szykując się do kolejnego wystrzału
        Jeszcze trzymasz się na nogach? Niedługo...!

        SESHIUM
        cicho, do siebie
        Gdybym tylko miał moją zbroję...

        Beta strzela kilkukrotnie, ale nie trafia ani razu. Seshium doskakuje tuż przed niego i uderza go w głowę. Mutant zatacza się, ale szybko odzyskuje równowagę i próbuje odpowiedzieć własnym ciosem. Seshium chwyta jego dłoń oburącz, miażdży ją i wyrywa z nadgarstka.

        BETA
        krzyczy przeraźliwie
        A-A...! AAAAA!

        SESHIUM
        gniewnie
        Zadarliście z niewłaściwym Metaregianinem...
        wyciąga do Bety otwartą dłoń, szykując pocisk Ki

        Niespodziewanie z zaułka wyskakuje Epsilon i uderza Seshiuma w szczękę. Metaregianin próbuje wstać, ale jest już wyraźnie osłabiony, a ból i krwawienie z odniesionych ran jedynie pogarszają jego sytuację.

        BETA
        zirytowany, do Epsilona; trzyma się z rękę, z której wyrwano mu dłoń
        Musiałeś tyle się ociągać? Gdybyś pomógł wcześniej, może Delta by nie zginął!

        EPSILON
        jego mowa jest zniekształcona, a z głowy sypią mu się iskry
        U-Uwierz m-m-mi... N-Nie zro-zrobiłem tego s-specja-specjalnie...!

        Beta i Epsilon podchodzą do leżącego Seshiuma, podnoszą go i przypierają do ściany jednego z budynków.

        BETA
        pewny siebie
        Obawiam się, że tutaj nasza potyczka się kończy, generale.

        SESHIUM
        nieco otępiały, dochodzi do siebie

        EPSILON
        nadal iskrząc
        I c-co, Be-Beta? K-Któremu z nas p-przypa-adnie osta-tatni cios?

        BETA
        beztrosko
        Ach, nieważne. Jeśli masz ochotę, możesz to zrobić, a jeśli nie, ja również mogę.
        zwraca się do Seshiuma
        Pytał pan, gdzie jest kapitan Renchi... No cóż, być może za chwilę się pan przekona...

        SESHIUM
        jakby zamroczony
        Re-... Renchi?

        BETA
        zaskoczony
        Owszem. Pański zastępca...

        SESHIUM
        marszczy brwi
        Gdzie... Gdzie jest?

        BETA
        chłodno
        Za chwilę pan umrze. Czy tak trudno się domyśleć, o co mi chodziło, kiedy mówiłem o kapitanie?

        SESHIUM
        drżąc
        Renchi... Renchi...!
        gniewnie, podniósłszy wzrok na trzymających go Mutantów
        Wy...

        EPSILON
        z naciskiem
        B-Beta! T-Trzymaj moc-cniej!

        SESHIUM
        szarpiąc się
        Wy... Wy...!

        BETA
        z niedowierzaniem
        Co się...

        SESHIUM
        wściekle
        GRRAAAH!

        Seshium uwalnia swoją energię Ki, odpychając Epsilona i Betę. Ten drugi natychmiast doskakuje z powrotem do Metaregianina i próbuje go uderzyć swoją sprawną ręką, lecz zostaje ona schwycona przez generała, pociągnięta i wyrwana z barku "Neosa". Kiedy Beta jest oszołomiony bólem, Epsilon zaczyna strzelać do Seshiuma, ale ten zasłania się wyrwaną ręką, a następnie ciska nią mocno w przeciwnika, powalając go.
        Beta dochodzi do siebie. Jego pozostała, pozbawiona dłoni ręka przybiera kształt czegoś na rodzaj młota lub maczugi.

        BETA
        szarżuje na Seshiuma
        Giń!

        SESHIUM
        z trudem
        N-Nie teraz...!

        Seshium ponownie blokuje atak Bety, ale tym razem zostaje zaskoczony zaledwie po chwili. Mutant przemienia swoją lewą stopę w działo, unosi nogę i przystawia ją do boku metaregiańskiego żołnierza. Zanim generał ma szansę zareagować, "Neos" oddaje jeden strzał.

        SESHIUM
        wydaje z siebie stłumiony jęk bólu i cofa się, zataczając się
        Kch... O... O, t-t...

        BETA
        staje na obu nogach
        Uwielbiam być Neo Maszynomutantem...

        SESHIUM
        zaciska pięść
        H-Hej...

        BETA
        zdumiony
        Co...? Jeszcze nie masz dosyć?

        SESHIUM
        przez zęby
        Szczęście cię opuściło...!
        wyciąga w kierunku Bety otwartą dłoń
        To... za Renchiego...!

        Seshium uwalnia pocisk Ki, uprzedzając reakcję przeciwnika. Ociera się on o bok Maszynomutanta, rozrywając go.

        BETA
        sztywnieje; usiłuje wytrzymać ból
        Ugh...!

        SESHIUM
        nadal mierząc w Betę
        A to... za wszy-... wszystkich Metaregian, których....
        niemieje, ponownie trafiony

        To leżący Epsilon oddał celny kształt w kierunku Seshiuma. Generał powoli odwraca się w jego stronę. Wtedy Beta próbuje wykorzystać szansę i przemieścić się, lecz Metaregianin uprzedza go, trafiając go kolejnym pociskiem Ki, tym razem w drugi bok. Mowa tułowia Bety spoczywa teraz na pozostałej, środkowej części jego "brzucha". Nie wytrzymuje ona tego naporu i zaczyna odginać się do tyłu.

        BETA
        rozpaczliwie szukając balansu
        N-Nie...! Epsilon... Pomóż...!

        Epsilon w milczeniu ignoruje wołanie towarzysza i nadal strzela do Seshiuma. Generał, nie będąc w stanie wykonywać kolejnych uników, przyjmuje wszystkie pociski, po każdym trafieniu stękając z bólu, jednak nadal z determinacją kroczy ku Epsilonowi.

        EPSILON
        zdenerwowany, strzelając
        No d-dalej...! P-Pada-aj wreszcie-e!

        SESHIUM
        powoli krocząc do przodu, raz po raz trafiany pociskami Mutanta
        Hrm...! Urgh....! Kch...!

        BETA
        wygięty wręcz pod kątem prostym w tył, podpiera się ręką
        A-aaa! Nie mogę tak skończyć!

        Seshium skupiony już całkowicie na Epsilonie, bez oglądania się na Betę posyła w jego kierunku jeszcze jedną kulę Ki, która niszczy jego przedramię, na którym się wspierał.

        BETA
        odginając się coraz mocniej w tył
        Argh!

        Górna połowa ciała Bety w końcu odrywa się od dolnej i upada na ziemię bez oznak życia.

        SESHIUM
        zachrypnięty, ostatkiem sił, do Epsilona
        Ty... będziesz następny...
        chwieje się, niemal upadając

        EPSILON
        głośno
        Je-Jeszcze zoba-aczymy!
        ciągle strzela do Seshiuma

        W końcu Seshium upada na ziemię, na której widać liczne metaliczne plamy powstałe z sączącej się z generała krwi. Leżąc, z dużym wysiłkiem wyciąga rękę w stronę Epsilona, lecz już chwilę później opada ona. Seshium oddycha, ale nie ma już sił, aby się poruszyć. Epsilon powoli podnosi się, odrzuciwszy przygniatające go oderwane ramię Bety. Mutant-żołnierz podchodzi do leżącego Metaregianina i wyciąga w jego stronę obie ręce, złączone ze sobą. Scalają się one w jedno, większe działo. Jego lufa powoli rozjaśnia się jasnopomarańczowym światłem.

        EPSILON
        jego głowa drży i sypią się z niej iskry
        N-Nareszcie k-konie-ec...

        Nagle Epsilon milknie. Słabnący Seshium nie dostrzega przyczyny tego faktu od razu. Dopiero po chwili zauważa wielki otwór w samym środku tułowia "Neosa". Epsilon sztywnieje i upada na plecy martwy. Wtedy oczom generała ukazuje się sylwetka Stena, który trzyma otwartą dłoń wyciągnięta przed siebie.

        STEN
        ponuro
        Mało brakowało...

        SESHIUM
        poważnie osłabiony
        Ste-... Sten-n...?

        STEN
        podbiega do Seshiuma
        Ach, strasznie cię urządzili... Nie martw się, zabiorę cię do jakichś medyków. Na pewno...

        SESHIUM
        coraz ciszej
        Myuu... To jego ro-... rozkaz... Trzeba go zatrzymać...
        spogląda Stenowi w oczy
        Mutanci... To moja wina... Ja-a...
        smutno
        Złapali... Złapali mnie bez... mojej zbroi...

        STEN
        schyla się, by podnieść Seshiuma
        Nic już nie mów. Oszczędzaj siły.
        siląc się na wesołość
        Poza tym, to wcale nie twoja wina...
        smutniej
        Myuu oszukał nas wszystkich...
        niemal bezgłośnie, do siebie i z goryczą
        Być może oszukiwał też samego siebie...

        Sten ostrożnie podnosi Seshiuma i opiera go na swoim ramieniu. W pewnym momencie z obawą spogląda na rannego przyjaciela.

        STEN
        niepewnie
        Seshium...? W porządku? Mogę cię tak ponieść?

        Panuje cisza, której towarzyszy jedynie nieznaczny szum padającego deszczu.

        STEN
        ponownie kładzie generała na ziemi
        Seshium?
        przykłada palce do szyi leżącego kompana
        Hmm...
        po dłuższej chwili wstaje i z furią uderza ścianę pobliskiego budynku, wybijając w niej dziurę
        Argh! Dlaczego?!

        Sten jeszcze chwilę patrzy na Seshiuma, po czym ostrożnie krzyżuje jego ręce na piersi.

        STEN
        wpatrując się w nieruchomego Seshiuma
        Spoczywaj w pokoju, przyjacielu.
        odwraca się i zaczyna iść dalej; myśli
        Nie myśl, że cię porzucam, Seshium. Wrócę po ciebie, abyś został upamiętniony obok naszych dzielnych przodków, ale najpierw...
        odzywa się głośno
        ...muszę naprawić błąd.
        z naciskiem
        Mój błąd.

        * * *

        KONIEC FRAGMENTU 3

        * * *

        TF-001 'Hatchiyack' przemierza ulice Metaregii. Po jego metalowym ciele spływają krople deszczu, a na jego twarzy nie widać żadnych emocji. Doktor Myuu milczy. Mechaniczny gigant zagląda do każdego miejsca, które mogłoby posłużyć komuś jako kryjówka. Chód 'Hatchiyacka' nie jest szybki, co świadczy jednoznacznie o rosnącym znużeniu u sterującego nim Tsufurianina. Niespodziewanie rozlega się głośny dźwięk, jakby stuknięcie.

        HATCHIYACK
        cicho
        Hmm...? Cóż to?
        zaczyna się rozglądać

        Dźwięk powtarza się, ale tym razem dochodzi z innego kierunku.

        HATCHIYACK
        pogardliwym tonem
        A to dobre... Ktoś nawet w obliczu śmierci zaczyna sobie żartować!

        Po raz kolejny słychać stuknięcie, a po nim głośny gwizd.

        HATCHIYACK
        niezadowolony
        Nie pozostaje mi nic innego, jak śledzić ten odgłos...

        TF-001 rusza śladem powtarzających się dźwięków, aż dociera do miejsca, które jest pozbawione jakichkolwiek domów mieszkalnych. To kompleks przemysłowy, zamknięty z racji na stan zagrożenia i strajki.

        HATCHIYACK
        głośno, prowokacyjnie
        Kimkolwiek jesteś, nie łudź się! Możesz nadal się ze mną bawić, ale nie zmienia to faktu, że pozostajesz ofiarą, a ja łowcą!

        Słychać przeciągły gwizd i towarzyszące mu głuche uderzenie, jakby ktoś zeskoczył i wylądował na jednym z fabrycznych budynków.

        GŁOS MĘŻCZYZNY
        prześmiewczo
        Pozwól, że cię zaskoczę.

        TF-001 podnosi wzrok w górę, szukając autora powyższych słów. Szybko go znajduje. To podstarzały, brodaty Metaregianin w żołnierskiej zbroi. Widać dokładnie, że jest to Sten.

        HATCHIYACK
        zniecierpliwiony
        Kim ty niby jesteś?

        STEN
        zeskakuje na ziemię i staje naprzeciw TF-001
        Naprawdę mnie zapomniałeś, Myuu?

        HATCHIYACK
        po chwili namysłu
        Ach... No przecież!
        śmieje się
        Sten! Generał-emeryt! Brat Tunga...

        STEN
        chłodno
        Nie inaczej.

        HATCHIYACK
        z ironią
        Nareszcie udało ci się mnie rozgryźć! Brawo! Gratuluję! Miałeś rację od samego początku...!

        STEN
        ponuro
        Mniejsza o mnie...
        ze złością
        Dobrze wiesz, co mnie sprowadza...!

        HATCHIYACK
        beztrosko
        Teraz to ja cię zaskoczę. Nie mam pojęcia, o co może ci chodzić! W końcu nie brałeś udziału w buncie, mam rację?

        STEN
        marszczy brwi
        Udajesz głupiego...? To ostatnia rzecz, jakiej bym się po tobie spodziewał.
        z trudem powstrzymując się od wybuchu
        Użyłeś przemocy przeciw tym, których miałeś otoczyć opieką! Jesteś potworem!

        HATCHIYACK
        spokojnie
        Nie jestem żadnym potworem. Po prostu postanowiłem uprzedzić bieg wydarzeń. Zbyt dobrze wiem, do czego to zmierza.
        bardziej emocjonalnie
        Nie mogłem się po prostu pogodzić z utratą całego mojego świata... po raz drugi.

        STEN
        z goryczą
        Całego świata...? Czy to nie oznacza również... przyjaciół?

        HATCHIYACK
        zdezorientowany
        Co masz na myśli...?

        STEN
        wściekle, wskazując palcem na TF-001 w oskarżycielskim geście
        Przez ciebie zginął Seshium! Mało brakowało, a to samo spotkałoby Draiscrę...

        HATCHIYACK
        poważnie
        Naprawdę...? Nic mi o tym nie wiadomo. Musieli zrobić to żołnierze Pierwszego Korpusu Neo Maszynomutantów...

        STEN
        ze złością
        Działali na twoje rozkazy! Wiem to doskonale. Sam sprowadziłeś śmierć na swoich przyjaciół!

        HATCHIYACK
        bez emocji
        Oni nigdy nie byli moimi przyjaciółmi. Nie wiem, czy kogokolwiek bym tak określił.
        opuszcza głowę
        Wielka szkoda, że Seshium zginął. Był świetnym współpracownikiem. Będzie mi go brakować, kiedy już skończę z buntownikami.

        STEN
        emocjonalnie
        On... w ostatnich chwilach... obwiniał się za to, co zrobiłeś! Za każdą śmierć, do której doprowadziłeś!

        HATCHIYACK
        znudzony
        Ach, Sten... Nie przyszedłeś tutaj prawić mi morałów, prawda?

        STEN
        przez zęby
        Przyszedłem tutaj... aby skończyć z twoim szaleństwem!

        HATCHIYACK
        apatycznie
        Nie musisz tego robić, Sten. Zresztą i tak nie zatrzymasz mojego TF-001. Pochłonął on kolosalne ilości energii. Cały Pierwszy Oddział Szturmowy...

        STEN
        prześmiewczo
        Nie mam się czego obawiać, bo z energii trzeba jeszcze umieć korzystać...

        HATCHIYACK
        chłodno, z naciskiem
        Nie będzie już dla ciebie miejsca na tej planecie, kiedy powróci do normalności...

        STEN
        spluwa wściekle
        Jesteś ślepcem, Myuu. Tutaj już nigdy nic nie będzie takie samo.

        HATCHIYACK
        parska
        Dobrze więc...

        Ku zaskoczeniu sterującego 'Hatchiyackiem' doktora Myuu, Sten błyskawicznie pojawia się tuż przed TF-001 i uderza go mocno tuż poniżej szyi. Siłą ciosu Metaregianina wytrąca Mutanta z równowagi.

        HATCHIYACK
        cofając się chwiejnie
        C-Co...?

        STEN
        oschle
        Nie jesteś zagrożeniem, Myuu. Już te twoje żołnierzyki z taśmy produkcyjnej lepiej sobie radziły.
        z gorzkim uśmiechem
        Gdyby Seshium spotkał ciebie, a nie ich, nigdy by nie umarł.

        HATCHIYACK
        mamrocze do siebie
        Muszę się skupić... Jest szybki... Potrzeba, abym...

        Sten kontynuuje potężnym podbródkowym, którym ponownie sprawia, że 'Hatchiyack' się chwieje.

        STEN
        ironicznie
        Co się stało? Już nie jesteś taki pewny siebie?

        HATCHIYACK
        zdenerwowany
        Już za kilka chwil pożałujesz tych słów!
        próbuje wyprowadzić cios pięścią

        STEN
        bez najmniejszego trudu uchyla się przed uderzeniem TF-001
        Hmm...?

        HATCHIYACK
        rozzłoszczony
        Argh!
        podejmuje próby kolejnych ataków

        STEN
        unikając ciosów bez wysiłku
        Teraz już wiesz, że nie pójdzie ci tak łatwo jak z bezbronnymi robotnikami!

        HATCHIYACK
        wściekle
        Inaczej będziesz śpiewał, kiedy cię dosięgnę!

        STEN
        wzbija się w powietrze i lecąc nisko nad ziemią szarżuje na 'Hatchiyacka'
        Życzę powodzenia!

        Sten uderza TF-001 z rozpędu obiema pięściami w bok. Niewprawionemu Myuu nie udaje się utrzymać mechanicznego kolosa w pionie. 'Hatchiyack' leci na plecy, upadając. Wtedy Metaregianin pojawia się tuż za nim i uprzedza jego upadek, uwalniając żółtą falę Ki z obu rąk.

        STEN
        krzyczy
        HAAAAA!

        HATCHIYACK
        zdezorientowany
        Że j-jak...?!

        Fala Ki Stena unosi TF-001 i rzuca nim prosto na ścianę jednej z fabryk. Następuje eksplozja i połowa budynku zawala się prosto na 'Hatchiyacka', zakrywając go zupełnie.

        STEN
        prześmiewczo
        Naprawdę, wspaniała maszyna! Widać lata ciężkiej pracy. Niestety, ma ona jedną słabość – swojego pilota! Lepiej byś zrobił, obdarzając ją własnym rozumem, choćby skromnym...

        W jednej chwili spod gruzów uwalnia wyłania się TF-001. Jest całkowicie nienaruszony, pozbawiony choćby jednej rysy na swoim pancerzu.

        STEN
        zaskoczony
        Och...

        'Hatchiyack' wyskakuje przed siebie z niesamowitą szybkością i uderza Stena kolanem, posyłając go prosto na leżącą kilkanaście metrów dalej kupę żwiru.

        HATCHIYACK
        rozbawiony
        Nie bądź śmieszny, Sten.
        krzyżuje ręce na piersi
        Miałem dość czasu, aby pomyśleć również o swoich słabościach.
        z pewną dumą
        TF-001 korzysta z tych samych danych i schematów, co komandor Alpha i jego żołnierze. Wystarczy jedynie je aktywować, kiedy zajdzie potrzeba...

        Kryształy na przedramionach TF-001 rozświetlają się i po chwili uwalniają wielką kulę energii, prosto w kierunku Stena. Metaregiański żołnierz-emeryt szybko dochodzi do siebie i strzela ku niej własnym pociskiem Ki. Kiedy ataki się spotykają, następuje eksplozja, która czyni Stena niewidocznym dla oczu 'Hatchiyacka'.

        HATCHIYACK
        Naprawdę myślałeś, że oparłem cały swój plan na własnych umiejętnościach?
        śmieje się
        Po prostu na początku nie sądziłem, że w tym wieku nadal będziesz taki sprawny.
        ze złowieszczym uśmiechem
        Ale nie martw się... I tak jakoś się z tobą uporam.

        Rozlega się gwizd charakterystyczny dla szybkiego lotu nurkowego.

        HATCHIYACK
        cicho, jakby do siebie
        A więc próbujesz jeszcze raz...? Godne podziwu.

        Sten, rozpędziwszy się, próbuje trafić 'Hatchiyacka' kopnięciem z góry. TF-001 łapie jego nogę. Co prawda siła uderzenia wgniata nogi Mutanta w ziemię, ale tym razem utrzymuje on równowagę.

        STEN
        z bezsilną złością
        Kch...!

        HATCHIYACK
        oschle
        Musisz starać się bardziej.

        STEN
        przez zęby
        Skoro nalegasz...!

        Metaregianin posyła pocisk Ki prosto w twarz TF-001. Oczywiście nie wyrządza mu on szkody, ale odwraca jego uwagę. Wtedy Sten oswobadza swoją nogę z chwytu, zeskakuje na ziemię i przyłożywszy otwartą dłoń do lewej piersi 'Hatchiyacka' uwalnia kolejną falę Ki.

        STEN
        wściekle
        ARGH!

        HATCHIYACK
        niewzruszony, szorstko
        Żałosne.
        chwyta Stena za rękę i wykręca ją

        STEN
        po stłumionym jęku
        Twarda zbroja, muszę przyznać...!

        HATCHIYACK
        parsknąwszy pogardliwie
        Takie są zalety metalizacji, mam rację?

        STEN
        Oj tak...
        wysilając się potężnie, uwalnia swoją rękę

        HATCHIYACK
        wzdycha
        Zaczyna mnie to już nudzić. Nie widzisz, że nie jesteś w stanie zagrozić TF-001?

        STEN
        prowokująco, przyglądając się 'Hatchiyackowi'
        Z mojej perspektywy wcale to tak nie wygląda. To ustrojstwo na pewno ma jakieś słabe punkty. W walce liczy się nie tylko siła. Powinieneś to wiedzieć.

        HATCHIYACK
        ponuro
        Przy odpowiedniej dysproporcji w mocy, nawet największy spryt nie pomoże. Nauczyły mnie tego... dawne doświadczenia.

        STEN
        unosi brew
        Doprawdy?

        Sten mocno wyrzuca prawe ramię do przodu, korzystając z całej masy swojego ciała. Pięść trafia TF-001 prosto w twarz i mocno ją wykrzywia, częściowo odrywając ją od głowy.

        HATCHIYACK
        zdezorientowany, chwyta się za żuchwę
        Hmmfph...! Kfpch...!

        STEN
        uśmiecha się
        Bingo.

        Metaregianin podskakuje i chwyta 'Hatchiyacka' za twarz całą dłonią. Następnie, korzystając z techniki lotu, utrzymuje się w powietrzu i z całej siły pcha Mutanta. Ostatecznie udaje mu się go powalić i utrzymać przy ziemi poprzez dociśnięcie go nogą poniżej szyi.

        STEN
        chłodno
        Teraz, kiedy już znajdujemy się w odpowiednich do tego warunkach, zadam ci jedno kluczowe pytanie.
        z naciskiem
        Gdzie jest Tung?

        HATCHIYACK
        gniewnie
        Hfpch...!

        STEN
        parska
        Oczywiście...
        poprawia twarz 'Hatchiyacka', doczepiając ją do jego głowy
        Teraz możesz mówić.

        HATCHIYACK
        rozzłoszczony
        Dlaczego miałbym ci cokolwiek powiedzieć?!

        STEN
        marszczy brwi
        Czyli nie chcesz po dobroci...
        przygniata 'Hatchiyacka' kolanami i zaczyna okładać go pięściami po twarzy
        Gdzie jest Tung?!

        HATCHIYACK
        śmieje się, pomiędzy ciosami Stena
        Co ty... wyprawiasz...? Nie wiesz, że to mnie nie boli...? TF-001 jest... zdalnie... sterowany...!

        STEN
        olśniony
        No tak...
        w jednej chwili przestaje bić 'Hatchiyacka', wzbija się w powietrze i odlatuje

        HATCHIYACK
        podnosi się z ziemi
        Do diaska...! Będzie chciał dotrzeć do mojego schronienia. Muszę go zatrzymać...!

        Sten opuszcza obszar przemysłowy i wlatuje pomiędzy budynki mieszkalne. Porusza się bardzo szybko i nie ogląda się za siebie.

        STEN
        myśli
        Kiedy go dorwę, już nic mu nie pomoże... Podejrzewam, że w tym samym miejscu odnajdę Tunga... Jestem coraz bliżej!

        W pewnym momencie coś zwraca uwagę Stena. Metaregianin unosi głowę i dostrzega przelatujący wysoko nad sobą ciemny obiekt.

        STEN
        patrząc w górę, zdenerwowany
        Szlag...

        Sten zatrzymuje się i staje na ziemi. Krótko po tym tajemniczy obiekt zaczyna spadać. Szybko okazuje się, że to nic innego niż TF-001 'Hatchiyack'.

        HATCHIYACK
        ląduje tuż przed Stenem
        TF-001 wydaje się ciężki i faktycznie taki jest, ale nie oznacza to, że jest powolny...!

        STEN
        marszczy brwi
        Nie masz już dosyć?

        HATCHIYACK
        zaśmiawszy się
        Że jak? Dopiero zaczęliśmy!

        STEN
        chłodno
        Jeśli chcesz nadal walczyć, przenieśmy się dalej od domów...

        HATCHIYACK
        ze złośliwym uśmiechem
        Dopiero co byliśmy w takim miejscu! Sam zdecydowałeś się je opuścić.

        STEN
        rozgniewany, zaciska zęby
        Tsch...!

        HATCHIYACK
        głośno
        Nie zamierzam czekać na twój ruch!
        rzuca się na Stena z zamiarem schwycenia go

        STEN
        schyla się, unikając ataku 'Hatchiyacka'
        Jak to szło...? "Nie jest powolny"?
        uderza TF-001 mocno w lewe kolano

        HATCHIYACK
        z dziką satysfakcją, niezwruszony
        Dokładnie tak!
        uderza Stena w brzuch prawym kolanem

        STEN
        stłumionym głosem
        Ugh...!
        wyrzuca obie otwarte dłonie przed siebie z zamiarem użycia ataku Ki

        HATCHIYACK
        z sadystyczną radością
        Niestety, nie można powiedzieć tego samego o tobie...!
        uderza Stena pięściami w głowę, z obu stron jednocześnie
        Ty jesteś o wiele za wolny!

        STEN
        oszołomiony
        K-Ka... ach...!

        HATCHIYACK
        niedbale odpycha Stena lewą ręką
        Mimo wszystko jesteś już na to
        chyba za stary. Niepotrzebnie wychodziłeś z domu. Następnego dnia obudziłbyś się w nowej, lepszej Metaregii. A teraz... nie mogę zagwarantować, że w ogóle dożyjesz jutra!

        STEN
        gniewnie, zachrypnięty
        Nie bądź zbyt pewny siebie...
        znowu wyciąga przed siebie obie ręce
        RARGH!

        Sten uwalnia w stronę 'Hatchiyacka' grad pocisków Ki. Eksplozje ograniczają widoczność w całej okolicy. Metaregianin zdaje się już strzelać na oślep, ale nie przejmuje się tym – jest wściekły, ogarnięty żądzą pokonania doktora Myuu i jego potężnego Neo Maszynomutanta.

        STEN
        kończy serię jednym większym, mocniej naładowanym pociskiem
        A masz!

        Pocisk wybucha, wyrzucając w powietrze uliczny był, odłamki gruzu i grudki ziemi. Po chwili jednak zasłona ta zaczyna opadać i znowu da się dostrzec TF-001, rozganiającego swoistą chmurę ruchami ręki.

        HATCHIYACK
        z udawanym szacunkiem
        To było... coś...
        ukazuje się w całej okazałości
        Niestety, ostatecznie podsumowałbym twój desperacki atak jako lekkomyślną stratę energii.

        'Hatchiyack' jest absolutnie nienaruszony.

        STEN
        zły, z niedowierzaniem
        Jakim cudem...?!

        HATCHIYACK
        oschle
        Nie uczysz się na błędach? Zapomniałeś już, że twoje ataki Ki nie są w stanie uszkodzić pancerza mojego TF-001?
        prowokująco
        A może doskonale zdajesz sobie z tego sprawę, tylko chcesz umrzeć śmiercią wojownika?
        ze złowieszczym uśmiechem
        Doceniam starania.

        Oczy 'Hatchiyacka' rozbłyskują niebieskim światłem. Również rozmieszczone na jego ciele kryształy sprawiają wrażenie rozjaśnionych. Słyszalny zaczyna być niski dźwięk, przypominający pomruk.

        HATCHIYACK
        poważnie
        Pokażę ci, jak zrobić dobry użytek z energii!

        TF-001 powoli krzyżuje ramiona na piersi, mając zaciśnięte pięści. W miarę jak to robi, basowy pomruk staje się coraz głośniejszy.

        STEN
        myśli
        On... zamierza wysadzić całe to miejsce w powietrze...!

        Przed skrzyżowanymi ramionami 'Hatchiyacka' zaczyna formować się niebieska kula energii, która jest niewielka, ale z czasem stopniowo się powiększa. Kiedy osiąga rozmiar przewyższający tułów TF-001, zostaje wyrzucona prosto na Stena.

        HATCHIYACK
        krzyczy
        Ciekawe, czy zdołasz ją złapać!

        Kula leci w stronę Stena, który chwyta ją obiema rękami. Siła, z jaką ta wielka energetyczna bomba została wyrzucona, jest jednak tak wielka, że najpierw wgniata nogi Metaregianina w ziemię, a następnie zaczyna pchać go do tyłu. Sten z wielkim wysiłkiem próbuje zatrzymać kulę i posłać ją w przeciwnym kierunku, ale jest w stanie jedynie spowolnić jej przemieszczanie się.

        STEN
        z wysiłkiem
        Co jest... do licha...?!

        HATCHIYACK
        jakby zamyślony
        Hmph...
        cicho, do siebie
        Czas to zakończyć.

        'Hatchiyack' rusza biegiem w kierunku pchanego przez kulę Ki Stena. Znajdując się zaledwie kilka kroków przed Metaregianinem, rzuca się naprzód z prawą ręką wyciągniętą przed siebie. Ręka ta przenika przez energetyczną bombę, naruszając jej strukturę i chwyta Stena za gardło. Natychmiast następuje ogromna eksplozja, która zupełnie zmiata dziesiątki pobliskich domów. W oddali słychać krzyki przerażenia i odgłosy świadczące o czyjejś ucieczce. Kiedy kurz opada, ukazuje się połyskujący i nieuszkodzony TF-001, podnoszący poranionego, oszołomionego Stena za szyję na wysokość swojej głowy.

        HATCHIYACK
        szczerze zaskoczony
        Przeżyłeś...? Hmm... Chyba użyłem za mało energii.
        złowieszczo
        No cóż, nie jest to raczej błąd, którego nie dałoby się naprawić.

        STEN
        z pewnym trudem
        Kch... W tych wszystkich domach... mogli być Metaregianie... Zabiłeś ich...!

        HATCHIYACK
        z pełną powagą
        Dla celów takich, jak mój, wymagane są poświęcenia.

        STEN
        zaciskając pięści
        Więc dlaczego... sam czegoś nie poświęcisz...?! Łatwo jest rozporządzać życiem innych, ale...

        'Hatchiyack' zaciska dłoń na szyi Stena.

        STEN
        krztusi się

        HATCHIYACK
        chłodno
        Chyba się zapomniałeś. Jesteś obecnie na mojej łasce. Gdzie się podział twój instynkt samozachowawczy?

        STEN
        z dużym trudem
        Tu... nie chodzi... o mnie...!

        HATCHIYACK
        nieco pobłażliwie
        Mnie również nie chodzi o siebie samego.
        z wyczuwalną odrazą
        Wszyscy wiemy, że ostał się przynajmniej jeden... Saiyanin. Muszę dokonać zemsty za zagładę Tsufurian, za upadek starej i pięknej cywilizacji, nawet jeśli będzie to oznaczało tylko zabicie tego jednego nieszczęśnika.
        szorstko
        Nie zdołam jednak dokonać tego, jeśli utracę możliwości związane ze stanowiskiem gubernatora. Muszę oczyścić Metaregię z wszelkiego sprzeciwu wobec mnie!
        rozmarzony, mówi z zadowoleniem
        Kiedy już skończę, udoskonalę swoje wynalazki i zgromadzę jeszcze więcej energii niż musiał mieć sam pogromca Freezy! Pewnego dnia znajdę go i z błogością będę patrzył na jego śmierć! To wszystko, co mogę zrobić dla... dla sprawiedliwości...
        gniewnie
        Rasa, która unicestwiła cały lud, sama powinna wyginąć! Dopilnuję tego!

        STEN
        pogardliwie
        Mówisz o sprawiedliwości...? Hmph!

        HATCHIYACK
        nadzwyczaj chłodno
        Czyżbyś się ze mną nie zgadzał...?
        z narastającą złością
        Sądzisz, że taka rasa ma prawo żyć?!

        STEN
        milczy

        HATCHIYACK
        rozluźnia ucisk na szyi Stena
        Mów! Natychmiast!

        STEN
        szorstko
        Jeśli wszystko, co mówisz, jest prawdą, to Saiyanie faktycznie dopuścili się czegoś okropnego... Ale ty...
        wściekle, oskarżycielskim tonem
        Ty sam nie jesteś lepszy! W zemście nie ma nic sprawiedliwego! Pragnąc jej, stałeś się taki sam jak ci, których znienawidziłeś!
        przez zęby
        Nie masz względu na życie niewinnych... Niszczysz Metaregię, choć pragniesz jej przewodzić! Oszukałeś nas wszystkich...!
        wybucha
        Zabijasz tych samych, których przed laty pragnąłeś ratować...! Tych samych, którzy złożyli władzę w twoje ręce!
        z goryczą
        Zanim podniosłeś rękę na pierwszego Metaregianina, powinieneś był zadać sobie pytanie, czy to... na swój sposób... nie czyni cię...

        HATCHIYACK
        ponownie zaciska dłoń na szyi Stena, rozwścieczony
        No dalej, powiedz to!

        STEN
        patrząc w oczy TF-001, mówi z trudem
        ...Sa-... Sai-... Saiyaninem!

        HATCHIYACK
        ogarnięty furią
        AAAAAARGH!

        'Hatchiyack', nadal trzymając Stena, rzuca nim o ziemię, wbijając jego głowę w wypalony grunt. Następnie, wciąż nie puszczając Metaregianina, biegnie naprzód, ryjąc jego głową w glebie.

        HATCHIYACK
        rozjuszony
        Powiedz to jeszcze raz! Śmiało!

        TF-001 wyrywa Stena z gleby, podrzuca go i silnym kopnięciem posyła go w stronę budynków stojących kilkadziesiąt metrów dalej. Metaregianin z hukiem rozbija się o nie.

        HATCHIYACK
        krzyczy tak głośno, jak tylko może
        POWIEDZ TO JESZCZE RAAAAZ!

        'Hatchiyack' ciska w stronę Stena kilka kul Ki, które eksplodują, niszcząc kilka kolejnych budowli. Następnie powolnym krokiem podchodzi do do miejsca, gdzie znalazł się Metaregianin.
        Sten siedzi w zgliszczach z rękami złożonymi w gardę na piersi – ochraniające je części zbroi uległy metalizacji.

        HATCHIYACK
        patrząc na ręce Stena
        Jedynie odwlekasz w czasie to, co nieuniknione, głupcze.

        Twarz Stena jest poraniona, a jego zbroja porozrywana w niektórych miejscach. O dziwo, generał-emeryt wciąż patrzy 'Hatchiyackowi' w oczy dumnym wzrokiem.

        STEN
        zachrypnięty
        Możesz mnie pokonać, zabić... Co tylko zechcesz... Metaregii za to nie zwyciężysz...! Nie udało się to przed wiekami całej armii Konatsan... Nie uda się tym bardziej jednemu Tsufurianinowi. Duch naszego Bohatera jest z nami!

        HATCHIYACK
        początkowo zbity z tropu milczy, następnie zaczyna się uśmiechać
        Ha... Ha, ha...! Duch?
        z pogardą
        Czy to nie miało być tak, że wasz Bohater żyje, tylko jest uśpiony?

        STEN
        poważnie
        Nie widzę żadnej sprzeczności...

        HATCHIYACK
        śmieje się złowieszczo
        Widzę tylko jeden sposób, aby to wyjaśnić! Sami zapytamy Bohatera!

        STEN
        otwiera oczy szeroko, przejęty grozą
        N-Nie waż się...!

        'Hatchiyack' silnym uderzeniem pięści posyła Stena w stronę kolejnych budynków. Lecący bezwładnie Metaregianin przebija kilka z nich na wylot, a TF-001 pędzi za nim, taranując wszystkie przeszkody. Kiedy dogania Stena, uderza go barkiem, korzystając z nabranego rozpędu.

        HATCHIYACK
        z bezlitosnym sarkazmem
        Już niedaleko! Spokojnie, wytrzymasz!

        Sten ląduje na ziemi nieopodal cmentarza, w bliskim sąsiedztwie Zbrojowni, gdzie ma spoczywać Bohater Metaregii.

        STEN
        krztusząc się
        Tylko nie cmentarz...! Niby... jaką krzywdę wyrządzili ci... zmarli?

        HATCHIYACK
        bez emocji
        Żadną, Sten. Tak samo mogę powiedzieć o Seshiumie czy wszystkich tych, którzy mogli zginąć podczas naszej potyczki. Akurat do nich nie miałem żadnego urazu. Po prostu wyżej cenię mój cel...

        STEN
        ustaje i przyjmuje bojową postawę
        Nie... Nie pozwolę ci!

        HATCHIYACK
        chłodno
        Nie potrzebuję twojego pozwolenia.

        TF-001 zaczyna iść do przodu, z intencją przejścia przez cmentarz do Zbrojowni. Sten próbuje ponownie nawiązać walkę, ale zostaje odepchnięty. Metaregianin wpada na kilka głazów-nagrobków i przewraca je. Wstając, spogląda na nie ze smutkiem.

        STEN
        z wyrzutem
        Czy naprawdę już nic na tej planecie nie ma dla ciebie znaczenia? Te groby... Niektóre z nich były kilkukrotnie starsze od ciebie...!

        HATCHIYACK
        uśmiechając się złośliwie
        Pewnego dnia i tak by przeminęły.

        STEN
        ponownie zastępuje drogę TF-001
        Nie zniszczysz już więcej... I nikogo więcej nie skrzywdzisz!

        HATCHIYACK
        machinalnie
        Jedyną osobą, którą tutaj krzywdzę, jesteś ty... Znieważyłeś mnie, a ja w zamian znieważę to, co jest dla ciebie ważne.

        STEN
        rozzłoszczony
        Uderz mnie, zamiast niszczyć miejsce spoczynku zmarłych!

        HATCHIYACK
        lodowato
        Jestem pewien, że zmarli nie będą mieli nic przeciwko, ponieważ nie mają świadomości.

        STEN
        uśmiecha się zbolałą twarzą
        Skoro nie wierzysz w żadne życie po śmierci, to czemu chcesz pomścić Tsufurian? Kogo chcesz zadowolić? Siebie...?

        HATCHIYACK
        zirytowany
        Milcz!
        szykuje się do uderzenia Stena

        TF-001 wyprowadza cios lewą ręką, ale Sten w ostatniej chwili, z celowym opóźnieniem unika go i wyprowadza kontrę w sam środek kryształu umiejscowionego w centrum tułowia 'Hatchiyacka'. Efekt jest natychmiastowy. Nogi mechanicznego giganta uginają się. TF-001 zaczyna się chwiać i wydaje się zamroczony.

        HATCHIYACK
        zdumiony
        C-Co...? Ja... nie widzę...!

        STEN
        myśli
        Zadziałało! To moja szansa!

        Sten mocno uderza w to samo miejsce kolejny raz. Na środku kryształu pojawia się wyraźne, ale niezbyt głębokie pęknięcie.

        HATCHIYACK
        wymachuje rękami na oślep
        Ty...!

        Metaregianin uchyla się przed próbami ataku ze strony TF-001 i atakuje tym razem kryształ na prawym ramieniu Mutanta. Wtedy 'Hatchiyack' upada na lewe kolanu, a jedno z jego ramion chwilowo opada bezwładnie.

        STEN
        przez zęby
        Jak ci się to podoba, Myuu? Słabych punktów masz więcej, niż sądziłeś!

        HATCHIYACK
        wściekle
        W żaden sposób ci to nie pomoże!
        jego oczy, jak i kryształy, rozświetlają się

        STEN
        Nawet nie próbuj!
        próbuje wyprowadzić kolejny cios w kryształ na tułowiu przeciwnika

        Zanim pięść Stena osiąga swój cel, 'Hatchiyack' uwalnia energię z całej powierzchni swojego ciała, niszcząc kolejne kilka nagrobków i odpychając metaregiańskiego generała w spoczynku.

        HATCHIYACK
        dymi; ogląda swoje ciało
        Wygląda na to, że ten atak mocno nadwyrężył TF-001...

        STEN
        próbuje zerwać się na równe nogi
        Argh...!

        HATCHIYACK
        doskakuje do Stena, chwyta go za nogę i podrywa do góry

        STEN
        w bólu
        Hrmh...!

        TF-001 kilkukrotnie uderza Stenem o ziemię, trzymając go za nogę, a następnie ciska nim w sam środek cmentarza, roztrącając kolejne nagrobki. Następnie wyrusza w kierunku swojego przeciwnika, miażdżąc lub odtrącając wszystkie głazy na swojej drodze. Następnie staje nad Metaregianinem i szykuje się do spopielenia go.

        HATCHIYACK
        z rozświetlonymi oczami
        Nadszedł kres tej farsy...

        STEN
        zakrwawiony, z trudem podnosi się do pozycji siedzącej i spogląda w oczy TF-001
        Przyznaję, przegrałem... Zapamiętaj jednak to, co teraz powiem... Tacy jak ty...
        uśmiecha się bezczelnie
        ...nigdy nie wygrywają...! Możesz pokonać mnie, Saiyan... kogokolwiek zechcesz! Ale los... los zawsze będzie górą...!

        HATCHIYACK
        oschle
        Dosyć tego.

        Hatchiyack ma już uwolnić swój niszczycielski promień, gdy nagle jego uwagę zwraca inskrypcja na grobie, o który oparty jest Sten. Jest ona wykonana w alfabecie pochodzącym z planety Tsufuru i ukazuje cztery znaki. Oczy TF-001 gasną. Metalowy kolos zamiera.

        HATCHIYACK
        cicho, jakby do siebie
        Be-... Be'ebi...

        STEN
        pretensjonalnie
        Hmm... Na co czekasz? Nie miałeś mnie... zabić?

        HATCHIYACK
        w milczeniu podnosi Stena i ciska nim tuż przed wejście do Zbrojowni

        STEN
        upadłszy na ziemię, myśli
        Chyba znalazł grób swojego zmarłego towarzysza... Ha! Ja to mam szczęście...

        HATCHIYACK
        przyglądając się nagrobkowi Be'ebiego, zaciska pięści
        Ja...
        z naciskiem, cedząc słowa przez zęby
        nie zawrócę z obranej drogi...!

        'Hatchiyack' podchodzi do Stena i trąca go nogą tak, aby jego wzrok był zwrócony ku wejściu do Zbrojowni.

        HATCHIYACK
        chłodno
        Przez twoje ciągłe prowokowanie na chwilę zapomniałem, po co w ogóle tutaj jestem...

        STEN
        z bezsilną złością
        Ta budowla... jest naszym największym skarbem! Nie waż się jej tknąć!

        HATCHIYACK
        prześmiewczo
        Nie martw się. W końcu Bohater na pewno mnie powstrzyma, czyż nie?

        STEN
        zaciska zęby
        Tsch...!

        'Hatchiyack' bezceremonialnie wdziera się do środka Zbrojowni. Prowadzące tam wejście jest dla niego o wiele za małe, więc wchodząc TF-001 poważnie uszkadza frontową ścianę. Stanąwszy w środku, dostrzega dwóch żołnierzy, wytrwale pełniących wartę przy miejscu spoczynku bohatera. Na widok Mutanta bez wahania zaczynają mierzyć do niego ze swoich karabinów.

        HATCHIYACK
        poważnie
        Opuśćcie broń, żołnierze!

        Dwaj wartownicy nie reagują.

        HATCHIYACK
        niedbale
        No tak, wybaczcie.
        głosem doktora Myuu
        To tylko ja, gubernator Myuu. Steruję tym Neo Maszynomutantem zdalnie.
        stanowczo
        Żądam, abyście opuścili to miejsce. Możecie powrócić do jednostki.

        Jeden z wartowników patrzy stanowczo na drugiego, który natychmiast odpowiada skinieniem głowy i odwraca się w stronę TF-001.

        WARTOWNIK #2
        z szacunkiem
        Gubernatorze, nie ma pan władzy nad tradycją. Dość już, że przerwaliśmy ceremonialne milczenie. Wolelibyśmy raczej umrzeć niż opuścić wartę przed wyznaczoną porą zmiany!

        WARTOWNIK #1
        ruchem głowy potwierdza słowa towarzysza

        HATCHIYACK
        wzdycha
        Ależ wy jesteście niedorzeczni...!

        TF-001 po raz kolejny uwalnia z oczu promień zbieracza energii. Spowici nim wartownicy wśród szalonych okrzyków bólu wysychają i rozsypują się w drobny pył. Nienaruszona pozostaje jedynie ich broń, jednak 'Hatchiyack' rozdeptuje ją, podchodząc do wystającej ze ściany sylwetki, mającej należeć do Bohatera Metaregii.

        HATCHIYACK
        nadal głosem Myuu
        Cóż to takiego, Bohaterze? Nie staniesz ze mną do walki?

        Zapada cisza. Słaby i pokonany Sten przygląda się poczynaniom sterowanego przez Myuu Mutanta z wściekłością i zaciska drżące dłonie w pięści.

        HATCHIYACK
        odwraca się do Stena***
        Słyszałeś coś, Sten? Do moich uszu nie dotarła żadna odpowiedź od Bohatera, ale może po prostu receptory dźwięku TF-001 coś szwankują...

        STEN
        przez zęby
        Ty suk-... -in-... Kch...!

        HATCHIYACK
        uśmiecha się złowieszczo
        Spokojnie. Nie musisz nic mówić, jeśli nie masz ochoty.
        ponownie zwraca się do wystającej ze ściany sylwetki
        No cóż, Bohaterze...! Jeśli nie śmierć twoich żołnierzy, to może choć smutny los metaregiańskich skarbów zdoła cię poruszyć...

        STEN
        gardłowo, łamiącym się głosem
        N-Nie...!

        'Hatchiyack' w milczeniu niszczy zachodnią ścianę Zbrojowni potężną kulą energii wyrzuconą z dłoni. Następnie zwraca się w górę i serią pocisków strąca osłabiony już dach. Wtedy właśnie uszkodzona już ściana frontalna zaczyna się walić od zachodniej strony.

        HATCHIYACK
        z nikczemną pasją
        Ojej... Jaka szkoda...!
        ze złączonych dłoni uwalnia falę energii w sam środek wschodniej ściany

        Elementy sklepienia i frontalnej ściany spadają na TF-001 i rozbijają się o niego, nie czyniąc mu żadnej krzywdy. Wschodnia ściana również nie wytrzymuje kontaktu z atakiem 'Hatchiyacka' i zostaje zmieciona eksplozją. Po kilku, może kilkunastu sekundach, po całym okazałym gmachu, perle kultury Metaregii, zostaje jedynie ściana tylna, w której miał być uśpiony Bohater. Być może po raz pierwszy w całej jej historii skrapia ją deszcz. Jedna ze spadających kropel wody spływa po niewyraźnej twarzy wystającej ze ściany postaci, przechodząc przez jej oko. Ze względu na to, przypomina nieco łzę.

        STEN
        oniemiały, patrzy na dzieło zniszczenia 'Hatchiyacka'; jego ciało zaczyna drżeć intensywnie

        HATCHIYACK
        z wzgardą
        Hmph... Nic...!
        znowu odwraca się do Stena
        Wasz Bohater chyba nie ma ochoty was bronić...

        STEN
        z twarzą zwróconą ku ziemi; zrozpaczony uderza pięścią w ziemię, rozpryskując błoto
        K-Kch...!
        niemal bezgłośnie, łamiącym się głosem
        Gdybym tylko... Gdybym tylko miał dość sił, aby... aby nadal walczyć...!

        Krew Stena sączy się na ziemię, tworząc gdzieniegdzie małe, metaliczne plamki. Zdaje się jednak, że połyskują one nieco jaśniej niż zwykle, a wokół Stena można dostrzec swego rodzaju mdły blask.

        HATCHIYACK
        zwraca się do wystajęcej ze skały sylwetki, zbliżając usta do jej głowy; mówi głośno i wyraźnie
        Ostatnia szansa, Bohaterze... Budź się i stań naprzeciw mnie!

        Słychać jedyne szum padającego deszczu.

        HATCHIYACK
        wyniośle
        Zawsze wiedziałem, że to tylko głupia legenda! Żadnego bohatera nigdy nie było, a jeśli jednak istniał, to jest martwy.
        szorstko
        Czas obalić ostatnią ścianę...

        STEN
        z narastającym gniewem, unosi głowę
        Niczego już nie zniszczysz, ty...
        powoli zaczyna się unosić; skrzą się wokół niego wyładowania elektryczne
        Ty... t-ty...

        HATCHIYACK
        odwraca się do Stena i zdumiony wykrztusza słowa
        J-Jak...?

        Wokół Stena widać bladą poświatę. Jego skóra wydaje się jaśniejsza, ale trudno powiedzieć, czy nie jest to złudzenie. Powoli zaczyna się on unosić ponad ziemię. Spadające na niego krople deszczu natychmiast parują z sykiem. W oczach Metaregianina widać płomienną furię.

        STEN
        na całe gardło, rozjuszony
        ...TY SUKINSYNU!

        Sten z zawrotną prędkością rusza na 'Hatchiyacka'. Szybciej niż odpowiedzialny za ruchy TF-001 Myuu jest w stanie zareagować, metaregiański wojownik chwyta wielkie, mechaniczne cielsko w pasie i podrywa je do góry.

        HATCHIYACK
        szarpie się, niesiony przez Stena
        Sz-... Szlag...!
        uderza Stena w twarz prawą ręką

        STEN
        pod wpływem uderzenia 'Hatchiyacka' zaczyna krwawić z wargi; spogląda jednak na przeciwnika, mając twarz wykrzywioną w nienawistnym grymasie
        Hm-hm...!

        HATCHIYACK
        wymierzając kolejne ciosy i raniąc Stena coraz bardziej
        Puszczaj...! Puszczaj natychmiast!

        STEN
        z uśmiechem
        Jak sobie życzysz!

        TF-001 spogląda pod siebie, ale jest już za późno. Sten puszcza go z wysokości przynajmniej kilkudziesięciu metrów nad ziemią. Pozbawiony umiejętności lotu Maszynomutant spada bezwładnie. Metaregianin dolatuje do swojego adwersarza i chwyta go w locie za ramiona, następnie zaczyna pchać go w obranym przez siebie kierunku.

        HATCHIYACK
        miotając się wściekle
        Myślisz, że zdołasz cokolwiek mi zrobić?! Skracasz jedynie ten krótki czas, który pozostał ci jeszcze wśród żywych!

        STEN
        krzycząc szaleńczo
        Czy ja wyglądam, jakby mnie to obchodziło?!

        'Hatchiyack' jeszcze raz odwraca się za siebie. Tuż przed uderzeniem o ziemię doktor Myuu dostrzega oczyma swojego Mutanta, że Sten zaniósł go tuż przed jego własny dom***.

        HATCHIYACK
        przygnieciony przez Stena do ziemi
        A więc taki jest twój plan...

        STEN
        z dziką satysfakcją
        Idę po twoją głowę, psie!

        HATCHIYACK
        krzyczy
        Aby się do mnie dostać, będziesz musiał pokonać TF-001!

        STEN
        uśmiechnięty
        Wyzwanie przyjęte.

        Sten próbuje uderzyć 'Hatchiyacka', ale zostaje przez niego uprzedzony. Cios TF-001 zmusza Metaregianina do chwilowego wycofania się. Wtedy Mutant powstaje i już po chwili nawiązuje się równa walka.
        Generał-emeryt wykonuje wślizg, po czym uderza w jeden z kryształów na nogach 'Hatchiyacka', chwilowo uniemożliwając mu ruch. Sten niezwłocznie wykorzystuje ten moment i wsparłszy się na rękach, wyrzuca obie nogi do góry, trafiając przeciwnika silnym, podwójnym kopnięciem.

        HATCHIYACK
        ze złością, wycofując się chwiejnie
        Hrm...!

        STEN
        z zaskakującą gracją staje na nogach
        Hmph!
        wyskakuje nad rozchwianego TF-001 i korzystając z uzyskanej wysokości, pakuje mu dłoń do ust
        Żryj to!

        Sten uwalnia falę Ki, która rozrywa połowę twarzy 'Hatchiyacka'. Widoczne stają się liczne obwody – teraz osmalone i iskrzące. TF-001 nie pozostaje jednak oszołomiony i szybko ripostuje druzgoczącym uderzeniem pięścią w sam środek twarzy. Trafiony Metaregianin upada na ziemię i odbija się od niej kilkukrotnie, rozpryskując błoto i wodę.
        Kiedy Sten powstaje, okazuje się, że krwawi teraz również obficie z nosa. Jego broda zdaje się być czymś na rodzaj sklejonej grudy błota i posoki, przyklejonej do jego twarzy. Mężczyzna dyszy ciężko i stoi przygarbiony, ale z twarzy nie schodzi mu dumny, prowokatorski uśmiech.

        HATCHIYACK
        mówi robotycznym, pozbawionym emocji, nieludzkim i zniekształconym głosem; ocalała połowa jego twarzy nie rusza się
        Może i jakimś cudem stałeś się silniejszy, ale różnica między nami wciąż jest zbyt znaczna. Nie uda ci się.

        STEN
        prostuje się z niemałym wysiłkiem; myśli
        Jeśli uda mi się go rozbić...

        HATCHIYACK
        krocząc ku Stenowi
        Przynajmniej wreszcie się zamknąłeś. To już nie potrwa długo...

        STEN
        cicho, do siebie
        Teraz albo nigdy...!

        Metaregianin pojawia się tuż przed TF-001 i zaczyna wymieniać z nim ciosy. 'Hatchiyack' uderza mocniej i wyrządza Stenowi nieporównywalnie większą krzywdę niż on jemu. Stenowi udaje się jednak utrzymać inicjatywę i narzucić swoje tempo. Walcząc z metaregiańskim generałem TF-001 ulega jego parciu i wycofuje się. Myuu nie zważa, że pozwala walce przenosić się coraz bliżej swojego domu i samego siebie. W końcu jednak 'Hatchiyack' upada na jedną z zewnętrznych ścian swojej siedziby. Fakt ten dezorientuje Myuu. Korzystając z powstałej możliwości, Sten z całej siły uderza w kryształ na środku tułowia metalowego kolosa, jeszcze bardziej go uszkadzając. TF-001 całkowicie traci równowagę i oparłszy się całą masą o ścianę za swoimi plecami upada i powala ją jednocześnie. Ściana przygniata stojącą tuż za nią szafę całkowicie ją niszcząc. Spod gruzów i połamanych kawałków drewna wycieka coś na rodzaj fioletowej cieczy, ale nikt nie zwraca na to uwagi.

        STEN
        patrząc na ujawnione wnętrze domu Myuu
        Nawet swój własny dom potrafiłeś zniszczyć. Czemu mnie to nie dziwi...

        TF-001 wciąż nie rusza się, więc Sten mija go i wchodzi do wnętrza domu. Jego uwagę zwraca ogromna dziura w podłodze i znajdujący się tuż nad nią identycznej wielkości otwór w dachu.

        STEN
        patrząc w górę
        A więc tak wydostałeś tego Mutanta z ukrycia...
        zwraca się w stronę dziury w podłodze
        Myuu musi tam być, prawda...? Miejmy nadzieję...
        robi krok do przodu

        Niespodziewanie Sten zostaje schwycony za ramię. Odwraca się i dostrzega TF-001. Natychmiast ugina się na nogach i prześlizguje się między nogami 'Hatchiyacka', którego ruchy zdają się być bardziej niemrawe, ale wciąż wystarczająco szybkie, aby stanowić zagrożenie. Sten i 'Hatchiyack' zwracają się ku sobie.

        HATCHIYACK
        nadal tym samym, zniekształconym głosem
        TF-001 wciąż może walczyć...

        STEN
        Ja...
        spluwa
        Ja tak samo...!

        'Hatchiyack' ma otwór w podłodze tuż za sobą. Mutant wykonuje krok do przodu, w kierunku Stena. Metaregianin stawia gardę i gotuje się do kolejnej wymiany ciosów.

        STEN
        prowokacyjnie
        Co się dzieje? Strach zaglądał ci w oczy? No tak... Teraz walka odbywa się dokładnie nad tobą. Gdyby twój Mutant spadł przez podłogę na dół...
        z uśmiechem
        …byłoby nieciekawie.

        HATCHIYACK
        Chyba tylko śmierć zdoła cię uciszyć.

        STEN
        pewnie
        Chyba tak!

        Sten rusza prosto na TF-001, z wyraźną intencją uderzenia go w uszkodzony kryształ. 'Hatchiyack' unika szarży generała i próbuje wykonać kontrę, jednak jego atak również zostaje uniknięty.

        STEN
        rozochocony
        Naprawdę... zbliżamy się do końca...!

        'Hatchiyack' wydaje z siebie zniekształcony, głośny skowyt, po czym przymierza się do uderzenia kolanem. Sten zauważa to, ale nie wykonuje uniku i zostaje trafiony w brzuch.

        STEN
        wypluwa krew
        Ergh!

        HATCHIYACK
        przerywanym głosem
        Śmiem twierdzić, że koniec nadszedł dla ciebie właśnie teraz.

        STEN
        utrzymując się na kolanie 'Hatchiyacka'
        Chyba w twoim snach...

        Wykorzystując skrócony dystans do tułowia TF-001, Sten wykonuje błyskawiczny prawy prosty w sam środek odsłoniętego, głównego kryształu. Pęknięcie ponownie staje się większe, ale nie dochodzi do zniszczenia obiektu.

        STEN
        z nadzieją
        J-Jeszcze tylko raz...!

        Metaregianin próbuje tym razem wykonać uderzenie lewą ręką. Ku jego wielkiemu zaskoczeniu, 'Hatchiyack' odzyskuje kontrolę znacznie szybciej niż wcześniej i pochwyciwszy jego lewą rękę, uderza ją niezwykle mocno, łamiąc ją.

        STEN
        w bólu
        AAAARGH!

        HATCHIYACK
        To była dobra próba. Niestety, skazana na porażkę.

        TF-001 puszcza rękę Stena, ale natychmiast po tym powala go na ziemię, uderzając go łokciem. Metaregianin pada przed nogi 'Hatchiyacka'. Poświata wokół jego ciała znika, a skóra nie wydaje się już jaśniejsza.

        STEN
        myśli
        No dalej...! Muszę wstać!

        HATCHIYACK
        opiera stopę na głowie Stena
        Nie wierzę, że zadaję takie pytanie, ale... masz jeszcze coś do powiedzenia?

        STEN
        uśmiecha się z ogromnym trudem, mówi słabym głosem
        Te twoje "dane i schematy"... są żałosne...! Lepiej je popraw, bo inaczej... nigdy nie pokonasz... tym swoim metalowym klocem... wojownika w pełni sił...!

        HATCHIYACK
        Naprawdę? Nie sądzę, aby opinia osoby zwyciężonej tymi schematami była w jakikolwiek sposób miarodajna.
        powoli, ze wzgardą
        Cóż za marnotrawstwo ostatnich słów...
        zaczyna naciskać stopą na głowę Stena

        STEN
        zaciska zęby, w bólu
        Hrmm... Kch...!

        HATCHIYACK
        Mógłbym robić to szybciej, ale nieszczególnie mi się śpieszy.
        zaczyna naciskać coraz mocniej

        STEN
        opierając się bólowi
        A-aaa... Aaaa!

        HATCHIYACK
        zniekształcenie jego głosu postępuje, staje się on coraz niższy, wręcz demoniczny
        Przyjemnie, prawda...?

        STEN
        walcząc z bólem, mówi z trudem
        Tak chcesz mnie zabić...?! Co za ironia losu...!

        HATCHIYACK
        zaintrygowany
        Niby dlaczego?

        STEN
        z goryczą
        Używasz... mechanicznej kończyny Mutanta, którą... sam zbudowałeś... A twoje własne nogi... te, które daliśmy ci na Metaregii... Krew, która posłużyła, aby je stworzyć...
        unosi wzrok na twarz TF-001
        ...była moja.

        Po zachowaniu 'Hatchiyacka' widać duże zawahanie doktora Myuu, jednak już po chwili ponownie zaczyna naciskać na głowę Stena. Niespodziewanie, zaledwie po kilku sekundach nie tylko znowu przestaje, ale całkowicie się wycofuje, słaniając się na nogach.

        STEN
        przyglądając się 'Hatchiyackowi' z niedowierzaniem
        Co się... Co się dzieje...?

        TF-001 zachowuje się, jakby walczył z niewidzialnym przeciwnikiem. Wymachuje rękoma na wszystkie strony i wydaje z siebie nieartykułowane dźwięki. Całkiem jakby nie kontrolował swoich ruchów, cofając się, zbliża się coraz bardziej do otworu w podłodze domu. Stenowi wydaje się, jakby do jego uszu dochodził jakiś głos.

        GŁOS
        prawie niesłyszalny, przypuszczalnie z powodu dystansu
        Sten...! Sten...!

        STEN
        myśli
        Kto to taki...?

        GŁOS
        głośniej
        Sten, trzymam go! Musisz działać!

        STEN
        z niedowierzaniem, cicho
        Niemożliwe... To jest...
        z radością
        To jest Tung!

        W piwnicy, z której Myuu sterował TF-001, rozgrywa się szarpanina pomiędzy Tsufurianinem, a Tungiem, który odzyskał przytomność. Metaregiański naukowiec pochwycił doktora od tyłu i usilnie stara się zdjąć mu z głowy hełm, stanowiący część zestawu sterującego potężnym Maszynomutantem.

        MYUU
        szarpiąc się
        Tung...?! Nie-... Nie!

        TUNG
        ciągnąc jedną ręką za hełm, a drugą trzymając wokół szyi Myuu
        Zapłacisz za wszystko, co zrobiłeś, Myuu! Na zawsze straciłeś moje zaufanie!
        krzyczy
        Dalej, Sten! Dasz radę!

        MYUU
        nadal się szarpiąc, rozzłoszczony; mówi do siebie
        Jakim cudem o nim zapomniałem...?! Argh!

        Leżący na powierzchni Sten z heroicznym wysiłkiem podnosi się na jednej ręce. Z determinacją zaczyna kroczyć powoli ku miotającemu się 'Hatchiyackowi'. Bardzo mocno zaciska dłoń swojej prawej, niezłamanej ręki w pięść.

        STEN
        dysząc ciężko
        I kto teraz jest górą...?
        uśmiecha się
        Metaregia... Metaregia jest górą!
        krzyczy zachrypniętym głosem
        Tung! Uważaj na siebie!
        cicho, patrząc na TF-001
        Ten cios...
        z satysfakcją
        ...będzie jedyny w swoim rodzaju...!

        Sten wytęża wszystkie swoje siły i wyskakuje naprzód. W jednym ciosie koncentruje całą swoją energię i wykorzystuje cały ciężar swojego ciała. Uderzenie Metaregianina jest idealnie celne. Kryształ na środku tułowia TF-001 'Hatchiyacka' zostaje trafiony i rozpryskuje się na drobne kawałki. Oczy Mutanta gasną, a jego ręce opadają bezwładnie.

        STEN
        radośnie
        N-Nareszcie...!

        'Hatchiyack' powoli przechyla się do tyłu, lecąc w kierunku dziury prowadzącej do piwnicy. Sten nie ląduje z finezją, lecz upada jak długi tuż przed owym otworem. Na jego twarzy widnieje jednak szczery, triumfalny uśmiech.
        W międzyczasie pod ziemią nadal trwa szarpanina Tunga z doktorem Myuu.

        MYUU
        z przerażeniem
        Straciłem łączność...! Nic nie widzę!

        TUNG
        puszcza Myuu i cofa się nieco
        Udało się!
        zwraca się w górę
        Hej, Sten! Jesteś wspaniały!

        MYUU
        zrzuca hełm i rękawice, zwraca się do Tunga
        Tung, musimy stąd uciekać! TF-001 jest tuż nad nami i...

        Na Tunga pada ogromny cień.
        Masywne cielsko 'Hatchiyacka' spada bezwładnie prosto do wnętrza piwnicy, obijając się o ściany i zrzucając kawałki gruzu.

        MYUU
        rozpaczliwie, wyciąga rękę
        Tung...! Nie!

        Zanim doktor zdołał cokolwiek zrobić, TF-001 z hukiem rozbił się o podłogę piwnicy, wzbijając chmurę pyłu. Tsufurianin bez ani chwili wahania wchodzi w nią i rozganiając ją ruchami rąk, szuka Tunga.

        MYUU
        krztusząc się
        Tung! Tung...! Gdzie jesteś...?
        schyla się i zaczyna badać grunt ręką
        Tung...?
        wyczuwszy coś, chwyta to
        Ach, tu jesteś! Wyciągnę cię stąd...

        Kurz opada.
        Myuu z przerażeniem spostrzega, że nieruchoma ręką Tunga wystaje spod leżącego ciała TF-001 'Hatchiyacka'. Tuż obok niej widnieje na ziemi duża, metaliczna plama.

        MYUU
        drżąc
        Tung... Ja...
        chwyta się za głowę
        Ja tylko... Ja...
        w rozpaczy
        Tung!

        Sten czołga się do otworu, aby zajrzeć w głąb niego. Wytęża wzrok, szukając swojego brata oraz Myuu.

        STEN
        woła, zachrypnięty
        Tung! Jesteś tam? Udało nam się!
        rozgląda się z niecierpliwością
        Pokaż się, Tung...!

        Na twarzy Stena pojawia się niepokój. Widzi Myuu, zamarłego w jednej pozycji i wpatrzonego w jeden punkt.\

        STEN
        zaintrygowany
        Co on...?

        Myuu nadal trwa w tej samej pozycji, jak w jakimś transie. Sten przygląda się przestrzeni w pobliżu Tsufurianina, aż dostrzega wystającą spod ciała 'Hatchiyacka' nieruchomą rękę Tunga.

        STEN
        w szoku, otwiera oczy szeroko i zaczyna drżeć
        T-Tung... Tung...!
        wyciąga prawą rękę
        Mój bracie... Dla-...
        jedna łza spływa mu po policzku
        Dlaczego...?

        Nagle Stenem potrząsa dreszcz, jakby poczuł on nagle intensywny ból. Jęknąwszy głucho, Metaregianin zaczyna tracić siły. W końcu jego głowa osuwa się na ziemię, a wyciągnięta ręka opada bezwładnie, zwisając przez otwór ku wnętrzu piwnicy. Wygląda to całkiem, jakby dwaj bracia chcieli podać sobie ręce, ale nie mogli, ze względu na dzielący ich dystans.
        Dystans, a może coś innego, o większej doniosłości.
        Coś takiego, jak śmierć.

        * * *

        Na Metaregii już dawno przestał padać deszcz. Ziemia zdażyła już wyschnąć. Wokół ruin domu doktora Myuu jest nadal bardzo cicho. Nie widać żadnej osoby, która odważyłaby się przejść w ich pobliżu. Przynajmniej na razie.
        Doktor Myuu nadal trwa przy miejscu śmierci Tunga, ostatniej osoby, która uważała go za przyjaciela. Wydaje się, jakby z Tsufurianina odpłynęła cała wola życia. Ma otwarte oczy, ale sprawia wrażenie uśpionego. Pokryty kurzem i pyłem wygląda jak uosobienie samotności.

        MYUU
        ponuro, apatycznie
        A więc przegrałem... dwa razy...
        unosi nieco wzrok
        Przegrałem ze Stenem i z tobą, Tung... Straciłem 'Hatchiyacka'...
        ponownie spogląda na rękę Tunga
        Przegrałem też ze swoją zemstą i straciłem ciebie.
        zamyślony
        Tak, muszę przyznać, że dopiero teraz doktor Myuu poległ. Twoja śmierć udowodniła mi, że jednak coś się dla mnie jeszcze liczyło... a przynajmniej chciałem, aby tak było.
        powoli, jakby rozsmakowywał się w słowach
        Teraz mogę powiedzieć już na pewno, że została tylko nienawiść.
        z trudem
        Wiem, że zginąłeś przeze mnie. Wiem i... żałuję tego... Myślę, że żałuję... Ale czy z racji na to wycofam się?
        po chwili milczenia
        Jeśli bym to zrobił, oznaczałoby to, że zginąłeś na marne. Że na darmo zniszczyłem spokój na Metaregii, że to wszystko, czego się dopuściłem, było tylko szaleńczym ekscesem, pozbawionym celu.
        poważnie
        Zrezygnować teraz to znieważyć nie tylko Tsufurian, ale i ciebie, Tung...
        wyszczerza zęby w przerażającym uśmiechu
        Och, tak...! Przecież Saiyanie są winni twojej śmierci nie mniej niż zagłady mojej rasy! Gdyby nie pamięć o ich zbrodniach, nigdy nie zbudowałbym 'Hatchiyacka' jako broni niosącej zagładę, nigdy nie ruszyłbym naprzeciw Metaregianom...
        powoli wstaje
        Ostatecznie, Tung, wszystko co zrobię, zrobię też dla ciebie. Może chociaż po twojej śmierci postąpię jak przyjaciel...?
        spogląda w górę
        Ze wszystkich rzeczy na tej planecie na tej planecie, pragnę zapamiętać tylko ciebie.
        po dłuższym milczeniu, zdenerwowany
        Znowu rozmawiam z trupami! Chyba naprawdę jestem wariatem...

        W pobliżu ruin domu doktora pojawia się komandor Alpha wraz z Gammą. Dowódca Mutantów-żołnierzy rozgląda się z obawą.

        ALPHA
        poważnie
        Doktor już bardzo długo nie dawał znaku życia...

        GAMMA
        przyglądając się ruinom domu Myuu
        Chyba miał nieproszonych gości.

        ALPHA
        spokojnie
        Nie sądzę... Jestem skłonny przypuszczać, że sam do tego doprowadził.
        również zwraca się w stronę ruin
        Powinniśmy dokonać przeszukania. Gubernator wciąż może być w środku.

        GAMMA
        skinąwszy głową, zaczyna iść w kierunku ruin

        Alpha i Gamma podchodzą od strony zawalonej ściany. Komandor dostrzega zmiażdżoną szafę i rozlany jasnofioletowy "płyn".

        ALPHA
        przyglądając się zniszczeniom
        Wygląda na to, że przepadł jakiś projekt doktora... Nie będzie zadowolony.

        GAMMA
        woła
        Komandorze, tutaj...!

        Alpha zwraca się ku Gammie. Żołnierz ten odnalazł leżące przy krawędzi wielkiego otworu w podłodze ciało Stena.

        ALPHA
        bez emocji
        Tutaj musiała odbywać się walka... Czyżby któryś z władających Ki żołnierzy ocalał?

        GAMMA
        zagląda do dziury
        Halo...? Jest tam ktoś...?

        GŁOS MYUU
        próbuje krzyczeć, ale jest przemęczony
        T-Tak...! To ja, doktor Myuu...!

        GAMMA
        odwraca się do Alphy
        Doktor jest tutaj! Chyba nic mu nie jest!

        Dwaj Mutanci zeskakują do piwnicy. Rozglądają się dookoła. Szybko zauważają pokonanego TF-001 'Hatchiyacka'.

        MYUU
        zniecierpliwiony, ponury
        No dalej, wyciągnijcie mnie stąd...

        ALPHA
        skonsternowany, spoglądając raz po raz na TF-001
        Oczywiście, doktorze. Oczywiście...!

        Gamma i Alpha chwytają doktora Myuu pod ręce i wyskakują z nim na powierzchnię, po czym ostrożnie puszczają go, aby stanął na własnych nogach.

        GAMMA
        niepewnie
        W porządku, doktorze?

        MYUU
        apatycznie
        Tak, tak... W należytym...

        Zza jednej z ocalałych ścian wyłaniają się Kappa, Zeta i Eta.

        KAPPA
        z ulgą
        Ach, tutaj jesteście...! Szukaliśmy was.

        ALPHA
        formalnie
        Doktor jest cały i zdrowy.
        zamyślony
        Nie wiem tylko, gdzie się podziali Delta, Beta i Epsilon...

        ETA
        rozglądając się
        A my nie mogliśmy nigdzie znaleźć Thety i Ioty...

        MYUU
        z westchnieniem
        Obawiam się, że zostali oni uśmierceni. Przeciwnik, który stanął naprzeciw mojego TF-001, był wystarczająco potężny, aby to uczynić.

        GAMMA
        zdumiony
        Kim on był...?

        MYUU
        Był to Sten, emerytowany generał...
        z trudem
        ...brat pana Tunga.

        ALPHA
        z podziwem
        Że też wiek mu na to pozwolił...

        MYUU
        niezadowolony
        Dość już o tym... Mam dla was zadanie.
        chłodno
        Trzeba wyciągnąć TF-001 na powierzchnię. Postaram się go naprawić.
        po dłuższej chwili milczenia
        Gdybyście znaleźli tam... cokolwiek innego... zostawcie to tam, proszę. Po wykonaniu tego rozkazu wrzucicie do dziury to ciało leżące nieopodal, zburzycie resztę budynku i zasypiecie piwnicę gruzami.
        z naciskiem
        Postarajcie się zatrzeć ślady.

        ZETA
        zakłopotany
        Jeśli zburzymy ten dom, to gdzie się pan podzieje...?

        MYUU
        bez emocji
        Dla mnie zawsze się coś znajdzie.
        patrząc w twarz komandora Alphy
        Proszę jeszcze, abyście nie przystępowali do pracy, zanim zabiorę stąd ocalałe rzeczy, które mogą mi się przydać.

        ALPHA
        uprzejmie
        Oczywiście.

        GAMMA
        spogląda na komandora porozumiewawczo

        ALPHA
        z szacunkiem i ostrożnością
        Doktorze, w zasadzie my też mamy sprawę... Chodzi o tych buntowników. Wydaje nam się, że jeszcze nie znaleźliśmy wszystkich.

        MYUU
        niezainteresowany
        Ach, to... Z tego wszystkiego zdążyłem zapomnieć.

        ALPHA
        formalnie
        Wydaje się, że mogli się ukryć w różnych budynkach, również w prywatnych domach. Nie dostaliśmy jednak zgody na przeszukania...

        MYUU
        kiwając głową
        Wiem, do czego zmierzasz, komandorze.
        zdecydowanie
        Mam jednak inne plany.

        ALPHA
        staje na baczność
        Jesteśmy gotowi, aby służyć w ich wykonaniu.

        Myuu rozgląda się. Gdzieś na horyzoncie dostrzega czarną wieżę korpusu naukowców.

        MYUU
        wpatrując się w wieżę
        Do starej Metaregii nie ma już powrotu. Sądzę, że powinniśmy zacząć... od nowa.

        ALPHA
        zaniepokojony
        Co mamy przez to rozumieć?

        MYUU
        odwraca się do Alphy
        Niszczcie wszystko i eliminujcie wszystkich. Starajcie się oszczędzać Maszynomutantów... Mówcie im, że toczycie walkę w obronie ich praw. To nie będzie wielkie kłamstwo...
        spoglądając na Kappę
        Sami wiecie, jak nazywali was niektórzy z Metaregian.
        kontynuuje z powagą
        Pomoc waszych braci Mutantów będzie konieczna w przyszłości.
        usiłując się uśmiechnąć, coraz bardziej emocjonalnie
        Zbudujemy Nową Metaregię na gruzach tego, co stare...!

        ALPHA
        ostrożnie
        Jest pan pewien, że chodzi... o dosłownie "wszystko” i "wszystkich"...?

        MYUU
        oschle
        Tak, bez wyjątków...!
        milknie nagle i jakby mimowolnie spogląda znowu na wieżę
        Hmm... Nie niszczcie może wieży naukowców. Będzie mi przydatna.
        zastanawia się chwilę, po czym parska, rozbawiony
        Możecie też zostawić to, co zostało po Zbrojowni! Co mi tam...
        z niespodziewaną surowością
        Z resztą postępujcie bezlitośnie! Niech przepadnie to, co przypominałoby m-...
        z zawahaniem
        ...przypominałoby nam o tym, co przeminęło!

        ALPHA
        kłania się
        Zrozumiano, doktorze.
        nieśmiało
        Wykonanie wszystkich tych zadań zajmie nam wiele dni... Gdyby pan czegoś potrzebował...

        MYUU
        zbywającym tonem
        Mam komunikator. Powinien gdzieś tu być...
        zdecydowanie
        Na razie idźcie stąd. Wezwę was, kiedy wszystko będzie gotowe.

        Mutanci-żołnierze odchodzą razem, lecz po jakimś czasie rozdzielają się. Wkrótce z oddali zaczynają dochodzić odgłosy eksplozji.

        MYUU
        myśli
        Byłem naiwny... No cóż, przynajmniej udało mi się zachować to, o co walczyłem... władzę i wynikające z niej możliwości.

        Myuu po raz kolejny rozgląda się dookoła. Jest dość ciemno, widoczność jest ograniczona czymś na rodzaj mgły.

        MYUU
        do siebie
        Ja to wszystko zrobiłem, tak...? Poświęciłem dużo więcej niż chciałem...

        Doktor chodzi wewnątrz ruin swojego domu. W końcu dostrzega wyciekający spod gruzów "płyn", który miał stać się nowym modelem mózgu dla Maszynomutantów.

        MYUU
        pochyla się nad zniszczonym prototypem
        Hmph... Straciłem nawet szansę na uczynienie TF-001 prawdziwie inteligentnym...
        zanurza dłoń w "rozlanych" nanopłytkach
        Czy zawiodłem doktora Raichiego...?
        marszczy brwi
        Nie, nie mógłbym... Przecież to dla jego pamięci poświęciłem całą tę planetę...!
        zamyślony
        Może ta nanotechnologia znajdzie jeszcze jakieś inne zastosowanie. Nie sądzę, aby gruz mógł naruszyć strukturę pojedynczych płytek... Są zbyt drobne.
        sięga do kieszeni i wyciąga z niej monokl, który zakłada na prawe oko i pochyla się nad nanopłytkami, zamykając oko lewe
        Hmm... Wygląda na to, że przetrwały...
        zatrzymuje się, jakby coś nagle mu się przypomniało
        Przetrwały... Przetrwał-...
        powoli uśmiecha się coraz wyraźniej
        Przetrwał...! "Ten, który przetrwał"!
        śmieje się szczerze, jakby został uwolniony od ogromnego ciężaru
        Zdaje mi się... że wpadłem na świetny pomysł!
        wstaje
        Teraz tylko muszę dotrzeć na cmentarz zanim zrobią to Alpha i jego żołnierze...

        Doktor pośpiesznie szykuje się do wymarszu. Zanim zaczyna iść, zwraca się jeszcze raz w stronę wieży, jakby coś – jakieś wspomnienie – przyciągało go w tamtą stronę. Tuż nad szczytem wieży dostrzega coś jasnego, przemykającego po niebie niczym kometa.

        MYUU
        zaciekawiony
        Meteor...? Byłoby go widać przez te chmury i dym?
        chwilę się zastanawia, ale zaraz potrząsa gwałtownie głową, jakby zniesmaczony niedorzecznością własnych przypuszczeń
        Tak, to na pewno meteor...!
        próbuje ruszyć, ale ponownie spogląda na wieżę
        Hmph... Trzeba jednak przyznać, że gdyby ktoś zdołał uciec z tej planety i tym samym ocaleć jako ostatni przedstawiciel swojego rodzaju...
        uśmiecha się, odchodząc w kierunku cmentarza
        ...to byłby materiał na niezłą historię.

        Nieprawdaż?

        * * *

        Okładka Rozdziału specjalnego 2: Doktor Myuu balansuje między przeszłością na Tsufuru a przyszłością na Metaregii

        * * *




        Suplement do Aktu III***

        * * *

        Kilka dni później. Na Metaregii ląduje znajomo wyglądający statek kosmiczny. Maszyna zatrzymuje się tam, gdzie zwykle można było znaleźć wehikuły kupców. Aktualnie niczego takiego tam nie ma.
        Ze statku wysiada Mutchy, wraz z dwoma towarzyszami. Kapłan z przerażeniem spostrzega nowy, odmieniony krajobraz planety.
        Gdzie okiem sięgnąć, nie widać żadnego Metaregianina, a wszystkie okoliczne budynki są zrujnowane - w niektórych jeszcze tli się ogień. Niebo jest mocno zachmurzone, a przynajmniej tak można przypuszczać, gdyż panuje półmrok.

        MUTCHY
        chwyta się za głowę
        Na wszystkie sto osiem lat panowania Wielkiego Wyzwoliciela! Co się stało?!

        PĄTNIK #1
        przejęty grozą
        Wygląda, jakby była tutaj jakaś wojna...

        MUTCHY
        mamrocze do siebie
        Nie było mnie tu tylko miesiąc i akurat musiał przejść jakiś kataklizm... Ciekawe, czy Myuu przeżył...

        PĄTNIK #2
        wskazuje palcem w dal
        Ojcze Mutchy, zobacz! Ktoś nachodzi!

        Rzeczywiście, widać nadchodzącą postać. Jest to niewielkiego wzrostu jegomość o niebieskiej skórze i intensywnie pomarańczowych włosach, które są w całkowitym nieładzie. Jego ubranie, przywodzące na myśl zawód naukowca, jest pomięte i zabrudzone.

        MUTCHY
        z ulgą
        To Myuu...! Chwała Wielkiemu Wyzwolicielowi!

        Wkrótce doktor staje tuż przed kapłanem. Na jego twarzy maluje się ogromne zmęczenie fizyczne i psychiczne, ale nie przeszkadza mu to w utrzymywaniu życzliwie wyglądającego, aczkolwiek wymuszonego uśmiechu.

        MYUU
        słabym głosem
        Witaj, Mutchy... Widziałem twoje lądowanie już z daleka.

        MUTCHY
        przejęty
        Co się tutaj wydarzyło? Ktoś was najechał? Spadł deszcz meteorów?

        MYUU
        krzywi się, po czym mówi nieszczerze
        Sam nie jestem pewien... Metaregianie...
        spogląda w oczy Mutchy'emu
        ...zniknęli!

        MUTCHY
        myśli
        Chyba doktor nie mówi prawdy...
        przemawia z wyczuwalną dociekliwością
        A skąd te zniszczenia...? Kto mógł coś takiego zrobić?

        MYUU
        milczy, z pełną dyskomfortu miną

        MUTCHY
        z uporem
        Gdzie było wojsko? Nie obronili was?

        MYUU
        z nieumiejętnie skrywaną ironią
        Wojsko... oni stawili czoła zagrożeniu jako pierwsi... Nie mieli żadnych szans!

        MUTCHY
        z przejęciem
        Ach, co za tragedia...! To mogła być kara od prawowitego boga destrukcji za to, że upamiętniano tu uzurpatora...

        MYUU
        zamiera, jakby myślał intensywnie, następnie po chwili milczenia uśmiecha się
        Powiem szczerze... Mogło tak być...!

        MUTCHY
        zbity z tropu
        Zaraz, doktorze... Od kiedy wierzy pan w bogów?

        MYUU
        kombinując na poczekaniu
        "Bogami"... nasi przodkowie mogli nazywać... po prostu... niezwykle potężne istoty. To miałoby sens.

        MUTCHY
        marszczy brwi
        Coś ukrywa i to nieumiejętnie... Czyżby sam był odpowiedzialny za to wszystko?

        MYUU
        spogląda Mutchy'emu w oczy
        Nie wierzysz mi, kapłanie? Sądzisz, że zmyślam... prawda?

        MUTCHY
        zakłopotany
        Nie, skąd...

        MYUU
        pochyla głowę
        Wiem, niespodziewanie poddałem rewizji długo utrzymywane poglądy, ale...
        pewnie
        ...z pewnością jeśli ujrzałbyś to samo, co ja, chętniej byś mi uwierzył, Mutchy.

        MUTCHY
        zaintrygowany
        Co ma pan na myśli...?

        MYUU
        uśmiecha się przebiegle
        Proszę za mną...

        Mutchy z pewnym zawahaniem spogląda na Myuu. Doktor odwraca się i zaczyna iść. Kapłan nie jest przekonany, nie ufa Tsufurianinowi. Wymieniwszy spojrzenia ze swoimi towarzyszami, decyduje się jednak podążyć śladem naukowca. Pątnicy zostają natomiast przy statku.

        MUTCHY
        niepewnie
        Dokąd pan idzie?

        MYUU
        nie odwracając się
        Do miejsca dobrze ci znanego, wielebny...

        Myuu i Mutchy przechodzą przez kilka uliczek, mijając zniszczone, częściowo zwęglone budynki. Kapłan jest przejęty tym widokiem, ale nie daje tego po sobie poznać. Jego wewnętrzny niepokój stopniowo narasta.
        W końcu oczom obu mężczyzn ukazuje się plac, na którym znajdowały się niegdyś cmentarz i Zbrojownia. Jest tam teraz jedynie samotna ściana, z której wystaje sylwetka wielkiego wojownika. Widząc to, Mutchy zamiera.

        MUTCHY
        osłupiały
        Kto... Dlaczego...?!

        MYUU
        ze stoickim spokojem
        Przecież sam sugerowałeś pewną wersję wydarzeń. Pomyśl chwilę.

        MUTCHY
        w milczeniu podchodzi do ściany

        MYUU
        z uśmiechem
        Słusznie. Dobrze się przyjrzyj.

        MUTCHY
        zamyślony
        Większość budynku... obrócona w proch...! Ani śladu dachu, pozostałych ścian...
        dotyka ściany, która się ostała
        Tylko to...
        chwiejnym krokiem cofa się odrobinę i pada na twarz
        Dałeś poznać swoją potęgę, Hatchiyack!

        MYUU
        z zadowoleniem, cicho
        Och, tak... Oczywiście, że zrobił to... 'Hatchiyack'!

        MUTCHY
        wstaje, wzruszony
        Niebywałe... Tak ogromne zniszczenia! Taka siła...! A jednocześnie widoczny zamysł!
        odwraca się do Myuu
        Jednak mógł pan mieć rację... A to oznaczałoby, że fizyczne ciało prawowitego boga destrukcji musiało gdzieś się ostać!

        MYUU
        zaskoczony
        Tak sądzisz...?

        MUTCHY
        rozemocjonowany
        Tak! Gdyby Wielki Wyzwoliciel został uśmiercony lub przeistoczył się w czystego ducha, nie mógłby sprowadzić na was takiego kataklizmu!

        MYUU
        Cóż... Zdaję się na twoją wiedzę... W końcu to akurat twoja specjalność, kapłanie.

        MUTCHY
        ponownie przypatruje się ścianie
        To sugerują mi pozostawione znaki... Metaregianie, jak pan mówił, zniknęli. Zabytki ich historii przepadły...! Pozostało tylko to miejsce spoczynku dawnego bohatera.
        kłania się z szacunkiem
        A więc okazano mu litość... Być może jest miejsce dla tego kogoś w zamyśle Wielkiego Wyzwoliciela.

        MYUU
        ironicznie
        Przesadzasz, Mutchy. "Bóg destrukcji" i litość? Może nie jestem kapłanem jak ty, ale jeśli chcesz znać moje zdanie, to nie brzmi to prawdopodobnie...
        pewnie
        Sądzę, że ów Bohater, jeśli w ogóle był postacią autentyczną, po prostu już umarł.

        MUTCHY
        melancholijnie
        Pewnie nigdy nie dotrzemy do całej prawdy.
        wzdycha
        Gdyby tylko udało mi się odnaleźć Hatchiyacka...

        MYUU
        milczy, myśląc intensywnie

        MUTCHY
        smutno
        Nasze modły na tej planecie są już niepotrzebne. Gdyby pan czegoś potrzebował...

        MYUU
        olśniony
        Proszę zaczekać...!

        MUTCHY
        zaskoczony
        Słucham?

        MYUU
        z ożywieniem
        "Odnaleźć Hatchiyacka", dobrze słyszałem?

        MUTCHY
        zainteresowany
        Tak...

        MYUU
        uśmiecha się niepewnie
        Jest szansa, że mogę w tym pomóc.

        MUTCHY
        marszczy brwi
        Niby w jaki sposób?

        MYUU
        Jeśli masz rację i ów...
        z niechęcią
        ...bóg...
        kontynuuje, normalnym tonem
        ...ta istota faktycznie zostawiła tutaj ślad swojej obecności, to pewnego dnia może wrócić!

        MUTCHY
        nieprzekonany
        A jakiż interes miałoby bóstwo w odwiedzaniu zwykłego śmiertelnika?

        MYUU
        z zawahaniem
        Nie wiem tego, ale... może ma we mnie...
        wręcz zażenowany własnymi słowami
        ...jakieś upodobanie. W końcu... przetrwałem.

        MUTCHY
        pobłażliwie
        Proszę wybaczyć, doktorze, ale to niemożliwe. Modlę się do boga destrukcji całe moje życie, podniosłem jego kult ze zgliszcz, zjednałem mu wiele dusz, a ty... nawet nie wierzysz szczerze w jego istnienie. Mnie się nie ukazał, więc czemu miałby zrobić wyjątek dla kogoś takiego jak ty?

        MYUU
        niezadowolony
        Muszę przyznać, że nie mam dalszych argumentów...
        z naciskiem
        Pozostańmy jednak w kontakcie! Mogę posłużyć pomocą... Gdyby kult potrzebował jakiejkolwiek maszyny, prawdopodobnie jestem w stanie taką skonstruować.

        MUTCHY
        skrępowany
        Skoro pan nalega... Nie odrzucę wyciągniętej ręki.

        MYUU
        z ulgą
        Dziękuję... Będę oczekiwał na twój powrót, kapłanie!

        MUTCHY
        rozgląda się dookoła
        Chyba nie ma pan zamiaru zostać tutaj, prawda? Ta planeta... nie nadaje się już do życia...

        MYUU
        szczerze zaskoczony
        Niby dlaczego? Dla mnie wystarczy. Zamierzam odbudować tutejszą cywilizację z pomocą moich Maszynomutantów.

        MUTCHY
        zainteresowany
        Czyli Metaregia powstanie z martwych?

        MYUU
        stanowczo
        Nie "Metaregia". M-2.

        MUTCHY
        zbity z tropu
        Cóż takiego?

        MYUU
        poważnie
        Planeta ta nazywa się teraz "M-2". Nowa, druga Metaregia...

        MUTCHY
        rozbawiony
        M-2... Metaregia-2... Nowa Metaregia...! Ha! To ciekawe!
        zdecydowanie
        Miło się rozmawiało, ale naprawdę... na mnie już pora.

        MYUU
        uśmiecha się nieszczerze
        Cóż, dziękuję za tę krótką wizytę...

        MUTCHY
        z wyraźną intencją odejścia
        W kwestii pańskich usług dogadamy się kiedy indziej...

        MYUU
        przytakuje skinieniem głowy
        Naturalnie...! Ja będę starał się odnaleźć... Hatchiyacka. Dobrze to powiedziałem?

        MUTCHY
        zniecierpliwiony
        Tak, dobrze... Skoro pan tak nalega, to pozostaje mi tylko życzyć powodzenia.

        MYUU
        w przesadzonym ukłonie
        Dziękuję, z pewnością się przyda...

        Mutchy odchodzi w kierunku swojego statku, a Myuu stoi w miejscu i przygląda się mu. Na twarzy doktora widać szyderczy uśmiech.

        MYUU
        z wielką satysfakcją
        Nie mogę uwierzyć, że to mi się udało...!

        * * *

        Rok 776.
        Doktor Myuu jest w przestronnej, ponuro wyglądającej sali, we wnętrzu dawnej wieży naukowców, poddanej gruntownej przebudowie. Siedzi na krześle przypominającym nieco tron. Po Tsufurianinie widać oznaki zniecierpliwienia. Jest jasne, że na kogoś czeka.

        MYUU
        rozdrażniony
        Czemu on zawsze musi się spóźniać? Przysięgam, że nie robi tego pierwszy raz...
        opuszcza wzrok
        Hmm... Ciekawe, czy da się przekonać...
        zamyślony
        Dałem z siebie wszystko. TF-001 otrzymał nową powłokę, nowe funkcje, nowe kryształy... Czy jednak jestem w stanie wmówić samemu kapłanowi, że mój twór to naprawdę jego bóg?
        z pewną obawą
        Swego czasu wygadał mi dużo na temat tego czegoś... Starałem się bazować na tym przy projekcie. Dalej nie mogę być niczego pewny. Cóż, gdyby Mutchy zaczął... marudzić...
        uśmiecha się złowieszczo
        ...mam przygotowany plan awaryjny.

        Do sali wkracza niewielki Maszynomutant. Idzie powoli, nieśmiało. Od razu widać, że pełni służbę u Tsufurianina.

        LOKAJ
        uprzejmie
        Doktorze, pański gość... pojawił się. Oczekuje pana.

        MYUU
        wzdycha
        Przecież to ja na niego czekam! Jest spóźniony!
        zrezygnowany
        Niech tu po prostu przyjdzie... Przyprowadź go, jak najszybciej!

        Mutant-lokaj kłania się, dając do zrozumienia, że wykona polecenie doktora. Wychodzi i po chwili wraca, w towarzystwie zakłopotanego Mutchy'ego. Kapłan wygląda zupełnie inaczej niż kiedykolwiek wcześniej***.

        MYUU
        do lokaja
        Dziękuję. Możesz odejść.

        Lokaj wychodzi.

        MUTCHY
        zawstydzony
        Proszę wybaczyć moją niepunktualność. Ja...

        MYUU
        niezainteresowany
        To już nieistotne. Ważne, że w ogóle się pojawiłeś...
        szorstko
        Jesteś sam, tak jak prosiłem?

        MUTCHY
        nieco urażony
        Oczywiście...

        MYUU
        wstaje, uśmiecha się
        Świetnie. W takim razie mogę zaczynać prezentację. Proszę za mną!

        Mutchy posłusznie podąża za doktorem. Schodzą po schodach, a kiedy docierają do parteru, Tsufurianin surowo nakazuje wszystkim pracującym tam Mutantom się oddalić. Kiedy obaj mężczyźni pozostają sami, doktor dotyka ściany otwartą dłonią. Powierzchnia, na którą wywarł nacisk, podświetla się bladym światłem, a następnie podłoga rozsuwa się w jednym miejscu.

        MUTCHY
        pod wrażeniem
        Dobrze zakamuflowane... Tylko po co, skoro mieszka pan prawie sam?

        MYUU
        poważnie
        Przezorność jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Nawet najostrożniejsi mogą przegapić kluczowy moment, którego zauważenie mogłoby ich ocalić...
        wskazuje na otwór w podłodze
        Proszę przodem. Muszę zamknąć to przejście.

        Mutchy schodzi na dół po kolejnych schodach. Myuu podąża tuż za nim. Przeszedłszy kilka stopni, doktor ponownie dotyka ściany. Tym razem otwór się zamyka i natychmiast włączone zostaje oświetlenie.

        MUTCHY
        nieśmiało
        Jakie to odkrycie pan uczynił, że aż zostałem wezwany...?

        MYUU
        udając roztargnienie
        No tak, zapomniałem wyjaśnić. Proszę się nie martwić. Za chwilę zobaczysz je na własne oczy, kapłanie...
        zadowolony z siebie
        Zdaje się, że udało mi się wypełnić obietnicę sprzed lat.

        MUTCHY
        zaintrygowany
        Obietnicę...?

        Myuu i Mutchy docierają na miejsce, do podziemnego pomieszczenia. Panuje w nim pewien nieład. Dookoła znajdują się różne prototypu maszyn, porozwieszane są kalki z projektami, a gdzieniegdzie widać pojemniki z substancjami w różnych kolorach. Ta pracownia ma kształt prostokąta. Na środku jednej z dwóch dłuższych ścian da się dostrzec mocne, metalowe drzwi.

        MUTCHY
        z zainteresowaniem
        A więc teraz to tutaj pan doktor pracuje...!
        zwraca uwagę na jeden z planów
        Och, ten Mutant wygląda jak...

        MYUU
        machinalnie
        Jak któryś z żołnierzy komandora Alphy? To nieprzypadkowe.
        poważnie
        Pięciu ocalałych członków Pierwszego Korpusu Maszynomutantów niosło na sobie piętno przeszłych wydarzeń. Postanowiłem im nieco ulżyć... Planuję przebudować ich w nową formację bojową, bardziej wszechstronną...

        MUTCHY
        kiwając głową z respektem
        Yhm, rozumiem...
        dociekliwie
        Nadal nurtuje mnie jednak kwestia tego miejsca. Dlaczego pracować tutaj, a nie na którymś z wyższych pięter?

        MYUU
        odpowiada niechętnie
        Tak się składa, że osobiście wolę pracować pod ziemią... Ot, przyzwyczajenie.
        odchrząknąwszy
        Dobrze, zacznę od najprostszej sprawy...
        sięga po jeden ze zwiniętych projektów
        Przygotowałem mały prezent... To pierwszy statek kosmiczny, jaki miałem przyjemność konstruować.
        rozwija projekt, prezentując go kapłanowi

        MUTCHY
        zaskoczony
        Och... Czym sobie na to zasłużyłem?

        MYUU
        bez emocji
        Statek z dużą ładownością... może się przydać. Jeśli będzie się dobrze sprawować, mogę zrobić ich więcej.

        MUTCHY
        z niedowierzaniem
        Czyżby było tutaj wystarczająco dużo surowców? A może kupcy nadal się pojawiają...?

        MYUU
        szukając czegoś wzrokiem
        Kupcy... odwiedzają tę planetę znacznie rzadziej niż niegdyś, ale... wystarczająco często...

        MUTCHY
        jakby nieco podekscytowany
        To gdzie odbiorę ten statek?

        MYUU
        przechodząc na drugi koniec pomieszczenia
        Jest na powierzchni... Udamy się tam później.
        podchodzi do wystającej z jednej ze ścian dźwigni
        Póki co, przejdźmy do najważniejszego.
        pociąga za dźwignię

        Metalowe drzwi przesuwają się, ujawniając przejście do kolejnego pomieszczenia.

        MUTCHY
        śmieje się
        Naprawdę, gdybym poszukiwał jakiegoś miejsca do ulokowania swojego majątku, na pewno zwróciłbym się do pana!

        MYUU
        z naciskiem
        Dziękuję za komplement, ale... chodźmy już!

        Myuu i Mutchy przechodzą przez otwarte drzwi. Ich oczom ukazuje się korytarz, który jest najszerszy na środku, a im bliżej któregoś z dwóch końców, tym węższy się staje.

        MUTCHY
        zdumiony
        Aż tak...? Imponujący poziom zabezpieczeń!

        MYUU
        uśmiecha się
        Proszę uwierzyć
        nie mogłem pozwolić, żeby to się wydało...

        Dwaj mężczyźni podążają naprzód. Na samym środku korytarza jest kolumna, łącząca sufit z podłogą. Jest jednolicie czarna i połyskująca.

        MUTCHY
        wskazując na kolumnę
        To taka... dekoracja?

        MYUU
        niezadowolony
        Ech, jesteś dociekliwy, Mutchy. To jest...
        głośno i wyraźnie
        ...TF-500.

        Środkowa część kolumny rozsuwa się, ukazując szklany zbiornik z jakimś płynem. Jest on jednak rozświetlony tak jasno, że trudno jednoznacznie określić, co się w nim znajduje.

        MUTCHY
        spogląda na Myuu
        A więc jest ich już pięćset?

        MYUU
        machinalnie
        Nie, jest ich mniej, ale ten projekt otrzymał wyjątkowy numer ze względu na jego doniosłość.
        z pasją
        To będzie kolejny krok w ewolucji Maszynomutantów. Eksperymentuję z nanotechnologią i materiałem genetycznym, pobranym od samego siebie... i nie tylko!

        MUTCHY
        jakby zainteresowany
        O...!

        MYUU
        kontynuuje, nadal z zaangażowaniem
        TF-500 będzie posiadać niespotykane dotąd zdolności i inteligencję w niczym nie ustępującą... mojej własnej! To wszystko dlatego, że pierwotnie materiał, z którego powstanie, miał być wykorzystany jedynie do stworzenia nowego modelu mózgu dla...

        MUTCHY
        wcina się
        Dobrze, zrozumiałem. Możemy już iść dalej.

        MYUU
        zaskoczony
        W porządku...
        myśli
        Co za brak szacunku dla nauki!
        znów głośno i wyraźnie
        TF-500, koniec.

        Środek kolumny ponownie zostaje zakryty. Myuu i Mutchy docierają na koniec korytarza, do kolejnego, niezbyt przestronnego, ale wysokiego pomieszczenia. Oprócz kilku lamp, służących swoim niezbyt jasnym światłem, jest tam jeszcze skromnie wyglądająca, drewniana skrzynia i ogromny obiekt, przykryty plandeką.

        MUTCHY
        przygląda się tajemniczemu, wielkiemu obiektowi
        To jest to odkrycie, prawda, doktorze Myuu?

        MYUU
        ze skrywanym podekscytowaniem
        Tak...
        ostrożnie
        Widzisz, mości kapłanie... Kiedy odwiedziłeś mnie po raz pierwszy po wielkiej katastrofie...

        MUTCHY
        poważnie
        Moje kondolencje...

        MYUU
        chłodno
        Nie trzeba. Wcale nie byłem zbytnio przywiązany do Metaregian. Niegdyś sądziłem, że jest inaczej, ale tamte wydarzenia ostatecznie potwierdziły, jaki naprawdę był mój stosunek do nich.
        po krótkiej pauzie
        Kiedy odwiedziłeś mnie zaraz po owej tragedii, wiele lat temu, byłem przekonany, że mogła za nią stać istota, którą ty nazywasz "Wielkim Wyzwolicielem" i tak dalej...
        podchodzi do tajemniczego obiektu i chwyta za plandekę
        Mogłem mieć rację.

        Doktor jednym, pewnym pociągnięciem zrzuca plandekę, ukazując kolosalną figurę.
        Ukazuje ona postać siedzącego, humanoidalnego potwora o srogim wyrazie twarzy, siedzącego ze skrzyżowanymi nogami. Posąg sprawia wrażenie wykonanego z ciemnego kamienia, jedynie kolce, symetrycznie rozmieszczone po ciele olbrzyma, oraz kryształy wyróżniają się swoją granatową barwą. Oczy figury połyskują, jakby były ze szkła, lecz nie emitują światła.

        MUTCHY
        zamiera
        T-To... To jest...

        MYUU
        zachowując pełen spokój
        Sam nie jestem pewien, co to jest, dlatego cię tu wezwałem, kapłanie. Śmiem jednak twierdzić, że masz przed sobą tego, którego czcisz.

        MUTCHY
        wyciągając drżącą rękę w kierunku posągu
        Ha-... Hatchiyack...?!

        MYUU
        nieszczerze
        Wygląda na to, że jest to po prostu jakaś pokaźnych rozmiarów istota, która zamarła w bezruchu, jakby obróciła się w kamień. Planuję przeprowadzić nad tym badania, ale wpierw chciałem zasięgnąć rady...

        MUTCHY
        opanowuje się, marszczy brwi
        Czy to mógłby być Wielki Wyzwoliciel...? Czy to mógłby być bóg?

        MYUU
        szorstko
        Możesz nazywać go "bogiem", jeśli chcesz. Mówiłem już, jaki jest mój stosunek do wierzeń tego rodzaju.

        MUTCHY
        stanowczo
        Prawdziwy Hatchiyack był panem destrukcji! Nawet uśpiony powinien budzić postrach. A to... może być zwykła rzeźba!

        MYUU
        myśli
        Mutchy nie jest głupi. Nie zna jednak wszystkich moich możliwości...
        z odrobiną niepewności
        Nie wzywałbym cię, gdybym nie zauważył w tej... rzeźbie...
        uśmiecha się dyskretnie
        ...czegoś bardzo ciekawego.

        Myuu podchodzi do stojącej na uboczu drewnianej skrzyni i wyciąga z niej klatkę z dwoma zwierzętami, przypominającymi trochę ziemskie kury, lecz pokrytymi łuskami i posiadającymi błoniaste skrzydła, jak u nietoperza. Tsufurianin odkłada klatkę tuż przed posągiem i cofa się o dwa kroki.

        MYUU
        Odsuń się trochę, Mutchy...
        głośno i wyraźnie
        Ofiara dla ciebie, mój gościu!

        Mutchy, wycofując się, staje się świadkiem istnego spektaklu. Oczy figury rozświetlają się niebieskim blaskiem i uwalnia się z nich energia, która spowija zwierzęta. Wydają one z siebie straszliwe odgłosy, wysychając, kurcząc się i rozsypując w pył podobny do popiołu. Po chwili nie pozostaje po nich prawie ani śladu.

        MYUU
        myśli, zadowolony
        Uwielbiam sterowanie głosem... Wykorzystanie go było wspaniałą decyzją!

        MUTCHY
        w szoku
        Wielkie nieba...
        upada przed klatką i bierze na rękę odrobinę popiołu, która tam została
        Święty ogień bogów destrukcji...! To n-naprawdę może być on!

        MYUU
        myśli, zaintrygowany
        "Ogień bogów destrukcji"...? Nigdy wcześniej o tym nie słyszałem... Widocznie mam szczęście.

        MUTCHY
        upada na kolana i bije pokłony
        Jeśli to ty, Wielki Wyzwolicielu, racz ulżyć niepewności swojego wiernego sługi i dać mu jakiś znak!

        MYUU
        myśli
        To odpowiedni moment, aby pozwolić TF-001 zapoznać się z głosem Mutchy'ego.
        sięga ręką do kieszeni, gdzie ma ukryte jakieś drobne urządzenie

        MUTCHY
        nadal bijąc pokłony
        Bądź łaskaw, Hatchiyack! Zaradź mojej niepewności!

        MYUU
        niemal bezgłośnie, do siebie, z zadowoleniem
        Doskonale...

        Posąg wydaje z siebie niski, przeciągły dźwięk, podobny do pomruku. W całym pomieszczeniu da się odczuć silne drgania.

        MUTCHY
        zrywa się na równe nogi, podbiega do Myuu i chwyta go za ramiona
        Gdzie to... Gdzie go znalazłeś...?! To naprawdę może być Hatchiyack! Po tylu latach..
        .

        MYUU
        z pewnością świadczącą o dobrym przygotowaniu
        Wyobraź sobie, że moi Mutanci wpadli na tego giganta niedaleko za murami zewnętrznymi... na części planety, która przez wieki pozostawała niezamieszkała. Kto wie, jak długo mógł tam być...***

        MUTCHY
        przejęty
        Nie uwierzyłbym, gdybym nie zobaczył, jak zabija... Na ten widok, powróciły do mnie słowa mojego mistrza, poprzedniego kapłana, który przekazał mi całą swoją wiedzę...

        MYUU
        szczerze zaciekawiony
        Myślisz, że wiesz, jakim sposobem twój "Wyzwoliciel" mógł skończyć w taki sposób?
        myśli
        Jestem ciekaw, co powie...

        MUTCHY
        śmiertelnie poważny
        Prawdziwy bóg destrukcji, którego czczę, został obalony przez niepokornego śmiertelnika, który myślał, że jest godzien zająć jego miejsce. Po tym, jak został pokonany, musiał być skrajnie wyczerpany. Być może popadł w odrętwienie, aby przetrwać... albo został zapieczętowany...

        MYUU
        ironicznie
        No proszę... Bóg pokonany przez śmiertelnika...

        MUTCHY
        nie zrażając się postawą Myuu
        Setki lat temu śmiertelnicy bywali dużo potężniejsi niż obecnie. Nie słyszałeś o Złotym Wieku...?

        MYUU
        uśmiecha się
        Nie słyszałem i sądzę, że możesz mi to darować.

        MUTCHY
        nieco rozczarowany
        Skoro tak uważasz...
        pewniej
        Muszę bezzwłocznie zabrać Hatchiyacka na Hatchę, do jego wiernych sług...! Kiedy odprawimy modły i będzie on na nie reagował, nabiorę ostatecznej pewności.

        MYUU
        udając zaskoczenie
        Bezzwłocznie...? A moje badania?

        MUTCHY
        stanowczo
        Dziękuję, ale to zbędne. Proszę pozostawić kwestie wiary kapłanowi.

        MYUU
        myśli, zadowolony
        Tym lepiej dla mnie...

        MUTCHY
        nieco zatroskany, patrząc na posąg
        Jest tak wielki, że może nie zmieścić się na moim statku.

        MYUU
        z uśmiechem
        Przygotowałem przecież dla ciebie nowy statek, Mutchy. Na jego pokładzie zmieści się na pewno.

        MUTCHY
        rozkłada ręce w radosnym uniesieniu
        Ach, oczywiście...! Naprawdę nie wiem, jak się za to wszystko odwdzięczę!

        MYUU
        z udawaną skromnością
        Na wszystko przyjdzie pora...
        po długiej pauzie
        Chociaż, z drugiej strony...

        MUTCHY
        energicznie
        Służę panu doktorowi...!

        MYUU
        z odrobiną zawahania
        Mam jedno pytanie, tylko jedno...
        patrząc Mutchy'emu w oczy
        Słyszałeś kiedyś o... Smoczych Kulach?

        MUTCHY
        zaskoczony
        Smoczych Kulach...? Emm... Tak, słyszałem, ale...
        zamyślony
        Bardzo, bardzo dawno... Kilka ciał temu...

        MYUU
        marszczy brwi
        Kilka ciał...?
        machnąwszy ręką
        No tak, przepraszam. Ciągle zapominam, że tak potrafisz.

        MUTCHY
        z pewną dumą
        Owszem, potrafię. Nawet ostatnio przeszedłem przez tę procedurę... Myślałem, że zauważysz, doktorze.

        MYUU
        mierząc Mutchy'ego wzrokiem
        Ach... No tak...

        MUTCHY
        beztrosko
        Czasami się zastanawiam, czemu wątpisz we wszystkie cuda, mając świadomość, że możliwy jest nawet transfer duszy.

        MYUU
        chłodno
        Wróćmy do tematu Smoczych Kul.

        MUTCHY
        skinąwszy głową
        Naturalnie, a więc... przed wieloma laty do naszego kultu należał jeden Nameczanin. Jego pojazd kosmiczny zboczył z toru lotu... Przygarnęliśmy go i nawróciliśmy na ścieżkę Wielkiego Wyzwoliciela. Co prawda on już nie żyje, ale zdążyłem porozmawiać z nim o wielu kwestiach.
        wytęża umysł, sięgając w głąb wspomnień
        Zdaje mi się, że pewnego razu opowiadał o Smoczych Kulach ze swojej rodzinnej planety. Miało być ich siedem... Wielkie, pomarańczowe, jakby z kryształu. Każda z inną liczbą czerwonych gwiazd... Tak, chyba tak. Po wypowiedzeniu stosownych słów, ukazywał się smok i spełniał... trzy...? Chyba trzy życzenia... Nie jestem pewien.
        utrzymując kontakt wzrokowy z Myuu
        Słyszałeś na pewno, że kiedyś tych Kul szukał Freeza. Ostatecznie ta wyprawa zakończyła się upadkiem jego imperium i zniszczeniem Nameku. Nie wiadomo mi nic o dalszych losach tych cudownych przedmiotów...

        MYUU
        dociekliwie
        Był tylko jeden zestaw Smoczych Kul, na Nameku?

        MUTCHY
        Tylko o nich coś wiem. Nameczanie niekiedy decydowali się na podróż w jedną stronę ku dalekim zakamarkom galaktyki. Może któryś z nich stworzył inny komplet...

        MYUU
        zadowolony
        Gdyby jakieś się ostały, byłoby znakomicie. Pomyśl tylko... Gdybyśmy je znaleźli i mogli spełnić trzy swoje życzenia.
        uśmiecha się błogo
        Albo chociaż dwa...

        MUTCHY
        zaintrygowany
        Dalej myślisz o Saiyanach, doktorze?

        MYUU
        zirytowany
        Może tak, a może nie...
        odchrząknąwszy
        Tak czy inaczej, gdybyś kiedykolwiek słyszał coś o jakichś nadzwyczajnych, spełniających życzenia przedmiotach, daj mi znać, proszę. Ja ze swej strony mogę obiecać to samo...

        MUTCHY
        wesoło
        Oczywiście!
        po chwili milczenia
        Ale czy prosta odpowiedź na pytanie wystarczy panu jako spłata długu wdzięczności za...

        MYUU
        zniecierpliwiony
        Na razie tak. Jeśli będę czegoś potrzebował, odezwę się. Mamy w końcu komunikatory...
        uprzejmie wskazuje ręką wyjście
        A teraz, kapłanie, możesz zapoznać się ze swoim nowym statkiem. Mój lokaj pokaże ci drogę. Ja tymczasem przygotuję "boga destrukcji" do podróży... Mutanci go przeniosą.

        MUTCHY
        kłania się
        Naturalnie. Jeszcze raz za wszystko dziękuję!
        wychodzi

        Kiedy Mutchy znika, Myuu wzdycha ciężko i opiera się o ścianę.

        MYUU
        do siebie
        Niewiarygodne, że wszystko idzie zgodnie z moim planem...
        z wielkim zadowoleniem
        Przy takim szczęściu naprawdę uda mi się dokonać upragnionej zemsty!

        Doktor wygląda na korytarz i zatrzymuje wzrok na czarnej kolumnie.

        MYUU
        z błogim spokojem
        A jeśli nie, zawsze pozostaje TF-500...
        podekscytowany
        ...ten, który przetrwa...!

        * * *

        Rok 794.
        Na planecie Hatcha, siedzibie tajemniczego kultu, odbywają się modły do boga destrukcji Hatchiyacka, którym przewodzi kapłan Mutchy. Liczni pątnicy klęczą w niewielkich odstępach od ciebie i biją pokłony do ziemi, jednocześnie recytując swoją mantrę. Wszyscy są zwróceni ku wielkiemu posągowi bóstwa, który przed laty ofiarował im doktor Myuu.

        PĄTNICY
        chórem
        Enji-hatchi-aaki-laiki-akha-ragha-aaki-yack!

        MUTCHY
        gwałtownie gestykulując
        Bądź pozdrowiony, Wielki Wyzwolicielu, uśpiony w posągu! Sławimy cię, gdyż zechciałeś powrócić do nas, twoich oddanych sług!

        PĄTNICY
        Enji-hatchi-aaki-laiki-akha-ragha-aaki-yack!

        MUTCHY
        głośno, emocjonalnie
        Uroczyście ponawiamy nasze śluby, iż dopełnimy wszelkich starań, aby tchnąć w twoje ciało nowe życie, tak jak ty przed wiekami uczyniłeś życie na tej planecie!

        PĄTNICY
        Enji-hatchi-aaki-laiki-akha-ragha-aaki-yack!

        MUTCHY
        poruszony
        Ty, którego powołaniem było niszczenie, nie wzgardziłeś pięknem tworzenia! Podobnie i my, idąc twoim śladem, pragniemy połączyć w sobie dwie różne natury. My, których jedynym celem jest służyć sprawie twojego przebudzenia, nie cofniemy się przed destrukcją tego, co stanie nam na drodze, czy nawet poświęceniem się dla ciebie! O, Wielki Wyzwolicielu!

        PĄTNICY
        Enji-hatchi-aaki-laiki-akha-ragha-aaki-yack!

        MUTCHY
        pochyliwszy głowę
        Jeśli zechcesz, potężny Hatchiyacku, "Panie Stu i Ośmiu Lat", wstaw się również za nieszczęśnikiem, który przed laty cię odnalazł – Myuu, Tsufurianinem! Wlej w jego serce nadzieję na nadejście sprawiedliwości i zwróć go ku twojej świętej sprawie!

        PĄTNICY
        jakby szybciej, żywiej
        Enji-hatchi-aaki-laiki-akha-ragha-aaki-yack! Enji-hatchi-aaki-laiki-akha-ragha-aaki-yack!

        MUTCHY
        wznosi ręce w górę
        Nie śmiem prosić już dzisiaj o nic więcej, ani w imieniu swoim, ani twoich pokornych sług, którzy zwracają się do ciebie wraz ze mną. Bądź pozdrowiony, Wielki Wyzwolicielu! Enji-hatchi-aaki-laiki-akha-ragha-aaki-yack!

        PĄTNICY
        powstają i przemawiają jednocześnie
        Bądź pozdrowiony! Bądź pozdrowiony!

        Wszyscy zebrani na modlitwie powoli zaczynają się rozpraszać. Jedynie Mutchy stoi nieruchomo, z zadowoleniem patrząc na posąg.

        MUTCHY
        cicho, do siebie
        Od początku czułem, że znajomość z Myuu przyniesie mi wiele korzyści, ale tej konkretnej nigdy bym się nie spodziewał...
        zamyślony
        Doktor został tak cudownie obdarowany przez prawdziwego boga destrukcji... Powinien okazać mu wdzięczność, a tymczasem szybko powrócił do starego niedowiarstwa. Pozostaje obojętny nawet na znaki, które było mu dane dostrzec wcześniej ode mnie.
        z westchnieniem
        Wiem dobrze, że cuda się zdarzają. Oby cynizm Myuu przeminął właśnie w cudowny sposób. Innego rozwiązania nie widzę...

        Kiedy kapłan jest pogrążony w rozmyślaniach, do świątyni wkracza trzech kosmitów, ubranych identycznie, lecz różniących się wzrostem i budową ciała. Starają się oni poruszać się jak najdyskretniej, ale w końcu jeden z nich, najniższy, potyka się o pozostawiony na podłodze hełm jednego z pątników. Hałas zwraca uwagę Mutchy'ego.

        MUTCHY
        groźnie, nie odwracając się w stronę wejścia
        Kto tam?

        KOSMITA #1
        nieśmiało
        To tylko my... bracia Parapara. Pamięta nas pan, para?
        dziarsko wskazując na siebie kciukiem
        Ja jestem Bon Para!

        KOSMITA #2
        kłania się
        A ja nazywam się Don Para.

        KOSMITA #3
        podnosząc się z ziemi
        Natomiast ja...
        otrzepując się z kurzu
        …jestem Son Para, para.

        MUTCHY
        odwraca się do braci i mierzy ich surowym wzrokiem
        Ach, dłużnicy... Przyszliście spłacić kolejną ratę, prawda?

        BON PARA
        czerwienieje
        No... ten tego... Jakby to powiedzieć, para...

        MUTCHY
        marszczy brwi
        Znowu nie macie pieniędzy?

        BRACIA PARAPARA
        razem, smutno
        Nie mamy, para...

        MUTCHY
        podnosi głos
        To już szczyt wszystkiego! W takim razie jak śmiecie się tu pokazywać?!

        BRACIA PARAPARA
        stoją, patrząc w podłogę

        MUTCHY
        zirytowany
        Specjalnie wypożyczyłem wam jeden ze statków ofiarowanych mi przez znakomitego konstruktora, abyście szybciej podróżowali i zyskiwali więcej pieniędzy, a wy nadal przychodzicie z pustymi rękami?!

        BON PARA
        zawstydzony
        Wytrwale szukaliśmy lokalu na kolejny występ, para... Niestety, nikt nie chciał nawet wpuścić nas na scenę, para.
        z dumą, wskazując na swoją pomarańczową kamizelkę
        Gdyby nie to, para, to zdobylibyśmy te pieniądze. Zna pan przecież naszą cudowną oprawę świetlną i nagłośnienie, para... Nikt zdoła się oprzeć!

        MUTCHY
        oschle
        Nie obchodzą mnie wasze niedorzeczne występy. Chcę tylko, abyście spłacili mi dług, nie ociągając się ani miesiąca dłużej. Inaczej...
        daje znak pstryknięciem stojącym nieopodal sługom

        Jeden ze sług przynosi Mutchy'emu jeden owoc i natychmiast odchodzi, skłoniwszy się.

        MUTCHY
        podrzuca owoc wysoko
        Ofiara dla ciebie, Wielki Wyzwolicielu!

        W rozległej sali świątynnej rozbrzmiewa niski pomruk. Oczy posągu rozświetlają się niebieskim światłem i uwalnia się z nich energia, która spowija owoc, wysusza go i spopiela.

        MUTCHY
        chłodno, uchyliwszy się od spadającego popiołu
        To stanie się z wami, jeżeli nadal nie
        będziecie dotrzymywać naszych umów. A jeśli naprawdę myślicie, że zdołacie się przede mną ukryć, to porzućcie te złudzenia, Prędzej czy później, znajdę was. Mam liczne znajomości...

        BRACIA PARAPARA
        równocześnie przełykają ślinę

        MUTCHY
        nagle coś zauważa i milczy przez chwilę, przyglądając się braciom

        BRACIA PARAPARA
        zmieszani, patrzą po sobie

        MUTCHY
        słyszalnie zaciekawiony
        Hmm... A jeśli mowa o znajomościach, to mógłbym się dowiedzieć, skąd się wywodzicie?
        przymruża oczy
        Wasza skóra ma znajomo wyglądający odcień błękitu. Sam jestem zaskoczony, że dopiero teraz zwracam na to uwagę...

        DON I SON PARA
        z nadzieją patrzą na Bona

        BON PARA
        zakłopotany
        Nie spodziewałem się takiego pytania. Mimo wszystko postaram się odpowiedzieć, para...
        odchrząknąwszy
        Jesteśmy rodzonymi braćmi, para, pochodzącymi z planety Diskoria. Jest ona dość daleko stąd... Nasz lud, para, słynie ze szczególnego zamiłowania do... sztuk... performatywnych, para. Przede wszystkim do tańca.

        DON PARA
        z dumą
        Na naszej planecie znajduje się najsłynniejsza w galaktyce międzyplanetarna szkoła tańca, para! Swego czasu ukończył ją słynny Recoome, para, ze Specjalnego Oddziału Ginyu!

        SON PARA
        wesoło
        I nasz ojciec, para! Najlepszy tancerz wszechświata!

        MUTCHY
        znudzony
        Ojciec...? Właśnie to miałem na myśli. Czy nie jesteście...
        z zawahaniem
        ...jakby to powiedzieć... hybrydami?

        BON PARA
        zaskoczony
        Ja... ekhm... Nie mam pojęcia, para...
        drapiąc się po głowie
        Nasz ojciec był rodowitym Diskorianinem.

        MUTCHY
        A wasza matka?

        BON PARA
        patrząc na swoich braci
        Teraz, jak pan o tym wspomina... hmm... Nasza matka faktycznie przybyła z innej planety, ale nigdy nie mówiła o niej dużo.
        zwraca się do Dona
        Jak to szło? Nazwa zaczynała się na "m", para?

        DON PARA
        zamyślony
        Na "m" albo na "n"... Nie mogę sobie przypomnieć, para...

        MUTCHY
        zniecierpliwiony
        No a kolor skóry po kim odziedziczyliście?

        Zapada grobowa cisza.

        BON PARA
        siląc się na powagę
        Ekhm... Sam nie chcę zabrzmieć niegrzecznie, ale to było dość... nieuprzejme pytanie, para... Lepiej byłoby zapytać ogólniej, para, co nam pozostało po naszych zmarłych już, para, rodzicach. Nasza matka, na przykład, często mawiała, że...

        Do Mutchy'ego podbiega zdyszany młody mężczyzna, mający na sobie nakrycie głowy identyczne do pątników. Widać, że pragnie przekazać jakieś wieści.

        SŁUGA
        poddenerwowany
        Kapłanie, nasz dobrodziej prosi na rozmowę...!

        MUTCHY
        z niezadowoleniem
        Hmph... Proszę, wysłuchaj tego, co doktor ma do powiedzenia i przekaż mi to później. Teraz nie mogę rozmawiać z nim osobiście. Jak widać, jestem zajęty.

        SŁUGA
        kłania się z szacunkiem
        Oczywiście...!
        biegiem wraca tam, skąd przyszedł

        MUTCHY
        zwraca się ponownie do braci Parapara
        Wybaczcie... Teraz możecie kontynuować.

        BON PARA
        po chwili myślenia
        W zasadzie, para, to nie mamy nic więcej do powiedzenia...

        MUTCHY
        zirytowany
        Jak to? Przecież przybycie mojego sługi przerwało twoją wypowiedź!

        BON PARA
        zamyślony
        Hmm... Mogło tak być, para.
        beztrosko
        Tak czy inaczej, zapomniałem. W takim razie, para, to nie mogło być nic ważnego!

        MUTCHY
        wzdycha ciężko
        Mówiliście o swojej matce...

        DON PARA
        ze szczerą dociekliwością
        A tak na dobrą sprawę, para, to do czego są panu potrzebne informacje o naszej nieodżałowanej mamusi?

        MUTCHY
        zrezygnowany
        Po prostu zastanawiałem się czy nie macie powiązań z... Zresztą
        nieważne już!

        Powraca sługa. Jest jeszcze bardziej zestresowany i zdyszany.

        SŁUGA
        kłaniając się Mutchy'emu
        Kapłanie, pan doktor usilnie nalega, aby...

        MUTCHY
        przewraca oczami
        Dobrze, porozmawiam z nim...
        zwraca się do braci
        Poczekajcie tu chwilę. Później porozmawiamy o waszym długu.

        BON PARA
        kłania się z szacunkiem, zestresowany
        Oczywiście, szanowny kapłanie...!

        Mutchy szybkim krokiem podąża za swoim sługą. Opuszczają główną salę kultu, gdzie odbywają się zwykle modły, i przechodzą przez długi, ciemny korytarz, który prowadzi do kilku mniejszych pomieszczeń. Sługa otwiera jedne z drzwi i w ukłonie czeka, aż kapłan wejdzie. Kiedy Mutchy przekracza próg pomieszczenia, młodzieniec zamyka drzwi i odchodzi bez chwili zwłoki. Twarz Mutchy'ego zostaje oświetlona błękitnym światłem.

        MUTCHY
        uprzejmie
        Witaj, doktorze...! Czy może raczej gubernatorze Nowej Metaregii, planety M-2?

        Okazuje się, że w pomieszczeniu znajduje się urządzenie wyświetlające hologram siedzącego na fotelu Myuu, swego rodzaju komunikator***.

        MYUU
        lekko zirytowany
        Mówiłem już wiele razy, że wystarczy "doktorze"...

        MUTCHY
        Ach, proszę wybaczyć...
        z większym ożywieniem
        Jakaż to ważna sprawa wymaga mojej uwagi?

        MYUU
        uśmiecha się niepokojąco
        Na pewno pamiętasz, mości kapłanie, kiedy obiecałeś wyświadczyć mi przysługę w zamian za odnalezienie twojego... boga... destrukcji, prawda?

        MUTCHY
        przytakuje z powagą
        Naturalnie.

        MYUU
        poprawia się na krześle
        Wspaniale.
        pogodnie
        Parę lat temu rozmawialiśmy o Smoczych Kulach z planety Namek, czyż nie?

        MUTCHY
        marszczy brwi
        Hmm... Tak, to by się zgadzało. Coś ożywiło w panu to wspomnienie?

        MYUU
        z szerokim uśmiechem
        Tak! Proszę sobie wyobrazić, to coś dosłownie spadło z nieba!

        MUTCHY
        zaciekawiony
        Ma pan ten obiekt przy sobie, doktorze?

        MYUU
        sięga za siebie, po czym podnosi niezbyt dużą kulę
        Jest to... coś... takiego...

        MUTCHY
        przygląda się znalezisku Myuu z podziwem
        Doprawdy... Niesamowite!

        Kula trzymana przez doktora błyszczy się. Widnieje na niej siedem symetrycznie rozmieszczonych gwiazd.

        MYUU
        spokojnie
        Jak widać, rozmiar w ogóle nie odpowiada nameczańskim Smoczym Kulom, ale moją uwagę zwróciła niezwykła wytrzymałość tego... kryształu, z którego ów przedmiot jest wykonany. Wejście w atmosferę planety nie uczyniło mu żadnej szkody, podobnie wszelkie dostępne mi narzędzia i broń...

        MUTCHY
        rozradowany
        Niewykluczone, że to prawdziwa Smocza Kula! Być może rzeczywiście jakiś Nameczanin przebywający na obczyźnie...

        MYUU
        stanowczo, z naciskiem
        Być może. Ocenimy to przy naszym następnym spotkaniu. Miejmy nadzieję, że nie później niż jutro...

        MUTCHY
        Pojawię się jeszcze dzisiaj!
        mniej pewnie
        Ale... przecież mówił pan coś jeszcze o przysłudze...

        MYUU
        z entuzjazmem
        Ależ tak, oczywiście!
        uśmiechając się
        Jeśli to prawdziwa Smocza Kula, będę chciał znaleźć... pozostałe sześć! Niestety, sam nie dam rady... Całe szczęście, kult Hatchiyacka ma liczne kontakty w lokalnym układzie planet!

        MUTCHY
        zakłopotany
        Zgadza się... Czyli mam...

        MYUU
        bezceremonialnie
        ...koordynować poszukiwanie tych... artefaktów, szanowny kapłanie! To właśnie przysługa, o jaką proszę!

        MUTCHY
        z niezadowoleniem
        Nie mam zbyt wielu zaufanych współpracowników, którym mógłbym powierzyć takie zadanie...

        MYUU
        śmieje się
        Och, coś z pewnością da się wymyślić! Jacyś najemnicy i te sprawy... Statki już masz, sam ci je ofiarowałem...
        niespodziewanie chłodno
        W końcu nie chcesz mnie zawieść. Prawda, kapłanie?

        MUTCHY
        zaskoczony
        T-Tak... Prawda...

        MYUU
        ponownie się uśmiecha
        W takim razie do zobaczenia. Ma pan moje zaufanie, Mutchy.

        Chwilę później. Bracia Parapara nadal stoją w szeregu, w głównej sali modlitewnej, oczekując na Mutchy'ego. Wkrótce kapłan żwawym krokiem wchodzi do pomieszczenia. Bracia natychmiast zwracają się w jego stronę.

        BON PARA
        szczęśliwy, kłania się
        Posłusznie czekaliśmy...

        MUTCHY
        wyraźnie zdenerwowany
        Dobrze, wspaniale... znakomicie...

        DON PARA
        nieśmiało
        A więc co z naszym długiem?

        SON PARA
        patrząc na kapłana smutnym wzrokiem
        Dostaniemy kolejne odroczenie raty...?

        MUTCHY
        odchrząka
        Nie dostaniecie, ale...
        spokojniej
        ...zaszły nowe okoliczności i możecie spłacić swój dług w inny sposób.

        BRACIA PARAPARA
        zaciekawieni, jednocześnie
        Jaki?

        MUTCHY
        poważnie
        No cóż, drodzy bracia...
        powoli i wyraźnie
        Czy kiedykolwiek słyszeliście o Smoczych Kulach?

        * * *

        KONIEC

        * * *



        comments powered by Disqus
        Nasza strona korzysta z plików cookie zgodnie z ustaloną przez nas Polityką Cookies.
        Warunki przechowywania lub dostępu mechanizmu cookie możesz ustawić w Twojej przeglądarce.

        Pomoc

        Pomoc

        Obserwuj nas

        Cookies

        Dragon Ball GT Rewritten 2020-2024
        Nasza strona korzysta z plików cookie zgodnie z ustaloną przez nas Polityką Cookies.
        Warunki przechowywania lub dostępu mechanizmu cookie możesz ustawić w Twojej przeglądarce.
        Wróć do spisu treści