Rozdział 15 - GT Rewritten

Logo projektu GT Rewritten
Symbol GT Rewritten Wiki
Książka FWDB
Flaga Polski
Flaga Stanów Zjednoczonych
Logo projektu GT Rewritten
Symbol GT Rewritten Wiki
Książka FWDB
Przejdź do treści

Nowości

  • 5 VII 2022: Nowa wersja prologu jest dostępna do czytania!

  • 9 VIII 2022: Prolog doczekał się plakatu!

    • 22 V 2022: Akt II drugiego Rozdziału specjalnego został napisany!

      • 18 IV 2022: Bananowy Doktor informuje czytelników, że Special nr 2 będzie miał trzy akty zamiast dwóch!

        Rozdział 15: Najeźdźca wychodzi z cienia! Akt pierwszy spektaklu!


        * * *

        DZIEŃ PIERWSZY

        * * *
         
        Sala wykładowa na uniwersytecie. Godziny poranne.
        Jedne z zajęć właśnie dobiegają końca. Studenci zdają się być już nieco zniecierpliwieni, ale wiedząc, że muszą wytrzymać jeszcze tylko kilka minut, wytężają swoje siły, aby wysłuchać ostatnich słów swojego wykładowcy.
        Na katedrze znajduje się elegancko ubrany mężczyzna w okularach, który właśnie milczy, sprawdzając coś w swoich notatkach. Po chwili podnosi wzrok, rozglądając się po sali z uśmiechem. Ów wykładowca to
        Son Gohan we własnej osobie.
         
        GOHAN
        zadowolony
        No więc, drodzy państwo… Czego nauczyliście się dzisiaj?

        Rozlega się seria przeciągłych westchnień licznych spośród słuchaczy.

        GOHAN
        zaśmiawszy się
        Rozumiem, rozumiem! Nie są już państwo w szkole i tak dalej… Proszę jednak uwierzyć, lekkie ruszenie głową pomoże zapamiętać najważniejsze treści, a to oznacza mniej pracy przed egzaminem!

        Po chwili ciszy jedna z dziewcząt podnosi rękę. To brunetka siedząca w pierwszym rzędzie nieopodal okna.
         
        BRUNETKA Z PRZODU
        nieśmiało
        Dzisiejszy wykład był… o zjednoczeniu królestw Ziemi w jedno państwo…

        GOHAN
        skłania głowę przytakująco
        W rzeczy samej!
         
        Inni studenci, zachęceni przez koleżankę, także się aktywizują.

        GOHAN
        widząc kilka uniesionych rąk
        O, proszę… Teraz wszyscy na raz! Ale to dobrze, to dobrze…
        wskazując na studenta siedzącego w przedostatnim rzędzie
        Pan był pierwszy. Proszę kontynuować!

        STUDENT Z TYŁU
        pewniej niż poprzedniczka
        W gruncie rzeczy należałoby zacząć od roku 486, kiedy upadł Bulgur, stolica imperium Oshiparów, które zakończyło wtedy swoje istnienie…

        GOHAN
        zwracając się ku następnej osobie, okularnicy w trzecim rzędzie
        To, o czym pan powiedział, to sama prawda. Teraz niech pani powie, dlaczego to takie ważne wydarzenie!

        DZIEWCZYNA W OKULARACH
        unikając kontaktu wzrokowego z Son Gohanem
        Dzięki temu większość terytoriów Ziemi została zjednoczona pod władzą… Kemo-… Kemoda Ino-… Inory…?

        GOHAN
        usatysfakcjonowany
        Owszem!
        wskazując kolejnego ochotnika, młodzieńca w skórzanej kurtce z obficie polakierowaną fryzurą
        Co może nam pan powiedzieć o wybitnym wodzu, jakim był Kemod Inora?

        LUZAK
        nonszalancko
        Wie pan…
        spogląda na chwilę w stronę okna, milcząc, następnie znów odwraca się do Gohana
        Kemod to był śmiałek znikąd. Sam zbudował swoje imperium. Miał tylko własny spryt, własny intelekt, własną charyzmę… Zawojował cały zachodni kontynent, tworząc silne królestwo…
        milknie na chwilę, kiwając głową w zamyśleniu, następnie kontynuuje z teatralną wręcz pasją
        To on obalił ostatniego z Oshiparów, niekompetentnego Parofa Czwartego, wchłonął jego kruszejące imperium, tchnął w jego ziemie nowe życie i położył podwaliny pod nową dynastię…
        prostuje się i uderza mocno w pierś
        Dom Królewski Inora, dziś miłościwie nam panujący!

        GOHAN
        z szacunkiem
        Ma pan talent do wypowiedzi! Przejdźmy jednak da-…

        LUZAK
        nie zważając na Gohana, kontynuuje swoją wypowiedź
        Kemod to wzór dla każdego z nas, również w czasach współczesnych. Pewnie nie każdy zdoła mu dorównać, ale to nie znaczy, że nie warto próbować. Jeżeli o mnie chodzi, to chciałbym być taki, jak on.

        GOHAN
        z pewnym zakłopotaniem
        Och… W takim razie jestem zaszczycony, że zechciał pan studiować historię…
        wskazuje na ostatniego z ochotników, niewyróżniającego się chłopaka w kraciastej koszuli
        Jeszcze pan nam został… Jak to się stało, że państwo Kemoda rozciągnęło się na całą naszą planetę?

        NIEPOZORNY STUDENT
        nerwowo poprawiając kołnierz koszuli
        To był długotrwały proces… Przede wszystkim, Kemod pozostawił po sobie wiele dzieci, które wydał odpowiednio za synów bądź córki sprzymierzonych ze sobą monarchów. Zawarł wiele układów, według których w razie wygaśnięcia dynastii panującej danym królestwem, tron miał przypaść jego potomkom. Poprzez dziesiątki, a później setki lat, Inorowie przejmowali kolejne krainy według prawa sukcesji, podstępem albo podbojem, aż zapanowali nad wszystkimi. Kiedy udało im się to osiągnąć, nawiązali ze sobą współpracę, tworząc…
        nieśmiało
        Czy nie mówię już za długo?

        GOHAN
        ze spokojem opierając się o biurko
        Za to z jakim zrozumieniem i precyzją! Niech pan dokończy.

        NIEPOZORNY STUDENT
        rumieni się, ale kontynuuje pewniej niż wcześniej
        No dobrze, zatem… królowie z rodu Inora utworzyli radę, na czele której zasiadał ten z nich, który zarządzał pierwotnymi posiadłościami dynastii. Z czasem boczne linie tej potężnej rodziny wygasały, aż pozostała tylko jedna, która efektywnie zapanowała nad całym światem. Opanowawszy bunty w różnych częściach swojego imperium, przystąpili do reform. Pradziad obecnie panującego króla, Onsol Inora, stworzył nowy podział administracyjny na 43 sektory, przeniósł stolicę i nadał państwu nazwę „Zjednoczona Królewska Federacja”. Od tamtej pory, pod względem politycznym, niewiele się zmieniło.
         
        GOHAN
        spoglądając na zegarek
        No masz ci los… Przedłużyliśmy trochę, ale mam nadzieję, że wybaczą to państwo mnie oraz państwa koledze, który naprawdę świetnie podsumował mój wykład!
        spoglądając na owego niepozornego studenta
        Brawo, ma pan zadatki na wykładowcę… Przynajmniej moim zdaniem, a to już coś!

        NIEPOZORNY STUDENT
        rumieni się jeszcze mocniej i opuszcza wzrok

        GOHAN
        żartobliwie
        Zapytałbym, czy są jeszcze jakieś pytania, ale znając życie nie, więc niech już państwo idą. Po takiej dawce informacji dobra przerwa jest konieczna.
         
        Studenci wstają z miejsc i zaczynają się rozchodzić. Sala powoli opróżnia się, ale młodzieniec w kraciastej koszuli wciąż nie wychodzi. Dopiero kiedy wszyscy inni opuścili salę, wstaje, a następnie podchodzi do Gohana.

        NIEPOZORNY STUDENT
        z szacunkiem
        Profesorze, mam pytanie… może nie do końca historyczne, ale mam wrażenie, że może pan znać na nie odpowiedź.

        GOHAN
        uprzejmie
        Ależ proszę.

        NIEPOZORNY STUDENT
        nieco podekscytowany
        Na pewno pan wie, że nasz obecny król nie ma potomstwa… Skoro tron od lat jest przekazywany w obrębie tego samego rodu, to komu przypadłby w następnej kolejności?

        GOHAN
        ożywiony
        Ach, to bardzo ciekawe zagadnienie! Otóż, widzi pan…
         
        Niespodziewanie ktoś niezbyt taktowny wychyla się przed drzwi prowadzące do sali wykładowej i gwiżdże. Zwraca tym uwagę Son Gohana, który odwraca się w kierunku wejścia i dostrzega tam Son Gotena, swojego brata.

        GOTEN
        bezceremonialnie
        Masz chwilkę, Gohanie?

        GOHAN
        z pewnym niezadowoleniem, ale stanowczo
        Przepraszam pana, ale na odpowiedź będzie trzeba poczekać do następnego wykładu. Obiecuję, że udzielę jej na samym początku lub jeszcze przed zajęciami. Proszę wybaczyć, sprawa rodzinna…

        NIEPOZORNY STUDENT
        skinąwszy głową
        Oczywiście, nic nie szkodzi. Będę czekał cierpliwie. Do widzenia!
         
        Student szybko opuszcza salę, a Goten odprowadza go wzrokiem. Następnie dwaj synowie Son Goku podchodzą do siebie nawzajem, spotykając się w połowie dzielącej ich drogi.

        GOHAN
        rutynowo, bez emocji
        Znowu krucho z pieniędzmi, prawda?

        GOTEN
        uśmiecha się szeroko
        Nie tym razem, ale dzięki, że czuwasz…

        GOHAN
        unosi brew
        Rozumiem… Co cię sprowadza tym razem?

        GOTEN
        cały czas rozgląda się, jakby nieco zdenerwowany
        Nie wiem, czy mogę tu mówić. Gdyby ktoś usłyszał o moich problemach… twoja reputacja i tak dalej…

        GOHAN
        zaskoczony
        Co ty opowiadasz…? Miałbym się wstydzić pomagania własnemu bratu? Powiedz prosto z mostu, o co chodzi. Następny wykład dopiero za dwie godziny. Jesteśmy sami, naprawdę.
         
        GOTEN (?)
        zadowolony
        Tak? To się dobrze składa! Widzisz, chciałem porozmawiać w cztery oczy…

        GOHAN
        zniecierpliwiony
        W porządku, ale o czy-…
         
        Goten w ułamku sekundy zmienia się w Super Saiyanina i przelatuje za Gohana, zaskakując go, po czym mocno uderza go kantem dłoni w szyję. Starszy z pół-Saiyan wydaje z siebie tylko głuchy jęk i natychmiast traci przytomność. Młodszy zapobiega upadkowi jego ciała, chwytając za marynarkę brata.
         
        GOTEN (?)
        wraca do formy bazowej, uśmiechając się nienaturalnie
        Za chwilę wszystko będzie jasne, więc… po co tracić czas na słowa?
         
        * * *
         
        Wciąż przed południem.
        Mister Satan krząta się po swojej posiadłości, poprawiając różne przedmioty – swoje liczne trofea, zdjęcie przedstawiające małą Videl ubraną w gi, obrazy zawieszone na ścianach, a nawet leżący na podłodze dywan. Widać, że nudzi się i nie ma co ze sobą zrobić.
         
        MR SATAN
        wzdycha
        To już przynajmniej piąty raz dzisiaj… Ile można?
        spogląda w stronę schodów prowadzących na wyższe piętro
        No nic, skoro się powtarzam, to także mogę ponowić…
        podchodzi do schodów i woła
        Buu! Zejdziesz na dół?

        MAJIN BUU
        woła z góry
        Nie! Buu czeka!
         
        MR SATAN
        rozczarowany, mamrocze pod nosem
        Na cóż ty możesz czekać…? Od wczoraj Buu zachowuje się naprawdę dziwnie… Jakby go tu podejść?
        znów woła
        A nie jesteś czasem głodny, Buu?

        MAJIN BUU
        odpowiada, wciąż nie schodząc na dół
        Buu nie głodny! Jak Buu będzie głodny, to zmieni łóżko w czekoladę i zje!

        MR SATAN
        pod wrażeniem, znów cicho
        Fiu, fiu… Sprawa wygląda poważnie, skoro nawet jedzenie go nie kusi…
        rozgląda się po pokoju
        No i co ty poczniesz, Satan? Pan w kosmosie, Videl wpadnie do dojo dopiero za jakieś pięć godzin, Buu odmawia współpracy… a żyć trzeba!
        kręci głową
        Ach, ta starość… Nienormalność, naprawdę…!
        bijąc się w pierś
        Weź się w garść, Satan! Dasz sobie radę. Musisz spróbować czymś się zająć… Może pooglądasz telewizję?
         
        Mister Satan włącza swój okazały telewizor i zasiada na fotelu. Na kanale sportowym grają w golfa, więc nasz emerytowany wojownik przewraca tylko oczami i przełącza. Wtedy jego oczom ukazuje się telenowela.

        KOBIETA W TELEWIZJI
        z mocno wyolbrzymioną rozpaczą
        Alfredo, nie zostawiaj mnie! Jesteś moją ostatnią radością!

        MĘŻCZYZNA W TELEWIZJI
        z patosem
        To być nie może, Juanita… Don Felipe w końcu mnie znajdzie, a wtedy także i ciebie zabije. Jestem przeklęty! Muszę tu zostać i stawić czoła przeznaczeniu, a może śmierci…! Ale ty… ty musisz uciekać i żyć!

        KOBIETA W TELEWIZJI
        wpada w ramiona mężczyzny ze łzami w oczach
        Czy wrócisz kiedyś, Alfredo?!
         
        MĘŻCZYZNA W TELEWIZJI
        patrząc w dal
        Któż może to wiedzieć…?

        MR SATAN
        parsknąwszy
        Głupoty…
        zmienia kanał

        Satan włącza kanał informacyjny. Elegancka, mocno umalowana prezenterka czyta z promptera najświeższe informacje z regionu i ze świata.

        PREZENTERKA
        bez emocji
        Zdumiewające zdarzenie w Zachodniej Stolicy. Ostatniej nocy niezidentyfikowany obiekt spadł z nieba na obrzeża miasta, niszcząc parking wraz z licznymi samochodami i motocyklami. Szczęśliwie nie stwierdzono żadnych zgonów. Nikt nie został też ranny, ale koszty naprawy zniszczeń odbiją się na finansach miasta, najprawdopodobniej opóźniając planowaną budowę publicznego krytego basenu.

        MR SATAN
        zaskoczony
        Hm, dziwne! Nie słyszałem w nocy żadnych huków…

        PREZENTERKA
        kontynuuje ze spokojem
        Służby informują, że tajemniczy obiekt to prawdopodobnie meteor, jednak na miejscu zdarzenia niczego takiego nie znaleziono. W związku z tym wielu mieszkańców Zachodniej Stolicy ma swoje własne teorie na ten temat. Nasz korespondent porozmawiał z jednym z nich.

        w telewizji; mówi z pasją, a w jego wzroku widać jakby coś z szaleństwa
        Mówię wam, naprawdę! Coś tam było, coś żywego! Nasz szef poszedł tam niedługo po tym, jak to spadło… Później zachowywał się dziwnie, jakby coś go opętało. Nad ranem znaleźliśmy go nieprzytomnego…

        MR SATAN
        śmieje się
        Te teorie spiskowe robią się coraz zabawniejsze! Facet pewnie przesadził w barze, a ci wyobrażają sobie nie wiadomo co…
         
        Ku zaskoczeniu Satana, rozlega się dzwonek do drzwi – coś, co rzadko słyszy, gdyż jego posiadłość jest ogrodzona i strzeżona.
         
        MR SATAN
        odkłada pilota, wstaje, następnie kieruje się ku drzwiom
        A któż to może być…?
         
        Mister Satan otwiera drzwi, a jego oczom ukazuje się skulona, rozdygotana dziewczyna, owinięta w jakąś białą płachtę. Z obawą unosi ona wzrok ku twarzy gospodarza domu.
        To
        Meris, dziewczyna Son Gotena.

        MR SATAN
        zdezorientowany
        Kim pani jest…? Jak pani tu weszła?!

        MERIS
        przyciszonym głosem
        Przepraszam za kłopot… Ja… potrzebuję pomocy…
          
        Meris podnosi rękę, w której coś trzyma. To charakterystyczny biało-fioletowy turban.
         
        MR SATAN
        zdumiony
        Piccolo…? Ale…

        MERIS
        błagalnym tonem
        Mogę wejść? Bardzo pana proszę...

        MR SATAN
        pomagając Meris wstać
        Bardzo proszę, jak najbardziej!
         
        Satan pomaga Meris usiąść na tym samym fotelu, na którym sam odpoczywał jeszcze kilka chwil temu.
         
        MR SATAN
        podając Meris szklankę wody
        Jak to się stało, że pani tu trafiła? Moi ochroniarze…

        MERIS
        przyjmując szklankę
        Ten… zielony… przyleciał ze mną i zostawił mnie pod drzwiami. Powiedział, że mam się ukryć i nie wychodzić, póki nie da mi znać…

        MR SATAN
        poddenerwowany
        Co takiego się stało?

        MERIS
        chwytając się za głowę
        Chętnie panu opowiem, ale… muszę chwilę odsapnąć… To… była trudna noc…

        MR SATAN
        myśli
        Noc? Czyżby…?

        Rozlega się odgłos schodzenia po schodach, a następnie znajomy głos.
         
        MAJIN BUU
        stoi, trzymając się pod boki
        Buu jest tutaj! Buu pomoże!
         
        Meris odwraca się w kierunku, z którego dobiegł głos Buu, jednak kiedy go widzi i dostrzega charakterystyczny kolor jego ciała, nagle mdleje, upuszczając szklankę, która nie rozbija się dzięki miękkiemu dywanowi, jednak woda rozlewa się.
         
        MR SATAN
        chwyta się za głowę
        Przestraszyłeś ją, Buu! Teraz lepiej pomóż mi ją ocucić!
         
        Buu i Satan przypadają do omdlałej Meris, próbując jej pomóc. W międzyczasie w telewizji powtarzana jest ta sama informacja i ten sam fragment wywiadu z jednym ze świadków tajemniczego wypadku.
         
        JEDEN ZE ‘SKÓRZANYCH’
        w telewizji
        Mówię wam, naprawdę! Coś tam było, coś żywego…!
         
        * * *

        W tym samym czasie. Dom Son Gohana.
        Videl kończy zmywać naczynia w kuchni. Odkłada ostatni talerz na suszarkę i wyciera ręce, następnie spogląda na zegar naścienny.
         
        VIDEL
        cicho, do siebie
        Gdzież on się podziewa? Zwykle o tej godzinie jest już w domu…
        wyciąga z kieszeni telefon komórkowy
        Żadnych wiadomości…
         
        Rozlega się pukanie do drzwi.
         
        VIDEL
        zadowolona
        O! To na pewno Gohan!
        szybkim krokiem podchodzi do drzwi i otwiera je
         
        Za drzwiami nie stoi jednak Son Gohan, lecz uśmiechnięty Son Goten.
         
        VIDEL
        lekko zaskoczona
        Och, Goten! To ty… Nie mówiłeś, że wpadniesz…

        GOTEN
        wesoło
        Do niedawna sam nie wiedziałem, że wpadnę! Chciałem porozmawiać z Gohanem na uniwersytecie, ale nie spotkałem go, więc pomyślałem, że zastanę go w domu.

        VIDEL
        uśmiecha się, nieco zakłopotana
        Tak się składa, że jeszcze nie wrócił, ale wejdź, proszę. Poczekamy na niego razem…

        GOTEN
        wchodząc; uprzejmie
        To bardzo miło z twojej strony! Mogłabyś może zaparzyć dla nas jakąś herbatkę…?

        VIDEL
        machinalnie
        Jasne, usiądź sobie…

        Goten siada przy stole w wygodnej pozycji, podczas gdy Videl z niemałą wprawą przygotowuje dwie filiżanki herbaty. Wkrótce podnosi obie i kieruje się w stronę swojego niespodziewanego gościa.
         
        VIDEL
        odkładając filiżanki na stół
        Jak tam, udało się postawić domowe finanse na nogi…?

        GOTEN
        spokojnie
        Czeka mnie jeszcze trochę wysiłku, ale nie martw się, ja nie w tej sprawie.

        VIDEL
        zaintrygowana
        Ach, to ciekawe… Uchylisz może rąbka tajemnicy?

        GOTEN
        uśmiechając się szeroko
        Pewnie, ale najpierw usiądź, napijmy się!

        VIDEL
        przygotowuje się, aby usiąść
        No dobrze…

        Uszu Videl dobiega odgłos przekręcania klucza w drzwiach.
        Wchodzi Son Gohan, trzymający na ręce bukiet kwiatów. Zatrzaskuje drzwi, jednak nie zamyka ich od środka.

        GOHAN
        śpiewnie
        Proszę mi wybaczyć za zwłokę, ale ci studenci… nie dają spokoju!
        spoglądając na żonę oraz gościa
        Cóż za wspaniała niespodzianka! Mój brat już tutaj?

        VIDEL
        spogląda na Gotena
        Hej, umówiliście się jednak?

        GOTEN
        zmieszany
        Umm… No… Można tak powiedzieć…

        GOHAN
        zajmując trzecie, ostatnie miejsce przy stole
        Wesoła kompania nam się zebrała!

        VIDEL
        dociekliwie
        Widzę, że humor ci dopisuje. Powiedz… Co takiego przytrafiło ci się w pracy?

        GOHAN
        szarmancko
        Najpierw przyjmij te oto kwiaty.
        wręcza Videl bukiet

        VIDEL
        rumieniąc się odrobinę
        W porządku, dziękuję bardzo…
         
        Videl wstaje, aby włożyć kwiaty do wazonu z wodą. Wtedy Gohan i Goten wymieniają porozumiewawcze spojrzenia, po czym ten pierwszy wykonuje dyskretny ruch dłonią nad filiżankami z herbatą.

        VIDEL
        zadowolona
        Naprawdę są wspaniałe! Jeszcze raz dziękuję!

        GOHAN (?)
        uśmiechając się półgębkiem
        Naprawdę, nie ma za co…

        Drzwi otwierają się z hukiem.
        Stoi w nich Piccolo, pozbawiony peleryny i turbana, jakby gotowy do boju. Wyraz jego twarzy sugeruje zdecydowanie, może nawet gniew.
         
        PICCOLO
        podnosi głos
        Videl, nie zbliżaj się do nich!

        VIDEL
        zdumiona
        Piccolo…? Co proszę?

        GOHAN
        wstaje; na jego twarzy maluje się ekscytacja
        Myślałem, że już nigdy nie pofatygujesz się do mnie!

        VIDEL
        zdezorientowana
        To jakieś przyjęcie-niespodzianka? Przegapiłam jakąś roczni-…

        Piccolo szarżuje na Gohana i ściera się z nim. Silny podmuch porusza włosami Videl oraz herbatą w filiżankach, wychlapując trochę na stół. Wtedy Goten również wstaje i rzuca się na Nameczanina, w mgnieniu oka wylatując z nim przez drzwi poza pole widzenia pozostałych w domu Gohana i Videl. Pani domu zamiera w bezruchu.

        GOHAN
        podchodzi do Videl i kładzie jej dłoń na ramieniu
        Nie martw się, kochanie. To nic poważnego. Wrócimy za… góra godzinkę. W międzyczasie napij się herbaty, zrelaksuj się…
        z dziwacznym uśmiechem
        Możesz też wypić herbatę Gotena, jeśli chcesz. I tak wystygnie.
        wylatuje przez otwarte drzwi śladem Piccolo oraz swojego brata

        Videl w milczeniu, niepewnym krokiem wraca na miejsce. Wydaje z siebie głośne westchnienie i chwyta za ucho swojej filiżanki.
         
        VIDEL
        kręcąc głową z niedowierzaniem
        Niby wiem, z kim się zadaję, a jednak dalej mnie zaskakują…
        pociąga łyk herbaty z filiżanki

        Videl znowu zatrzymuje się na chwilę, tak jakby gorzej się poczuła. Intensywnie mruga oczami, wzdryga się. Jej źrenice rozszerzają się gwałtownie.
         
        VIDEL
        z dziwnym spokojem
        No nic, dzień jak co dzień.
        wstaje
        Powinnam posprzątać jeszcze trochę…
        uśmiecha się szczerze
        Dom musi być gotowy na powrót mojego gościa!

        W tym samym czasie.
        Son Goten i Piccolo toczą bój w przestworzach. Nameczanin z łatwością oswobadza się z uścisku młodego pół-Saiyanina i odwzajemnia jego atak kilkoma ciosami pięści. Jeden z nich trafia przeciwnika w twarz.
         
        GOTEN
        splunąwszy krwią
        Co w ciebie wstąpiło, Piccolo?! Jesteśmy twoimi przyjaciółmi!

        PICCOLO
        wściekle
        Mnie nie oszukasz, kreaturo! Gadaj, kim jesteś, i po co tu przybywasz!

        GOTEN
        z podobną złością
        Jestem Son Goten, syn Son Goku! Ten sam, co zawsze!

        PICCOLO
        krzyczy
        Nie będziesz wykorzystywać w taki sposób moich bliskich…!

        Piccolo uwalnia swoją aurę i dominuje Gotena swoją szybkością. Znajdując się za nim, uderza go potężnym kopnięciem w plecy, posyłając go daleko, a następnie leci jego śladem. Adwersarz nie pozostaje mu dłużny, gdyż lecąc, uwalnia kilka pocisków Ki, jednak Nameczanin unika wszystkich bez większego trudu.
         
        GOTEN
        wytężając siły, aby zatrzymać się
        Kiedy tata wróci…

        PICCOLO
        gniewnie
        Zamknij się!
        dogania Gotena i uderza go mocno znad głowy złączonymi rękami
        Będziemy rozmawiać na moich warunkach!
         
        Goten leci prawie bezwładnie w dół. Widać, że nie stawia oporu. Piccolo zauważa to, ale decyduje się podążyć za nim. Pół-Saiyanin ląduje z hukiem poza miastem, na otwartej przestrzeni. Wkrótce nameczański wojownik staje nad nim.

        GOTEN
        wstaje, kaszląc
        Piccolo…

        PICCOLO
        szybko i celnie uderza Gotena w twarz
        Kim jesteś?!

        GOTEN
        ponownie splunąwszy krwią
        To ja, Goten…!

        PICCOLO
        zamachuje się ponownie ze złością
        Grrr…!
         
        Słychać dźwięk świadczący, że ktoś miękko wylądował nieopodal. Piccolo i Goten w jednej chwili zatrzymują się.
         
        GŁOS PRZYBYSZA
        zdecydowanie
        On nie kłamie, możesz przestać go bić.

        PICCOLO
        odwraca się, zdenerwowany
        Co znowu…?!

        Osobą, która przybyła, jest Son Gohan…
        Przynajmniej tak się wydaje.
         
        GOHAN (?)
        wskazując na siebie
        Teraz siedzę tutaj. Goten tylko mi pomaga. Nie bądź dla niego zbyt surowy…

        PICCOLO
        otrzepując się z kurzu, stanowczo
        A więc mów. Po co tu przybywasz?

        GOHAN (?)
        uśmiechając się nieznacznie i unosząc brew
        Czyżbyś był Wszechmogącym tej planety?

        PICCOLO
        szorstko
        To ja pierwszy zadałem pytanie…
        z naciskiem
        …i nie. Nie jestem.

        GOHAN (?)
        podnosi wzrok, jakby zamyślony
        No tak, to jeszcze przede mną…
         
        Goten wstaje i również otrzepuje się z kurzu. Piccolo nie pozostaje na to obojętny. Wydaje się, że jest gotowy odpowiedzieć na atak z dowolnej strony.

        GOHAN (?)
        unosi dłoń
        Spokojnie, Gotenie. Nie wykonujmy pochopnych ruchów.
        poważniej
        To tylko Nameczanin. Nie przybyłem tutaj z powodu Nameczan…

        PICCOLO
        marszczy brwi
        Czyli przybywasz po kogoś…?

        GOHAN (?)
        z westchnieniem
        Tak, można tak powiedzieć.
        wbija w Piccolo przenikliwe, chłodne spojrzenie
        Może nie słyszałeś o Tsufurianach, ale o Saiyanach, jak mniemam, na pewno…

        PICCOLO
        niewzruszony spojrzeniem rozmówcy
        Tak… Wyginęli wiele dekad temu!

        GOHAN (?)
        wyszczerzając zęby
        Nie wszyscy!

        PICCOLO
        zdecydowanie
        Skąd pewność, że ci Saiyanie znajdują się na Ziemi?

        GOHAN (?)
        podchodząc bliżej do Piccolo
        Po pierwsze, jeden z nich odwiedził planetę, z której pochodzę.

        PICCOLO
        zachmurzony, myśli
        Son…!

        GOHAN (?)
        nonszalancko
        Po drugie…
        wskazując na swoją głowę
        …zapoznałem się ze wspomnieniami jego synalków!

        PICCOLO
        oglądając się dyskretnie na Gotena, przyjmuje bardziej bojową postawę
        Ach, tak…?

        GOHAN (?)
        z satysfakcją
        Po trzecie, zobaczyłem twoją reakcję na punkt pierwszy i drugi!
         
        PICCOLO
        gniewnie
        Co zrobiłeś z Son Goku?!

        GOHAN (?)
        wzdycha
        Nic, nic… Oczywiście, że nic. Nie mógłbym go skrzywdzić, jestem za słaby.
        z szerokim uśmiechem
        Dlatego też postanowiłem przybyć wcześniej na jego ukochaną Ziemię i przygotować mu powitanie godne Saiyanina! Macie tu tyle przydatnych do tego zasobów…

        PICCOLO
        uwalnia aurę
        Zetrę ci ten uśmiech z twarzy…!

        GOHAN (?)
        zachowując spokój
        Hola, hola! Nie posuwajmy się do zbędnej przemocy. Nie zamierzam zabijać czy krzywdzić ciebie ani żadnego człowieka. Jestem tu tylko po czystej krwi Saiyan.
        wskazuje na Gotena
        Zobacz, nawet synów jednego z nich oszczędziłem, bo są w połowie ludźmi! To prawda, pozyskałem ich dla sprawy, ale…
        zaśmiawszy się
        …zapewniam, że są z tego faktu nawet zadowoleni. No, w każdym razie nie zgłaszają skarg!

        PICCOLO
        rusza na swojego rozmówcę
        Kto zadziera z Sonem, zadziera również ze mną!

        Piccolo z impetem wpada w kontrolującego ciało Son Gohana intruza. Ten w ostatniej chwili również uwalnia swoją Ki i z niemałym trudem blokuje cios Nameczanina. Goten zmienia się w Super Saiyanina i dołącza do walki, chcąc zaatakować Piccolo od tyłu. On także zostaje zablokowany – jedną ręką.
        Nameczański wojownik znajduje się w potrzasku między dwoma przeciwnikami. Wszyscy trzej walczący spoglądają po sobie, wyczekując następnego ruchu.

        GOHAN (?)
        chłodno
        To ty pierwszy wypowiedziałeś mi wojnę. Ja chciałem pokoju… Wielka szkoda, że został odrzucony.
         
        PICCOLO
        przez zęby
        Gdyby nie to, że korzystasz z ciała Gohana…

        GOHAN (?)
        udając zaskoczenie
        Och, przejmujesz się tym? Jak pięknie! Nie martw się, ja też będę łaskawy.
        wręcz sycząc
        Wystarczy jedna rana i będziesz mój, Piccolo!
         
        Son Goten, licząc na łatwe trafienie, próbuje drasnąć Nameczanina w bok ręką spowitą energią Ki. Niespodziewanie ciało Piccolo pokrywa się żółtymi wyładowaniami elektrycznymi i staje się bardziej napięte. Dłoń Gotena po prostu się odbija, nie czyniąc mu żadnej szkody.

        GOTEN
        zaskoczony
        Co…?

        PICCOLO
        krzyczy
        Trafcie mnie, jeśli potraficie! Chobakuretsumaha!

        Ki wokół Piccolo eksploduje, stając się potężną falą energii rozchodzącą się na wszystkie strony od ciała Nameczanina. Jego przeciwnicy wycofują się, zasłaniając się rękoma, i próbują stawić opór technice, jednak szybko jej ulegają i zostają odepchnięci.
        Kiedy fala zanika, pół-Saiyanie lecą z powrotem na miejsce, w którym wcześniej znajdował się Piccolo, ale go tam nie znajdują. Wtedy obaj podnoszą wzrok i dostrzegają go, unoszącego się w przestworzach. Nameczanin wkrótce zrzuca grad pocisków Ki, które zdają się śledzić adwersarzy. Energetyczne kule wybuchają, sporadycznie trafiając Son Gotena i tajemniczego najeźdźcę bądź ocierając się o ich ciała. Wiele z nich jednak chybia celu.
         
        GOTEN
        do siebie, przyciszonym głosem, podczas unikania pocisków Piccolo
        Po co tyle pocisków…? Niepotrzebnie się męczy!

        GOHAN (?)
        słysząc słowa Gotena
        Tym lepiej dla nas!

        Piccolo zatrzymuje się i rozkłada szeroko ręce. Jego przeciwnicy odczytują to jako szansę do ataku. Son Goten rusza przodem, a kontrolujący ciało Gohana pozostaje jakby w tyle, a w końcu gwałtownie hamuje.
         
        GOHAN (?)
        do Gotena
        Zaczekaj! Chyba wiem, co to jest…!

        GOTEN
        odwracając się
        Co?!

        PICCOLO
        szybko łącząc ręce nad swoją głową
        Makuhoidan!

        Rozrzucone pociski Ki, które wcześniej nie eksplodowały, zawracają i wlatują w Son Gotena, wybuchając i ograniczając tym samym pole widzenia.
         
        GOHAN (?)
        ze złością, przelatując przez chmurę utworzoną przez eksplozje
        Szlag!

        Najeźdźca korzystający z ciała Gohana wypycha Gotena z toru lotu kul Ki Piccolo, jednocześnie blokując i odbijając następne pociski. Zdaje się, że nic nie może go powstrzymać i leci prosto na odsłoniętego Nameczanina.
         
        PICCOLO
        nie zmieniając pozycji
        Hmph!

        Z oczu Nameczanina uwalniają się wiązki Ki, które tną Son Gohana przez środek klatki piersiowej, uszkadzając jego ubranie.

        GOHAN (?)
        zaskoczony
        Tego…

        PICCOLO
        z uśmiechem
        Gohan nie pamiętał, prawda?
        przykurczając palce prawej dłoni
        Ciekawe, czy rozpoznasz to…!

        W prawej dłoni Piccolo pojawia się żółta kula Ki. Nameczanin szybko wyciąga tę rękę w stronę Gohana i rozluźnia palce.
         
        PICCOLO
        głośno
        Makosen!
         
        Fala Ki uwolniona przez Piccolo przygniata przeciwnika, jednak nie zostaje przezeń przyjęta bez oporu. Makosen wywiera nacisk na Gohana, pchając go ku ziemi. Tajemniczy najeźdźca posykuje z bólu z powodu rany na piersi, która utrudnia mu odepchnięcie fali.

        GOHAN (?)
        przez zęby
        No dalej!

        PICCOLO
        dodając więcej energii do ataku
        Tego już nie unikniesz!

        GOHAN (?)
        z dużym wysiłkiem
        Też… tak… myślę…!

        PICCOLO
        zaalarmowany
        Hmm?
         
        Nagle Goten, najwidoczniej jednak niezbyt dotknięty wcześniejszym atakiem Piccolo, wzbija się w powietrze i zakłada Nameczaninowi nelsona, wytężając wszystkie swoje siły. Tym samym przerywa wykonywanie techniki Makosen.

        PICCOLO
        szarpiąc się
        Myślisz, że zdołasz mnie zatrzymać?!

        GOHAN (?)
        podekscytowany
        Wystarczy, abym zdążył to wykorzystać!

        Son Gohan uwalnia swoją aurę, zmieniając się w Super Saiyanina. Wtedy jakby rozdziera falę energii Piccolo na dwie części, rzucając je na boki. Upadają one na ziemię i wybuchają. Goten z trudem utrzymuje swojego przeciwnika w miejscu, korzystając z całej swojej siły.
         
        GOHAN (?)
        uśmiechając się drapieżnie
        Skoro wzięło cię na wspomnienia, to co powiesz na to…?

        GOTEN
        wściekle
        Szybciej!

        GOHAN (?)
        nakładając złączone dłonie na czoło
        Hmph…!
         
        Na dłoniach Son Gohana formuje się złocista kula Ki, która powiększa się do pokaźnych rozmiarów. Kontrolowany przez przybysza z innej planety poł-Saiyanin wyrzuca obie ręce do przodu, trzymając je wciąż złączone w ten sam sposób.

        GOHAN (?)
        krzycząc zachrypniętym wręcz głosem
        MASENKO!

        Fala uwolniona przez Gohana jest ogromna i nieubłaganie zbliża się do uwięzionego w uścisku Gotena Piccolo. Ostatecznie dosięga celu i eksploduje, oświetlając całą okolicę wyraziście żółtym światłem.
        Kiedy widoczność wraca do normy, tajemniczy najeźdźca nie widzi jednak nameczańskiego wojownika, a jedynie samego młodszego syna Son Goku, osmalonego i spadającego bezwładnie.
         
        GOHAN (?)
        szarpiąc swoje włosy z wściekłością
        Argh! Jak…?!
         
        Władający ciałem Gohana w mgnieniu oka pojawia się tuż obok spadającego Gotena i jedną ręką chwyta go za kołnierz, zapobiegając jego upadkowi.
         
        GOHAN (?)
        wracając do formy bazowej, z westchnieniem
        To będzie trudniejsze niż sądziłem!
        marszczy brwi
        Na razie jestem za słaby, aby walczyć na ich warunkach. Moja więź z tym ciałem jest za słaba, nie potrafię go jeszcze dobrze wykorzystać…
        wyszczerzając zęby
        Zobaczmy jednak, co się stanie, kiedy to ja narzucę swoje zasady gry!

        Kontrolujący Son Gohana przybysz z kosmosu błyskawicznie odlatuje w nieznanym kierunku, ciągnąc nieprzytomnego Gotena za sobą.
         
        * * *
         
        Godzinę później. Centrum Zachodniej Stolicy.
        Miasto żyje swoim zwyczajnym trybem, nie pamiętając już o tajemniczym meteorze, który miał uderzyć na jego obszarze. Ludzie z niecierpliwością oczekują zakończenia kolejnego dnia pracy. Pomiędzy przechodniami da się jednak dostrzec wyjątkową postać. To rosły, silnie zbudowany mężczyzna ubrany w zielone gi. Mimo jego oryginalnego wyglądu, nikt nie zwraca na niego szczególnej uwagi. Wydaje się, że jest on zamyślony. Ten wojownik to oczywiście Uub, który powrócił do miasta, aby oczekiwać na rychły powrót swojego mistrza.

        UUB
        myśli, patrząc w niebo
        Nie śpieszysz się, Uubie… Mogłeś już odwiedzić panią Chi-Chi, pana Gohana… Może Goten akurat nie robił nic zajmującego?
        uśmiecha się; nadal myśli
        Tak, mogłeś zrobić już wiele rzeczy! A jednak…
        pochmurnieje nieco
        Co cię zatrzymuje, Uubie…? Czyżbyś nie chciał tutaj wracać? Nie, przecież to…
        wypowiada te słowa niemal bezgłośnie
        …niemożliwe.

        W pewnym momencie Uub wpada w niewysoką kobietę, ponieważ nie patrzy przed siebie, tylko w niebo. Nie przewraca się ona, ale mierzy ucznia Son Goku chłodnym spojrzeniem i idzie dalej.
        Uub nawet nie zwraca na to uwagi. Jest zbyt zajęty swoimi myślami.
         
        UUB
        skręca w boczną uliczkę, zatrzymuje się i opiera o ścianę; wciąż myśli
        Na co czekam? Po coś jednak tutaj przybyłem.
        zastanowiwszy się chwilę; nadal myśli
        Mistrz Goku… Przecież to o niego chodzi, prawda? Z drugiej strony, jeśli tak, to dlaczego chodzę bez celu po tym mieście, w którym przecież nie mogę go spotkać?
        marszczy brwi w zamyśleniu
        O co ci chodzi, Uubie? Czego potrzebujesz? Czyżby ktoś…
        nie dowierzając jakby własnym myślom
        …czekał na ciebie? Nie, to niemożliwe! Poza mistrzem, kto…
        z westchnieniem
        Kto mógłby na mnie czekać? Po co?
        znowu spogląda w niebo
        Wioska… Tam jest mój dom, tam na mnie czekają, ale ja… ja już nie potrafię tam żyć!
        wbija wzrok w ziemię
        Przecież pragnę czegoś, mam jakiś cel w tym treningu… Czy mógłbym robić to bez celu? Nie, ale… może jeszcze sam nie wiem, o co mi tak naprawdę chodzi?
        śmieje się cicho
        Wieśniak gada głupoty, jak zwykle…!
         
        Uub przygląda się swojemu cieniowi. Wykonuje ruch ręką, a ciemna plama pod nogami powtarza go.
         
        UUB
        myśli
        Czym jest cień bez swojego pana…?
        gwałtownie potrząsa głową, otrzeźwiając się
        Dość już tego niepotrzebnego myślenia. Trzeba coś ze sobą zrobić!
        przymrużając oczy
        Dalej, Uubie… Posłuchaj wewnętrznego przeczucia.

        Uub patrzy przed siebie. Na ścianie po drugiej stronie uliczki wisi wiele plakatów. Są to reklamy koncertów, sklepów, warsztatów, szkół sztuk walki…
        Szkół sztuk walki? Tak, jest tam jedna, dość znajoma. Jej logo od razu przykuwa wzrok naszego bohatera.
         
        UUB
        czyta ze szczerym uśmiechem
        „Trenuj z najlepszymi! Odwiedź Dojo Mistera Satana!”
        z zadowoleniem
        Chyba już wiem, gdzie najpierw się udam…
        nie zważając na ludzi wokół, wzbija się w powietrze

        Ku wielkiemu zdumieniu kilkorga przechodniów znajdujących się w tej samej uliczce, Uub znika z ich pola widzenia.
         
        UUB
        unosząc się wysoko ponad ziemią, woła
        Kinto-un!

        Kinto przybywa na zawołanie, a Uub kładzie się na wiernej chmurce, która natychmiast obiera dobrze znany obojgu kierunek, lecąc tam z ogromną szybkością.

        * * *
         
        Blisko południa. Siedziba Capsule Corporation.
        Vegeta zakończył kolejną sesję treningu z generatorem fal Bruits. Z ręcznikiem zawieszonym na szyi kieruje się korytarzem na zewnątrz budynku. Stojąc na centralnym dziedzińcu, kieruje swój wzrok w kierunku balkonu swojego domu. Jednocześnie pociąga nosem, jakby czuł jakiś niezbyt przyjemny zapach.
        Saiyanin wyskakuje bardzo wysoko i ląduje miękko od razu na wspomnianym już balkonie. Wtedy znów zaczyna węszyć i gwałtownie odwraca się w kierunku leżącej nieopodal popielniczki. Podchodzi do niej szybko, wyciąga leżący tam niedopałek i mnie go w palcach.
         
        VEGETA
        pod nosem
        Phi… Jeszcze ciepły…
        zwróciwszy się w stronę wejścia do wnętrza domu
        Bulmo! Co to ma znaczyć?!

        BULMA
        z wnętrza
        O co znowu ci chodzi…?

        VEGETA
        rozzłoszczony
        Przed chwilą znowu paliłaś!

        BULMA
        zakłopotana
        Ja… Skądże znowu!

        VEGETA
        jak wcześniej
        A niby kto palił, Bra?!

        BULMA
        zawstydzona
        Umm…

        VEGETA
        jeszcze bardziej podnosi głos
        Tylko nie mów, że to Bra!

        BULMA
        z trudem
        Nie, to nie Bra… To ja…

        VEGETA
        niezadowolony
        Sama chciałaś rzucić palenie i prosiłaś, żebym cię pilnował, a teraz po kryjomu sobie folgujesz? Naprawdę, sądziłem, że…

        Vegeta przerywa wypowiedź w pół zdania. Ewidentnie poczuł coś.
        Saiyański książę powoli się odwraca, aby ujrzeć, że naprzeciw niego unosi się Piccolo, zakurzony, bez peleryny i z bardzo surową ekspresją na twarzy.

        PICCOLO
        poważnie
        Wystąpiły pewne komplikacje. Przepraszam za najście, ale…
        opuszcza wzrok
        …nadszedł czas, abym wyjaśnił pewne sprawy. Milczałem już zbyt długo.

        VEGETA
        uśmiecha się do Piccolo z zadowoleniem
        Hmph! Myślałem, że się nie doczekam!

        BULMA
        z wnętrza
        Hej, z kim rozmawiasz?

        PICCOLO
        zdecydowanie
        Proszę o dyskrecję… To nie może wyjść na jaw. Jeszcze nie.

        VEGETA
        wzbija się w powietrze
        Nie martw się. Znam pewne miejsce!
        woła w kierunku domu
        Bulmo, zaraz wracam!
         
        Piccolo i Vegeta odlatują.
        Bulma po chwili wychodzi na balkon i rozgląda się.
         
        BULMA
        marszczy brwi
        Gdzież go znowu wywiało?
        po chwili wzrusza ramionami
        No nic, ważne, żeby wrócił do wieczora…
         
        Rozejrzawszy się raz jeszcze, Bulma szybkim ruchem wyciąga z popielniczki niedopałek i zapala go.

        BULMA
        pociągnąwszy raz z papierosa
        Videl pisała, że dzisiaj odwiedzą nas Gohan i Goten. Ciekawe, co ich sprowadza…
         
        * * *
        Polecamy!
        [DB Multiverse]

        comments powered by Disqus
        Nasza strona korzysta z plików cookie zgodnie z ustaloną przez nas Polityką Cookies.
        Warunki przechowywania lub dostępu mechanizmu cookie możesz ustawić w Twojej przeglądarce.

        Pomoc

        Pomoc

        Obserwuj nas

        Cookies

        Dragon Ball GT Rewritten 2020-2025
        Nasza strona korzysta z plików cookie zgodnie z ustaloną przez nas Polityką Cookies.
        Warunki przechowywania lub dostępu mechanizmu cookie możesz ustawić w Twojej przeglądarce.
        Wróć do spisu treści